Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Tajemnica Syriusza (Lady Cat vs LilyPotter) [zakończony]

Dodane przez Alae dnia 10-11-2010 19:59
#3

Tekst 2:


Tajemnica Syriusza

- Mamo, kto to był ten cały Syriusz Black? - Zapytała moja piętnastoletnia córka Clare. - Znalazłam to nazwisko na twoich notatkach z eliksirów, tych, które dałaś mi wczoraj. Całe marginesy są nim zapisane...
- To mój kolega szkolny - odparłam bez zastanowienia, nawet nie podnosząc wzroku znad Proroka Codziennego.
- To dlaczego jego imię jest napisane w różowych serduszkach?... - Clare spojrzała na mnie wymownie.
- Bo on... Syriusz był moim chłopakiem w Hogwarcie. I ogólnie wielkim flirciarzem. Miły, przystojny, inteligentny... Dziewczyny go uwielbiały.
- A gdzie jest teraz?
- Syriusz? Niestety nie żyje. Jeśli chcesz, mogę opowiedzieć ci co nieco o nim.
- Dobrze! - Clare wydawała się zachwycona.
- No więc wszystko zaczęło się dawno temu, za górami i siedmioma morzami...
- Mamo!
- Dobrze już, Clare. Wszystko zaczęło się, gdy byłam w piątek klasie...

- Jak tam, Syriuszu, ile dziewczyn poderwałeś w ten weekend? - zapytał James Potter.
- Żadnej. - odpowiedział Syriusz.
- Co?! No nie, Syriuszu, co się z tobą dzieje? - Tym razem zapytał Remus.
- Nic. Dajcie mi święty spokój!
- Łapa, przecież dla ciebie dzień bez poderwanej dziewczyny to dzień stracony! - zakpił James.
- No dobra. Poderwałem tą, jak jej tam... No właśnie! Alice z piątego roku.
- Tą Alice z Ravenclawu? Jejku, Łapo... - powiedział Remus.
- No co? - Zapytał Syriusz
- Po prostu rzuciłeś się na głęboką wodę, chłopie. - powiedział James.
- Wcale nie, Rogaczu. Ta cała Alice po prostu je mi z ręki. Jutro idziemy razem do Hogsmeade. A, właśnie. Co będzie z tą imprezą?
- Będzie w niedziele. - powiedział Remus
- Gdzie? W Wielkiej Sali?
- Czyś ty oszalał? Łapo, to ma być tajna impreza! Rozważaliśmy między błoniami a tą salą na trzecim piętrze...
- Ja tam mam randkę!
- I o to chodzi.
- Dobra, chłopaki, muszę lecieć.
- Na randkę z Alice? No idź, idź, nasz ty lowelasie. - zakpił James
- Spadaj - Niezbyt grzecznie odpowiedział Syriusz. Odszedł za drzewa. Pobiegł do zamku i dosłownie w ostatniej chwili wpadł do sali na trzecim piętrze. Zdążył jeszcze wyczarować różę, gdy drzwi otworzyły się.

- Tu jesteś, Syriuszku! Przyszedłeś wcześniej, jak miło. Czy ta piękna róża jest dla mnie? - Powiedziała Alice. Gdy Syriusz skinął głową, złapała różę i rzuciła mu się na szyję. - Ale z ciebie dżentelmen, kochanie... Syriuszku, dlaczego nic nie mówisz?
- Zastanawiam się, co z nami będzie...
- Och ty! Mogłam się tego spodziewać. Ty niewdzięczniku! Jak możesz! Do niezobaczenia, przeklęty uwodzicielu! - Alice wybiegła z klasy.
- Alice, poczekaj! Mi chodziło tylko o niedzielną impr.... - Syriusz urwał w pół zdania. - Cholera! Jeszcze żadna dziewczyna nie chodziła ze mną dużej niż tydzień! To wszystko przez ten mój niewyparzony jęzor!

Syriusz wybiegł z klasy, trzaskając drzwiami. Na schodach wpadł na Jamesa i Lupina.
- No co tam lowelasie? Już po randce? Alice była raczej niezadowolona...
- ZAMKNIJ SIĘ!
- Dobra, już się zamykam. - James zmierzył wzrokiem Syriusza. Wyglądał na wściekłego. - Ale co się stało? Coś nie wypaliło?
- Powiedziałem, zamknij się! Jeśli chcesz wiedzieć, to nic się nie stało. Przynajmniej nic, co cię powinno obchodzić. Nie bądź taki mądry. Ty niby chodzisz z Lily, tak? Ale to tylko dlatego, że Smarkerus nazwał ją szla...
- Nie używaj przy mnie tego słowa! Lily mnie kocha! Ona mnie nigdy nie opuści!
- Nie bądź tego taki pewny!
- Zakład? Zobaczymy, z kim pójdzie na imprezę. Zobaczymy... O co się zakładamy?
- O galeona.
- O pięć.
- Zgoda!
- Remus, przetnij
- Chłopaki, to nie jest dobry pomysł... - powiedział Remus, który dotąd obserwował całą akcję.- Nie myślcie sobie że niby coś, no ale to głupi zakład...
- Wcale nie. Zakład to zakład.
Zrezygnowany Remus przeciął zakład. James wydawał się zadowolony, natomiast Syriusz gdzieś zniknął. Okazało się, że od razu poszedł do Lily.
- Cześć Lily! Mam prośbę. Mogłabyś pomóc mi w tych eliksirach? Proszę...
- Dobrze, Syriusz. Czego tam nie rozumiesz?...

Tymczasem James siedział w dormitorium. Po co podbijałem zakład? Syriusz się pewnie obrazi, jak przegra... Myślał gorączkowo. Nie przyszło mu jednak do głowy, że w tej chwili Syriusz właśnie porywa Lily.

- Dzięki za pomoc, Lily. Muszę ci się jakoś odwdzięczyć. Co byś powiedziała na wypad do Hogsmeade?
- Nie ma za co. Chętnie z tobą pójdę. James jakoś nie był chętny do tego wypadu. Spotkajmy się jutro pod wejściem o dziewiątej.
- Dobrze. To do zobaczenia, Lily!

Jejku, chyba zakochałam się w Syriuszu... Jest taki miły i przystojny... I jaki z niego dżentelmen... Nie to co James... - Myślała Lily. W tym samym czasie podobne myśli nawiedzały Syriusza.

Następnego poranka Syriusz czekał na Lily tam gdzie się umówili.
- Idziemy, Lily?
- Tak, chodźmy już.
- Lily, jakie ty masz piękne oczy...
- Dziękuję. Mówisz mi to już chyba piąty raz dzisiaj - Lily uśmiechnęła się.
- Tak? Przepraszam.

Lily i Syriusz spędzili miłe chwile w herbaciarni. Rozmawiali jak przyjaciele, kiedy nagle Syriusz zapytał:
- Lily, pójdziesz ze mną na imprezę?
- Tak mi przykro, Syriuszu, ale przyrzekłam już komuś innemu, że z nim pójdę...
- Szkoda. No to może pójdziesz ze mną następnym razem.

Lily i Syriusz wyszli z herbaciarni. Wpadli na Jamesa.
- Lily, mógłbym poprosić cię na słówko? Na osobności. - Powiedział James, mierząc wzrokiem Syriusza.
- Dobrze. Syriuszu, idź już do zamku, bo zmarzniesz.

Gdy Syriusz odszedł, James powiedział:
- Lily, pójdziesz ze mną na imprezę?
- Wiesz, Rogacz... Umówiłam się już z kimś innym. Może następnym razem? - powiedziała Lily i odeszła.

Przez całą niedzielę James i Syriusz piorunowali się wzrokiem. Lily zastanawiała się, o co im chodzi. Wtedy wybiła godzina trzecia. Impreza była zaplanowana na wpół do czwartej, więc Lily poszła się przygotować. Piętnaście minut później była gotowa. Zeszła na dół, gdzie czekał na nią jej partner.
- Idziemy, Lily?
- Chodźmy.

W tym samym czasie Syriusz niespokojnie kręcił się po sali. Było już kilkanaście par, ale nigdzie nie widział Lily i Jamesa. Niespokojnie obracał galeony w kieszeni. Na drugim końcu komnaty stał James. Nerwowo podrzucał monety w dłoni, wypatrując Lily i Syriusza. Wtedy do sali weszła Lily w towarzystwie... Remusa Lupina! James z wrażenia upuścił galeony na podłogę. Syriusz prawie wpadł na ścianę. Wtedy Lupin powiedział:
- Przepraszam, chłopaki. Mówiłem, że to głupi zakład...

Wtedy Lily powiedziała Syriuszowi do ucha:
- Chodź na chwilkę.

Lily z Syriuszem wyszli z klasy. Lily wyszeptała:
- Wiesz, Syriusz... Zakochałam się w tobie. Nie tak jak w Jamesie, tylko jakoś... inaczej?

Syriusz słysząc te słowa, przestraszył się.
- Lily, to nie miało być tak. To był tylko zakład. Nie chcę odbierać cię Jamesowi... On cię kocha.
- To tak? Uwodzisz mnie a potem się wykręcasz? Nawet nie myśl, że masz jakieś szanse u mnie, Łapa!
- Głupi, niewyparzony jęzor!

No i tak to było, Clare. Syriusz był romantykiem, ale przez głupie słowa tracił dziewczyny. Ze mną chodził najdłużej. Prawie całą siódmą klasę byliśmy parą. Potem on został oskarżony o zabójstwo, którego nie popełnił. Trafił do Azkabanu. A mieliśmy się pobrać... W końcu wyszłam za mąż za twojego ojca, Clare.

- Za Remusa Lupina.
- No tak. I to juz był koniec.