Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Opinia o IŚ część I

Dodane przez Kab Hun dnia 26-11-2010 22:30
#36

Jestem świeżo po obejrzeniu filmu, więc moja opinia może być nieco zbyt ekspresyjna. Ale co tam, raz się żyje. ;p

<dla nieoglądających - mega spoilery>

Po pierwszych doświadczeniach filmowych pana Yates'a, straciłem całkowicie chęć do oglądania "Potterów". O ile "Zakon Feniksa" był zrobiony jeszcze w miarę poprawnie (mimo iż ucięto prawie 3/4 fabuły), to już "Książę..." stanowił dla mnie nędzne popłuczyny, okraszone podrywaniem kelnerek i wiązaniem butów. Dlatego też do kina poszedłem nastrojony niezbyt pozytywnie. I... co ciekawe... spotkało mnie bardzo, ale to bardzo miłe zaskoczenie. ;] Bowiem w końcu, W K O Ń C U, po 2 filmowych częściach cyklu, Yates załapał, czego my - prości widzowie - od niego oczekujemy. Nie sądziłem, że to kiedykolwiek powiem, ale brawa dla tego pana!

"Insygnia Śmierci" to zdecydowanie film mroczny. To już jednak nie ten sam gatunek mroczności, na jaki silił się pan reżyser w ostatnich latach. Nie... Być może spowodował to fakt, iż w całym tym dwuipółgodzinnym obrazie nie pojawia się Hogwart (jest jedna scenka w ekspresie Hogwart-Londyn, ale samego zamku nie ma w ogóle), ale teraz w końcu możemy uwierzyć w niespotykaną wcześniej realność wydarzeń. Tutaj naprawdę czuje się cierpienie społeczeństwa w kleszczach zinfiltrowanego przez Voldemorta rządu. Czuć terror, grozę, niepewność, lęk. Każda sytuacja, nawet taka nieistotna (a na które zwrócić uwagę warto) ukazuje nam, jak ciężkie w ówczesnym świecie jest życie. A w szczególności dla tych , którzy stanowią dla MM zagrożenie (nie wiem, jak większość osób, ale mnie tknęła scena przeglądania akt w gabinecie Umbridge... te pokreślone zdjęcia...), bądź są też niepewnego pochodzenia. Te ucieczki głównych bohaterów, ta - jakby to powiedział Moody - "stała czujność!" staje się esencją budowanego w całym filmie napięcia... Także tutaj stawiam wielki plus - mam nadzieję, że taki klimat będzie panował również w dwójce.

Co z zalet jeszcze? Gra aktorska. Nie wszystkich, niestety, ale osób, po których wyżyn się spodziewałem. Na Radcliffe'a specjalnej uwagi nie zwracałem, gdyż twierdzę, że to raczej mierny aktor (i - jak wciąż powtarzam - ma martwicę mięśni mimicznych), Grint również mnie nie zachwycił... ale popisy Heleny BC. i Emmy W. są naprawdę niesamowite. ^^ Obie te panie wykonały naprawdę kawał solidnej gry, a szczególnie w momencie, kiedy występowały razem (wiadomo kiedy). Scena, w której Hermiona, walcząc ze sobą, rzuciła zaklęcie zapomnienia na swoich rodziców, była naprawdę przygnębiająca. A to tylko jedna z wielu perełek... i w sumie wielu innych dobrych aktorów, których nazwisk albo nie pamiętam, albo nie potrafię napisać. ;p

Na pochwałę zasługuje również kompozycja filmu. Jest dynamicznie, akcja nie zwalnia tempa (czego się obawiałem przy scenach 'koczowania' w namiocie) i ogólnie ciężko odnieść wrażenie, że robi się ślimaczo. Jak to jednak oczywiście bywa - wiem, że ciężko pozbyć się panu starych przyzwyczajeń, panie Yates ;] - brakuje całkiem sporej ilości scen, ale w większości nie są to sceny zbyt istotne dla fabuły. Z tych ważniejszych jednak żałuję, że nie pojawił się motyw ślubu Lupina i Tonks (oraz jej zaciążenia), znalezienia listu Lily przez Harry'ego oraz śmierci Glizdogona. Zastąpiono je - kolejne przyzwyczajenie, ehhh ;] - różnymi drobnymi, niewystępującymi w książce epizodami. W większości, zagrane są dosyć sztywno, lecz w przeciwieństwie do 'sztywniaków' w poprzednich częściach, nie zdarzyło mi się zirytować, tylko szczerze uśmiechnąć. ;] Ogólnie poziom humoru został tu bardzo dobrze wyśrubowany - czego przykładem może być osławiona na wielu forach scena siedmiu Potterów (Radcliffowy stanik mnie zniszczył).

Oko i ucho również zostały odpowiednio zacieszone, gdyż oprawa efekciarsko-muzyczna stoi na wysokim poziomie. Jeśli chodzi o animacje wykonane komputerowo - wszystko jest takie, jak być powinno. Przyjemnie się to ogląda, a i dech czasem w piersi może zostać zaparty. Za to bardzo, ale to BARDZO duże 'con gratz' ślę do ludzi odpowiedzialnych za muzykę. Naprawdę... IŚ chyba mają najlepszą oprawę wśród produkcji Yates'a... a nawet ośmieliłbym się stwierdzić, że i całego cyklu. Jak tylko skończę pisać tego posta, zaraz-teraz pędzę na YT szukać poszczególnych motywów. Tak mnie to mocno wzięło. A to musi znaczyć, że są bardzo dobre.

Wady? Nie chce mi się zbytnio ich wypisywać, swoją drogą nie jest ich też aż tak wiele. Wyżej wymienione zapomniane sceny mogą w kogoś oczy ukolić. Również nieco ostrzejsze momenty (jak np. tortury Hemriony) zostały 'ugrzecznione', by dostosować całokształt także i do młodszej widowni. Tak więc, drodzy sadyści, nie nakręcajcie się za bardzo. Krew jest, przemoc jest.... Ale na sceny rodem z "God of War" nie liczcie. ;]


Mam tylko jedno pytanie, dla tych, którzy oglądali film. Podczas wizyty w Dolinie Godryka i ataku Nagini na Harry'ego, czy mi się zdaje, czy w którymś momencie oni nie wbijają się do jakiegoś pokoju dziecięcego? O_o Jeśli tak, to mógłby mi ktoś wyjaśnić, co to miało symbolizować? Średnio to nieco zrozumiałem...

Uff, nareszcie koniec... Aż ręce mnie zbolały...

EDIT:
@down: ;O Ano faktycznie, tego nie przewidziałem... Z kumpelą zaczęliśmy snuć różne idiotyczne teorie, np. że to sypialnia Harry'ego z dzieciństwa (!!! jeśli by była, to w dobrym stanie się zachowała...) i nawet nie wpadliśmy na najbardziej oczywiste rozwiązania. Dzięki! ^^'

Edytowane przez Kab Hun dnia 26-11-2010 22:47