Dodane przez dewhoo dnia 25-10-2011 13:05
#35
Ogólnie to nie lubię nauczycieli. Jakoś tak to było, że byłam kochana przez nauczycieli od angielskiego i matmy, a reszta udawała że mnie nie ma.
W gimnazjum była katechetka - lekcje z nią to jak lot w kosmos. W dodatku była moją wychowawczynią. Kompletnie nawiedzona, ciągle gadała o sektach i posądzała własnych uczniów o satanizm... Poza tym szydziła sobie z nas.
Gościu od fizyki - okropnie faworyzował pupilków i poniżał innych. Cóż, pyskowało się, to miało się za swoje :D.
Teraz, w ogólniaku, nauczyciele jeszcze nas nie znają, ale wydaje mi się, że mają bardzo neutralny stosunek do nas wszystkich. Są nawet odporni na próby lizusostwa.