Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [D] "Wilkołak..."

Dodane przez LilyPotter dnia 29-11-2010 16:31
#1

To moje drabble. 500 słów bez tytułu. Napisane już dość dawno, dzisiaj tylko dopisałam ze trzy zdania i poprawiłam:

Pamiętam to jak dziś. Dostałam szlaban i miałam iść z profesorem Hagridem do Zakazanego Lasu nocą. To była kara za moje pojedynki. Nie bałam się, w końcu miałam iść z nauczycielem. Profesor McGonagall zaprowadziła mnie przed zamek. Miała poczekać tam ze mną na Hagrida. Wtedy z zamku wybiegła profesor Sprout.
- Minerwo, pozwól na chwilkę! - powiedziała
Musiałam więc na chwilę zostać sama. Siadłam sobie na brzeżku schodów i wpatrywałam się w księżyc. Wtedy za moimi plecami rozległo się ciche warczenie. Odwróciłam się i zobaczyłam ogromnego wilka. Nie wiedziałam co robić. Sięgnęłam do kiszeni po różdżkę, ale jej tam nie było. Musiała mi wypaść, bo zobaczyłam ją pod schodami. Przerażona skuliłam się i osłoniłam dłońmi szyję, jak to robi się przy spotkaniach z wściekłymi psami. Wilk podszedł do mnie bliżej. Czułam jego oddech na rękach. Wtedy odszedł, a ja nieopatrznie podniosłam głowę. Wilk zaatakował. Skoczył na mnie, a ja sturlałam się ze schodów i uderzyłam głową o twardą ziemię. Świat zamazywał mi się przed oczami, a ja leżałam, błagając w myślach, by wilk odszedł. Wtedy on stanął nade mną. Zobaczyłam blask jego białych kłów. I wtedy ból, okropny, nie do zniesienia. Czułam oddech wilka na swojej twarzy. Wtedy świat zawirował mi nad głową. Czułam, jakbym spadała w dół, w nicość. I wtedy cisza. Ból. Ciemność...
Ocknęłam się w jakimś dziwnym miejscu. Głośno zaczerpnęłam powietrza - ból w szyi dawał mi się we znaki. Ubranie miałam uwalane błotem i krwią. Szepnęłam:
- Czy ja... jestem...
- We wrzeszczącej chacie - odpowiedziała młoda kobieta, której dotąd nie zauważyłam. Spojrzała się w okno. Zaczynało świtać.
- Jak się czujesz? - zapytała. - Coś cię boli? Przepraszam za to - wskazała no moją szyję. - poniosło mnie. Jakoś cię poskładałam, ale uważaj.
- Dziwnie się czuję... Boli mnie tylko trochę głowa. - Powiedziałam i wstałam z łóżka. Lekko zachwiałam się.
- To pewnie od uderzenia.
- Przepraszam, a kim pani w ogóle jest?
- Nazywam się Molly Dix. Ale nie pytaj mnie, kim jestem. Raczej czym...
- Pani... pani jest wilkołakiem? - Kobieta skinęła głową. - To znaczy, że ja też będę wilkołakiem? - zachwiałam się. Nogi ugięły się pode mną. Kobieta złapała mnie w ostatniej chwili.
- Połóż się... To nie jest takie straszne, jak myślisz...
- Nie, to niemożliwe... Wiem, jak to jest! Byłam wilkołakiem! Słyszała pani o tym zaklęciu wynalezionym kilka lat temu? Ann Freitag... Musi pani pamiętać... To byłam ja. Pochodziłam z wilkołaczej rodziny. Wtedy... udało mi się. Pięć lat bez wilkołactwa. A teraz znów... Wie pani, jak się nazywam? Ann Clearwolf!
- Czysty wilk...
- Właśnie tak.
- Przepraszam, ale nie wiedziałam. To był wypadek. Pomyliłam eliksir i błąkałam się po błoniach. A ty siedziałaś zamyślona na schodach... Byłaś idealnym celem do ataku. Poniosło mnie. Przepraszam, że cię zaatakowałam jak jakiś wampir. Zawlekłam cię tutaj. No i... - kobieta westchnęła - Chodź, Ann, zaprowadzę cię do zamku.
Po chwili tam dotarłyśmy. Molly zaprowadziła mnie do Skrzydła szpitalnego.
- Ann, jesteś świadoma tego, że już na zawsze będziesz wilkołakiem? - zapytała pani Pomfrey. Skinęłam głową. Wtedy po policzku popłynęła mi łza...

Edytowane przez LilyPotter dnia 06-12-2010 16:13