Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Lily Evans (Rozdział 44; aktualizacja 10.07.2010r.)

Dodane przez Fantazja dnia 24-10-2008 18:12
#171

ROZDZIAŁ 29


Lily przewróciła się na drugi bok. Jeszcze się nie obudziła, ale jednak już nie spała. Ktoś usilnie przeszkadzał jej w ponownym zaśnięciu, miotając się po pokoju. W końcu ruda nie wytrzymała, otworzyła oczy i odchyliła zasłonę.
- Melissa, uspokoisz się? - wymamrotała sennie do przyjaciółki, która wytrzepywała wszystko ze swojego kufra na podłogę.
- Zgubiłam pergamin - jęknęła na to blondynka, po czym z rezygnacją opadła na podłogę i oparła głowę o krawędź kufra.
- A od czego jest Accio? - spytała Lily, ziewając głośno.
- Accio na niego nie działa - odparła Mel z rozpaczą.
- Znając życie, znajdzie się, kiedy już nie będzie potrzebny - odezwał się z drugiej strony pokoju głos Dorcas.
- O, to ty nie śpisz? - Blondynka spojrzała w kierunku szatynki, która teraz odsłoniła kotarę.
- A kto by w takim hałasie spał? - mruknęła Dorcas. - Ale ja i tak nie śpię już od dawna.
- A czemu? - zapytała Lily.
- No bo dziś wyjeżdżam, nie? - warknęła z rozdrażnieniem szatynka.
- Dziś? - zdumiała się Mel. - Ale... ale jak to?
- Tak to. Mówiłam wam przecież, że wyjeżdżam zaraz po Sumach. A dziś ostatni dzień egzaminów.
W dormitorium zapadło milczenie. Dorcas wbiła smutny wzrok w baldachim nad swoim łóżkiem, a Lily i Mel wbiły smutny wzrok w nią. Ruda poczuła się okropnie. Jak to teraz będzie bez Dorcas? Zawsze były razem. Od drugiej klasy zawsze razem jechały z Londynu do Hogwartu i z powrotem. A teraz? Teraz mogą o tym zapomnieć.
- Ale Doruś... - przytłaczającą ciszę przerwała w końcu Melissa. - Ty się nie martw. Za rok znowu będziemy razem.
Blondynka podeszła do przyjaciółki i usiadła w nogach jej łóżka.
- A kto to wie? - burknęła Dorcas.
- No wiesz co! Obiecałyśmy ci przecież. - Mel objęła dziewczynę przyjaźnie. - Mamy całe trzy miesiące na zaplanowanie twojej wielkiej ucieczki. Uda nam się.
- Zobaczymy - westchnęła szatynka.
Blondynka uśmiechnęła się tylko.
- Dobra, ubierzmy się i chodźmy na śniadanie, bo za dwie godziny egzamin z obrony - oznajmiła, po czym pozbierała z podłogi swoje szaty i poszła do łazienki.

Lily odetchnęła, starając się uspokoić, po czym zerknęła na swoją kartę egzaminacyjną. Na górze widniały wielkie, napisane drukowanymi literami słowa:

OBRONA PRZED CZARNĄ MAGIĄ
STANDARDOWA UMIEJĘTNOŚĆ MAGICZNA


Ruda przeczesała palcami włosy i spojrzała na pierwsze pytanie.

1. Czym różni się inferius od ducha?

Lily pokręciła głową z zadowoleniem. To pytanie było banalne. Dziewczyna pochyliła się nad pergaminem. Pióro zawisło zaledwie cal nad arkuszem. I nagle ruda stwierdziła, że nie wie, co ma napisać. Zmarszczyła czoło. Jeszcze godzinę temu to pamiętała. Tuż przed egzaminem to powtarzała. No przecież nie mogło jej wszystko wylecieć z głowy!
Lily jęknęła i z rozpaczą zerknęła na siedzącą zaledwie ławkę dalej Melissę. Przyjaciółka uśmiechała się szeroko do swojego arkusza i już po chwili pochyliła się nad nim i zaczęła pisać. Nagle dziewczyna uchwyciła spojrzenie rudej.
- Dziesiątka - powiedziała bezgłośnie.
Ruda przeczesała wzrokiem kartkę.

10. Podaj pięć oznak, po których można rozpoznać wilkołaka.

Lily parsknęła śmiechem. Tak, to było idealne pytanie dla Mel. I nagle ruda ze zdumieniem stwierdziła, że dla niej również. Dziewczyna odprężyła się i po kolei wszystko sobie przypomniała. Po chwili przyłożyła pióro do pergaminu i zaczęła zawzięcie po nim skrobać.

- KONIEC! - westchnęła z ulgą Melissa i runęła na trawnik. - No jeszcze tylko transmutacja, ale to tylko teoretyczny.
Lily roześmiała się serdecznie i usiadła obok przyjaciółki, nad brzegiem jeziora. Po chwili blondynka podniosła się lekko i rozpięła odrobinę szatę.
- Ale gorąco - mruknęła.
- Tak zazwyczaj jest w lecie - stwierdziła Lily.
- No właśnie - burknęła Mel. - A nam każą nosić te cholerne mundurki, w których można się zadusić - dodała.
- To się rozbierz - podsunęła ruda.
Przyjaciółka spojrzała na nią jak na wariatkę.
- Nie będę TUTAJ robić striptizu - powiedziała, zataczając ręką okrąg wokół siebie.
Lily uśmiechnęła się do siebie i wystawiła twarz do słońca, rozkoszując się ciepłem czerwcowego przedpołudnia.
- Pozer - usłyszała po paru minutach.
Ruda zerknęła na przyjaciółkę.
- Kto? - zdziwiła się.
- A ilu znamy pozerów? - spytała Mel. - I to takich, którzy chcą się popisać akurat przed tobą? - dodała.
Lily odwróciła się gwałtownie i dostrzegła Jamesa Pottera bawiącego się zniczem. Pettigrew siedział obok i przyglądał się mu ze szczerym podziwem. Ruda pokręciła głową z dezaprobatą.
- Mam go gdzieś - mruknęła, odwracając się z powrotem w stronę jeziora.
- No, ja bym nie miała. - Palce Melissy zacisnęły się na przegubie Lily.
Dziewczyna spojrzała ze zdziwieniem na zaniepokojoną twarz przyjaciółki, po czym podążyła za jej wzrokiem. O mało co nie wrzasnęła. Snape leżał na ziemi, a do niego zbliżali się Potter i Black z różdżkami w rękach. Ruda zesztywniała.
- Nie zareaguję - mruknęła do siebie. - Nie zareaguję. Będę tu siedzieć i nie zareaguję...
Mel spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Nie zareagujesz? - spytała.
Lily pokręciła głową.
- Skoro tak... - Blondynka wzruszyła ramionami, po czym położyła się na brzuchu na ziemi i zaczęła przyglądać całej scenie z wyraźnym zainteresowaniem.
Nagle ruda wrzasnęła. Z ust Severusa zaczęła toczyć się piana. Chłopak dusił się. Tego już było za wiele.
- ZOSTAWCIE GO! - krzyknęła, zrywając się z miejsca.
- No, teraz cię poznaję. - Mel uśmiechnęła się szeroko.
Lily obrzuciła ją morderczym spojrzeniem i ruszyła w stronę Pottera.
- Co jest, Evans? - spytał Potter, a jego lewa ręka od razu powędrowała do włosów.
Ruda zazgrzytała zębami.
- Zostawcie go - powtórzyła spokojniej. - Co on wam zrobił?
- No wiesz... - powiedział James powoli - to raczej kwestia tego, że on istnieje... jeśli wiesz, co mam na myśli...
Wszyscy uczniowie zgromadzeni na błoniach wybuchli śmiechem. Kątem oka Lily zauważyła Melissę, która podeszła bliżej i teraz uśmiechała się bezczelnie. I ty, Brutusie? - przemknęło rudej przez myśl. Dziewczyna zwróciła z powrotem wzrok na Jamesa.
- Wydaje ci się, że jesteś bardzo zabawny, tak? - syknęła, zakładając ręce na piersi. - A jesteś tylko zarozumiałym, znęcającym się nad słabszymi szmatławcem, Potter. Zostaw go w spokoju.
- Zostawię, jak się ze mną umówisz, Evans - stwierdził huncwot. - No... nie daj się prosić... Umów się ze mną, a już nigdy więcej nie podniosę różdżki na biednego Smarka.
Lily przewróciła oczami. Czy ten chłopak zna tylko jedną śpiewkę?
- Nie umówiłabym się z tobą nawet wtedy, gdybym musiała wybierać między tobą a wielkim pająkiem - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Nie masz szczęścia, Rogaczu - odezwał się Syriusz i odwrócił w stronę Severusa. - OJ!
Lily zerknęła szybko w stronę Snape`a. Chłopak celował różdżką w Pottera. Nagle błysnęło białawe światło i z policzka Jamesa trysnęła krew. Ruda wrzasnęła krótko, ale w tym samym momencie błysnęło znowu i Severus zawisł do góry nogami niczym szmaciana lalka. Szata opadła mu na głowę, odsłaniając chude, blade nogi i poszarzałe gatki.
Przez błonia przetoczył się śmiech i oklaski. Lily chrząknęła, starając się powstrzymać od uśmiechu. Co jak co, ale Snape od pasa w dół nie prezentował się zbyt okazale.
- Puść go! - powiedziała, przeklinając w duchu samą siebie.
- Na rozkaz! - James uśmiechnął się głupkowato i szarpnął różdżką.
Snape zwalił się ciężko na trawę, zaplątując we własną szatę. Jednak po chwili wstał i wycelował różdżką w Jamesa.
- Petrificus totalus! - wrzasnął Syriusz i Severus znowu znalazł się na ziemi, tyle że tym razem sztywny.
- ZOSTAWCIE GO W SPOKOJU! - wrzasnęła ze złością Lily i z wewnętrznej kieszeni szaty wyszarpnęła różdżkę.
- Ech, Evans, nie zmuszaj mnie, żebym ci zrobił krzywdę - odezwał się Potter.
Ruda z satysfakcją dostrzegła w jego oczach coś na wzór strachu.
- To cofnij swoje zaklęcie! - powiedziała.
- Proszę bardzo - westchnął chłopak i wymruczał przeciwzaklęcie. Snape powoli dźwignął się na nogi. - Masz szczęście, że Evans tu była, Smarkerusie...
- Nie potrzebuję pomocy tej małej, brudnej szlamy! - mruknął Severus, oddychając szybko.
Lily wytrzeszczyła na niego oczy. Co on powiedział? Że jestem małą, brudną szlamą? Co on sobie myśli?
- Świetnie - powiedziała ruda lodowatym tonem. - W przyszłości nie będę sobie tobą zawacać głowy. I na twoim miejscu wyprałabym gacie, Smarkerusie.
- Przeproś ją! - ryknął nagle Potter i wycelował różdżkę w Ślizgona..
- Nie zmuszaj go, żeby mnie przepraszał! - wrzasnęła Lily w jego stronę. - Jesteś taki sam jak on...
- Co? - krzyknął James ze szczerym zdumieniem. - Ja NIGDY bym cię nie nazwał... sama wiesz jak!
Ruda zazgrzytała zębami.
- Targasz sobie włosy, żeby wyglądać tak, jakbyś dopiero co zsiadł z miotły, popisujesz się tym głupim zniczem, chodzisz po korytarzach i miotasz zaklęcia na każdego, kto cię uraził, żeby pokazać, co potrafisz... Dziwię się, że twoja miotła może w ogóle wystartować z tobą i z twoim wielkim napuszonym łbem. MDLI mnie na twój widok.
Lily odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę zamku. Za sobą usłyszała jeszcze wołanie Pottera, ale nie zwróciła na nie najmniejszej uwagi. Miała już dość. Dość wszystkiego. A przede wszystkim Pottera i Snape`a. Nagle przypomniała sobie zadowoloną minę Melissy, kiedy oglądała całe to przedstawienie. Jej też miała dość.
Ruda oparła się o pień najbliższego drzewa. Nie chciała wracać do zamku, ale nie chciała też zostać na błoniach. Dziewczyna spojrzała w stronę chatki Hagrida znajdującej się na skraju Zakazanego Lasu. Może iść do niego? Nagle Lily usłyszała głośny śmiech. Odwróciła się z powrotem w stronę Pottera. Snape znowu wisiał w powietrzu, a Rogacz powoli ściągał mu majtki. Znienacka rozległ się krzyk. Melissa biegła w stronę Jamesa, wyma****ąc groźnie pięścią. Zatrzymała się dopiero tuż przed nim i zadarła do góry głowę. Przez chwilę sprzeczali się o coś. Ruda pomyślała, że najprawdopodobniej o Snape`a, bo blondynka co chwila na niego wskazywała. Jednak najwidoczniej nic nie zyskała drogą dyplomatyczną, bo po chwili cofnęła się odrobinę od Pottera, zakasała rękawy i z całej siły kopnęła go między nogi. Mimo odległości Lily i tak usłyszała stłumiony jęk chłopaka, który powoli osunął się na ziemię, trzymając za czułe miejsce. Jednak najwyraźniej Melissie nadal było mało, bo po krótkim zastanowieniu kopnęła go jeszcze raz, tym razem w podbródek. Rogacz poleciał do tyłu na plecy. Ruda uśmiechnęła się do siebie. Należało mu się.
Nagle Lily dostrzegła coś, czego Mel dostrzec nie mogła. Od tyłu zbliżał się do blondynki Syriusz, celując w nią różdżką.
- Odwróć się. Odwróć, odwróć... - szeptała ruda gorączkowo.
Black podniósł różdżkę i zawołał na Mel. Blondynka odwróciła się gwałtownie. Nagle błysnęło czerwone światło. Lily instynktownie zacisnęła powieki. Jednak gdy je otworzyła, zobaczyła, że na ziemi nie leży wcale Mel, tylko Syriusz. Co dziwniejsze, blondynka wydawała się zdumiona. Rozglądała się wokół i najwyraźniej o coś pytała. Jednak nie otrzymała odpowiedzi. Po chwili oczekiwania, dziewczyna wzruszyła ramionami, powiedziała coś jeszcze i ruszyła w stronę zamku.
- Cześć, Lily - mruknęła, mijając drzewo, za którym schowała się ruda.
- Co się stało? - spytała od razu Lily.
- Ktoś mi pomógł - odparła Mel zamyślonym tonem. - Ale nie wiem kto...
Dziewczyny skierowały się w stronę Hogwartu
- Może masz cichego wielbiciela - podsunęła ruda.
- No właśnie to mnie martwi. - Blondynka zmarszczyła nos.
- Czemu? - zdziwiła się Lily.
- Bo zaklęcie padło od strony grupki Ślizgonów - westchnęła Mel.
Przez chwilę szły w milczeniu.
- Mam tego dość - szepnęła w końcu ruda, pocierając ręką czoło.
- Wiem - powiedziała Melissa, obejmując Lily przyjaźnie. - Ale poczekaj jeszcze aż zdamy transmutację, a potem możesz już spokojnie zaryczeć kolejną pościel.
Ruda pociągnęła nosem.
- Och, Mel, czemu wszyscy faceci są tacy sami? - jęknęła.
- A bo ja wiem - mruknęła przyjaciółka. - Może dlatego, żeby będąc z jednym, nie żałować, że nie jest się z drugim? Albo dlatego, żeby bez wyrzutów sumienia ich pogrążać? - dodała.
- Ech, chyba zostanę starą panną. - Lily ze złością kopnęła jakiś kamyk.
- Och, nie! - wykrzyknęła Mel. - Oni się przecież zmieniają z czasem. Czasem...
Ruda uśmiechnęła się lekko. Jak mogła jeszcze przed chwilą mieć dość Melissy?

Edytowane przez Fantazja dnia 26-10-2008 15:29