Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Wspomnienia Ślepców - rozdział IV

Dodane przez Maladie dnia 12-01-2011 17:12
#1

Napisałam to jakieś dwa tygodnie temu na podstawie jednego z tych snów, o których po prostu nie da się zapomnieć. Na razie mam 2 ukończone rozdziały. Czy powinnam to kontynuować? Proszę o Wasze opinie. Z góry dziękuję.

Rozdział I

Kostnica, w której pracował Denis, zawsze była jego własnym sacrum. Tu oddawał się swojej pasji i ulubionej czynności, której uczył się na Uniwersytecie Nauk Przyszłości. Główny kierunek studiów - Podglądanie - ukończył z dyplomem magisterskim, lecz wchodzenie we Wspomnienia nigdy go tak naprawdę nie pociągało. Jego konikiem była Klasyfikacja Ciał. Ten przedmiot zdał na studiach, zdobywszy licencję Starszego Badacza Klasyfikacji Ciał. Inni uczniowie szybko rezygnowali z tego rodzaju studiów - oglądanie zwłok w wersji surowej, bez zabezpieczenia pożółkłych kości i przygotowania do Podglądania zawsze ich przerażało. Natomiast Denis w kostnicy czuł się jak w domu. Nie odstraszał go zapach rozkładającego się ciała ani odrażający wygląd zniszczonego organizmu. Znajomi twierdzili, że woli spędzać czas z trupami niż z żoną i dziećmi. Przezywali go "Sortowaczem Śmierci".

Denis nigdy nie przejmował się zdaniem innych. Nie wtrącał się do ich profesji. Był pokojowo nastawionym człowiekiem i nie zamierzał się kłócić o pracę. Uważał, że każdy dostał możliwość wyboru i wykorzystał ją w najdogodniejszy sposób.

Nie zazdrościł im też bogactwa. To prawda, że zawód "Klasyfikanta" - jak zwykł w skrócie nazywać swój fach - nie był szczególnie sprzyjający finansom, ale jego żona wspomagała go pieniężnie, trudniąc się okresowo dorywczą pracą. Była kimś więcej niż tylko Podglądaczką. Cały świat znał Clarissę Thruman ze względu na jej wgląd w umysły z różnych epok. Często udzielała wywiadów do gazet lub telewizji, za co otrzymywała duże sumy.

Pewnej wiosennej nocy Denis czekał w swojej kostnicy na kolejne ciało. Transport po zmierzchu był bezpieczniejszy niż za dnia, kiedy studenci mogliby zobaczyć trupy jeszcze przed Klasyfikacją. Zwłoki tego człowieka miały ponad pięćset lat. Denis obawiał się nieco o jego stan. Miał nadzieję, że uda mu się doprowadzić ciało do używalności.

Mężczyzna rozejrzał się po kostnicy, usiłując nie zasnąć. Z sufitu zwisały powykręcane konary drzew, za podłogę uchodziła twarda wygładzona gleba, przez którą próbowały się przebić małe roślinki. Niestety, to była tylko projekcja. Miała nadawać nastrój pomieszczeniu, które wstępnie wyglądało jak chłodne błękitne laboratorium rodem z filmów science-fiction.

Pod wschodnią ścianą stały rzędem metalowe nosze na kółkach, na których leżały na wpół przykryte ciała ludzkie. Denis sprawił, że wyglądały jak śpiące żywe postacie. On sam siedział na plastikowym krześle obrotowym przy biurku z drewna mahoniowego. Przed nim stała filiżanka letniej już kawy, a obok niej cały porcelanowy serwis. Mężczyzna sięgnął po kostki cukru i wrzucił jedną z nich do naczynia, gdy usłyszał pukanie.

- Proszę - powiedział na tyle głośno, by gość usłyszał zaproszenie.

Drzwi uchyliły się ze skrzypieniem i do pomieszczenia wszedł szczupły wysoki mężczyzna o włosach w kolorze piasku w wieku około trzydziestu lat. Był ubrany w czarny dopasowany garnitur, co zdziwiło Denisa. Jeszcze nigdy nie widział Odkrywcy w tak eleganckim stroju. Zazwyczaj przychodzili do niego prosto z wykopalisk, w podartych i brudnych ubraniach. Ale w końcu ten okaz uchodził za jeden ze starszych i bardziej wartościowych.

Denis otworzył grubą księgę i podniósł pióro.
- Pańska godność? - zapytał znudzonym głosem, jak zawsze przy wypełnianiu kartoteki.
- Chwileczkę - odparł gość i wyszedł na korytarz.

Do kostnicy wjechały jeszcze jedne nosze. Ciało pod przykryciem wydawało się chude i długie. W pracowni dało się czuć jeszcze silniejszy odór rozkładu. Odkrywca popchnął wózek na środek pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi.

- Nazywam się Jacob Stuart - powiedział po chwili, a w jego głosie było pełno nonszalancji i dobrego wychowania.

Denis wypełnił rubryki z imieniem i nazwiskiem.
- Wykształcenie? - rzucił kolejne pytanie, kątem oka obserwując przybysza.
- Magisterium z zakresu Odkrywania.
- Wygląda pan młodo - odezwał się zdumiony Denis, drapiąc się po rzadkich ryżych włosach. - Jeśli można spytać o wiek...
- Czterdzieści dwa lata. - Głos mężczyzny nadal był niesamowicie uprzejmy.
- Data urodzin?
- Piąty październik tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty trzeci.
- Yhym... - mruknął do siebie Denis, wypełniając kartotekę. - Kiedy i gdzie dokładnie odkopano ciało?
- Dwudziestego szóstego marca bieżącego roku, na starym chrześcijańskim cmentarzu nad Jeziorem Górnym.
- Dobrze, to wystarczy. - Zamknął księgę, wstał i okrążył biurko.

Podszedł niespiesznym krokiem do wózka i odkrył ciało. Gdy ujrzał wychudzone kończyny i twarz trupa, szepnął ze smutkiem:
- To jeszcze dziecko.
- Był pełnoletni - odparł chłodnym tonem Odkrywca. - Zupełnie nic o nim nie wiemy. Musimy się dowiedzieć wszystkiego.
- Rozumiem. - Denis oglądał ciało z zafascynowaniem i żalem.

Trup zdawał się być w dobrej formie jak na szczątki sprzed pięciuset lat. Nieraz widywał gorsze przypadki. Czasem musiał wręcz tworzyć "nowego" człowieka, gdy przywożono mu same kości. Tym razem miał do czynienia z bardzo dobrze zachowanym ciałem. Mężczyzna dokładnie mu się przyglądał. "Uzupełnienie włosów na płacie czołowym, zaszycie gardła i czyszczenie uzębienia. Pewnie organy wewnętrzne też będą do wymiany", wyliczał w myślach poprawki, które miał wprowadzić. "Ciekawe, co z jego oczami...".

Uniósł powieki zmarłemu, obawiając się najgorszego. Mimo świadomości tego, co zobaczy, w tym samym momencie wrzasnął i odskoczył do tyłu. Nie mógł wykrztusić ani słowa. Odkrywca przyglądał się jego reakcji ze stoickim spokojem. Gdy Denis w końcu był w stanie przemówić, szepnął:
- Mieliście mi więcej nie sprowadzać Ślepców.
- Chłopak jest dla nas bardzo ważny. - Głos towarzysza był nieco zimniejszy niż chwilę temu. - Gdyby nie był, nie dalibyśmy go w pańskie ręce. Wiemy, że prawdopodobnie nie nadaje się do Podglądania. Wiele wycierpiał przed śmiercią. Mamy nadzieję, że wyniki otrzymamy w ciągu najbliższego miesiąca.
- Ale to Ślepiec! Podgatunek! - krzyknął przerażony Denis. - Widział pan jego oczy? - Kiedy Odkrywca potrząsnął głową, wybuchnął: - Oczywiście, że nie, bo ich tam nie ma! Żadnych białek, tylko krótkie zakończenia nerwów wzrokowych!
- To nie zmienia faktu, że przyjął pan to zamówienie.

Denis prychnął niecierpliwie.
- Czy pan wie, co się dzieje, gdy podłączamy Ślepca do zwykłego człowieka? - zapytał retorycznie. - Projektor Czytania Umysłów nie wyświetla obrazów. Zupełnie jakby Ślepiec nie miał żadnych wspomnień. A jednak to, co się dzieje w mózgu żywej osoby podłączonej do martwego ciała, przechodzi nasze oczekiwania. Obrazy Ślepców są zbyt wyraźne, barwne i za ostre dla zwykłego człowieka, który może nigdy się nie ocknąć ze snu i zostanie w myślach zmarłego do końca życia. Takie ciało nie nadaje się do wykładu ze studentami!
- Panie Thruman, po co te nerwy? - spytał łagodnie Odkrywca. - Nie bez powodu przywieźliśmy go do tej uczelni. Macie wykwalifikowaną kadrę i zdolnych studentów. Z pewnością zna pan Alana Shannona.
- Owszem - odparł chłodno Denis - ale nawet ten uczeń może sobie nie poradzić z tym ciałem.

Jego towarzysz wygiął usta w półuśmiechu.
- Jeszcze się przekonamy - zakończył rozmowę pan Stuart i wyszedł bez słowa.

Edytowane przez Maladie dnia 03-06-2011 21:08