---

Hey. Jeden z najlepszych zespołów na polskiej scenie rockowej, która (nie oszukujmy się) przez ostatnie lata obumarła. Zostało parę takich perełek jak właśnie Hey, a oni to już weterani. Ten kto powiedział, że bez Banacha się zespół rozpadnie, pewnie zalicza niezłego zonka :P.
Słucham ich od samego początku (pierwsza kasetą jaką kupiłam było Fire) i nigdy się nie zawiodłam. Solowe projekty Kasi też są rewelacyjne. W Heyu zawsze jest ta pozytywna nuta smaku i rzeczywistości.
Ciężko określić jakie kawałki są moimi ulubionymi bo każda płyta jest w pytę. Raczej są kawałki, które nieodzownie kojarzą mi się z jakimiś historiami w życiu. Niektóre z nich to:
Schisophrenic family, Delusion, Fate, Chyba, It is strange, Heledore Babe, Anioł, Klus Mitroh (autorstwa Lecha Janerki, wykonywany przez Klaus Mitffoch), Antiba, Dolly, Katasza, Piękna pani z czółenkiem, Czas spełnienia, Z rejestru starszych snów,
Mru-Mru, Leże Tu, Luli Lali, Tak czy Inaczej, Have a nice day, Where Is My Mind (cover kapeli The Pixies) ...i kurcze wiele innych bo Hey to po prostu Hey. :D