Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Land of the miracle

Dodane przez dark shadow dnia 07-04-2011 20:01
#1

Proszę nie bijcie. Tak mnie coś natchnęło. Jak będziecie chcieli to dodam dalej. No ,ale jak mnie zjedziecie to przyjmę to z pokorą i dam se spokój. Sorki akapity nie chciały się wczytać.

1.NOC

Noc... Na tle jasnego ,wschodzącego księżyca widniała jakaś postać. Szczupła i wysoka. Miała na oko ,około dziewiętnastu lat. Jej czarne włosy ,sięgające ramion powiewały delikatnie na wietrze. Miała krótkie, czarne spodenki i czarny top. Na to nałożony czarny, powłóczysty, długi płaszcz z kapturem. Patrzała czerwonymi oczami.

Wzgórze na którym stała kończyło się przy wiosce. Dalej za wioską rozciągało się morze. W domach gasły ostatnie światła. Księżyc wznosił się coraz wyżej.

Stała bez ruchu. Za nią była czarna kobra królewska i kara klacz andaluzyjska. Nagle nadleciał nietoperz rodzaju wampir zwyczajny. Usiadł dziewczynie na ramieniu.

Rozległ się szelest. Nietoperz drgnął ,ale inne zwierzęta tego nie usłyszały. Kolejny szelest. Dziewczyna otworzyła dotychczas zamknięte oczy. Uniosła delikatnie jeden palec i wszystko dookoła ucichło. Kolejna seria szelestów sprawiła ,że dziewczyna podniosła drugą rękę w której trzymała coś podobne do bicza ,tylko z kolcem na końcówce. Machnęła nią w stronę krzaków. Rozległ się donośny trzask ,charakterystyczny dla bicza ,a potem tyk jakiegoś stworzenia. Pociągnęła za bicz i zza krzaków wysunął się potwór, coś między niedźwiedziem ,a wilkiem ,tylko brzydkie. Sklęła pod nosem.
- Zwiadowca? - rozległ się obok niej jakiś spokojny głos. - Taak. Wirardowie są blisko. Swoją drogą tchórze, żeby tak marnować zwiadowców wysyłając ich na bezbronną wioskę. - Obok niej stała dziewczyna na ogromnym, czarnym zwierzu, połączeniu niedźwiedzia i wilka. Dziewczyna miała długie brązowe włosy i fioletowe oczy ,a ubrana była w coś co wyglądało na bikini w kolorach czerni i czerwieni. Miały identyczne płaszcze.
- Lishia! Miło cię znów zobaczyć. - Odezwała się wesoło czarnowłosa.
- I ciebie miło widzieć Shezya. - Odpowiedziała dziarsko ta nazywana Lishią. - jest ze mną Eliz ,ale wiesz jaka ona jest. Musi popodziwiać piękno nocy. - powiedziała obojętnym tonem rozglądając się po niebie.

W tym momencie podjechała do nich rudowłosa dziewczyna na białym koniu. Ubrana w średniowieczną chłopską sukienkę. I taki sam płaszcz jak pozostałe. Proste włosy opadały na jej wyprostowane ramiona. Zmierzyła je swoimi błękitnymi oczami - Tu jest pięknie. Nie dziwię ci się Shezya ,że nie chciałaś opuścić tego miejsca, jak dostałaś się do wiecu. - Powiedziała Eliz z zadumą w głosie.
- NIE OPUSZCZAM GO!! - Krzyknęła z wyrzutem Shezya. - Wrócę tu jeszcze!!! Na pewno... - jej głos załamał się przy ostatnim słowie. - No.. a gdzie Frey i Dart??- zapytała chcąc zmienić temat ,a jednocześnie ciekawa była ich nieobecności.
- Zaraz tu będą. Mówili ,że przyjdą.- Powiedziała wciąż rozglądająca się Lishia.

Zza Eliz wyłonił się chłopak w poszarpanym ubraniu o psich rysach. Dosiadał niesamowitych rozmiarów wilka. Miał identyczny płaszcz jak pozostali ,ale był podarty. Patrzył na nie wesoło brązowymi oczami. Za nim na czarnym koniu siedział chłopak o włosach koloru tlenionego blondu, czarnych oczach i bladej skórze. Miał czarny płaszcz narzucony na rozpiętą białą koszulę ,oraz czarne długie spodnie.
- Cześć dziewczyny! - Zawołał wesoło chłopak na wilku.
- Hej! Co u ciebie Dart? - Zapytała równie wesoło Lishia
- Jeszcze żyje ,a to już sukces r11; zaśmiał się Dart
- Przy twoim szczęściu chyba nie masz z tym problemu? - zapytał spokojnie drugi.
- Daj spokój Frey. Kiedyś go wykończą... - Powiedziała równie spokojnie Lishia.
- Jak dobrze mieć wsparcie przyjaciół r11; powiedział ironicznie Dart.

Wyruszyli w dalsza drogę wciąż śmiejąc się i żartując. Warto też dodać ,że za Eliz biegnął czarny kot ,który po pewnym czasie zrezygnował z biegu i zapakował się na konia właścicielki. Nad głową Lishi krążył kruk ,który raz po raz siadał na jej ramieniu.


Po wielogodzinnej wędrówce około północy dojechali do ruiny starej warowni Turreańskiej. Stała na niewielkim wzgórzu. Wspięli się na nie i weszli do budynku ,a raczej jego ruiny. Do jednej z komnat na samym dole której podłogę pokryła już trawa wprowadzili zwierzęta. Sami weszli na wyższe piętro i w jednym z pokoi rozpalili ognisko.
- I znowu w kupie... Starzy wyżeracze nocy...- powiedział z miłością Dart.
- Nieee.... nazyyyywaj.... nas tak r11; powiedziała przez ziewnięcie Lishia
- No ,a morze nie mam racji r11; oburzył się Dart
- No... zdefiniuj to... - powiedziała z obojętnością Shezya
- Lishia i Frey są wampirami czyli ich pora pełnej sprawności to noc ;Ja jestem wilkołakiem czyli tak samo ;Shezya wampiro-czarodziejka no i chyba nie trzeba powtarzać. ;Eliz jest czarodziejką czyli znowu noc. No bo czarodziejki siłę czerpią z księżyca, wampiry z nocy ,a ja zmieniam się w pełni.
- No może i racja. Idziemy spać?- Powiedziała z obojętnością Eliz

Wszyscy poszli spać. I tak minęła NOC....



Z góry dziękuję za wszelkie poprawki. Przyjmuję rady odnośnie treści i fabuły.