Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Najsmutniejsza śmierć

Dodane przez Zuna150 dnia 06-08-2011 20:32
#77

Jak dla mnie najsmutniejsza była śmierć Freda. Był bardzo pozytywną postacią i lubiłam go o wiele bardziej niż George'a, mimo że niewiele się różnili. To okropne, że Rowling postanowiła z nim skończyć. Podczas czytania przyzwyczaiłam się do ich wspólnych żartów. Już od długiego czasu mam pragnienie posiadania siostry bliźniaczki i zdaję sobie sprawę, że kiedy jedno z bliźniąt umiera, drugie nigdy się z tym do końca nie pogodzi. Dla George'a musiał to być straszny cios. Potrafię zazwyczaj wczuć się w rolę bohatera, jednak taki ból jest po prostu niewyobrażalny. No, ale nie będę się rozpływać nad emocjami George'a. Przyznam, iż zastanawiało mnie, jak w filmie zostanie ukazana scena śmierci. Jestem zawiedziona, że pokazano tylko żałobę w Wielkiej Sali, jednak to też mnie trochę wzruszyło. Jak George chodził otępiały i przytulał, a nawet wręcz "wieszał się" na każdym, kto mu się nawinął pod rękę, płacząc przy tym rozdzierająco... To było okropne.
Przykro mi także z powodu śmierci Remusa Lupina. Wzbudził moją sympatię. Najgorsze jednak dla mnie była taka świadomość, że on umarł jako ostatni z czwórki przyjaciół... Że musiał patrzeć na ich śmierć. Niby teraz powinien się z nimi połączyć, no ale... Zostawił syna... Uch. Nie będę tego kończyć.
Szkoda mi również Hedwigi, choć szczerze to jej śmierć chyba nie do końca do mnie dotarła. Mimochodem, bo to w końcu temat o 7 części, wspomnę jeszcze o Syriuszu - jego też mi brakowało. Najbardziej jednak mnie drażniło to, że podczas rozmowy przez kominek, gdy Harry ryzykował szlabanem u Umbridge, a nawet wyrzuceniem ze szkoły, Syriusz nie wspomniał ani słowem o lusterkach dwustronnych. Przecież przez nie mogli się swobodnie porozumiewać, bez żadnych niedogodności. Gdyby o nich wspomniał, zaczęliby ich pewnie często używać, a po "wizji", że Syriusz jest w Ministerstwie, Harry mógłby łatwo sprawdzić, czy to prawda, nie natykając się na Stworka... Do bitwy by w ogóle nie doszło, a Syriusz by przeżył. Stwierdzam więc, że śmierci Blacka jest po części winna jego własna głupota.