Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Opinia o IŚ część II

Dodane przez Czarownica24 dnia 15-07-2011 15:14
#9

Dziś w nocy byłam na premierze i muszę się nie zgodzić z Albusem Potterem. Moim zdaniem ta część była dobra, a patrząc na poprzednie 'dzieła' pana Yates'a, nawet bardzo dobra. Tym razem twórcy nie pousuwali ważnych wątków, wręcz przeciwnie, praktycznie wszystkie zostały pokazane.
Jedny, z ważniejszych, moim zdaniem, minusów była scena pożegnania Harry'ego z Ronem i Hermioną. Oglądając ją, zamiast się wzruszyć, pomyślałam: ' co to ma być? Czy tak wygląda pożegnanie przyjaciela, który właśnie idzie umrzeć? Z którym spędziło się połowę życia?'. Bardzo dobrze, że Rowling 'kazała' Potterowi nie żegnać się z przyjaciółmi, ale najwyraźniej reżyser chciał mieć 'fajną scenę'. Najbardziej rozwalił mnie Ron, który tylko stał i się patrzył, a jego twarz nie wyrażała jakiś większych, adekwatnych do sytuacji, emocji.
Dodatkowo niepotrzebnie pododawali komiczne teksty w czasie bitwy o Hogwart. Mieliśmy płakać, a nie się śmiać. Co gorsza, śmieszyła mnie scena, gdy Harry i Voldemort latali po terenie Hogwartu i walczyli w objęciach.
Oczywiście ogromny plus za niewykasowanie tekstu Molly (gdyby go ocenzurowano, to wyszłabym z kina ;)).
Jestem oczarowana Lucjuszem - ten gościu jest niezwykle męski! Aż chciało się go schrupać :P Chyba dam sobie go na tapetę. Niesamowity był też sam Voldemort. Brawa dla pana Fiennesa!
Helena jak zwykle bezbłędna. Mogę ją oglądać godzinami.
Co do głównej trójcy nie mam większych zastrzeżeń, dobrze wykonali swoją robotę (no, nie licząc sceny pożegnania i momentu, gdy Harry rozmawiał z synem na peronie).
Z trwogą wyczekiwałam wspomnień Snape'a. Na szczęście się nie zawiodłam (chociaż zupełnie inaczej wyobrażałam sobie małą Lily i Petunię). A widok zapłakanego Snape'a trzymającego martwą Lily po prostu zwaliła mnie z nóg. No, ale to w końcu Alan Rickman - klasa sama w sobie.
Co do oprawy muzycznej, to moim zdaniem była za mało potterowska. Owszem, co jakiś czas pojawiał się znany wszystkim temat muzyczny, ale ogólnie, to pachniało mi trochę soundtrackiem z Władcy Pierścieni.
Oczywiście nie zabrakło łez. Ku mojemu zdziwieniu dostałam ataku płaczu podczas... epilogu, który przecież nie był taki dobry. Mimo wszystko przez całe 'dziewiętnaście lat później' łzy tryskały mi z oczu jak z fontanny. Po zapaleniu świateł jako jedna z niewielu miałam całą twarz mokrą od łez (chyba jestem przewrażliwiona...).
Chociaż mam prawo do łez.
Właśnie skończyło się moje dzieciństwo.

Edytowane przez Czarownica24 dnia 15-07-2011 21:04