Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Opinia o IŚ część II

Dodane przez Loa_riddle dnia 19-07-2011 18:46
#32

Dzisiaj byłam na drugiej części Insygniów Śmierci i... wow. Wspaniała ekranizacja, najlepsza ze wszystkich. Byłam w kinie na 3D, efekty niesamowite. Najlepszy był Voldemort rozpadający się w popiół.
Najwięcej dramatyzmu, tragedii i śmierci. Chociaż był też humor, i za to reżyser ma u mnie wielkiego plusa. Kilka razy śmiałam się przez łzy i to było cudowne. Cały film przesycony był magią, w niemal każdej scenie było odniesienie do starych, dobrych czasach Harry'ego w Hogwarcie. To, jak płonie boisko do quidditcha, gdzie Potter przeżył tyle szczęśliwych godzin, to jak Ron otwiera Komnatę Tajemnic... jak te węże się przesuwały, to miałam wrażenie, że powracam do tamtych lat, kiedy moja przygoda z tą niezwykłą opowieścią się dopiero zaczynała...


Podczas seansu już miałam gotową wypowiedź, jak film skomentować, jakie błędy wytknąć, za co pochwalić...ale w natłoku wrażeń prawie o wszystkim zapomniałam. Więc wytknę błedy które jeszcze pamiętam.
Walka Harry'ego z Voldziem. Co to za tulenie się do siebie? To miała być walka, a nie skakanie w przepaść! Mieli walczyć na oczach całej Sali, wśród szmerów, krzyków radości i przerażenia... a po walce? Zero emocji. Mało radości, mało euforii... a na koniec jeszcze ten popiół, co został z Czarnego Pana. Wszystko fajnie, wirujące kawałki jego spopielonego ciała w powietrzu, ale jego ciało miało zwiotczeć i leżeć na końcu Sali, a nie zamienić się w kupkę popiołu. Co jeszcze...zabicie Belli przez panią Weasley. Czekałam z niecierpliwością i co usłyszałam? Nazwała ją bestią. BESTIĄ, nie su.ką, tak jak powinno być. Brakowało mi rzucenia przez Harry'ego zaklęcia Cruciatus na Carrowa. To było takie... męskie. Stawać w obronie kobiety, ale niestety tego zabrakło.

Czas na to, co dobre.


Oczywiście efekty specjalne, śmigające zaklęcia. Jak już przedtem wspominałam, humor. Scena, w której Neviile krzyczy do śmierciożerców "I co mi teraz zrobicie?!" , czy coś w tym stylu, po prostu mnie rozbroiła. I to, jak wyznaje, że szaleje za Luną. No coż, w książce tego nie było, ale fajnie że dodali coś takiego. ; ]
Były też wzruszające momenty, np. wspomnienia Snape'a. Jak zobaczyłam jak tuli do siebie martwe ciało swej jedynej miłości, Lily, ryczałam jak bóbr. No, może nie całkiem, ale myślałam, że wypłakałam całe łzy. Wzruszające było, jak rodzina płacze nad martwym ciałem Freda, jak pan Weasey przytula się do jego żyjącego bliźniaka, jak Ron pochyla się nad Fredem... to było coś. Normalnie lepsze od Titanica.
Był jeden mroczny moment, a Mianowice scena, w której Grayback gryzie ciało Lavender. Jak to zobaczyłam to miałam ochotę zacisnąć powieki i nie patrzeć, ale, rzecz jasna tego nie zrobiłam, bo nie chciałam niczego przegapić.


no...to tyle. Dziękuję Joanne Murray, która stworzyła coś niezwykłego- sagę "Harry Potter". Coś, co na zawsze pozostanie częścią mojego dzieciństwa. Dziękuję reżyserom, scenarzystom, aktorom i wszystkim, któży przyczynili się do tworzenia filmów.

Edytowane przez Loa_riddle dnia 20-07-2011 12:42