---

Cóż... ciężko mi to powiedzieć.
Jeśli chodzi o to, że moim zdaniem po prostu jakiś aktor jest ładny, to owych jest kilku. Począwszy od Gary'ego Oldmana (Syriusz) i skończywszy na powiedzmy Tomie Feltonie (Draco).
Ale jeśli chodzi o zakochanie, ewentualne zauroczenie, bądź miłosny obłęd to jest jeden jedyny aktor. James Phelps (Fred). Od pierwszej części uważałam go za najlepszego i w ogóle najcudowniejszego. Chociaż biorąc pod uwagę resztę aktorów, są ładniejsi, dla mnie tylko on był wyjątkowy. Ta moja ślepa miłość, która wyżarła mi doszczętnie psychikę i do dziś chodzę jak pusty manekin (skutek śmierci Freda).
Postanowiłam pójść na miesięczny odwyk od HP i jest lepiej, ale mojej psychiki już nic nie naprawi... :bigeek: