Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Relacje z rodzicami

Dodane przez Cee dnia 01-09-2008 16:17
#1

Od zawsze były spięcia na linii rodzic - dziecko, a zwłaszcza wtedy, gdy w nastolatku zaczyna się bunt i burza hormonów. W dziecku zaczyna się kształtować wtedy własny światopogląd, często bardzo różniący się od poglądów rodzicieli i dochodzi wtedy do spięć tych mniej i bardziej poważnych.
A jak to jest u Was? Macie duże problemy z rodzicami? Jakie wady moglibyście im wytknąć? Co przeszkadza Wam w nich, a co uważacie za ich zalety? Czy uważacie, że wyżej podany przeze mnie stereotyp sprawdza się w życiu codziennym? Od czego według Was zależą dobre relacje z rodzicami?

Edytowane przez Cee dnia 29-12-2008 13:21

Dodane przez Chii dnia 01-09-2008 17:13
#2

Ach, mam całkiem niezły kontakt z mamą i tatą, choć trudno porównać nasze relacje do więzi, jaka tworzy się między przyjaciółmi. Nie opowiadam rodzicom o swoich kolegach ani nie wyżalam się na nauczycieli, ale chętnie rozmawiam z nimi o sprawach neutralnych- przyszłość, literatura etc. i lubię spędzać czas ze swoją rodziną. :)

Dodane przez madame snowflake dnia 01-09-2008 19:26
#3

hm . nie mówię im nic osobistego . Próbują sie czegoś ode mnie dowiedzieć, no ale. ja sie nie daje. Jestem nieufna, całkowicie, o moich wszystkich uczuciach mówie jednemu stworzeniu na całym swiecie. Pan Kot. ^^ Tak, tak. to głupie, ale to jedyna "osoba" która mnie nie opieprzy i wrednie nie skomentuje. No cóż.
Hm. no i trzeba przyznać, ze sie buntuje. Wkurza mnie to, bo czasem sobie mysle " debilu ! przeciw czemu ty sie buntujesz?!", ale jakoś nie potrafie odpowiedziec na to pytanie. No i. jestem dla rodziców wredna.

Dodane przez Delirantka dnia 01-09-2008 22:53
#4

Zależy.
Jakie wady moglibyście im wytknąć? Co przeszkadza Wam w nich, a co uważacie za ich zalety?

Ojciec jest koszmarnie uparty, raz można się z nim dogadać, raz nie. Jak się obrazi, to nie będzie się odzywał tygodniami, nawet nie wiesz dobrze co mu leży na wątrobie. Ale z drugiej strony, można robić z nim przypały, zaśmiewać się do płaczu, ma świetne poczucie humoru. Pamiętam, jak kupiliśmy nowy telefon stacjonarny, schowaliśmy słuchawkę i pudełko i wmówiliśmy mamie, że to telefon z przeceny, kosztował 9 zł, nie ma słuchawki i trzy razy spadł ekspedientce, jak go pakowała, więc właściwie nie wiadomo czy jeszcze działa. Myślałam, że mama się rozpłacze, załamując ręce nad naszą głupotą ;D.
Ojciec wyznaje zasadę, że 'jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz' oraz nauczył mnie jednej bardzo ważnej rzeczy, mianowicie żeby liczyć zawsze na siebie, nie na innych.
Matka jest mniej skomplikowana. Ma trochę wybuchowy charakter, w złości potrafi mówić słowa, których nie powiedziałaby normalnie. Ale, generalnie, jest w porządku, choć często się kłócimy, to zaraz i tak godzimy.
Od czego według Was zależą dobre relacje z rodzicami?

Szczerze? Głównie od mojego humoru. Jak się nie czepiam i nie strzelam fochów o pierdoły, to jest dobrze.

Edytowane przez Delirantka dnia 14-06-2009 17:26

Dodane przez al_iraqia dnia 01-09-2008 23:09
#5

Łojejejjj....
Ciężki temat.
Zacznijmy od tego, że mój tata pracuje w Anglii. Więc to przede wszystkim psuje nasze relacje. Mi się podoba, że tam jest i mógłby być ciągle, a to denerwuje moją mamę. Także to, że często kłócę się z moją siostrą jest punktem zapalnym między mną a mamą. Czasami potrafimy się dogadać, ale niestety zbyt rzadko. A szczerze mówiąc żałuję...

Dodane przez Lady Gaga dnia 01-09-2008 23:34
#6

Ostatnio [tj. od jakichś 3 miesięcy] staram się być miła i nie czepiać się o jakieś błahostki, które są w stanie wyprowadzić moich rodziców [mnie również] z równowagi.
Ale.. to nie zależy głownie ode mnie. Moja mama jest raczej spokojną postacią, i tylko ja + tata jesteśmy w stanie ją wystarczająco zdenerwować [chociaż nie powiem - sama też jestem do tego zdolna!].
Mogłabym im wytknąć to, że czasami są zbyt nadopiekuńczy. Chociaż, patrząc z perspektywy czasu, uznałabym to raczej za plus ich metod wychowawczych. I to, że nie ograniczają mi wielu rzeczy [tj. chcesz gdzieś wyjechać? -no. - to jedź, ALE.].

Edytowane przez Lady Gaga dnia 13-11-2009 19:43

Dodane przez Lady Shadow dnia 01-09-2008 23:40
#7

A jak to jest u Was?

A to zależy od wszystkiego... a tak naprawdę to może być.
Bardziej dogaduję się z moim starszym niż z ciotką (znaczy się zastępsza matka ale ja na nią nie potrafię mówić "mama")
Starszy to niezły typ co umie się śmiać do łez, gadać czasem głupoty no i obejrzeć z nim jakiś fajny film. Poprostu czasem jest odpał... ^^
Po prostu mój tata to osoba taka jak kumpel ale trochę pod innym względem.
A teraz co do ciotki, moja zastepcza matka, jakos może być ale dosc często nie umiemy znaleźć wspólnego języka...

Dodane przez Lavanda dnia 02-09-2008 00:26
#8

Hm, tu bym mogla eseje i epopeje narodowe wypisac wzdluz i wszerz, wspak i na owak...
Moi rodzice sa dziwni. Ostatnimi czasy okropnie upierdliwi, ciekawscy, zbyt troskliwi i przejeci wszystkim. Z minimalnych rzeczy robia wielka afere, stwarzaja sobie banalne paranoje i sa okropnymi hipokrytami. Mam zupelnie inne podejscie do zycia niz oni, a mianowicie chce sobie je ulatwiac jak tylko moge, a nie je komplikowac zbednymi drobiazgami. I tego wlasnie nie moga pojac. Czepiaja sie, ze chodze w (ich przekonaniu) satanistycznych koszulkach (lol!), siedze za duzo przy komputerze, jak wychodze z domu to oczywiscie za dlugo, maja pretensje, ze ich oklamuje (kiedy tak naprawde jestem do tego zmuszana, bo na wiele rzeczy niestety mi nie pozwalaja i nie zdaja sobie sprawy, ze jestem pelnoletnia i mam prawo do wlasnych wyborow... ), ciagle chca zeby w naszej rodzinie wszystko bylo perfekcyjne... ble. Moja mama na przyklad ciagle pyta sie ''dlaczego nic nie mowisz? przestajesz znowu z nami rozmawiac'' :uhoh: W moim mniemaniu jest oczywiste, ze sa takie dni kiedy najchetniej odizolowaloby sie totalnie od swiata... No ale wez to wytlumacz. Nie da rady i &%$£. Ogolnie nie mam z moimi rodzicami wspolnych tematow do rozmow... Maja kompletnie inne zainteresowania niz ja. Nie interesuje ich historia sztuki, muzyka, a jak temat schodzi na kolegow to od razu leca teksty typu ''i z kim ty sie zadajesz?'', no to juz raczej moja sprawa z kim sie zadaje. Pf. Ano i do tego chca zebym sie usamodzielnila, ale nie daja mi do tego mozliwosci. I wlasnie dlatego co 2-3 dni podloga sie trzesie od klotni. No i tak. Ja mam nadzieje, ze to sie zmieni, bo nie jest to zbytnio mile, znaczy takie zachowanie zarowno z ich, jak i z mojej strony.

Dodane przez Slyth dnia 02-09-2008 09:01
#9

Ja mam tylko tate i za wszelką cenę staram się z nim nie kłócić. I tak ma wszystkie obowiązki na głowie, więc staram się go nie zamęczać i nie sprawiać kłopotów. Z resztą, w sumie nie mamy się o co kłócić. Mój tata jest naprawdę świetną osobą, nie jest wścibski czy nadopiekuńczy, ale też nie olewa mnie i mojego rodzeństwa. Jestem szczęśliwy, że mam takiego ojca, z którym kłócić się nie muszę.

Dodane przez Fiore dnia 02-09-2008 17:06
#10

Uch. Ciężki temat.

Z rodzicami tak naprawdę mogłabym sie wiecznie kłócić. Mam trochę naturę buntownika, nie znoszę nakazów, zakazów, a rodzice lubią mi narzucać swoje zdanie w niektórych sprawach. Są bardziej konserwatywni i mało tolerancyjni (szczególnie tata). Na wiele tematów mam inne zdanie niż oni i wystarczy, że niefortunnie poruszę jakiś drażliwy temat a wojna gotowa. Konflikt pokoleń.
Wiele rzeczy mam im do zarzucenia, a jeśli już to robię to bronią się jak mogą i za nic nie przyznają mi racji.

Z pozytywów to ciesze się, że nigdy przesadnie nie ingerowali w to co robię w wolnym czasie, gdzie, z kim, kiedy wychodzę z domu. Bez problemu mogę chodzić na imprezy, wracać kiedy chcę. Nie zmuszają mnie też do nauki (zresztą nie ma takiej potrzeby, wiem kiedy muszę to robić).

Dodane przez Temeraire dnia 02-09-2008 17:25
#11

Ja i moi rodzice... Hmm... Mamy dobre, bliskie stosunki i świetny kontakt ze sobą. Co prawda, często w wielu sprawach się ze sobą nie zgadzamy, ale do większych spięć dochodzi stosunkowo rzadko. Szczerze jednak powiem, że nie mówię im o wszystkim, a jeśli mam ważną sprawę albo muszę mieć ich zgodę na coś, to najpierw udaję się do taty... A to dlatego, że ma spokojniejszy charakter niż mama i zawsze przemyśli to, co powiem, zanim podejmie jakąkolwiek decyzję. No ale idealnie też nie jest - czasem, kiedy wkurzy się na mnie o coś poważnego, drze się niemiłosiernie, a potem robi "wykład", choć już na spokojnie. No i podczas takiego wykładu patrzę mu w oczy - inaczej nie mogę, a gapienie się w sufit czy w podłogę to nie najlepsze rozwiązanie, ponieważ tata uznaje to za lekceważenie. A jak mu patrzę w te oczy - no cóż, nie patrzę z zainteresowaniem, ale też nie z pogardą albo czymś takim. Patrzę po prostu normalnie, obojętnie i niestety za to też często obrywam, bo tacie wydaje się, że widzi w moich oczach nienawiść... Cóż... To zupełnie nieprawda, ale nie umiem go o tym przekonać.
A mama... Jest dość wybuchowa, łatwo ją wkurzyć, a szczególnie, kiedy rozdrażniona wraca z pracy. Często się mnie czepia, choć to zwykle dotyczy mojego ubioru... Czasem jednak w grę wchodzą osoby, z którymi się zadaję. U tego nie podoba jej się to, u innego tamto i wszystko to mi mówi. Muszę jakoś to znosić, ale nie jest najgorzej...
Ogólnie raczej dobrze układa mi się z rodzicami, dogadujemy się, dużo do siebie czujemy i jesteśmy zgrani.

Dodane przez kochanka_dracona dnia 03-09-2008 09:32
#12

Macie duże problemy z rodzicami?
Żadnych. Na szczęście.
Jakie wady moglibyście im wytknąć?
Czasem brak zdecydowania i brak umiejętności postanowienia się w czyjejś sytuacji. Ale to sporadycznie.
Co przeszkadza Wam w nich, a co uważacie za ich zalety?
Mega mi przeszkadza, że mój ojciec jest w domu tylko na weekendy. [;
A zaletą na pewno jest to, że nie są starodawni i rozumieją jak teraz żyją osoby w moim wieku, na dodatek nigdy nie zabraniają mi chodzić na jakieś dodatkowe zajęcia, obojętne co by to było, i zawsze je opłacają.
Od czego według Was zależą dobre relacje z rodzicami?
Od tego czy się z nimi rozmawia, czy nie. No i jak wykręca się im ciągle numery to nic dziwnego, że impreza u koleżanki na noc nie wchodzi w grę. ;d

Dodane przez Doti_Tonks dnia 06-09-2008 12:21
#13

Zawsze uważają, że mają rację, a jak później okazuje się, że to oni się mylili nie ja, to od razu zmieniają zdanie i i tak mieli rację od początku. Katastrofa. Ostatnio dosyć często sprzeczam się z rodzicami. Czasami mama zwraca mi uwagę na to w co się ubieram do szkoły. Niby martwi się, żeby mi zachowania nie obniżyli, ale ja chyba wiem lepiej co można u mnie w szkole, a czego nie. Poza tym mama uwielbia plotkować o mnie i siostrach. Cokolwiek się u nas wydarzy, a już cała rodzina o tym wie. Zero dyskrecji. Uczę się bardzo dobrze, zawsze odrabiam zadania domowe, nie dostaję uwag, a mama mówi: lepiej się poucz, a nie znowu do koleżanek idziesz. Nigdy, przenigdy nie zaniedbałam swoich obowiązków, ale jej i tak nie pasuje to, że mogę wyjść na cały dzień żeby się bawić i cieszyć z życia. Do tego ciągle jakieś pretensje albo rozkazy. Mogłabym tu jeszcze długo pisać. Wiem, że niektóre kłótnie to ja wywołuję, bo jestem bardzo zaborcza, ale mam swoje zdanie i nie zmienię go z sekundy na sekundę, bo mama sądzi inaczej. :mad:

Dodane przez merry_k dnia 06-09-2008 13:04
#14

u mnie latwo nie jest ale da sie wytrzymac

Dodane przez Panna Sasania dnia 06-09-2008 19:51
#15

A ja zawsze miałam problem, w telewizji, gazetach, ba nawet książkach lansuje się burze hormonow, co za tym idzie wojenki z rodzicami. A ja jakoś nie mam problemów, mamy wspólne zainteresowania, dużo gadamy, rodzice tolerują różne moje szalony pomysły, puszczają na żagle, kajaki, rajdy piesze w zimie itp.
Co prawda starcia charakterów się zdarzają, nie ma pełnej samowoli, są wyznaczone granice ...
Z mamą mogę rozmawiać na każdy temat, tato wszystko obraca żart, każdy problem dorastania w jego ustach zaraz staje się banalny ;)

Dodane przez niewesolypagorek dnia 07-09-2008 19:19
#16

Według mnie moi rodzice są zbyt nadopiekuńczy... boją się mnie wypuszczać z domu etc. Poza tym są zbyt nerwowi - co często powoduje awantury o głupoty... na przykład o to, że śmieci wyniosłam później, nie posprzątałam na biurku i takie tam...

Podejrzewam, że w dużym stopniu sama jestem winna konfliktom z rodzicami. Nie daję im powodów, żeby mi nie ufali - ale nie daję też powodów by zaufali... Nie rozmawiam z nimi prawie wcale... a raczej rozmawiam,ale nie o czymś ważnym i istotnym, tylko tak o... jak z kimś kogo prawie nie znam. Oni rozmawiają ze mną praktycznie o tym samym.. i pewnie dlatego nie potrafimy się ze sobą dogadać.

Dodane przez RustyAngel dnia 08-09-2008 11:57
#17

hmmm.... a u mnie raz lepiej raz gorzej..... sama nie wiem od czego to zalezy.... niedlugo i tak przenosze sie do Gdańska wiec moze jak nie bedziemy sie widywac codziennie to bedzie jakims cudem lepiej..... teraz mowie sobie ze nie bede tesknic ale dobrze wiem ze to nie prawda.. ech...jedno wiem na pewno.. kiedy cos mi w zyciu nie wyjdzie moge na nich liczyc... ze mi pomoga niewazne jak bardzo bym przy tym nie namieszala...

Dodane przez stara czarownica 13 dnia 08-09-2008 14:41
#18

Uwaga! Tu rodzic! ;D
Na ten temat powinien wypowiedziec się mój syn. Ale on jest teraz w szkole. A matka na Hogs. I to jest dopiero problem :D

A tak na serio. Z moimi rodzicami nie miałam niestety za dobrego kontaktu. Chyba niezbyt wiele o mnie wiedzieli. Wystarczył im brak kłopotów w szkole. Opanowałam do perfekcji wygładzanie na ich użytek własnych problemów. Starałam się radzic sobie sama. Choc czasem nie było wesoło... Właściwie tak jest do dzisiaj. I nie da się tego zmienic, bo nie chciałabym, żeby osłupieli ;D
Trochę to wszystko bolało (i boli?), węc już dawno przyrzekłam sobie, że ja nie będę powielac znanego mi schematu. Mam nadzieję, że mi się to udaje... :)

Dodane przez Melody dnia 10-09-2008 21:05
#19

Jak tak czytam o waszych rodzicach... to zaczynam Bogu i reszcie świętych dziękować za swoich. Moi rodzice podchodzą do eee mojego wychowania na całkowitym luzie. Nigdy nie miałam żadnych awantur, kazań, kar czy innych pierdół, za to, że nie przyszłam na noc do domu, spóźniłam się, nie zadzwoniłam, czy co tam. Moi rodzice mają liberalne podejście i niczego mi w życiu nie zabraniają, bo sami wszystkiego spróbowali xD
W sumie moja mama mnie traktuje jak koleżankę nie córkę, ale mi to nie przeszkadza :F

Rób co chcesz - sama zobaczysz czy było warto :D W sumie to się cieszę, przynajmniej mam total luz i nie muszę się tłumaczyć bo oni w nic nie ingerują :tooth:

Dodane przez Delaila dnia 10-09-2008 21:08
#20

Z moimi zelacjami jest różnie. Zależy od humoru. Jednak nie zami9eniłabym moich rodziców na żadnych innych:D

Dodane przez Ghoust dnia 10-09-2008 22:12
#21

Ja z rodzicami nie kłóce się wogóle. Radzę sobie ze wszystkim więc nie ma potrzeby się kłócić. Zdarzają się przypadki, w których zdecydowanie "przeginam". Wówczas dostaję karę na komputer lub na oglądanie telewizji. Często zdarza mi się zaniedbać obowiązki, które stawiają mi rodzice, ale tym się zupełnie nie przejmuję. Wyjaśniam im wówczas, że nie słyszałem polecenia i szybko te polecenie wykonuję.

Dodane przez just_tina dnia 10-09-2008 22:19
#22

Moja mama to moja najlepsza przyjaciółka :) Mamy podobny gust i dobrze się znamy. Jest ode mnie 21 lat starsza i świetnie się dogadujemy. Rozumiemy się zawsze mogę na nią liczyć i wiem że mnie nie zawiedzie. Każdemu życzę takiej mamy.
Jest nauczycielką i przyjemnie jest słyszeć ~Justyna ale ty masz zarąbistą mamę.
Wiem :)

Dodane przez Madame_Uszka dnia 12-09-2008 19:40
#23

Moje "relacje" z rodzicami są różne, to zależy od mojego humoru (ach ten egoizm...) Zazwyczaj z mamą mam dobre stosunki, natomiast z tatą... lepiej nie mówić.
Wkurza mnie to, ze nie mają do mnie za grosz zaufania, wszędzie widzą jakiś przestępców i nie wiadomo co... myślą, ze jak mi będą prawić kazania raz po raz to osiągną jakiś cel...
Ostatnio często sie kłócimy, głównie z powodu moich humorków i z resztą szkoda gadać...

Dodane przez Tanya dnia 21-12-2008 17:42
#24

Nie mogę narzekać na relacje z moim tatą. Owszem, czasem jest nieznośny, ale to tylko wtedy, gdy 'zagania' mnie do sprzątania czy też lekcji. Ogólnie jest spoko. Nie wtrąca się w moje życie towarzyskie, chociaż za każdym razem, gdy gdzieś wychodzę sprawdza czy mam telefon ze sobą, czasem zdarzy mu się nawet zapytać gdzie idę i o której wrócę. Staram się zawsze odpowiadać. ; P
Nie jest wobec mnie chamski czy coś w tym stylu. Wręcz przeciwnie. I za to go lubię. ; D Gdy czasem zdarzy mi się popełnić jakieś głupstwo on to zrozumie, bo wie, że nikt nie jest idealny, wie co robi nastoletnia młodzież. W końcu sam kiedyś miał 16 lat.
Jeżeli chodzi o mamę, to sprawa przedstawia się tak... Gadam z nią, stosunkowo często, bo prawie codziennie, ale przez telefon. Widuję się z nią tylko raz w roku, niestety nie na święta, tylko w wakacje. Od 8 lat pracuje we Włoszech, no i jakoś nie może zrobić sobie dłuższej przerwy. Mówi się trudno. W każdym razie tak jak tata, jest wyrozumiała itd.
Ogólnie rzecz ujmując to mój kontakt z rodzicami nie jest zły. Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek była z nimi na wojennych ścieżkach, czasami zdarzą się drobne sprzeczki, ale nie trwają zbyt długo.
Jest ok.

Dodane przez Alice Evithe dnia 21-12-2008 17:48
#25

Kontakt z rodzicami...
Ojca akceptuję. I tyle. Nic więcej.
A matka jest dla mnie kimś wspaniałym. Nie okazuję jej tego zbytnio, ale przynajmniej ona jest świadoma tego, co czuję. Mama zawsze była dla mnie kimś wyjątkowym, chociaż nie doskonałym. Przeżyła wiele, może nawet więcej ode mnie. I chociaż to po niej odziedziczyłam skłonność do chorowania oraz astmę, uwielbiam ją. : D A przede wszystkim już szanuję. Zresztą... Kto potrafi nie szanować matek kochających swe dzieci? Dlatego czasami nie rozumiem tych tekstów "Twoja stara *coś tam*".
Myślę, że mimo wszystko kontakt z moimi rodzicami miałabym w miarę dobry, gdyby nie relacje z ojcem.

Dodane przez Ann dnia 23-12-2008 11:10
#26

Odkąd poszłam do gimnazjum moje relacje z rodzicami znacznie się pogorszyły, a w szczególności z mamą. Ostatnio kłócimy się praktycznie kilka razy w tygodniu. Tak szczerze mówiąc to wiem, że częściowo to jest moja wina bo zawiodłam zaufanie rodziców ale teraz nie wolno mi wychodzić praktycznie nigdzie nawet z kumpelami bo przecież o czwatrej jest już ciemno albo po prostu nie bo nie. Non stop w moim domu są awantury o to, że się nie uczę (moja najgorsza ocena to -3 i to z muzyki :confused: ). ciągle jestem porównywana do mojej starszej siostry: bo ona ciągle ślęczy nad książkami i się uczy, ładnie pisze nie spotyka się tak często z kumpelami i w ogóle jest po prostu ideałem. Robię wszystko byle byli zadowoleni, dopiero od niedawna zaczęłam realizować swoje marzenia i rozwijać zainteresowania. W większości pretensje do mnie ma moja mam wszystko chce wiedzieć wiem, że się o mnie matrwi ale to jest tak uciążliwe, że czasami nie wytrzymuję tej presji i wtedy zaczynamy się kłocić. Mój tata natomiast jest kompletnie inny pozwala mi na więcej wyjść i twierdzi, że jestem kujonem. Więc moje relacje szczególnie z mamą od dłuższego czasu sa zdecydowanie na minus.

Dodane przez Lady James dnia 23-12-2008 11:19
#27

zdarza mi sę pokłócic z rodzicami, ale ogólnie to naprawdę swietni ludzie i mam z nimi naprawdę dobry kontkat, jak chce mogę porozmawic a wszystkim, rzadko zdarza się żeby mi czedgokolwiek zabraniali, zazwyczaj jest tak : "Rób co chcesz, bylebyc później nie żałowała" ;P

Dodane przez Vampirzyca dnia 23-12-2008 11:25
#28

Z reguły nie jest źle. Jedyne, co mnie irytuje w moich rodzicach, to to, że chcą na siłę być fajni. Mama pożycza moje ubrania, w których wygląda strasznie, bo czy kobieta w średnim wieku dobrze prezentuje się w młodzieżowej bluzie z kapturem? No, właśnie.
Pakują się w moje życie prywatne, zdarzały się sytuacje, że odczytywali moje SMS'y.
Kłócimy się.
Ale ich kocham, nie zamieniłabym na nikogo innego.

Dodane przez Fantazja dnia 29-12-2008 12:41
#29

Cóż, od dziesiątego roku życia mieszkam na zmianę to z mamą to z tatą, więc różnie bywało. Obecnie przebywam u mamy i chyba już to się nie zmieni. Wreszcie się zdecydowałam. ;d

Z mamą moje kontakty wahają się od tych czysto koleżeńskich, poprzez siostrzane, na linii rodzic-dziecko i mam-cię-serdecznie-dość, co odnosi się zarówno do mnie jak i do niej. Zazwyczaj jest dobrze, dogadujemy się wyśmienicie, przekomarzamy, śmiejemy, ale czasem, jak któraś z nas jest w wyjątkowo podłym nastroju, następuje spięcie i przez najbliższe dni wymieniamy się jedynie uwagami typu "Ładna dziś pogoda", czy pytaniami "Co dziś na obiad?". Ale potem godzimy się i wszystko wraca do normy. U mamy denerwuje mnie przede wszystkim jej niesłowność. Mówi, że zrobi, a albo nie robi w ogóle, albo muszę czekać miesiącami na spełnienie obietnicy. Poza tym jest przeczulona na punkcie tego, że za długo siedzę na komputerze oraz na punkcie mojej wiary, a raczej jej okazywania, jak chodzenie do kościoła czy dawanie na tacę. Z nią nie da się też porozmawiać na tematy religii, bo zawsze kończy się to kłótnią, gdyż twierdzi, że co powie ksiądz w kościele to święte. No ale cóż. Nikt idealny nie jest. ;d

Za to z tatą nigdy się nie kłóciłam. On jest osobą, na którą nie można być długo złym. Prawie zawsze jest w dobrym humorze, sypie dow****mi i uwielbia dokuczać. Mnie. A gdy dojdzie do tego mój brat, to jestem na straconej pozycji i przez najbliższy czas muszę wysłuchiwać uwag i subtelnych aluzji na swój temat. Jednak mimo że udaję wielce złą i obrażoną, wcale taka nie jestem. Nawet lubię to całe przekomarzanie się. Jednak tata to nie tylko taki wesołek. Z nim mogę swobodnie porozmawiać na takie tematy jak religia, kościół czy polityka, mogę się z nim wymienić poglądami, podyskutować. Czasem, że tak powiem, za bardzo się mądrzy, ale nie przeszkadza mi to jakoś specjalnie. Jw. Nikt nie jest idealny.

Ogólnie, moi rodzice nie są bez wad, ale nie zamieniłabym ich na innych. Oprócz tego nieszczęsnego komputera, mam pełną swobodę. Mogę wychodzić kiedy chcę, gdzie chcę, z kim chcę i wracać się, kiedy chcę. Ech, byłoby to nawet dobre, gdyby nie to, że ja nie lubię nigdzie wychodzić. Ale mimo to cieszę się z tej swobody. ;P

Dodane przez Blair dnia 29-12-2008 12:50
#30

No cóż, z racji tego iż mieszkam na stałe z mamą a z ojcem widuję się kilka razy w tygodniu, są między nami różne spięcia. Często kłócę się z matką, zwykle o różne pierdoły, ponieważ jest strasznie drobiazgowa. Wiele razy w myślach krzyczałam że jej nienawidzę, co oczywiście nie jest prawdą. Kocham ją najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie co mogłoby się stać, gdyby nie daj Boże jej zabrakło. Jednak ostatnio coraz częściej ze sobą rozmawiamy, na prawie wszystkie tematy. Zaczynamy rozumieć się nawzajem, ale nie ufam jej na tyle, by opowiadać o swoich problemach. Zazdroszczę tym, którzy w matkach odnajdują swoje najlepsze przyjaciółki i zwierzają się im ze wszystkiego. Ja tak nie potrafię. W dodatku mama jest bardzo, ale to bardzo upartą osobą (mam to po niej). Często mówi co myśli, wali prosto z mostu i nie raz już uraziła ludzi (w tym także mnie). W dodatku jest bardzo niecierpliwa (choć twierdzi inaczej) i jest po prostu choleryczką. Dużo cech odziedziczyłam po niej, więc może dlatego czasami nie możemy ze sobą wytrzymać?
Co do ojca, to z nim moje stosunki są o wiele lepsze. Pewnie dlatego, że nie jestem z nim codziennie i tym samym nie ma jak na mnie krzyczeć, czepiać się o byle co. Rzadko się z nim kłócę. Z nim mogę porozmawiać na różne tematy - od poważnych, np. polityka, do niezwykle błahych. Traktuję go bardziej jak kumpla niż rodzica i strasznie mnie to denerwuje, gdy zaczyna nim być (czyli gdy zaczyna rozmowy o moim zachowaniu, wychowaniu).
A teraz co mnie w nich denerwuje? Przede wszystkim to, że oboje są bardzo uparci gdy chodzi o naukę. Ich zdaniem powinnam uczyć się przez cały wolny czas, zdobywać jak najlepsze oceny, żeby potem coś w życiu osiągnąć. No, może tak było kiedyś. W końcu zrozumieli że nie jestem cyborgiem stworzonym tylko do nauki i sporo odpuścili. Doszliśmy do kompromisu - mam skupiać się na przedmiotach potrzebnych do mojego wymarzonego zawodu, a inne, lub te które sprawiają mi trudność po prostu odpuścić (ale nie olewać). W mojej mamie denerwuje mnie też to, że jest bardzo widoczna hierarchia. To ona jest matką i to jej wszystko wolno, a ja nie mam praw do większości rzeczy. W dodatku nie potrafi wczuć się w sytuację drugiego człowieka.
I jak już wspominałam, często narzekam na nich, myślę o tym jak bardzo ich nienawidzę, etc. Ale jak pomyślę sobie, jak bardzo mnie kochają, jak wiele oddają w zamian za to, abym wyrosła na dobrego, prawego człowieka, to aż się wzruszam. Wtedy szybko do nich biegnę, przepraszam za to, że byłam taka okropna, że bardzo doceniam to co dla mnie robią, chociaż może tego nie okazuję.

Edytowane przez Blair dnia 29-12-2008 13:09

Dodane przez Carla_Black dnia 29-12-2008 13:01
#31

Z rodzicami różnie bywa. Czasem jest miło, a czasem już pakujesz walizke i szukasz innego miejsca. Przynajmniej u mnie tak bywało.
Z mamą mamy różne poglądy, nie zgadzamy się w pewnych sprawach. Dla niej wszystko jest albo czarne, albo białe. Dla mnie niekoniecznie, umie spojrzeć na coś z zupełnie innej strony. Ja mam taki charakter, "a to na luzie", a z mamą niestety tak się nie da. Zmusza mnie do jedzenia warzyw (*fuj), bo to zdrowe, do czytania książek, które jej się podobały, choć niekoniecznie mi muszą się odrazu podobać, nie? W każdym razie te różne charaktery czasem się dopełniają - a to mama mi w swoją mądrą myślą pomoże, a to jej czasem coś wytłumacze. Bywa ciężko, ale jakoś się dogadujemy.Czasem.
Z tatą to już wogóle inna historia ;] Lubimy żartować (*czasem z mamy), rozmawiamy na różne tematy, ale nigdy na te poważniejsze. Niestety jak już się pokłócimy to jest wojna na całego. Oby dwoje mamy impulsywny charakter. Czasem powiemy sobie o jedno słowo za dużo. No, ale bez kłótni dogadujemy się dobrze.Tak podsumowując, to nie potrafię rozmawiać o poważniejszych sprawach dotyczących mnie czy mojego życia ani z mamą ani z tatą. Jak już do tego dochodzi, wybucha awantura. Albo wszystkim coś nie pasuje.
Nie powiem, nie jest ciągle źle, bo jak już wspomniałam, są moemnty i te dobre. Oczywiście nie zmieniłabym swoich rodziców ^^ mimo ich wad, chociaż może to wszystko przez moje wady ;] Ważne, że są.

Edytowane przez Carla_Black dnia 29-12-2008 13:02

Dodane przez Rybka_109a dnia 29-12-2008 13:09
#32

Ja z mamą się czasami nie dogaduje przez moją papugę, bo jak jej mówię, że tego Maciek nie może jeść to ona się upiera że może. :)
Z tatą nie mieszkam i z nim w ogóle nie rozmawiam. Jeszcze wrócę do mamy. Mama to taka jedyna osoba (poza moim bratem) której mogę wszystko powiedzieć ale mam też swoje sekrety których nawet nie zna mój pamiętnik. :)

Dodane przez mistake dnia 29-12-2008 13:33
#33

Z mamą zawsze było źle. Zawsze się kłóciłyśmy,a to o naukę, bo niby nie poświęcam wystarczającej ilości czasu na naukę, a to za długo na komputerze siedzę, a to sprzeczam się z siostrą i takie tam. Gdy już się kłócimy to każda chce mieć rację, obie jesteśmy uparte i nie spoczniemy, dopóki nie będziemy mieć racji. Zazwyczaj jedna kończy, mówiąc '' dobra, i tak się nie dogadamy'' i to wszystko. Koniec rozmowy, każda idzie w swoją stronę a po godzinie jest ''dobrze'' i ''cudownie''. Ostatnio miałam taką scysję z mamą, nieźle się pożarłyśmy. Oczywiście co było problemem? Moje rzekome pyskówki. Zawsze tak jest, więc w pewnym sensie się przyzwyczaiłam i nie reaguję nerwowo, jednak tym razem nerwy mi puściły. Krzyki i inne takie, potem ''pogadanka'' mamy i do jakiegoś tam porozumienia doszłyśmy. Nie kłócimy się już tydzień, a to sukces w moim przypadku. I to na tyle, co mogę powiedzieć o mamie. Chociaż nie! Nadopiekuńczość! To też mnie wkurza jak nie wiem co! Te wszystkie ostrzeżenia ''dla mojego dobra''. '' Gloria, nie zapomnij zabrać szalik a i rękawiczek, bo zimno!''. Takie teksty doprowadzają mnie do białej gorączki. Zawsze odpowiadam, że nie potrzebny mi ten szalik, i wreszcie się przyzwyczaiła, że go nie noszę. Wkurza mnie też, gdy nie pozwala mi iść na noc do przyjaciółki, z jakiś powodów nie do przyjęcia! Oczywiście zawsze twierdzi, że kiedyś jej podziękuję, ale szczerze w to wątpię. Jednak nie mogę narzekać na moją rodzicielkę w sprawach nauki. Zawsze pomoże, a to napisze, sprawdzi czy poszuka, jednak gdy za bardzo się angażuje i mi nie pozwala nawet zacząć szukać tylko od razu sama chcę, to mnie wkurza. No i nie mogę także narzekać na jakiekolwiek wypady. To do Galerii, to na lodowisko, to na basen i do pizzerii. Na brak kasy także nie narzekam.
No to teraz kolej na tatę...No cóż, kłócę się, częściej ale to raczej jest monolog niż jakiś tam dialog. Zawsze za byle bzdurę zaczyna wrzeszczeć, potem się wypiera, że to ja zaczęłam krzyczeć i to tyle. I jeszcze twierdzi, że ja to najgorsze zło. Trudno z nim wytrzymać, ale gdy nie wrzeszczy fajny gość z niego. Ale to na serio rzadko się zdarza. Z byle powodu się wścieka, trzaska drzwiami i puszcza wiązanki, że aż żal.

Dodane przez Krzywolap21 dnia 09-01-2009 19:24
#34

A ja się pochwalę. :> Z mamą mogę gadać jak z przyjaciółką, o wszystkim na luźno, o szkole, dojrzewaniu, tych dyrnych chłopkach... Wysłucha, powie co myśli, po prostu niebo. Naturalnie czasem się kłócimy, to oczywiste. xd Ale na ogół jest ok. Chociaż często mam inny światopogląd, no ale trzeba się pogodzić. ;)
Tata. Hm. W tygodniu jeżdzi do Szczecina, a mieszkamy w Poznaniu. Tam ma bióre i ogólnie tam pracuje. Widzimy się w poniedizałek rano, piątek wieczorem i weekend. Za to gdy spędzamy czas razem zawsze z niego jak najlepiej korzystamy: spacer, wycieczka rowerowa, basen... Jednak z nim nie potrafię rozmawiać na luźno. Z mamą na pewno mam lepsze kontakty. Można powiedzieć, że jestem jego ulubienicą i może dla mnie zrobić (prawie) wszystko. :D
Kocham ich i to jest chyba najważniejsze. Aż mnie odrzuca jak słyszę teksty 'twoja stara...' albo 'a ty masz mamusię, a nie starą *śmiech*'. Blee. :@

Dodane przez mariola2755 dnia 22-03-2009 10:39
#35

U mnie nie jest tak źle, mam dużo swobody i w ogóle, ale też mam obowiązki.

Dodane przez al_kaida dnia 10-08-2009 21:46
#36

Z rodzicami jest różnie, zależy od sytuacji. Zacznę od tego, ze mój tata mieszka i pracuje w Anglii, więc dosyć rzadko się widujemy. Ale to nie stoi na przeszkodzie, żeby podczas 3-dniowych spotkań się z nim pokłócić. Z mamą częściej się chyba kłócę, bo mamy dwa różne charaktery. Ale na szczęście są i takie sytuacje gdy normalnie rozmawiam i z tatą i z mamą :)

Dodane przez BellaTrixi dnia 10-08-2009 21:55
#37

Zdarzają się chwile, że najchętniej wysłała bym rodziców na Marsa i chętnie zamieszkała ze starszą siostrą. Ale są momęty w których nie oddała bym rodziców za nic.
Zdecydowanie lepszy kontakt mam z tatą, bo to właśnie w niego się wdałam. Mamy sporo cech wspólnych m.in. poczucie humoru, które czasami doprowadza moją mamę do szału. Lubię również podróżować z tatą, był on kidyś gajowym i wiem, że na wycieczkach z nim mogę się wiele nauczyć :)
Z mamą łączy mnie wybuchowy charakter, jesteśmy z pod tego samego znaku zodiaku i jesteśmy obie uparte, więc często dochodzi między nami do spięć, a zwłaszcza jak wmiesza się w to moja siostra, która również jest z pod tego samego znaku zodiaku i temperament po matce. Gdy jesteśmy we trzy w jednym pokoju, zawsze jest głośny i co jakiś czas dochodzi do ostrej wymiany zdań. Ale poza tym moja mama lubi czytać książki typu HP czy saga "Zmierzchu", więc zawsze znajdzie się jakiś ciekawy temat do rozmowy.
Co by nie było są moim rodzicami i wiem, że mnie kochają, a to jest najważniejsze. Jak źle by nie było ja również zawsze będe ich kochać ;*

Dodane przez Crima dnia 10-08-2009 22:31
#38

U mnie na pewno jest za mało luzu. Moi starsi co chwilę wymyślają nowe zakazy, nie pozwalają mi wychodzić z domu o 'późnych porach'. Kiedyś był u nas w mieście koncert rockowego zespołu, zaczynał się o godzinie 20:00 w pubie. Oczywiście strasznie chciałam iść z kumplami rockmenami (na słowo kumple, oczywiście od razu: NIE) i lipa.
Za każde głupie przewinienie mam szlabany, właściwie nie rozumiem: po co?

Dodane przez malfoj_sam_segz dnia 11-08-2009 12:30
#39

kiedyś było gorzej, ostatnio postanowiłam postawić na zaufanie, szczerą rozmowę, o treściwe argumenty, prośby < jeśli chodzi o jakies zakupy. > i powiem, że skutkuje. takim sposobem rodzice kupili mi wiele rzeczy, których wcześniej nigdy by nie kupili. wiadomo - nie do końca da się wyeliminować konflikt na linii dziecko - rodzic, ale uważam, że da się go zmniejszyć do minimum, do czego z każdym dniem dąże. < ;

Dodane przez Evi91 dnia 11-08-2009 12:36
#40

Kiedyś w ogóle nie kłóciłam się z rodzicami... a ostatnio wiadomo bunt... staram się z tym walczyć, ale czasami wszystko mnie wkurza, mama albo tata coś powiedzą i kłótnia gotowa. Na szczęści jak każdy rozejdzie się do swoich pokoi uspokoi to potem jest ok. A za kilka dni historia znowu się powtarza... i tak co jakiś czas.

Dodane przez Diamond dnia 14-08-2009 20:45
#41

No ja tam jakos szczególnie swietnych relacji z rodzicami to nie mam. Z ojcem to gadam tylko oc czasu do czasu, nie wiem, wydaje mi sie, ze poprostu nie mamy wspólnych tematów do rozmów - tak mi sie wydaje. Z mamą jest troche inaczej gadamy nawet, ale nic w sumie jej nie mowie takiego prywatnego, ze tak powiem, czasem tylko cos tam bąkne :)

Dodane przez Courag dnia 09-11-2009 22:09
#42

Moi rodzice są w trakcie rozwodu. Ojciec zdradzał moją mamę. Nie widziałam go od pół roku, a właściwie to nawet trochę dłużej, bo wtedy przyszedł po swoje rzeczy. Nie tęsknie. Zbyt wiele pamiętam, żeby płakać. Potrafił rozmawiać z "nią" przy mnie. Kiedy moja mama miała nocny dyżur, a on miał wolne nie zostawał w domu tylko jechał do "niej". Mało tego. On mnie całkowicie olewał. Mogłam gadać ile wlezie, on miał to gdzieś. Nic nie mówiąc podpisywał mi pały z matematyki. Jednym słowem olewał mnie. Zepsuł mi nawet gwiazdkę.
Z mamą jest zupełnie inaczej. Należy do tych kobiet, które po rozstaniu zaczynają żyć. Ma nowego faceta, który według mojego "szwagra" "jest podejrzany o bycie porządnym". Miałam przyjemność poznać go i całkiem fajny. Od czasu kiedy są razem mojej mamie poprawił się ogólny nastrój. Jest teraz mniej wybuchowa, co sprawia, że nie jestem ciągle zestresowana i zaczęłam się o wiele lepiej uczyć. No i zgodziła się na zwierzaka, więc moje nudne życie od czasu pojawienia się dużego, czarnego persa, Maćka stało się bardziej kolorowe. Aha! I mogę z nią teraz porozmawiać o muzyce, książkach czy filmach. Dowiedziałam się, że lubi AerosmithxD.
Podsumowując:
Relacje z moim niezwykle troskliwym tatusiem: 1-
Relacje z mamą no może 5-

Dodane przez Madlenne dnia 09-11-2009 22:25
#43

Jeszcze kilka lat temu przechodziłam okres buntu wobec rodziców- nie chciałam z nimi spędzać wolnego czasu, uważałam, że nie są w stanie mnie zrozumieć, ze na nic mi nie pozwalają, że rozpieszczają mojego brata, podczas gdy ode mnie tylko wymagają, ale z czasem, na szczęście mi to przeszło. Chyba dorosłam, zrozumiałam, że patrzyłam na sytuacje dość egoistycznie i jednostronnie. Zaczęłam z nimi rozmawiać i uważam, ze wiele na tym zyskałam. Okazało się, że większość pretensji jakie do nich miałam, były raczej wytworem mojej wyobraźni, niż odzwierciedleniem faktycznego stanu rzeczy.
Teraz dostrzegam więcej. A mój brat wcale nie ma tak różowo jak myślałam. Właściwie, to nie zamieniłabym się z nim za żadne skarby świata.

Dodane przez Niewidka dnia 09-11-2009 22:39
#44

Z rodzicami dogaduję się bardzo dobrze. Mam ich zawsze pod ręką, 24 godziny na dobę. Czasem jest to dokuczliwe, ale wolę aby byli przy mnie nieustannie niż widywać bym ich miała tylko w weekend. Ostatnio coraz częściej dochodzi do sprzeczek. Zazwyczaj brat ponosi największą winę. On coś przeskrobie, mama krzyczy wtedy na mnie. Tak przynajmniej sądzę ja, mama ma odmienne zdanie. Ja zawsze stawiam na swoje i chce mieć ostatnie zdanie. Z mamą dogaduję się dobrze, choć mogłoby być lepiej, ale chęci nie ma. Rozmawiam z mamą na różne tematy, lubię podyskutować o koleżankach i kolegach ze szkoły. Choć ostatnio nawet co do tego tematu się nie dogadujemy. Zauważyłam że przeważnie podczas kłótni sypie argumentami właśnie z naszych dyskusji. Że to niby przez moją koleżankę itd. W zasadzie to mama godzi się na wypady z koleżankami etc., ale ostatnio coraz rzadziej. Chyba sądzą że mogę zejść na złą drogę. Wieczorami lubi pokrzyczeć, na to iż siedzę za długo na komputerze.

Tata lubi siedzieć cicho i nie wychylać się. Gdy już widzi że sytuacja jest napięta, zaczyna interweniować. Wolałabym aby był trochę bardziej otwarty. No ale każdy ma swe wady. To on zawsze chodzi na moje wywiadówki. Tak było i będzie. Nigdy nie zadaje za dużo pytań. I to mi się podoba. ;>
Interesuje się moimi ocenami, tak jak mama. Ale nie narzekam. To głównie dzięki temu, uczę się tak jak powinnam, nie inaczej.
;)

Edytowane przez Niewidka dnia 10-11-2009 16:27

Dodane przez mooll dnia 10-11-2009 12:54
#45

No, to nie jest łatwy temat do ogarnięcia.

Osobiście, okres buntu mam za sobą. Ale i tak uważam, że naprawdę był łagodny. W porównaniu z tym, co moi mieli z siostrą... Mniejsza.

Teraz relacje są naprawdę dobre. Mimo, że chciałabym, żeby były bliższe. Brakuje mi tego, że się nie umiem na nich otworzyć. Czasem, jak mnie coś najdzie, to i owszem - pogadam. Ale prędzej tak ogólnie, niż z wdawaniem się w prywatne szczegóły.

Jestem teraz generalnie "chora". [Tak przynajmniej powiedział mi lekarz: że to co mi się "robi", to choroba, więc tak to nazywam.] No więc nie umiem o tym z nimi gadać. Ogólnie powiem, ja się sprawy mają. Więcej szczegółów zna mój chłopak i przyjaciółka. Widocznie gdzieś coś stoi na przeszkodzie, ze innym mogę o tym powiedzieć, a im nie.

Moja mama jest bardzo emocjonalna. Mam to po niej. I nigdy nie wiem jak zareaguje, więc jej nie mówię.
Tata, z drugiej strony, jest bardzo introwertyczny i generalnie małomówny. No i raczej to nie nakłania do zwierzeń.

Ale nigdy się na nich nie zawiodłam. Relacje są dobre. Naprawdę nie mam co narzekać. Ludzie mają czasem naprawdę w domu źle... Tylko taka nuta żalu, że mogłoby być lepiej...

Dodane przez Waitin 4 arockalypse dnia 10-11-2009 13:02
#46

hm . nie mówię im nic osobistego . Próbują sie czegoś ode mnie dowiedzieć, no ale. ja sie nie daje. Jestem nieufna, całkowicież.

Hm. no i trzeba przyznać, ze sie buntuje. Wkurza mnie to, bo czasem sobie mysle " debilu ! przeciw czemu ty sie buntujesz?!", ale jakoś nie potrafie odpowiedziec na to pytanie. No i. jestem dla rodziców wredna.


Jestem jedynaczką, zaznaczam na wstępię. I mieszkam tylko z rodzicami. ;P

Matka, jak matka. Opiekuńcza, zawsze pilnuje żeby Ola miała na sobie czapkę jak jest zimno, ciepły sweterek, żeby zdjęła te brzydkie glany. Nie mamy sobie nic do powiedzenia.

Ojciec, z powodu odpowiedzialnej pracy niewiele czasu poświęca rodzinie. Ale jak co do czego to zrobimy wypad do większego miasta: masz tu dziecko Xzł idź to galerii, kup sobie coś co ci się spodoba, tylko pamiętaj żeby matka cię nie zabiła.
Mi to odpowiada ;P Mamy podobne introweryczne charaktery, i ojciec w młodości słuchał takiej samej muzyki co ja. O

Edytowane przez Waitin 4 arockalypse dnia 10-11-2009 13:07

Dodane przez Avrione dnia 13-11-2009 16:32
#47

mama-kiedy coś jej się nie podoba lub ma zły humor drze się na całą wieś..i czepia o wszystko :/.
Narzuca mi swój styl
"O popatrz na tą bluzeczkę,
jaka piękna i modna ! a nie te twoje
ciuchy jak z lumpeksu"

Tak jakby ona wiedziała co jest modne a co nie,poza tym ja nie dążę za modą,
bo mam swój styl,ale jej to przeszkadza.
Dodatkowo jest strasznie wścibska i lubi plotkować...gdy coś zostawiłam w łazience,krzyczy "ANKA ! A KTO TU ZOSTAWIŁ SKARPETKI !!" żeby cała wieś mogła to usłyszeć.
Nigdy bym jej nie powierzyła sekretu,nasze relacje są takie sobie.

tata-Tu już jest lepiej.Czasami krzyczy ale bardzo rzadko.
Częściej robi "fochy" i nie odzywa się przez jakiś czas.
Bardzo często chce bym się lepiej uczyła,ale ja nie mogę się lepiej uczyć xD..i w przeciwieństwie do mamy gdy mu pokazałam pełen zestaw jedynek z matmy i gegry powiedział:
"Jak na ciebie to dosyć dobrze,ale mogłabyś lepiej" i tyle.
Ale po tych kilkunastu latach małżeństwa,mama mu "zbrzydła" i często się kłócą xD.
Raz chciał się nawet z domu wyprowadzić xP.
Jemu też bym nic nie powierzyła,ale to nic dziwnego,jestem na tyle nieufna że sekretu nie powierzyłabym nikomu.

Dodane przez Pinacolada dnia 13-11-2009 19:52
#48

Wkurzające i irytujące - tak się prezentują moje relacje z rodzicami :/

Dodane przez Cranberry dnia 14-11-2009 21:55
#49

Z rodzicami układa mi się bardzo dobrze. Zawsze tak było.
I bardzo dobrze.

Rozwijając - bez trudu nawiązujemy ze sobą kontakt, często rozmawiamy i spędzamy wspólnie czas, nawet tylko siedząc i dopijając resztkę wieczornej herbaty. Wiąże nas swoiste ciepło.
Nie jest jednak tak zupełnie cukierkowo. Niektóre nasze poglądy są zupełnie odmienne, co czasem prowadzi do napiętych sytuacji. Nie ma jednak u nas czegoś takiego jak 'ciche dni'. Po prostu żadna ze stron by tego nie wytrzymała. Obecnie spory najczęściej dotyczą sprzątania i całego innego dostatku domowych obowiązków, oraz wyrażanych przeze mnie opinii na temat religii i moralności (na szczęście czasy kłótni o czapkę dawno się skończyły - zmądrzałam po dwutygodniowym siedzeniu w domu).
Myślę, że mam swoim rodzicom niewiele do zarzucenia. Wychowują mnie na osobę z wnętrzem, nie pustą lalkę, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie Jedyne, co czasem mnie denerwuje to wymogi mamy dotyczące sprzątania. Niestety, ale wepchnięcie wszystkiego pod łóżko nie wchodzi w grę. Niewątpliwie jednak do jej zalet należy poczucie humoru.
Ogółem rzecz biorąc moi rodzice i ja się dogadujemy.

Dodane przez PaniWeasley dnia 07-01-2010 17:11
#50

Moje relacje z rodzicami? Hmm uważam, że są dobre.
Problem w tym, że widzimy się rzadko, bo pracują w Anglii, ale gdy się spotykamy, to nie kłócimy :)
Moje światopoglądy nie są dla nich nowością. Rozumieją mnie.
Wybaczają mi mój ateizm, miłość do kolczyków w ciele, tatuaży, koncertów, stawianie włosów do szkoły itd.

Dlaczego? Bo moi są do mnie podobni pod tym względem.
Tato zabrał mnie na 16 urodziny na koncert naszego ulubionego zespołu. Z mamą chodzę do studia tatuaży, bo ona ma zniżkę xD

Kocham ich bardzo <3

Dodane przez kapsiutek dnia 07-01-2010 17:25
#51

Z moją mamą relacje mam wspaniałe. Nie mówi mi co mam na siebie zakładać, chodzimy razem na miasto/do kawiarni/na pizze. Czuje się z nią jak z moją rówieśniczką. Uwielbiam ją.

Z ojcem? To już inna para butów. Przed rozwodem rodziców z przykładu `idealnego taty` jego status przemienił się o trzysta sześćdziesiąt stopni.

Dodane przez Kamate dnia 07-01-2010 17:42
#52

Ja nie mam co narzekać na moich rodziców. Są wspaniali. Mama jest przecudowną osobą. Zawsze wie na co mam ochotę, nigdy nie krzyczy (to nie bezstresowe wychowanie, jak ją zawiedziemy to oczywiście czasem trochę się zdenerwuje, ale w sprawie błachostek nie reaguje impulsywnie), lubię się do niej przytulać...
Tata też nie jest zły, ale ma o wiele donośniejszy głos niż mama i tym samym tak dobrze nie kontroluje emocji. Mimo to i tak ich kocham. Zawsze mnie motywują ; )

Dodane przez N dnia 07-01-2010 18:22
#53

Kłótnie z rodzicami, a właściwie z mamą są codziennie. Matka czepia mnie się o wszystko. Ubiór, włosy, bałagan w pokoju, nauka. To jest nie do zniesienia. Nie są to wielkie kłótnie, żebyśmy chodziły obrażone na siebie przez tydzień, ale wpływają na nasze relacje. Z ojcem nie mam problemu. On prawie nigdy się mnie nie czepia, choć zdarzają się wyjątki.

Dodane przez aniutek96 dnia 08-01-2010 10:07
#54

Ja się dobrze dogaduje z mamą. Wiecie zawsze lepiej dogadać się dziewczynie idzie z dziewczyną niż facetem, dlatego z tatą jest gorzej. Zwłaszcza ostatnio, bo zaczynam się na niego wkurzeć z byle powodu, a wtedy ja jestem wkurzona, tata jest wkurzony, bo do niego "pyskuje" i mama jest wkurzona, bo my się kłucimy. Z tym, że mama staje po mojej stronie i też się do niego nie odzywa. :D xD

Dodane przez Maladie dnia 08-01-2010 11:54
#55

Z mamą kłócę się codziennie o tzw. "byle co". Zazwyczaj o to, że jako licealistka powinnam się więcej uczyć. A ja przecież uczę się dużo więcej niż w gimnazjum! Następny temat "rozmów" to kuchnia. Uwielbiam gotować, a moja mama wprost przeciwnie. Dlatego jeśli coś ugotuję i niedokładnie po sobie posprzątam blat to podnosi się wrzawa, że umiem tylko nabrudzić i nie sprzątam po sobie. To samo dotyczy porządku w pokoju. Kłótnie toczą się także o mój ubiór, że się za lekko ubieram tylko po to, żeby się chłopakom podobać (czy to aż takie złe?) albo jakiś ciuch po prostu jej się nie podoba, więc nie powinnam go nosić! O, przepraszam! Kupiłam go za swoje pieniądze, więc będę go nosić choćby nie wiem co!

Z tatą jest inaczej. Może dlatego, że jestem pierwszym dzieckiem i tata chciał, żebym była chłopcem? W każdym razie ja się z nim lepiej dogaduję niż moja siostra. Prawie w ogóle się z nim nie kłócę. Jeśli już to najczęściej o pilota od telewizora i o komputer

Dodane przez Padma Patil xD dnia 17-10-2010 15:25
#56

Z mamą od zawsze sie dogadywałam idealnie właściwie to prawie wszystko jej mówię. Bo z tatą na przykład prawie wcale nie rozmawiam. On potrafi tylko sie wydrzeć za to, że nie zmyję naczyń albo nie posprzątam pokoju. W weekendy zawsze wódka lub piwko i awantury. Tak było od zawsze. Ale idzie się przyzwyczaić, wystarczy więcej czasu spędzać poza domem.

Dodane przez Laufey dnia 17-10-2010 18:04
#57

Ja kiedyś wspaniale się dogadywałam ze starymi . Teraz, tylko kłótnie i kłótnie . Traktują mnie jak dzieciaka, który ma 7 lat i jest święty jak anioł . Otóż, ja taka nie jestem i wcale nie chcę być . Chcę być sobą a nie najukochańszym pupilkiem rodziców . Już nie chodzi mi tak bardzo o traktowanie, tylko o samo usposobienie do mojej osoby . Komputer muszę wyłączać o 20.00, na dworze mogę siedzieć do 19.00 kiedy moje kolezanki siedzą do co najmniej 23.00 . Jeśli oni będą mnie traktować nalezycie, to i ja <może> się zmienię .

Dodane przez XSoleadoX dnia 17-10-2010 18:13
#58

Mieszkam z mamą i babcią (taty nie mam) i mam z nimi beznadziejne kontakty odkąd pamiętam. Zero ciepła i miłości, ciągle tylko wrzaski, kłótnie, wyzwiska... I nie, że to przez bunt, bo mogę nic nie mówić, dostać 5 ze sprawdzianu i wysprzątać cały dom, a i tak jest tak samo...
Beznadziejna rodzina krótko mówiąc.
Chociaż znam jeszcze gorszych rodziców, a u mojej mamy może z kilka malutkich zalet znaleźć można.

Edytowane przez XSoleadoX dnia 17-10-2010 18:17

Dodane przez Pyflame dnia 17-10-2010 18:56
#59

Moje relacje z rodzicami są koszmarne. Tata wyjeżdża to tu, to tam w sprawach służbowych, bo jest kierowcą samochodu ciężarowego. Ma poczucie humoru, podchodzi do życia na luzie, prowadzi nocny tryb życia - zupełnie jak ja. Dogaduje się z nim doskonale, żałuje tylko, że decyzje typu "czy mogę iść tam", "gdzie pojedziemy" itp podejmuje mama. No właśnie... Mamusia jest moim przeciwieństwem : kocha plotki, przejmuje się szczegółami, u innych dostrzega same wady, u siebie - przeciwnie. Chcę żebym się usamodzielniła, ale nie daje mi szansy, co ja mam czytać jej w myślach żeby nie marudziła, ze czegośtam znowu nie zrobiłam?! Często się z nią kłócę. Nie umiem z nią rozmawiać, uważa każdą moją opinie za prowokacje. Jest okropna. Nie wypada tak mówić o własnej matce, ale taka jest, niestety prawda. Dodam jeszcze, że nie umie utrzymać tajemnicy, taka z niej plotkara, ale ode mnie wymaga całkowitego milczenia.
Brrr. Jedyne co w niej lubię to brak nadopiekuńczości. Zajmuje się domem, ewentualnie bratem, ja jestem na szarym końcu listy rzeczy ważniejszych ode mnie. Mogę iść gdzie chcę [i tak się nie dowie], z kim chcę [nie jej sprawa] i robić co chcę [zawsze myśli, że spaceruje, jeżdżę rowerem, dyskutuje], o ile wrócę do domu na czas. Kłótnie wszczyna też moja babcia, która choć kochana, to lubi się czepiać [po kimś mama to musi mieć].

Dodane przez Akitaa dnia 17-10-2010 21:37
#60

Ja mam bardzo dobre relacje z rodzicami. Mama lubi niemal wszystko to,co ja.
Czyli: Historię (prawie wszystkiego :-D),mitologie (najbardziej grecką),
muzykę (Lady GaGa,OneRepublic,Muse,Basshunter itp.),zwierzęta,filmy
(Zmierzch,Starcie Tytanów itp.)
itd. Z tatą również mam powiązania takie jak: muzyka (Marek Grechuta)
Horrory (Wrota do piekieł,Obcy kontra Predator itd.)...
No,tyle by się wymieniało... Nie mają w ogóle pretensji.
A na kompie nie siadam tak często,bardzo rzadko przeklinam... Więc nie mają się czego uczepić.

Dodane przez Pomylunaa_ dnia 17-10-2010 21:48
#61

Moi rodzice zachowują się czasem wobec mnie jakbym miała pięć lat i nie miała swojego zdania, wolności i mogłabym bawić się tylko na podwórku. Cóż, niedługo kończę szesnaście lat i musiałam im uświadomić to. Hm, czasem jest lepiej, czasem gorzej. No i czasami mam wrażenie, ze chcieliby córki prymuski. Nie zawsze przynoszę dobre oceny do domu, bo np. mam zły dzień i sprawdzian mi pójdzie gorzej albo coś. A wtedy oni porównują mnie do mojej DZIEWIĘCIOLETNIEJ siostry, która na sprawdzianach ma zadania typu: 40+50. No i wtedy mówię, ze również chciałabym mieć takie sprawdziany a oni "dla niej to też jest trudne" i takie tam. To mnie najbardziej u nich wkurza. Ale tak to jest okej. ;)

Dodane przez blackowa dnia 18-10-2010 16:18
#62

Są opiekuńczy i rozważni. Ale denerwuje mnie ich ta Delikatność. I nadopiekuńczość. Chciałabym mieć własne wybory i decyzje. Po prostu samemu już za siebie decydować. ;D

Dodane przez Larinne dnia 18-10-2010 17:07
#63

Ja nigdy nie kłóciłam się z rodzicami, żadnych kłótni, niedomówień ani niczego takiego między nami nie było. Żyję z nimi w bardzo dobrych relacjach i cieszy mnie ten fakt. Na przykład to, że mi ufają bez względu na wszystko i pod każdym względem dlatego mogę wychodzić na imprezy, które czasem kończą się dość późno itd.(choć biorąc pod uwagę ich nadmierną troskliwość zdarza to się raczej tylko w weekendy lub kiedy jest wolne od szkoły, bo boją się, że zaniedbam oceny i inne takie...;p) . Jestem jedynaczką więc rodzice mnie nieco rozpieszczają, tak mi się wydaje, ale nie sądzę bym z tego powodu stała się jakimś ''nieprzyjaznym stworzeniem'' ;D Między nami jest taki ..luz,mogę być przy nich sobą i nie muszę niczego ukrywać, a jak szykuje się jakiś wyjazd na konkurs taneczny (których ostatnio ciągle przybywa) to są nastawieni przychylnie,choć pewnie inni rodzice powiedzieliby, że szkoła ważniejsza itp. Ogólnie lepszych rodziców nie mogłabym sobie wymarzyć ;)))

Dodane przez Arya dnia 18-10-2010 17:13
#64

Są świetni.

Mama jest dla mnie jak... mama. Jej mogę powiedzieć wszystko, nie wstydzę się, mam wiele wspólnych tematów, podobają nam się te same rzeczy, wiec nie ma u nas kłótni o ubiór, mamy takie same poglądy. Ale robi się gorej jeśli chodzi o moje lenistwo. Nie kłócimy się jakoś wyraźnie. Ewentualnie małe wymiany zdań, po których chodzę trochę nabuzowana. Ale ogólnie jest spoko. Nie mają się co czepiać jeśli chodzi o naukę, bo tu przypominam starszą siostrę, czyli oceny bdb. A jeśli chodzi o nasze poglądy o dziewczynach w moim wieku, ich ubiorze i zachowaniu, gwiazdek Disneya itp., to da się zauważyć wyraźne podobieństwo.
Z tatą tez jest w porządku. Nie czepia się o 4 z matematyki, bo wie, że się starałam. Tylko czasami kłócimy się o komputer lub telewizor, ale są to takie 5 minutowe sprzeczki. Moi rodzice są super ;]

Edytowane przez Arya dnia 19-11-2010 16:24

Dodane przez Milka dnia 19-11-2010 15:14
#65

Moje relacje z rodzicami są bardzo dobre, żeby nie powiedzieć doskonałe [bo skazy się znajdą]. Nie zadają zbędnych pytań, jeśli mam gdzieś wyjść, to nie robią mi problemów, w końcu jestem dorosła i powinnam wiedzieć, co robię. Wielce się zdziwiłam, gdy wyrazili zgodę na mój wyjazd do Wrocławia samej [a to jest drugi koniec Polski, jakby na to nie patrzeć] kiedy miałam 16 lat. Ufają mi w pełni i nie boją się, że gdzieś się uchleję albo coś przeskrobię, bo wiedzą, że z mojej strony takie rzeczy są niemożliwe. No i puszczają mnie do moich internetowych znajomych bez żadnych problemów, przez co z niektórymi z nich widziałam się po kilka dni chyba z 6 razy :D.
Kiedy im oświadczyłam, że chcę studiować w Krakowie [czyli 500 km od mojego domu], bali się i zdziwili. Mimo, że to jednak skok w głęboką wodę i mój kontakt z nimi ograniczył się do telefonu raz na kilka dni i przyjazdu jedynie w święta, cieszą się z mojej decyzji. Znają mnie bardzo dobrze i wiedzą, że u siebie nie czułabym się tak dobrze jak tam, gdzie chcę się wybrać. Nie wyobrażają sobie, żeby narzucali mi swoje marzenia i pragnienia, bo to nie przejdzie. Moja mama chciała mieć jakiegoś lekarza w rodzinie, ale wie, że to niemożliwe. Z kolei tato pragnął, żeby była ze mnie ekonomistka (co zresztą prawie się udało...), ale to też nie moja działka. Może i nie są z tego powodu tak szczęśliwi, ale dobrze im z myślą, że samodzielnie podejmuje decyzje i jestem z nich zadowolona.
Przy okazji tego tematu przypomniała mi się lekcja z psychologiem w liceum. Opowiadał nam m.in. o relacjach rodzic-dziecko. Zapewne znacie jedno z przykazań Dekalogu: Czcij ojca swego i matkę swoją. Otóż psycholog powiedział nam, że dopiero na studiach odkrył, co to tak naprawdę znaczy. Otóż, czcić możemy ich za dar życia, za to, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Natomiast nie znaczy to to samo, co mieć do nich szacunek, bo na ten trzeba sobie zapracować, a jak widać, nie wszyscy rodzice potrafią tego dokonać. Ja mam szacunek do swoich, zapracowali sobie na niego swoim podejściem do mnie i mojego rodzeństwa i dziękuję losowi za to, że właśnie oni zostali moimi opiekunami.

Dodane przez Lajla dnia 06-12-2010 12:31
#66

Moje relacje z rodzicami nie są najgorsze, ale najlepsze też nie. Tato jest nadopiekuńczy i w wielu sprawach nie potrafimy się dogadać, bo on nie traktuje mnie jak równą sobie. Jeśli on mówi "bo nie" to mi niewolno pytać dalej, ale jeśli ja odpowiadam "bo nie", to jestem tą niedobrą. Oczywiście rozumiem, że jestem młodsza i mam się słuchać, ale przecież mam prawo do własnej opinii, nie jestem małym dzieckiem, możemy pogadać. Ojciec faworyzuje moją siostrę. Żeby nie było, zalety też ma. Jest punktualny, zawsze mogę na niego liczyć, dotrzymuje obietnic. Pamiętam sytuację, kiedy byłam na niego wściekła jak nigdy. Wybrałam się wtedy z przyjaciółką do miejscowości o 10km oddaloną od tej, w której mieszkam, była zima, szybko się ściemniało. Powiedziałam rodzicom, że zawiezie i przyjedzie po nas tato przyjaciółki, ale potem, jak już chciałyśmy z koleżanką wracać, to okazało się, że nikt po nas nie przyjedzie. Zadzwoniłam do taty i zapytałam czy on by nie mógł, a on odpowiedział, że nie, nie mógłby, bo skoro umawiam się z nieodpowiedzialnymi ludźmi, to teraz mam być tak odpowiedzialna i poradzić sobie sama. Bez latarki, po nieoświetlonej polnej drodze wracałyśmy z koleżanką do domu piechotą. Wtedy byłam na tatę zła, teraz myślę, że postąpił bardzo słusznie. Należało nam się.
Jeśli chodzi o mamę, to mam z nią dobre stosunki. Ufa mi, mogę z nią negocjować i pomaga mi gadać z tatą.
Szanuję rodziców. Jak słyszę koleżanki, które wyzywają swoją matkę, bo na coś im nie pozwala, to mi niedobrze. Nawet jeśli nie pozwalając nie ma racji, to nazywać matkę s*ką czy dz*wką...

Dodane przez dark shadow dnia 05-03-2011 17:05
#67

Moje relacje? Hmmm... Z mamą się często kłócę. Tata mnie w sumie rozumie. Nie potrafię rozmawiać ,a co dopiero zwierzać się im. Każde zwierzenie czy dłuższa rozmowa kończą się kłótnia. Więc ograniczam odpowiedzi do -tak, no ,dobra, spoko, nie, zaraz.

Dodane przez Cally dnia 02-05-2011 20:19
#68

Moje relacje z rodzicami są złe, bardzo złe, żeby nie powiedzieć koszmarne. Może zacznę od tego, że mnie w ogóle nie znają, nie wiedzą o mnie praktycznie nic, jakiej muzyki słucham, jakie mam marzenia, jaki styl, jakich znajomych... Oni znają tą dziewczynkę w koszulce z Avril Lavigne i włosami splecionymi w kucyk, którą byłam z dobre 5 lat temu, tyle że z nią nie mam już nic wspólnego.
Z ojcem praktycznie nie rozmawiam, jak już to się kłócimy, on myśli że we wszystkim ma racje, jakąkolwiek formę sprzeciwu, nawet zwykłe "nie" odbiera jako "pyskowanie". Nie da się z nim rozmawiać, zresztą, szczerze powiedziawszy, nawet nie chce. Nie lubię go, nie potrafię polubić, a nawet jakbym próbowała, to on wcale mi w tym nie pomaga, też chętny do rozmowy nie jest. Ma prace, która wymaga ciągłej gotowości, zawsze jest pod telefonem, kiedy nieraz wychodzi na dwie godziny, wraca na przykład za dwa dni, odpowiada mi to, kiedy go nie ma jest tak przyjemnie cicho.
Matka, z nią już jest lepiej. A w każdym razie było, teraz ciągle się kłócimy, ciągle są jakieś nieporozumienia. Jest zdecydowanie nadopiekuńcza (nie wyjdę z domu, dopóki ona nie dowie się gdzie, z kim i kiedy wrócę) i podejrzliwa (kiedy szłam na Sylwestra do przyjaciółki już podejrzewała, że wrócę zlana w trupa). Truje mi, że za późno chodzę spać, chociaż powinno to ją obchodzić jak zeszłoroczny śnieg, ogółem się czepia wszystkiego.
Ponadto, obydwoje twierdzą, ze muszę być najlepsza, na każdą 4 na świadectwie robią kwaśną minę, narzekają, że nic nie robię, nie uczę się, a dom traktuje jak hotel. Nie, mam z nimi złe relacje...

Dodane przez Adrienne dnia 02-05-2011 20:33
#69

Często się kłócę z rodzicami. Jestem bardzo wybuchowa. W mojej mamie wkurza mnie nadopiekuńczość i powtarzanie mi tysiąc razy tej samej rzeczy. W tacie nie lubię tego że wypomina mi rzeczy które zdarzyły się kilka lat temu. W obojgu rodzicach cenie poczucie humoru i łagodzenie konfliktów. Mimo wszystkich spięć między nami, szanuję ich i kocham.

Dodane przez Rose Granger dnia 02-05-2011 20:39
#70

Moich relacji z rodzicami już praktycznie nie ma, bo oboje nie żyją, ale jeśli były to były tylko z mamą, bo ojca nigdy nie poznałam, czego momentami bardzo mi brak i czego żałuję.

Jeśli chodzi o relacje z mamą... cóż - kiedy byłam mała i równie mało rozumiałam a ona nie wypijała morza alkoholu dziennie, nasze relacje były cudowne. Miałam jeszcze w domu to ciepło rodzinne, które dziecko powinno dostawać od rodziców. Aż w końcu mama rozwiodła się z tatą, ciepło zniknęło jak ręką odjął, a jego miejsce zajęły kłótnie i picie. Nie mówię, że to były same złe chwile bo pamiętam też mnóstwo tych dobrych. Ale kiedy dzisiaj się nad tym zastanawiam, większe piętno odcisnęły na mnie jednak te złe.

Dodane przez Wasp dnia 03-05-2011 10:52
#71

Moje relacje z rodzicami są okropne,nic o mnie nie wiedzą,nie mamy zaufania do siebie za grosz. Wkurzają się o moje oceny,o to,że cały czas siedzę w zakamarkach swojego umysłu i w moim królestwie-w moim pokoju! Cały czas się kłócimy o to,że mój durny młodszy braciszek am lepiej,że moje drzwi są poobklejano,przez co podkreślam tylko swoją prywatność! Nie mówię im kompletnie nic.No i jeszcze wkurzające jest to,że moja mamma próbuje udawać przyjaciółkę i ubzdurała sobie,że będziemy codziennie rozmawiać!

Dodane przez jagodzianka dnia 03-05-2011 13:35
#72

Mam fatalne kontakty z mamą. Ciągle się czepia, że włosy za długie, że ubranie nieodpowiednie, że za dużo czytam HP, że zbyt długo jestem poza domem. W "dyskretny" sposób powiadamia mnie o tym, że mam nieodpowiednich znajomych, choćby przez takie teksty: Roksanko (nie znoszę tego zdrobnienia), może byś poszła do parku z koleżankami z klasy?
Problem jest taki, że przyjaciół już mam. Trzy dziewczyny i dwóch chłopaków razem ze mną, razem tworzymy zgraną paczkę od pierwszej klasy podstawówki. A to że moja mamusia wolałaby, żebym się kolegowała ze słitaśnymi fankami Justinka, to nie mój problem.
Kolejna sprawa jest taka, że mama każe mi nosić takie ubrania, jakie JEJ się podobają. Kupiła mi raz jakąś ohydną różową bluzeczkę i - dobry Boże - kazała mi ją założyć do szkoły. Skończyło się kłótnią, a ja w porywie złości wyrzuciłam bluzkę przez okno. Oczywiście matka się wydarła, a ja poszłam do szkoły w tym, co lubię. Koniec tematu. Nie odzywała się do mnie przez dwa tygodnie.
Warto nadmienić, że chociaż mam średnią 5.40 i wzorowe zachowanie, to stara i tak narzeka, że w ogóle się nie uczę i ciągle tylko łażę w te i wewte ze swoimi kolegami. Na szczęście rodzice planują rozwód i prawdopodobnie zamieszkam z tatą.

Dodane przez fanka98 dnia 03-05-2011 13:38
#73

moje relacje z rodzicami tes sa okropne. chca tylko, zebym sie dobrze uczyla, sprzatala i dala im swiety spokoj. jak chce porozmawiac, mowia, ze nie maja czasu. ciagle faworyzuja mlodsza siostre. przez to jestem okropnie zdenerwowana i nie raz udalo mi sie ja walnac :happy:. przez to dostaje zakazy do odwolania np. na kompa. wcale nie wiedza jak mnie wychowac. ciagle tylko mowia, ze jestem terrorysta i porownuja mnie do mojego kuzyna, ktory mial wiele tego typu rzeczy ( klotnie z kolegami, wagary, papierosy). przeciez ja nie jestem jak on. i ciagle mi mowia: zachowuj sie jak Wioletka( starsza o pol roku kuzynka), widzisz jaka grzeczna?? sprzata, gotuje. a nawet nie wiedza, co ona wyrabia poza domem.
po prostu nie cierpie ich. niedawno popsula mi sie plyta z fajna gra. poprosilam tate, zeby mi ja sciagna. on powiedzial, ze nie, a ze ja mam swojego laptopa sama sobie sciagnelam( bez laski). a jaka potem mialam awanture!
moja mama tez probuje udawac przyjaciolke, ale ja ja ignoruje. ciagle tylko sprawdzaja, czy czasem sobie czegos nie wzielam. ciagle sie z nimi kloce. nie rozumieja mnie

Dodane przez marihermiona dnia 06-09-2012 16:24
#74

Ja zawsze miałam dobre relacje z rodzicami. Bardziej z mamą. Mogę jej mówić o wszystkim co mnie gnębi, co złości, a co cieszy. Oczywiście czasem zdarzają się sprzeczki no nie? Każdy ma takie sytuacje ale zawsze się godzimy, siadamy no i rozmawiamy i chcemy razem rozwiązać problem.

Dodane przez Kab Hun dnia 22-01-2013 02:43
#75

Well. Z rodzicami kontakt mam raczej normalny/neutralny. Czasem miewamy gorsze chwile, czasem lepsze, jak w każdej rodzinie. Bywają czasem nieco nadopiekuńczy, głównie ze względu na fakt, że przez te kilkanaście lat byłem ich jedynym dzieckiem. Nie mam zamiaru wiązać swojej przyszłości z pozostaniem w rodzinnym domu, ale nie mam zamiaru odcinać się całkowicie. Będę starał się im pomagać, gdy o to poproszą, będę też ich odwiedzać. Bylebyśmy tylko żyli w zgodzie, jakoś.

moje relacje z rodzicami tes sa okropne. chca tylko, zebym sie dobrze uczyla, sprzatala i dala im swiety spokoj.

Nosz straszne rzeczy się dzieją, problemy trzeciego świata istne...

Dodane przez Instrum Manga dnia 09-08-2013 15:42
#76

Ja nie wiem co to jest "młodzieńczy bunt". Przez całe życie mam świetne relacje z rodzicami, jestem posłuszna i mam do nich szacunek. Kocham swoich rodziców, są moimi najlepszymi przyjaciółmi;)

Dodane przez Connie-Moody dnia 09-08-2013 16:14
#77

jagodzianka napisał/a:
Mam fatalne kontakty z mamą. Ciągle się czepia, że włosy za długie, że ubranie nieodpowiednie, że za dużo czytam HP, że zbyt długo jestem poza domem. W "dyskretny" sposób powiadamia mnie o tym, że mam nieodpowiednich znajomych, choćby przez takie teksty: Roksanko (nie znoszę tego zdrobnienia), może byś poszła do parku z koleżankami z klasy?
Problem jest taki, że przyjaciół już mam. Trzy dziewczyny i dwóch chłopaków razem ze mną, razem tworzymy zgraną paczkę od pierwszej klasy podstawówki. A to że moja mamusia wolałaby, żebym się kolegowała ze słitaśnymi fankami Justinka, to nie mój problem.
Kolejna sprawa jest taka, że mama każe mi nosić takie ubrania, jakie JEJ się podobają. Kupiła mi raz jakąś ohydną różową bluzeczkę i - dobry Boże - kazała mi ją założyć do szkoły. Skończyło się kłótnią, a ja w porywie złości wyrzuciłam bluzkę przez okno. Oczywiście matka się wydarła, a ja poszłam do szkoły w tym, co lubię. Koniec tematu. Nie odzywała się do mnie przez dwa tygodnie.
Warto nadmienić, że chociaż mam średnią 5.40 i wzorowe zachowanie, to stara i tak narzeka, że w ogóle się nie uczę i ciągle tylko łażę w te i wewte ze swoimi kolegami. Na szczęście rodzice planują rozwód i prawdopodobnie zamieszkam z tatą.


Koleżanko, nie wiem co to za czary, ale moja mama zachowuje się DOKŁADNIE tak samo, więc pozwoliłam sobie cię zacytować, bo po co mam pisać prawie tak samo skoro już ktoś to zrobił. Mam nadzieję , że się nie obrazisz :happy:

Dodane przez Lawrencee dnia 07-01-2014 13:44
#78

Ja sie z rodzicami średnio dogaduje. Może dlatego, że nigdy nie poznałam mojego prawdziwego ojca, a dotychczasowi ojczulkowie nie pałali jakoś przesadnie dobrą energią.
Z mamą częściej sie kłóce niż rozmawiam. Często się nie zgadzamy i na mało mi pozwala. Tratuje mnie, jabym miała 13 lat i nie potrafiła sama zadbać o siebie. Ja wiem czego chce, co jest dla mnir dobre i ogólnie. tylko trudno jej to wytłumaczyć.
Z ojczymem to idź i nie wracaj. Większe z niego dziecko niż ja w 1 klasie gimbazy. Totalny leń. Gdyby nie to, że zarabia na nasz dom, powiedziałabym, że jest bezużyteczny.