Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Relacje z rodzicami

Dodane przez Blair dnia 29-12-2008 12:50
#30

No cóż, z racji tego iż mieszkam na stałe z mamą a z ojcem widuję się kilka razy w tygodniu, są między nami różne spięcia. Często kłócę się z matką, zwykle o różne pierdoły, ponieważ jest strasznie drobiazgowa. Wiele razy w myślach krzyczałam że jej nienawidzę, co oczywiście nie jest prawdą. Kocham ją najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie co mogłoby się stać, gdyby nie daj Boże jej zabrakło. Jednak ostatnio coraz częściej ze sobą rozmawiamy, na prawie wszystkie tematy. Zaczynamy rozumieć się nawzajem, ale nie ufam jej na tyle, by opowiadać o swoich problemach. Zazdroszczę tym, którzy w matkach odnajdują swoje najlepsze przyjaciółki i zwierzają się im ze wszystkiego. Ja tak nie potrafię. W dodatku mama jest bardzo, ale to bardzo upartą osobą (mam to po niej). Często mówi co myśli, wali prosto z mostu i nie raz już uraziła ludzi (w tym także mnie). W dodatku jest bardzo niecierpliwa (choć twierdzi inaczej) i jest po prostu choleryczką. Dużo cech odziedziczyłam po niej, więc może dlatego czasami nie możemy ze sobą wytrzymać?
Co do ojca, to z nim moje stosunki są o wiele lepsze. Pewnie dlatego, że nie jestem z nim codziennie i tym samym nie ma jak na mnie krzyczeć, czepiać się o byle co. Rzadko się z nim kłócę. Z nim mogę porozmawiać na różne tematy - od poważnych, np. polityka, do niezwykle błahych. Traktuję go bardziej jak kumpla niż rodzica i strasznie mnie to denerwuje, gdy zaczyna nim być (czyli gdy zaczyna rozmowy o moim zachowaniu, wychowaniu).
A teraz co mnie w nich denerwuje? Przede wszystkim to, że oboje są bardzo uparci gdy chodzi o naukę. Ich zdaniem powinnam uczyć się przez cały wolny czas, zdobywać jak najlepsze oceny, żeby potem coś w życiu osiągnąć. No, może tak było kiedyś. W końcu zrozumieli że nie jestem cyborgiem stworzonym tylko do nauki i sporo odpuścili. Doszliśmy do kompromisu - mam skupiać się na przedmiotach potrzebnych do mojego wymarzonego zawodu, a inne, lub te które sprawiają mi trudność po prostu odpuścić (ale nie olewać). W mojej mamie denerwuje mnie też to, że jest bardzo widoczna hierarchia. To ona jest matką i to jej wszystko wolno, a ja nie mam praw do większości rzeczy. W dodatku nie potrafi wczuć się w sytuację drugiego człowieka.
I jak już wspominałam, często narzekam na nich, myślę o tym jak bardzo ich nienawidzę, etc. Ale jak pomyślę sobie, jak bardzo mnie kochają, jak wiele oddają w zamian za to, abym wyrosła na dobrego, prawego człowieka, to aż się wzruszam. Wtedy szybko do nich biegnę, przepraszam za to, że byłam taka okropna, że bardzo doceniam to co dla mnie robią, chociaż może tego nie okazuję.

Edytowane przez Blair dnia 29-12-2008 13:09