Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Relacje z rodzicami

Dodane przez mistake dnia 29-12-2008 13:33
#33

Z mamą zawsze było źle. Zawsze się kłóciłyśmy,a to o naukę, bo niby nie poświęcam wystarczającej ilości czasu na naukę, a to za długo na komputerze siedzę, a to sprzeczam się z siostrą i takie tam. Gdy już się kłócimy to każda chce mieć rację, obie jesteśmy uparte i nie spoczniemy, dopóki nie będziemy mieć racji. Zazwyczaj jedna kończy, mówiąc '' dobra, i tak się nie dogadamy'' i to wszystko. Koniec rozmowy, każda idzie w swoją stronę a po godzinie jest ''dobrze'' i ''cudownie''. Ostatnio miałam taką scysję z mamą, nieźle się pożarłyśmy. Oczywiście co było problemem? Moje rzekome pyskówki. Zawsze tak jest, więc w pewnym sensie się przyzwyczaiłam i nie reaguję nerwowo, jednak tym razem nerwy mi puściły. Krzyki i inne takie, potem ''pogadanka'' mamy i do jakiegoś tam porozumienia doszłyśmy. Nie kłócimy się już tydzień, a to sukces w moim przypadku. I to na tyle, co mogę powiedzieć o mamie. Chociaż nie! Nadopiekuńczość! To też mnie wkurza jak nie wiem co! Te wszystkie ostrzeżenia ''dla mojego dobra''. '' Gloria, nie zapomnij zabrać szalik a i rękawiczek, bo zimno!''. Takie teksty doprowadzają mnie do białej gorączki. Zawsze odpowiadam, że nie potrzebny mi ten szalik, i wreszcie się przyzwyczaiła, że go nie noszę. Wkurza mnie też, gdy nie pozwala mi iść na noc do przyjaciółki, z jakiś powodów nie do przyjęcia! Oczywiście zawsze twierdzi, że kiedyś jej podziękuję, ale szczerze w to wątpię. Jednak nie mogę narzekać na moją rodzicielkę w sprawach nauki. Zawsze pomoże, a to napisze, sprawdzi czy poszuka, jednak gdy za bardzo się angażuje i mi nie pozwala nawet zacząć szukać tylko od razu sama chcę, to mnie wkurza. No i nie mogę także narzekać na jakiekolwiek wypady. To do Galerii, to na lodowisko, to na basen i do pizzerii. Na brak kasy także nie narzekam.
No to teraz kolej na tatę...No cóż, kłócę się, częściej ale to raczej jest monolog niż jakiś tam dialog. Zawsze za byle bzdurę zaczyna wrzeszczeć, potem się wypiera, że to ja zaczęłam krzyczeć i to tyle. I jeszcze twierdzi, że ja to najgorsze zło. Trudno z nim wytrzymać, ale gdy nie wrzeszczy fajny gość z niego. Ale to na serio rzadko się zdarza. Z byle powodu się wścieka, trzaska drzwiami i puszcza wiązanki, że aż żal.