Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] 19/ Pan Zgryźliwy i Senka. (aktualizacja: 29 gru 2011)

Dodane przez Potteromaniak0987 dnia 20-09-2011 17:14
#30

Zadziwiacie mnie swoimi opiniami. ^^

* * * Fragment VII * * *

" Punkt odniesienia "

Ciepłe promyki słońca rozświetliły bladą twarz Arseny. Miłe uczucie na buzi obudziło dziewczynkę. Otworzyła oczy. Przed sobą zobaczyła sklepienie dormitorium. Promyki wesoło migotały, wpadając przez wysokie okna zamku. Poczuła, że serce jej mocno bije.

Czuję się, jakbym powróciła do życia, pomyślała optymistycznie.
Podniosła się na łokciach. Przy łóżku na ziemi siedział Snape ze spuszczoną głową do kolan. Spał. Arsena przetarła oczy. Czy to możliwe? Co on tutaj robi? Wpatrywała się dłuższy czas zastanawiając się, czy to jawa czy sen. Usiadła obejmując swoje nogi. Na stoliku leżała sterta leków, maści i Snape'owski kubełek od eliksirów. Dziewczynka z wysiłkiem próbowała sobie przypomnieć ostatnie wydarzenia i dojść, dlaczego Severus śpi tutaj na ziemi! Wychyliła się w jego stronę. Obok leżał szkicownik z narysowanym rogatym Zgryźliwym. Arsena zagryzła wargę. Domyśliła się już, że obejrzał resztę jej karykatur wyśmiewających Mistrza Eliksirów, a tego najbardziej się obawiała. Trudno. Było po fakcie. Po cichu zeszła ze swojego wyrka i pobiegła do łazienki. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Resztki zaschniętej krwi, zdobiły szpetnie jej prawy policzek. Niektóre kosmki włosów były paskudnie posklejanie. Omyła zaspaną twarz i wróciła szybko do dormitorium. Severus nadal był pogrążony w marzeniach sennych. Podeszła na palcach do niego i kucnęła przed nim.

- Dzień dobry, profesorze.

Severus podniósł gwałtownie głowę i spojrzał oczami bardziej smutnymi niż zaspanymi.

- Arsena..?

- Jacie! Wreszcie powiedział pan do mnie po imieniu! Zapiszę sobie to w kalendarzu - uśmiechnęła się bardzo szeroko do swojego Opiekuna, ukazując w pełni swoje uzębienie.

Severus ocenił szybo sytuację i odgarnął włosy z twarzy. Dziewczynka wreszcie doszła do zdrowia i jak widać znów mogła emanować swoją dziecięcą, radosną energią. Co za ulga. Severus odchrząknął i wyprostował zdrętwiałe nogi na podłodze. No tak, zasnęło się Mistrzowi. Popatrzył na nią trzeźwiejszym wzrokiem.

- Zapewne było to przejęzyczenie, Watson - niestety nie wyszedł mu sarkazm i zabrzmiało to jakby przepraszał za pomyłkę.

- Hi, hi. Dlaczego śpi pan na podłodze?

Lekko skrzywiony, zaczął masować swoje obolałe ramię.

- Mówią, że spanie na twardym jest zdrowe.

Arsena zaśmiała się radośnie. Severusowi coś nie wychodziły żarty, ale widział, że dzieciak dobrze się bawi. Wyglądał pewnie, jak bezdomny kulący się pod mostem, w tym wypadku łóżkiem.

- Chyba to nie jest do końca prawda. Przecież pan ledwo żyje! - uniosła drobną rączkę pokazując na bolące ramię Zgryźliwego.

- Dobrze, że ty żyjesz - odrzekł bardzo cicho.

- Proszę? - popatrzyła uważnie na swojego opiekuna.

- Czyli nic nie pamiętasz?

Pokręciła przecząco głową.

- Ech...- Severus zastanowił się jak najprościej ująć w słowa całe zdarzenie. - Porządnie się pochorowałaś. Leżałaś nieprzytomna cztery dni - ograniczył się do dużego skrótu.

- Cztery?!

Niemożliwe, pomyślała. Przeleżała jedną czwartą zimowych ferii w swoim łóżku. Do tego nic nie pamięta. Było aż tak źle? Severus ją leczył? Przychodził tu i się opiekował? Powoli zaczęła rozumieć dlaczego jej Opiekun przespał całą noc na ziemi, obok jej łóżka. Martwił się...

Arsena patrzyła z niedowierzaniem na twarz Zgryźliwego. Jak zwykle była to tylko maska nie wyrażająca żadnych emocji. Skoro się jednak zamartwiał jej zdrowiem, to znaczyło, że nie jest pozbawiony uczuć i gdzieś w głębi jego duszy pali się ciepłe światełko. Szkoda, że to tylko mały płomyczek, który Mistrz nawet jego próbuje w sobie stłumić. Dlaczego boi się pokazać co czuje? To nie jest takie trudne.

Blask zimowego słońca oświetlał twarz Zgryźliwego. Dopiero teraz zobaczyła zmęczone zmarszczki, ziemistą cerę zniszczoną przez opary z chemicznego laboratorium oraz zarys długich, ciężkich lat jego młodości i obecnego wieku. Chyba nie miał lekko w życiu. Tak naprawdę nie wiedziała o nim nic, poza tym, że był tytułowanym, znakomitym profesorem Eliksirów, a złośliwość to jego drugie ego. Skąd w nim tyle ironii? Najbardziej tajemnicze w tym wszystkim były, czarne jak tunel, same oczy. Ich głębia prowadziła do nieodkrytej prawdy, jaką tłumił w sobie Severus. Prawdy o sobie. Źrenice niczym otchłań zła, nie mówiły nic dobrego. Było to trochę przerażające, ale także piękne i ciekawe. Intrygowało to Arsenę. Miedzy czarnymi brwiami, zawsze widniała pionowa zmarszczka, zdradzając jego wieczne rozmyślenia i podejmowanie właściwych decyzji. Była raz głębsza, raz mniejsza w zależności czy mocno się gniewał czy rozważał poważne wybory. Usta przeważnie ograniczały się do poziomej linii, ewentualnie od czasu do czasu wykrzywiał je w dobrze znanym kąśliwym uśmieszku. I oczywiście czarne tłuste włosy, okalające całą tą scenerię, mówiły wyraźnie, że ma na głowie sprawy ważniejsze niż utrzymywanie schludnej fryzury. Można jednym zdaniem powiedzieć, że wyraz twarzy Severusa wyglądał wiecznie tak samo.

Może to naprawdę tylko maska. Taka gruba skorupa, która trzeba zdrapać i odkryć to, co prawdziwe jest w środku. Wyciągnęła ku niemu dłoń i powoli zaczęła przysuwać palce do jego twarzy. Snape bez wyrazu obserwował zbliżającą się rączkę do jego nosa. W końcu dostał zbieżnego zeza. Zamrugał i chwycił jej dłoń.

- Co robisz?

Arsena jakby obudzona z zamyślenia, wzruszyła ramionami. Zgryźliwy, nadal trzymając jej rękę, zastanawiał się czy nie postradała zmysłów po chorobie.

- Czym się pan tak zawsze martwi? - zapytała cicho.

Mistrz zbity z tropu zawahał się. Naprawdę ona to widzi?

- Ostatnio...- tobą, no powiedz jej. Tobą - wszystkim.

- Nie można się martwić wszystkim. To prowadzi do szaleństwa!

Cofnęła rękę z uścisku Snape'a. Mistrz odruchowo skrzyżował dłonie na piersi.

- Owszem, ale trzeba umieć się przejmować. Najlepiej być niewzruszonym na rzeczy nas nieobchodzące. Niestety, jesteśmy tylko ludźmi i nie potrafimy zlikwidować męczących emocji. Możemy nauczyć się z tym walczyć. Odnaleźć punt odniesienia, który pomoże wyważyć między tym, co nas boli i tym, czym się martwimy.

Severus zamilkł. Nie miał pojęcia, czemu robi małej wykład z psychologii. Do diaska! Co on może sam o tym wiedzieć! Jest przecież tylko kupą nieszczęścia i parszywym draniem.
Arsena oparła się o drugie sąsiedni łóżko. Siedzieli teraz naprzeciwko siebie, wpatrując się w zamyśleniu.

- A pan ma taki punkt odniesienia?

- Każdy z nas ma. Takim punktem jest zawsze to, co sprawia tobie radość, chęć do życia, przyjemność czy zadowolenie. To bardzo ważne.

Arsena chciała zapytać czym jest dla Severusa ten punkt. Uznając to za bardzo osobiste pytanie, zdecydowała się podejść z innej strony.

- A jeśli ktoś takiego punktu nie ma?

- Jest martwy.

Dziewczynka podniosła do ręki słuchawki, które leżały pod łóżkiem.

- Ja lubię słuchać muzyki. Przenoszę się do innego świata. Jestem wtedy szczęśliwa.

Popatrzyła na Opiekuna czekając, aż równie zdradzi swoją tajemnicę magicznego punktu. Niestety i to podejście okazało się nieskuteczne.
Severus popatrzył w niebo za oknem. Przymrużył powieki od rażącego słońca.

- Są ferie, powinnaś iść na dwór.

Arsena zrobiła wielkie oczy.

- Przecież nie pozwolił mi pan wychodzić.

- Samej nie.

- Idzie pan ze mną? - zapytała w pełnej euforii.

- Jak mi podpadniesz, obiecuję że przywiążę ciebie do smyczy, zakuję w kajdanki i dołączę żeliwną kulę.

Arsena miała ochotę rzucić mu się na szyję. Mistrz Eliksirów spodziewając się reakcji dziewczynki, pospiesznie podniósł się z podłogi. Miał już dość jej bliskich kontaktów. Otrzepał pogniecioną szatę.
Mi też przyda się łyk świeżego powietrza, pomyślał.

- Ale - popatrzył się bezwzględnie z góry - idziesz najpierw na śniadanie. Jak nie pójdziesz, to w trakcie obiadu, osobiście wsadzę ci wszystkie ziemniaki do gardła, przez nos.

- Dobra - uśmiechnęła się szeroko.

Severus opuścił dormitorium.

***

Po posiłku, Arsena popędziła przed siebie ku drzwiom wyjściowym. Wpadła na dziedziniec jak torpeda. Zdrowie jej dopisywało jak nigdy. Zimowe słonko oświetlało białe połacie śniegu. Wielkie sople topiły się, dźwięcznie kapiąc w niewielkie kałuże.

- Jest suuper!

Wzięła w garść śnieg i rzuciła do góry.
Zgryźliwy nie spiesząc się, powoli doszedł do dziewczynki. Mała rzucała się na śnieg jakby pierwszy raz zobaczyła zimę. Niesamowite, że potrafi się cieszyć z tak przyziemnych rzeczy. Severus obserwował zwariowane dziecko. Pod daszkiem zobaczył nieośnieżoną ławkę. Podszedł i usiadł rozkładając wygodnie ręce na drewnianym oparciu. Przymknął powieki. Naprawdę mu ulżyło, że dziewczynka się obudziła i tryskała taką energią. Mroźny zefirek gładził jego zmęczoną twarz, niczym chłodny kompres. Spojrzał. Gdzie Arsena? Nie... Nie, po prostu nie przeżyje kolejnej jej niespodzianki.

- Kogo pan szuka?

Odwrócił głowę. Stała tuż za ławką, dzierżąc w rekach niebezpiecznie wielką śnieżkę.

- Co zamierzasz z tym zrobić? - spojrzał na lodową kulę.

- A chce się pan przekonać? He, he.

- Dawno nie miałaś szlabanu, widzę.

- Żartuję. Nie rąbnęłabym pana śnieżką, profesorze - Arsena usiadła obok. - Skoro mam rabat ulgowy na wychodzenie na dwór, wolę tego nie stracić.

Severus poczuł dumę, że w końcu czegoś jej nauczył. Czegoś pożyteczniejszego i bardziej życiowego od jałowej wiedzy ze szkolnych podręczników.

- To twoje dzieło? - wskazał na zniekształconego bałwana, topiącego już się w promieniach słońca.

- Em, tak. Szczerze mówiąc to miał być pan.

Severus uniósł jedną brew. Zniekształcona góra śniegu udekorowana kamykami patrzyła się głupkowato na ich dwoje.

- Zawsze szpecisz każdego w swoich artystycznych pracach? Czy to tylko ja jestem głównym obiektem zainteresowania?

Arsena zacisnęła wargi. Wychodziło na to, że Snape zdaje sobie sprawę o tym, jakie ona ma o nim zdanie. Nie bez powodu okaleczyła jego wizerunek w rysunkach. Zgryźliwy był potworny, więc potworzastego go przedstawiała. Zrobiło jej się głupio. Po tym, co dla niej zrobił powinna zmienić swoją opinię.

- Po prostu, to tak dla żartu jest.

- Dopraaawdy?

Dziewczynce wyszedł zdradziecki rumieniec na policzki. Szukała szybkiej zmiany tematu.

- Zawsze będę musiała się do pana zwracać oficjalnie per profesorze? Nawet poza szkołą?

Severus zesztywniał. Kolejny punkt, który trzeba dopisać do rzeczy nie zdających z siebie sprawy. Pytanie wyczerpało myślowo Mistrza Eliksirów.

- Nie wiem - skapitulował po dłuższym czasie.

- Jak to? Niemożliwe, że czegoś pan nie wie. Musi pan wiedzieć. To jest ważne. Nie będę chyba cały czas mówić 'profesorze' - burknęła, nieusatysfakcjonowana jego odpowiedzią.

- Czy ty nie masz mądrzejszych problemów na głowie?

- No wie pan co! - kopnęła butem twardy śnieg. - Ale szczerze powiem, że trochę już się nad tym zastanawiałam - popatrzyła się na Opiekuna. - Mogłabym mówić na przykład 'wujaszku'.

Severusowi przez oczami przepłynął czerwony obłoczek.

-O tym, to nawet ZAPOMNIJ! Możesz mówić Severus, Sev, Sever jak tam chcesz, tylko nie WU-JA-SZKU! - warknął głośno, próbując szybko wybić jej z głowy ten okropny zwrot.

- Okey! - uśmiechnęła się do niego - Teraz usłyszałam właściwą odpowiedź.

Podpuściła mnie? Sprytne dziewuszysko. A ja się nabrałem! Ma tupet mała. Severus nie mogąc uwierzyć, że dał się nabrać wykrzywił kwaśno usta.

- Oczywiście w szkole obejmuje cię oficjalna wersja zwrotu.

- Miał pan kiedyś jakąś ksywę?

- Zgryźliwy.

Arsena wyłupiła oczy. Tylko ona tak nazywała opiekuna nieoficjalnie i nikt o tym nie wiedział. Nawet koleżanki z jej roku. Nie dzieliła się tą informacją z nikim. Tak trafnie zgadnął czy wiedział? Skąd miał o tym pojęcie? Czyta w jej myślach czy co?

- Eee... serio?

Severus uśmiechnął się jakby coś doskonale wiedział, ale nie do końca wiadomo co. To był uśmiech pełen dumy, lecz nie miał w sobie ani trochę złośliwości. Prosty i szczery. Właściwie, uśmiechał się niepewnie, ale prawdziwie. Dziewczynka pierwszy raz w życiu zobaczyła takiego Opiekuna. Czyżby pękła bezemocjonalna maska? Chciała coś powiedzieć, ale powstrzymała się nadal gapiąc się na tak rzadkie zjawisko. Nawet wieczna pionowa zmarszczka między brwiami zdawała się wygładzić.

- Jest pan super - szepnęła w końcu zachwycona.

To zdanie dodatkowo dodało kilka drobnych zmarszczek pod czarnymi oczami Severusa.
Bardzo wesołych zmarszczek.



Edytowane przez Potteromaniak0987 dnia 22-09-2011 21:44