Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] 19/ Pan Zgryźliwy i Senka. (aktualizacja: 29 gru 2011)

Dodane przez Potteromaniak0987 dnia 17-10-2011 09:04
#66

.

* * * Fragment XII * * *

" Nagroda "


- Chyba nie powinnam przystępować do tego konkursu.

Severus zazgrzytał zębami. Podniósł się gwałtownie i rąbnął łepetyną o blat biurka. Wynurzył się spod stołu, masując obolałą czaszkę. Gdyby trochę mocniej przyfasolił, zobaczyłby przed oczami wieniec uroczych gwiazdek. Na szczęście nieduże łupnięcie oszczędziło mu oglądania tego czarującego zjawiska, ograniczając się do chwilowego przymroczenia. Koniec roku szkolnego alarmował, że należy zrobić w końcu generalne porządki, powoli pakować się i pożegnać szkole mury na czas wakacji. Zgryźliwy zabierał się zazwyczaj grubo przed czasem i zazwyczaj z kilku tych samych, ważnych powodów. Przede wszystkim, miał na celu elegancko pozałatwiać sprawy w taki sposób, żeby w ostatni dzień tylko chwycić walizki i wynieść się godnie z Hogwartu. Trzeba przypomnieć, że ostatnie dni szkoły były najbardziej wyczerpujące dla nauczycieli. Masa męczących egzaminów (polegająca na węszeniu i karaniu ściągających) wymagały dużej cierpliwości, sokolego oka i stanowczości. Tomy makulatury, czekające na rzetelne i sprawiedliwe ocenienie wiedzy (po severusowemu - czyt. bardzo surowo) zniechęcały co raz bardziej naszego Snape'a do dalszego angażowania się w rolę nauczyciela. Za każdym razem zbliżającego się końca czerwca, Severus był przekonany, że właśnie dopada go ostateczny stan wypalenia zawodowego. Oczywiście nigdy się to nie sprawdzało, bo te ostateczne stany miewał tak regularnie pod koniec każdego roku. Do tego, w tym semestrze doszedł konkurs na Najwybitniejszego Ucznia Szkoły, co zżarło Zgryźliwemu połowę wolnego czasu, przygotowując marudzącego dzieciaka.

- Jutro jest turniej, a ty mi teraz mówisz, że się rozmyśliłaś? - obrzucił ją wściekłym spojrzeniem.

- Mam jeden tydzień w plecy - powiedziała, zrozpaczona Arsena przypominając sobie ten okropny czas, kiedy nie mogła patrzeć na Severusa.

- Jeden tydzień, to nic straconego. I tak przerobiłem z tobą więcej niż planowałem, więc nie powinnaś mieć teraz jakichkolwiek wątpliwości do stanu twojej wiedzy.

- Nie wiem czy uda mi się to wygrać... Co będzie, jeśli nie zdobędę tego tytułu?

Snape wyprostował się i zmierzył ją groźnym spojrzeniem.

- Wydziedziczę cię, wyślę z powrotem do Zastępczaka i wyrzucę na zawsze z Hogwartu. Jak wolisz, można w odwrotnej kolejności.

Arsena patrzyła się skruszona i lekko przestraszona, miętoląc w rączkach kawałek swojej szaty. Zgryźliwy przewrócił oczami i opadł leniwie na swój fotel.

- To jest tylko zwykły konkurs. Istnieją dwie opcje albo go wygrasz, albo nie. Za przegraną nikt nie będzie ciebie bił, więc po co te wszystkie wątpliwości?

- Wcześniej mówił pan, że to nie jest zwykły konkurs - zauważyła bystro dziewczynka.

- Nie łap mnie za słówka. Dobrze wiesz, o czym teraz mówię - łypnął na nią groźnie i wsadził ręce do kieszeni.

- Wdaje mi się, że brakuje mi wiedzy i...

- Jedyne, co ci w tej chwili brakuje, to wiary w siebie. Przestań już jęczeć, tylko weź się w garść. Tyle ile ciebie nauczyłem, powinno wystarczyć. Koniec tematu - uciął szybko, nie mogą już słuchać jej narzekań.

Arsena kompletnie zestresowana nie mogła zasnąć tego wieczoru. Doskonale zdawała sobie sprawę ile wysiłku w jej naukę włożył Opiekun. Tak bardzo nie chciała go zawieść. Czuła, że przegrywając, boleśnie go rozczaruje. Nie zależało jej tak naprawdę na tym konkursie, ale na samej postawie, opinii i podejściu Severusa. Wierząc, że jutrzejszy dzień szybko minie, a turniej nie okaże się niemożliwym wyczynem, po długich walkach z samą sobą, w końcu spokojnie zasnęła.

Nazajutrz wytypowani do konkursu wraz ze swoimi nauczycielami, skierowali się do wieży zachodniej, gdzie miała się odbyć ta straszna bitwa o pierwsze miejsce. Arsena w totalnym stresie w ostatniej chwili snuła plan ucieczki przed ostatecznym sądem. Niestety, Severus krocząc tuż za nią nie pozwalał czmychnąć jej gdzieś w bok, omijając całą konkursową szopkę. Nie pozwoli się jej wycofać! Jak to tak?! Przecież całe trzy miesiące pracy w laboratorium poszłyby na marne? Nigdy!
Drzwi otworzyły się do sali. Dziewczynka zobaczyła, że na środku pomieszczenia, przy komisyjnym stole, ponuro siedzi jakaś nieznana jej dotąd kadra egzaminatorów. Tego nie przewidziała. Miała nadzieję, że chociaż sprawdzający okażą się ludźmi z Hogwartu, a nie jakimiś żmijami z innych szkół czy Ministerstwa Magii. O nie! Odruchowo cofnęła się od wejścia. Uczniowie posłusznie przeszli próg drzwi zasiadając na swoich miejscach. Nauczyciele wytypowanych pozostali przed wejściem. Arsena szybko myknęła w kąt korytarza.
Nie pójdę tam, choćbym miała zginąć.

- A ty, czemu nie wchodzisz? - warknął Snape. Arsena spojrzała przerażonymi oczami na swojego Opiekuna i wyciągnęła ręce w obronnym geście. - Już do sali! - syknął przez zęby. Chwycił nieposłusznego dzieciaka za kołnierz i wepchnął siłą do konkursowej sali.
Drzwi zamknęły się.

Co za bachor, pomyślał.

- Widzę, że bardzo brutalnie podchodzisz do wychowania małej - mruknęła półgębkiem Minerwa.

- Taka już moja natura - odgryzł się Snape - Nie takie rzeczy czekają ją jeszcze w życiu. Niech się przyzwyczaja.

- Ona już i tak wiele przeszła - odrzekła logicznie McGonagall, dając do zrozumienia, że życie w Zastępczaku, nie należało do marzeń dziewczynki.

- Wiec powinna zrozumieć, że czekają ją też gorsze sytuacje.

- Nie powinieneś być dla niej aż tak surowy, Sev.

Zgryźliwemu przeszedł prąd po plecach. Plotki o tym jak wychowuje Arsenę to jedno, ale pouczanie go jak ma to robić, jest już ponad normę. Zacisnął palce na różdżce wsadzonej w kieszeń. Mc Gonagall dawno nie podniosła mu tak ciśnienia. Co więcej, była nauczycielka Severusa, chyba nadal traktowała go jak swojego uczniaka i jej pouczające odzywki działały na niego, jak czerwona płachta na byka.

- Wybacz Minerwo, ale tak się składa, że doskonale wiem jak powinienem się zachowywać. Do tej pory jeszcze nie odnotowano żadnego znęcania się nad dziećmi z mojego powodu, więc to moja sprawa czy będę ją lać, zamykać w klatce czy może też głaskać po głowie. Z łaski swojej, Minerwo, dla własnego dobra radzę zachowywać własne uwagi dla siebie.

McGonagall spojrzała pełnym powątpienia, przepełnionym litością wzrokiem. Szczerze mówiąc, nie widziała w Severusie kogoś, kto mógłby jakkolwiek opiekować się kimkolwiek.
Severus bojąc się, że w końcu wyjdzie z siebie i już nie wróci, z zaciśniętymi zębami ruszył ku lochom zostawiając za sobą wścibską profesorkę.

Tymczasem Arsena, czytając zadania konkursowe chwilowo zapomniała jak się oddycha. To nie będzie takie proste...


***

- Moi kochani, mam dla was dobrą wiadomość - Dumbledore powstał ze swojego stołowego tronu. Gwar w Wielkiej Sali ucichł i wszystkie zaciekawione oczy spojrzały na dyrektora - Komisja egzaminująca uczestników konkursu, bardzo mocno się spięła i dziś przysłała swoje wyniki - zrobił krótką pauzę. Wszyscy wstrzymali oddech. - Pewnie się bardzo niecierpliwicie. W związku z tym, że poziom w naszej szkole okazał się zaskakująco wysoki i wasi profesorowie doskonale was przygotowali, bardzo trudno było określić im jednoznacznie, kto jest z was najlepszy. W związku z czym, egzaminujący pozwolili sobie przypisać trzy miejsca, odpowiednio każdego z was nagradzając.

Arsena miętoliła musli, nie patrząc się w stronę przemawiającego Siwego Dziadka. Nie interesowało ją kto zdobył trzecie czy pierwsze miejsce. Po co jej taka wiadomość. Już doskonale wiedziała, że oceniono ją najgorzej, ze wszystkich. Na konkursie wszystko jej się pomieszało i kończąc już swój wywar Słodkiego Snu nie wiedziała, czy wsypuje pokrojone miętowe listki czy posiekane zielone żuki. Cały turniej był dla niej jedną, wielką pomyłką.

- Trzecie miejsce zdobywa Victoria Pain, za swój świetny esej na temat leczniczych ziół - Krukoni wrzasnęli ze szczęścia. Rozległy się brawa i okrzyki gratulacji. Arsena spojrzała katem oka. Pamiętała tą dziewczynę. Oddała chyba sześć kartek napisanych drobnym maczkiem. Nic dziwnego, że została wyróżniona.

- Drugie miejsce otrzymuje Hermiona Granger, za ukazanie wspaniałego aspektu historii magii - tym razem huknął Gryfinndor. Hermiona zadowolona pobiegła do Dyrektora odebrać dyplom. Stanęła na środku Sali obok Victorii - A teraz czas na ujawnienie naszego Najwybitniejszego Ucznia Wybranej Dziedziny.

Krzyki i oklaski ucichły czekając w niecierpliwości na ostateczny werdykt.

- Tytuł ten otrzymuje Arsena Watson, za swój wybitny eliksir Słodkiego Snu!

Gdzieś na jej głową huknęły wrzaski. Arsena wypluła resztę musli z powrotem do talerza.

- Gratuluję, Arseno! Jesteś niesamowita!

- Idź po dyplom! Szybko!

Dziewczynka przez chwilę wpatrywała się jeszcze w talerz.
To jest jakaś kompletna pomyłka.

- No idź wreszcie! - ktoś pociągnął ją za rękaw.

Zszokowana Arsena opuściła miejsce i na odrętwiałych nogach, totalnie ogłuszona wiwatami i gratulacjami zbliżyła się do dyrektora szkoły.

- Gratuluję, Arseno - uścisnął jej rękę i wręczył kolorowy dyplom przepasany zieloną wstążką. Stanęła obok reszty zwycięzców.

Totalnie oszołomiona, nie potrafiła się nawet cieszyć z tak wielkiego sukcesu.

- Jako, że właśnie ty zdobywasz tytuł Najwybitniejszego Ucznia Szkoły jesteś zwolniona z reszty egzaminów tego semestru i przyjmij jeszcze ten oto prezent - Albus wcisnął na siłę mały, drewniany kuferek. Arsena złapała go, mało się nie przewracając. Był cholernie ciężki. Czuła się dziwnie jakby wiadomość jeszcze do niej nie dotarła. Czuła, że wszystkie spojrzenia - te gratulujące wygranej ze stołu Ślizgonów, zawiści ze strony Gryfonów, przepełnione rozczarowaniem ze strony Puchnów oraz pogardy ze strony Krukonów, osądzały ją bardzo nieprzyjemnie. Hermiona i Victoria skakały obok, promieniując szczęściem. Cieszyły się bardziej ze zdobytych miejsc, niżeli Arsena ze swojego pierwszego. Kuferek zdawał się nabierać na wadze. Lekko przestraszona, spojrzała w stronę kadry nauczycielskiej. Severus stał dumnie patrząc się wyniośle na swoją podopieczną. Zobaczyła w jego oczach blask zadowolenia z iskierką szczęścia. Arsena uśmiechnęła się do niego blado. Zgryźliwy odpowiedział jej triumfalnym uśmiechem przepełnionym dumą i pochwałą, że to właśnie jej udało się wywalczyć wymarzony tytuł. Dziewczynka zaśmiała się szczerze. Dopiero teraz odczuła, że otrzymała najlepszą nagrodę w życiu.


***

- Wyszłaś na środek sali z miną jakby mieli ci ściąć głowę.

- Nienawidzę publicznych szopek.

Severus dawno nie czuł się tak napuszony. Nie dość, że jego Dom był teraz górą w Hogwarcie, to jeszcze jego siostrzenica wybiła się ponad wszystkich. Arsena Watson - jego krew! Ach, czy można być bardziej dumnym?
Arsena po ceremonialnym śniadaniu postanowiła podreptać do gabinetu Snape'a. Szła za nim dzierżąc w rękach ciężki prezent. Zgryźliwy otworzył swój gabinet.

- Cholernie ciężkie to gówno.

- WATSON! Skąd ty się nauczyłaś takiego wulgarnego języka?

- Przepraszam. Tylko nazywam rzeczy po imieniu - bąknęła i nie widząc stopnia, zahaczyła bucikiem lądując niezgrabnie na podłodze. Skrzyneczka wypadła z rąk dziewczynki i pełna jej zawartość rozsypała się z brzękiem.

- Ooo jacie!

Severusowi powiększyły się źrenice. Pod jego butami zobaczył złotą kałużę samych galeonów.

- No proszę - mruknął, przyglądając się błyszczącym pieniądzom. - Ministerstwo w tym roku miało dość hojną rękę i nie mały budżet, jak widzę. O ile pamięć mnie nie myli, jeszcze dwa lata temu nagrodą za pierwsze miejsce była tylko książka.

Arsena nadal leżąc na ziemi, chwyciła okrągłą monetę, przyglądając się z takim zaskoczeniem jakby pierwszy raz w życiu widziała pieniądze. Zgryźliwy dostrzegł zwinięty papierek wśród brzęczącego złota. Pochylił się. W tym samym czasie Arsena podniosła się z parteru rąbiąc boleśnie głową w severusowate czoło. Obydwoje cofnęli się gwałtownie, łapiąc się jednocześnie za głowy.

- Czy ty nigdy nie zwracasz uwagi na to, co robisz?!

- Hi, hi, hi - zaśmiała się dziewczynka - Ale będziesz miał guza! Na samym środku czoła, niczym jednorożec! Hi, hi, hi, hi, hi.

Severus przybrał postawę: "powiedz więcej, a zabiję". Wskazał palcem na podłogę.

- Podaj mi ten świstek.

Podopieczna podała grzecznie zwinięty papierek. Zgryźliwy rozwinął karteczkę.

- Gratulujemy Arsenie Wartson zdobycia tytułu Najwybitnieszego Ucznia w Dziedzinie Eliksirów. Prezentem jest 600 galeonów. Ministerstwo Magii - przeczytał powoli.

- Ile?!

- Sześćset...

- Ja... ja nie chcę tych pieniędzy - strapiona, spuściła oczy

- Jak to nie chcesz?! Przecież to twoja nagroda! Wiesz ile osób o to walczyło?!

- Wiem, ale ja nie mam pojęcia, co mam z nimi zrobić. Nigdy w życiu nie miałam takiej kwoty. Zupełnie nie wiem, jak dobrze taką forsą zarządzać. Poza tym myślę, że będzie najlepiej ja je oddam tobie, Severusie.

Snape bez słowa wpatrywał się moment w Arsenę. Musiał przyznać, że wartość nagrody również go przeraziła. Kwota niemalże dorównywała jego miesięcznej pensji. Nie przypomina sobie, by Ministerstwo zarządzające Skarbcem Państwa, kiedykolwiek rzuciło lekką ręką tak szczodrą nagrodę. Mimo tego, to była wygrana Arseny i powinna teraz się z tego cieszyć, a nie płakać. Wziął głęboki oddech.

- Arseno, posłuchaj. Nie mogę wziąć tych pieniędzy, to twoja nagroda. Zrobisz z nimi co zechcesz...

- Ale ja nie chcę ich stracić z byle powodu - przerwała. - Chciałabym wydać te monety rozsądnie, a nie na jakieś pierdoły. Będziesz umiał lepiej tym zarządzać. Poza tym, też miałeś w to wszystko wkład. Przygotowałeś mnie znakomicie do egzaminu. Tobie również należy się jakaś nagroda, Sever! - popatrzyła się na niego spod byka.

- Moją nagrodą wystarczy fakt, że to właśnie ty zdobyłaś pierwsze miejsce. Nie potrzeba mi złota do szczęścia - odpowiedział jej całkiem szczerze.

- A mi wystarczy, że się z tego cieszysz. Naprawdę - odbiła piłeczkę, uśmiechając się szeroko do swojego Opiekuna.

Snape spojrzał uważnie na uparte dziecko. Intensywnie myśląc, bezwiednie gładził palcem swoje usta. Musiał teraz podjąć ostateczną decyzję.

- Dobrze - rzekł w końcu. - Wezmę te galeony.

- Wspaniale! - uradowało się dziecko. - Będziesz mógł sobie urządzić nowoczesne laboratorium.

Zgryźliwy uśmiechnął się tajemniczo.

Edytowane przez Potteromaniak0987 dnia 25-10-2011 22:39