Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] 19/ Pan Zgryźliwy i Senka. (aktualizacja: 29 gru 2011)

Dodane przez Potteromaniak0987 dnia 22-10-2011 15:51
#81

Apeluję o to, by nie wypowiadać się w temacie po przeczytaniu tylko i wyłącznie jednego lub dwóch fragmentów
Harry'ego Pottera też czytaliście od środka?
Aby napisać coś naprawdę sensownego, proszę o
zapoznanie się z całkowitą treścią Fan Ficka, a nie oceniać go po przeczytaniu kilku zdań wyrwanych z kontekstu!



* * * Fragment XIII * * *

" Dom "


Arsena odprowadzała wzrokiem uczniów żegnających szkołę. Ten rok szkolny był dla niej pełen dziwnych niespodzianek. Począwszy od samego Hogwartu, po Severusa oraz zaskakujące zakończenie tytułem Najwybitniejszego Ucznia. Właściwie, to były bardzo miłe niespodzianki. Nie sądziła, że w ciągu kilku miesięcy jej życie całkowicie się zmieni. Od dziś była już kimś innym, niż zastraszonym dzieckiem z Domu Zstępczego. Miała swojego Opiekuna (wprawdzie Snape czasem sprawiał wrażenie, że nie może jeszcze uwierzyć w istnienie siostrzenicy) i swój własny dom (jeszcze go nie widziała, ale wkrótce miało to nastąpić). Dziewczynka czuła się szczęśliwa, jak nigdy dotąd.

Zgryźliwego nie było od trzech dni w Hogwarcie. Tłumaczył się, że ma bardzo pilne sprawy do załatwienia. Nie chciał nic więcej mówić, więc Arsena domyśliła się, że Severus węszy na zapleczu Voldemorta. Mimo, że prawda o tym, czym zajmuje się jej Opiekun była jej dobrze znana, to tematy te były omijane szerokim łukiem. Każda rozmowa o Śmierciożercach czy Czarnym Panie mocno denerwowała Mistrza. Mówił, że im mniej wie, tym lepiej dla niej. Dziewczynka nie wiedziała, dlaczego brak wiedzy ma być dla niej bezpieczniejszy. Jeśli w odwiedziny miał wparadować sam Voldemort i sprzątnąć ją bezinteresownie, nie robiło różnicy co wie, a czego nie. A tak przynajmniej zaspokoiłaby swoją ciekawość.

Ostatni dzień szkoły nie kojarzył jej się z końcem, ale początkiem czegoś nowego. Kochała Hogwart, ale czuła, że wakacje jeszcze bardziej polubi. To będą całe dwa miesiące szukania kompromisu z Severusem. Do tej pory znała go tylko z punktu widzenia ucznia. Snape, jako nauczyciel sprawował się w szkole doskonale. Czasem mógł być bardziej sprawiedliwy i nie taki groźny na jakiego wyglądał. Ponadto poza srogą profesurą, Arsena odkryła w nim drugie ja ujawniające prawdziwe serce Opiekuna. Wreszcie obaliła mit nieistnienia severusowych uczuć. Posiadał je i to w sporym zapasie. Swoją drogą, musiała przyznać mu medal w dziedzinie maskowania emocji. W tym fachu był niepodważalny. Podziwiała go za to. Dzięki temu, umiał wyrzeźbić wizerunek surowego, wrednego i nieprzewidywalnego Snapa, za jakiego uznawali go wszyscy w Hogwarcie. Wcale nie musiał się otwierać przed światem. Wystarczał jej dowód, że umiał pokazać tylko przed nią, że posiada serce, które ją bardzo lubi (kwestia czy Severus potrafi kochać leżała nadal na półce tematów spornych). Można powiedzieć, że Arsena na tyle mu zaufała, by spokojnie wprowadzić się na wakacje do Zgryźliwego. Była bardzo ciekawa jak mieszka Snape. Jeżeli mieszkanie okaże się podobne do zimnych lochów z przesiąkającym ubrana stęchłym zapachem, nie będzie to jedno z jej ulubionych miejsc. Mimo wszystko, była gotowa poświęcić się czemuś takiemu, niżeli kontynuować egzystencję w Domu Zastępczym. Teraz wszystko wydawało się o niebo lepsze od Zastępczaka. Teraz wystarczyło z cierpliwością poczekać na Severusa i ruszyć do domu.

Zgryźliwy zjawił się w szkole późnym popołudniem. Z jego twarzy można było odczytać, że wymęczyła go cała podróż. Hogwart już całkowicie wypustoszał. Po korytarzach kręciły się tylko duchy, Dumbledore i kilku nauczycieli, którzy nie zdążyli na czas spakować swoich manatków. Obejrzał ostatni raz swój gabinet, upewniając się, czy zostawił wszystko w ładzie i porządku. Przy drzwiach stała przygotowana Arsena, bacznie obserwując swojego opiekuna.

- Gotowa?

Przytaknęła głową i chwyciła niewielką walizkę, posklejaną tu i tam.

- No to idziemy - mruknął zamykając za sobą drzwi laboratorium na klucz.

Westchnął. Starał się nie myśleć o tym, jak będą wyglądać jego tegoroczne wakacje. Ciężko mu było przyjąć do wiadomości, że będzie od dziś dzielić swój dom z jeszcze jedną osobą. Tak bardzo przyzwyczaił się do samotności. W wolnych chwilach wieczorami zasiadał do ulubionych książek i czytał w błogiej ciszy. Czy teraz Arsena mu na to pozwoli?
Oczywiście, że tak, to jest nadal mój dom i ja w nim rządze, pomyślał z goryczą.
Musiał jednak niechętnie przyznać, że jego dom także należał już do małej dziewczynki i czy tego chciał czy też nie, będzie zmuszony strawić ten fakt. Od czasu wyjaśnienia sobie kilku ważnych spraw z Arseną (przyp. Mroczny Znak i status byłego Śmierciożercy) relacje między nimi uległy gwałtownej zmianie. Nie wiadomo do końca, kto w tym wszystkim miał większy wkład. Może zaufanie i sympatia Arseny zniekształciła nieco wizerunek naszego groźnego Mistrza Eliksirów, a być może Zgryźliwy obejmując opiekuńczym gestem swoją podopieczną pokazał, że nie powinna się niczym martwić. W każdym bądź razie, sami tego do końca nie dostrzegali, ale z boku widać było, że między nimi zaczęło rozwijać się coś, na pozór dobrego. Severus prawdopodobnie dostrzegał zmianę w sobie. Nie przypomina sobie, żeby komukolwiek współczuł. Chwilami było mu trochę szkoda dziewczynki, że wszystko tak bardzo przeżywa i stara się, żeby było lepiej. Sam również nie miał łatwego dzieciństwa, dlatego nigdy nie wracał do przykrych wspomnień. Niestety w wizerunku i zachowaniu Arseny widział nie tylko swoją siostrę, ale także obraz swoich wczesnych lat młodości ze wspomnieniami domu rodzinnego. Bolały go odnowione wizje, dlatego postanowił coś z tym zrobić. Dlaczego ona ma przechodzić to samo, co on? Niczemu nie była winna. Los chciał, że odebrano jej rodziców, tylko dlaczego, do jasnej cholery, ona na tym najbardziej ucierpiała?! Dziecko nie miało nic wspólnego z konfliktami między Voldemortem, Watsonami czy Ministerstwem.
dzieci zawsze są niewinnymi ofiarami wojen. Przy mnie niestety nigdy nie zazna tego, czego jej do tej pory brakowało, pomyślał z wyrzutem. Severus znając doskonale swoją nieuczuciową naturę zdawał sobie sprawę, że nie spełni się w roli Opiekuna tak, jakby tego chciała Arsena. Niestety.

Całą drogę nie rozmawiali ze sobą. Arsena milczała jak nigdy. Zgryźliwemu było to na rękę, bo miał w swojej głowie za dużo myśli na raz i każde pytanie dziewczynki rozdrażniałoby go jeszcze bardziej. Tym lepiej dla niej. Arsena zajęła się podziwianiem widoków za oknem pociągu. Severus obserwował z ukradła siostrzenicę i zastanawiał się, co ona takiego cudownego widzi w czerwonym polu maków i zachodzącym słońcem. Widok, jak każdy codzienny. Nic ponad normę. Tego chyba nigdy nie spróbuje zrozumieć. Odchylił głowę i przymknął powieki. W tym tygodniu miał jeszcze do załatwienia konferencję z Czarnym Panem. Nie miał zielonego pojęcia, co na ten czas zrobi z małą. Przecież ją nie weźmie ze sobą! Samą w domu też ją nie zostawi. Zdarzało się niekiedy, że do jego domu pukały bardzo nieciekawe osoby. Wolałby nie dopuścić do spotkania Bellatrix z Arseną. Ta kompletnie postrzelona baba była nieprzewidywalna. Poza tym, Snape przysiągł sam przed sobą, że będzie chronić Arsenę przed wszelakimi spotkaniami jej z kimkolwiek oznaczonym Mrocznym Znakiem.
Po dwóch godzinach w końcu dotarli na miejsce. Dziewczynka wymsknęło się zaskakujące "ooo", kiedy zobaczyła przed sobą spory, wolnostojący dom.

- Nie za duża ta chałupa, jak na ciebie samego? - zapytała, patrząc z niecierpliwieniem jak Snape wkłada po raz czwarty klucz do kolejnego zamka. - Trzymasz w środku diamenty, że tak się regulujesz na cztery spusty? A na górze, co jest? - spojrzała na górne okna.

- Za dużo pytań na raz - mruknął i pchnął ciężkie drzwi.

W środku było o wiele przytulniej, niż w standardowych lochach. Wnętrze domu jakoś nie pasowało do samego Mistrza Eliksirów. Po prawej stronie był spory salon, zrobiony w starym, angielskim stylu. Meble mówiły, że mają więcej lat niż sam Snape. Prawdopodobnie Severus nie robił renowacji i układ mieszkania nie zmienił się od jego wczesnych lat młodości. Jedna ściana (podobnie jak jego osobisty pokoik w Hogwarcie) pełniła rolę sporej biblioteczki. Na półkach, przytwierdzonych do samego wysokiego sufitu, tłoczyły się rozmaite książki. Na środku salonu stał niewielki szklany stolik, którego okalały fotele i stara kanapa. Pod sufitem wisiał, zapewne pamiątkowy, kryształowy żyrandol. Po przeciwnej stronie biblioteczki stał wbudowany marmurowy kominek, a nad nim masywne, duże lustro wsadzone w złotą ramę.

- Na razie, zostaw tutaj wszystkie rzeczy - wskazał palcem na schody.

Po prawej stronie mieściła się kuchnia zrobiona już w bardziej nowoczesnym stylu. Na środku stał kuchenny spory stół, świadczący jakby Severus gościł w domu co najmniej sześć osób. Na przeciwko wejściowych drzwi w głębi korytarza prowadziły dębowe, niewielki schodki na górę. Arsena domyślała się, że na piętrze muszą mieścić się inne ciekawe pokoje.

- Fajne to mieszkanko - powiedziała w końcu. - A gdzie będę spać?

Severus krzątał się w kuchni wsypując do filiżanki trzecią łyżeczkę kawy. Czekał go jeszcze długi, pracowity wieczór.

- Na górze mam taką komórkę zagraconą różnymi rupieciami. Jak sobie sprzątniesz, będziesz mieć swój pokój - rzucił złośliwie.

- Acha.

Lepsze było to niż nic. Przynajmniej będzie miała swój własny kąt.

- A gdzie ta komórka?

Severus zalał swoją zabójczo mocną kawę i spojrzał przenikliwie w jej stronę.

- Na górze. Drzwi po prawej.

- Okej. Idę brać się za sprzątanie.

Weszła powoli po skrzypiących schodach. Na piętrze było nieco mroczniej, niż na dole. Po lewej stronie zobaczyła zasłonięte, szklane drzwi. Arsena domyśliła się, że pewnie otwierają się na spory balkon. Przed sobą zobaczyła dwoje drzwi. Podeszła do tych mniejszych mieszczących się po stronie prawej. Nacisnęła klamkę. Z jej ust wydobył się głośny okrzyk.

Severus wziął łyk gorącej kawy. Usłyszawszy Arsenę, postanowił powędrować na górę. Stanął w drzwiach pokoiku. Dziewczynka stała na środku pomieszczenia zupełnie oszołomiona. Komórka starych rupieci okazała się przytulnym pokoikiem. Przy oknie stało łóżko zaścielone zielonkawą matą. Jedna ściana zasłonięta była nowiutką meblościanką z biurkiem i niewielką szafą na ubrania. Do tego całe pomieszczenie wymalowane było w odcieniach bladego seledynu, tu i tam z powtarzającym się elementem motyla. Puszysta wykładzina zakrywała całkowicie jej małe stópki. Cały pokoik był wyremontowany specjalnie dla niej! Otworzyła usta, ale nie była w stanie nic powiedzieć. Totalny szok! Usiadła oniemiała na łóżku i spojrzała na Opiekuna. Severus uśmiechał się pod nosem, opierając się nonszalancko o framugę drzwi. Ręce miał jak zwykle skrzyżowane na piersi i obserwował zaskoczonego dzieciaka swoimi czarnymi oczami.

- To wszystko... dla mnie...? - wydusiła w końcu z siebie, całkowicie zdezorientowana.

Snape powstrzymywał się od większego uśmiechu.

- Nie podoba ci się?

- Ależ skąd! To jest... to jest... CUDOWNE! Ale kiedy? Jak? Za co?

- Tajemnica - odpowiedział zagadkowo. A sobie pogratulował pomysłu, wykonania oraz umiejętnego wykorzystania złotych galeonów. Dzierżąc przy sobie tak sporą sumę pieniędzy uznał, że urządzenie pokoju dla Arseny było najlepszą dotychczas rozważaną opcją. Poza tym, jakby nie patrzeć, należało jej zrobić jakiś własny kąt. W końcu wziął dzieciaka pod swoje skrzydła.

Dziewczynce popłynęły łzy po policzkach. To była najcudowniejsza niespodzianka, jaką kiedykolwiek dostała. Miała swój własny pokoik w prawdziwym domu rodzinnym. Wstała z łóżka, podbiegła do Severusa i objęła go w pasie.

- Dziękuję.

Snape oderwał się od framugi i rozłożył ręce. Nie cierpiał kiedy tak się zachowywała. Gdy płakała, przytulała się i marudziła. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić i jak się zachować. Na szczęście mała szybko odkleiła się i popatrzyła w czarne oczy.
Severus zawahał się, po czym położył dłonie na jej ramionach.

- Witaj w domu.

* * *

Arsena jeszcze długo nie mogła się nacieszyć tym, że ma swój własny przytulny kącik. Zastanawiała się czy kolorystyka była celowo dobrana przez miłośnika i fana Slytherinu, czy po prostu wiosenna zieleń miała na celu tylko rozchmurzyć niewielkie pomieszczenie. W każdym bądź razie, wszystko było dopasowane ze smakiem i dziewczynka uznała, że czuje się teraz jak w pałacu.
To nie była tylko jedyna niespodzianka. Ścieląc łóżko, pod kołdrą zobaczyła aksamitny, granatowy woreczek z częścią galeonów i karteczką "Resztę wydaj na co chcesz", napisaną dobrze jej znanym severusowatym pismem. Zrozumiała już jak wykorzystał jej nagrodę, ale zdziwiła się, że została jeszcze jakaś reszta pieniędzy. W końcu musiał nie mało w to włożyć, żeby cała projekcja wnętrza wyglądała tak niesamowicie.
Rozpakowała się do swojej szafy. Po zadomowieniu się postanowiła przejść się raz jeszcze po całym domu. Udało jej się znaleźć łazienkę. Zmęczona dzisiejszymi wrażeniami postanowiła wziąć kąpiel i wcześniej położyć się spać. Cały czas miała nieodparte wrażenie, jakby zaczynała swoje życie od nowa, jakby coś zmieniło się teraz nieodwracalnie. Oczywiście na lepsze. Biorąc prysznic czuła, że zmywa z siebie całą swoją przeszłość, wszystkie smutki i troski. Ubrała się w starą piżamę i zeszła na dół zobaczyć, co robi Severus.

Zgryźliwy siedział w kuchni. Popijając kawę, segregował jakieś papiery. Sterta rozmaitych dokumentów leżała rozpostarta na całym kuchennym stole. Gdzieniegdzie coś dopisywał, coś czytał a niepotrzebne wyrzucał zgniecione na ziemię.

- Co robisz? - zapytała, siadając na ostatnich schodach.

- Pracuję - odpowiedział nie odwracając głowy.

- Przecież są wakacje!

- Ja ich praktycznie nie mam - kolejny papierek wylądował na ziemi.

- Nie zazdroszczę - zamyśliła się na chwilę. - Wtedy, kiedy nie było cię kilka dni w Hogwarcie, to wcale nie pojechałeś do Voldemorta, prawda? Przyszedłeś robić mój pokój?

Zgryźliwy wyprostował się na krześle i pojrzał na ciekawską Arsenę.

- A czy, to teraz ważne?

- Właściwie, to nie.

- No właśnie. Idź lepiej spać. Mam jeszcze sporo roboty.

Dziewczynka zrozumiała, że jej Opiekun ma teraz coś ważnego do zrobienia i niekoniecznie chce mu się z nią rozmawiać.

- Dobranoc - powiedziała i podreptała na górę.

Snape jeszcze przez chwilę segregował dokumenty. Po jakiejś pół godzinie odczuł potworne zmęczenie i odpuścił sobie dalsze sprawdzanie. Powlókł się leniwie do swojego pokoju. Mimo, że chciało mu się mocno spać, nigdy nie odpuszczał czytania przed snem. Po przewertowaniu kilku kartek, dopiero mógł z czystym sumieniem zgasić światło. Nie czytał romansideł, gdyż jego organizm odruchowo odrzucał takie treści, ani też horrorów, ponieważ samo paradowanie przy Czarnym Panu miało w sobie coś na pozór horroru. Gustował w jakiś lekkich kryminałach, od czasu do czasu chwycił naukową księgę, by móc bardziej się doszkolić lub wzbogacić wiedzę ciekawostkami z dziedziny eliksirów.
Wlazł do swojego łóżka i zaczął czytać. Po kilku minutach usłyszał skrobanie do drzwi sypialni. Spojrzał katem oka. Zza nich wychyliła się Arsena.

- Dlaczego jeszcze nie spisz? - zapytał surowym tonem, nie odrywając wzroku od treści.

- Bo nie mogę zasnąć - odpowiedziała cichutko.

- Kwestia przyzwyczajenia do innego miejsca - mruknął bardziej do siebie.

- A mogę... spać z tobą?

Severus wstrzymał oddech. Nie był pewien, czy dobrze usłyszał.

- Słucham?

- Mogę spać tutaj z tobą?

Obrzucił ją piorunującym spojrzeniem.

- Jak, ze mną?!

- Po prostu. Przecież, niektóre dzieci śpią ze swoimi rodzicami.

Zgryźliwego zabolał momentalnie brzuch. Wizja dzielenia łóżka z dzieckiem, do tego dziewczynką (!) była czymś nierzeczywistym i nie do pojęcia! Odłożył wściekle książkę.

- Po pierwsze, nie jestem twoimi rodzicami. Po drugie, nie masz pięciu lat, żeby się tak zachowywać!

- Jesteś moim opiekunem i przysługują ci takie same przywileje rodzicielskie. Z prawnego punktu widzenia jesteś moim rodzicem - uargumentowała logicznie Arsena.

Severus miał nieodparta ochotę wytargać ją za uszy.

- Owszem, co nie znaczy, że się zgodzę!

- Dlaczego!? - oburzyła się.

- Po prostu. Dlatego.

- Nie umiesz nawet tego wytłumaczyć, to trochę żałosne - zauważyło denerwujące dziecko. - Ja nie widzę nic złego, żeby spać z tobą. Dlaczego ty uważasz inaczej?

Snape czuł, że wychodzi z siebie.

- Bo to... Niemoralne!

- Co to znaczy 'niemoralne'?

Poczuł, że powoli przegrywa. Jak ma teraz cholernemu dzieciakowi wytłumaczyć, co to jest moralność?! Skąd jej wpadł chory pomysł, żeby spać z nim! Co ona sobie w ogóle wyobraża! Cóż, chyba nie zdaje sobie sprawy jeszcze w wielu rzeczy! Uh!

- Jak będziesz starsza, to zrozumiesz - wywinął się Snape. Także w wymówkach był Mistrzem.

- Stara gadka. Nie traktuj mnie, jak małego dziecka.

- Jeśli mam ciebie w ten sposób traktować, tym bardziej nie powinnaś ze mną spać!

Tupnęła nogą z wściekłości.

- Nie to nie! Ja się nie będę prosić! - wyszła, trzaskając drzwiami.

Znieruchomiały Snape siedział ponuro wpatrując się z zamknięte drzwi. Po chwili otworzył książkę.
To chyba nie miało się tak skończyć, pomyślał z roztargnieniem. Jak tak dalej będzie się zachowywać. nie zniosę tego... Co ona sobie wyobraża!?

Przyłapując się, że po raz trzeci czyta to samo zdanie bez zrozumienia, rzucił książkę na stolik i zgasił światło.
To będą ciężkie wakacje.

Edytowane przez Potteromaniak0987 dnia 25-10-2011 22:42