Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z] Tajemnice Huncwotów (JP/LE)(SB/DM)

Dodane przez emilyanne dnia 01-11-2011 19:21
#24

Rozdział VIII


Nadeszła Niedziela. Tym razem pierwsi wstali James i Syriusz. Nie mieli jednak ochoty mścić się na kolegach. Pewnie Pettigrew i Lupin spali by nada w swoich ciepłych łożach, gdyby Łapa "przypadkowo" nie wylał na ich pościele zaczarowanego Vanisha, ze sklepu Zonka, przez co ich łóżka i ubrania stały się całe różowe. W momencie kiedy Remus poczuł pod swoją ręką zmieniający się kolor, obudził się i zaczął wrzeszczeć. Dopiero po 10 minutach udało się go uspokoić.
Po tym incydencie zeszli na śniadanie. Zawsze głodny Peter zjadł dziś dwa razy więcej, niż zwykle. Dziwnie jednak łączył swoje jedzenie. Raz nawet wpadł mu drzem malinowy do soku dyniowego. Nie przejął się tym i wypił. Jego kolegów na ten widok odrobinę zemdliło, ponieważ sok dyniowy w połączeniu z czymkolwiek smakował ohydnie. Dlatego też nie robiono z niego drinków. Kiedy już wszyscy się najedli Dyrektor wstał, aby coś ogłosić.
- Jak większość z was wie, dzisiaj jest Halloween. Przeważnie w ten dzień odbywa się noc duchów. Tym razem nie co zmienimy zwyczaj. Postanowiliśmy wraz z innymi nauczycielami, zorganizować bal przebierańców. Z tej okazji już wczoraj wysłaliśmy do waszych rodziców sowy. Jednakże, jeżeli nie którzy z waszych rodziców zadecydują, abyście sami kupili sobie stroje, uszanujemy ich wolę. Do godziny 12 mają zgłosić się wszyscy którzy dostali stroje. Pozostali zbiorą się na parterze. Wyjdziemy do Hogsmeade. Jak zapewne Krukoni wiedzą, otworzono tam sklep z ubraniami dla czarodziei. I na tę okazje się znajdą. Możecie się rozejść. A co do waszych rodziców, wiemy już kto dostanie stroje. Dlatego nie radzę wam oszukiwać! Obecność na kolacji jest obowiązkowa. Strój także. Gdyby były jakieś problemy, idźcie do waszych opiekunów, z pewnością się z tym uporacie.

Huncwoci zachwyceni takim planem udali się do pokoju wspólnego Gryfonów.
- Ej, Syriuszu! - powiedział Remus - Spójrz, za oknem jest sowa. Zdaje się że zaadresowana do Ciebie. Ma paczkę. Czyżbyś tak szybko dostał swój strój?
- Bój się Smarkerusa! Przecież to będzie tragedia! - chłopak oburzony otworzył okno i odebrał paczkę - Eh, zaoszczędźcie mi wstydu. Chodźmy do dormitorium.
Po chwili chłopcy znaleźli się obok łóżka Blacka, który usiłował rozpakować paczkę. Kiedy mu się to udało zobaczyli jego przebranie. Ku jego zdziwieniu, wcale nie było tragiczne. Ale też nie było się wcale z czego cieszyć. Zielone szaty, z srebrnymi zawieszkami. Wszyscy już się domyślili. Pierwszy w rodzinie Gryfon, a musiał przebrać się za Salazara Slytherina.
- O rany, słuchaj może jednak wolisz iść tam jako animag? - zapytał James, powstrzymując się od śmiechu
- Jasne, niech wszyscy się boją. "To ponurak! Wygląda jak prawdziwy!" - zacytował Łapa - W dzisiejszych czasach nikt nie rozróżnia ponuraków, od czarnych wilków.
- Haha - Potter zaśmiał się - Mam świetny pomysł! Skoro mamy bal przebierańców to Snape z pewnością umyje włosy! Znając jego po strój pójdzie do Hogdmeade i kupi też szampon!
- Tak! To oczywiste! Na majtki Smarkerusa, dlaczego ja nie mogę iść do Hogsmeade? - podburzył się Black
- Mnie na pewno zostawią dowolność! - zaśmiał się James
- Myślę że mnie też - dodał Remus
- O spójrzcie! Sowa do mnie! - zauważył Peter

Rzeczywiście za oknem siedziała płomykówka. Dźwigała wielką paczkę, dwa razy większą od tej, którą dostał Syriusz. Pettigrew wpuścił ptaka, po czym natychmiastowo zabrał się za odpakowywanie. Oczom wszystkich ukazał się lekko zszarzały materiał. Przypominał ogromne prześcieradło. Po chwili okazało się, że rzeczywiście owym prześcieradłem było. Zszokowany Peter założył na siebie "kostium". Dostrzegł że ma on dwie dziury na oczy. Wszystko zrozumiał. Na balu miał być duchem.
- Eeee... - wyjąkał chłopak
- Idźcie już lepiej się zgłosić, że macie te stroje. - powiedział Lupin - My tu musimy załatwić pudełko na nasz szampon
- Dobra - powiedział Syriusz i wyszedł wraz z Glizdogonem
- No to zostaliśmy sami - zaśmiał się James - Masz pomysł na ten szampon?
- Raz jak gadałem z Lily...
- Ty gadałeś z Lily ? - zdziwił się
- A owszem, gadałem. Mówiła o Smarku, wspominała że on używa "Pierdomong - dla zdrowie twoich włosów". - powiedział Lunatyk
- O! Pamiętam nawet jak wyglądają te buteleczki. Artur Weasley ma kilka. Eksperymentował na nich, na pewno ma kilka zużytych!

Chłopcy pobiegli do dormitorium szóstoklasistów. Tak jak się spodziewali zastali w nim Artura. Co więcej, właśnie wlewał do kociołka szampon "Pierdomong".
- Siema chłopaki! Czego tu szukacie ? - zaczął
- Słuchaj masz może jakieś puste butelki po tym szamponie? - spytał James
- Jasne że mam! - usłyszał w odpowiedzi - Weźcie sobie, tam jest ich cały stos. Nie wiem co kombinujecie, ale wprost marze by to zobaczyć. Czyżbyście korzystali z tego, że na kolacji każdy musi się obowiązkowo pojawić w stroju ?
- No mniej więcej - odpowiedział Lunatyk - Ale niech to będzie dla Ciebie niespodzianka.
- Czekam! - powiedział Weasley

Dochodziła 12. Syriusz, Peter, James i Remus już dawno przygotowali szampon. Opakowanie wyglądało jak nowe. Jego zawartość także przypominała wyglądem, prawdziwy płyn. Lunatyk i Rogacz byli już gotowi do wyjścia. Tak jak się spodziewali Severus również nie miał jeszcze stroju. Sprawdzono obecność i oddano uczniom pieniądze od rodziców. Rogacz dostał 5 galeonów, chociaż tak naprawdę wystarczyło kilka sykli. Podobnie Lunatyk, ale ten dostał 3 galeony i 5 sykli. Na samym początku weszli do sklepu z rzeczami przydatnymi dla uczniów. Lupin zwinął z pułki prawdziwe szampony do mycia włosów i położył na niej Szampon Łysola. Następnie Potter, który zatrzymywał Snape'a przepuścił go w końcu do odpowiedniego regału. "Ostatni... Ale mam szczęście", powiedział Smarkerus sam do siebie, biorąc Szampon Łysola i udając się do kasy. Lupin momentalnie zwrócił na półkę prawdziwe opakowania i ruszył za swoim przyjacielem. Plan się udał, bo Severusowi udało kupić się szampon, bez żadnego problemu. W tłumie uczniów James ujrzał Lily Evans. Nie zastanawiając się długo ruszył ku niej.
- Cześć Lily - powiedział
- O, hej - dziewczyna uśmiechnęła się
- Masz już może partnera na dzisiejszy bal? - zapytał chłopak uśmiechając się łobuzersko
- Nie, jeszcze nie...
- To może pójdziemy razem ?
- W sumie, to czemu nie? Spotkamy się na kolacji, a teraz wybacz. Chcę dołączyć do Alicji - Evans odwzajemniła uśmiech i przyśpieszyła, a James wrócił do Remusa
- Udało się! - palnął
- Zauważyłem - powiedział Lunatyk z uśmiechem
- Będzie idealnie!

Teraz weszli do sklepu z kostiumami...



Ciąg Dalszy Nastąpi...

Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 18:00