Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z] Tajemnice Huncwotów (JP/LE)(SB/DM)

Dodane przez emilyanne dnia 03-11-2011 19:42
#32

Rozdział X

Każdy z huncwotów włożył już na siebie przebranie. Najlepiej ze wszystkich prezentował się James. Może nie tyle, co najlepiej, tylko po prostu najzabawniej. Jako Halloweenowy Dumbledore, o dziwo rzeczywiście przypominał prawdziwego starca. Potter jednak, nie tylko mógł wszystkich nabrać, ale i przestraszyć. Nie mógł się też doczekać miny starca, który już wkrótce miał zauważyć swoją karykaturę. Trzeba było przyznać, że równie dobry kostium miał Lupin. "Śmierdzący Voldek" zamiast różdżki w ręce trzymał małego kościotrupa. Dokoła niego - prawdo podobnie wyczarowany - wzlatywał dym. Był on różowy i pachniał damskimi perfumami. Jak na huncwota przystało, można się było nie źle z nim uśmiać, z tego stroju. Pettigrew wyglądał zaś normalnie. Bardziej przypominał teraz mugolskiej dziecko, bo to, co miał na sobie, nie było ani magiczne, ani zachwycające. Najzwyklejsze w życiu prześcieradło z dwoma dziurami. Black zaś ubrany był na zielono. Nie sposób go było odróżnić od Salazara Slytherina. Oczywiście nie było w tym nic śmiesznego.
- Ej, chłopaki. Pomóżcie mnie i Peterowi - powiedział
- Ale jak? - Spytał zaskoczony Lupin
- Nie wiem, James wymyśl coś - Syriusz najwyraźniej nie był zadowolony - Huncwoci powinni się wyróżniać. Wam się udało, a mnie i Peterowi zrobili na złość!
- Mhmm... - Zamyślił się Potter - A gdyby tak...
Nie dokończył. Zerwał ze swojego łóżka czerwoną zasłonę. "Skrzaty pomogą potem" - pomyślał. Wziął do ręki różdżkę i zaczął mruczeć pod nosem zaklęcia z książki, którą Pettigrew wypożyczył dwa dni temu z biblioteki. Nie była ona jednak związana z ich Tajemnicami. Pismo to nosiło nazwę "Magia Halloween". Po chwili wstał i zabrał chłopakowi o mysich włosach białe prześcieradło. Wszyscy przyglądali się Rogaczowi bo wciąż rzucał zaklęcia. Wszędzie błyskały kolorowe światła, a materiał, który trzymał często zmieniał kolor. Wciąż zaglądał przy tym do książki. Po 10 minutach nareszcie skończył.
- Leć to ubrać! To moje pierwsze dzieło! - Zaśmiał się, wręczając Glizdogonowi biało-czarny materiał z odcieniem szarego.
- Coś ty z tym zrobił? - Zapytał Lupin, gdy tylko Peter wyszedł
- Hehe, zobaczycie - odpowiedział James - Jestem pewien Łapo, że jak tylko to zobaczysz, będę przerabiać i twój kostium
- Ja nie muszę tego widzieć! Bierz to! Wszystko tylko nie Salazar - zarechotał Syriusz
- To ściągaj to natychmiast, zobaczymy, co da się zrobić - Potter uśmiechnął się łobuzersko, a już po chwili w rękach trzymał zielono srebrny materiał i rzucał nań uroki. Kiedy skończył, wrócił Glizdek .
- Hahaha, James wymiatasz! - Zaskrzeczał
Wyglądał jak pingwin. Nie taki zwyczajny, oczywiście. Zamiast dziobu, na jego twarzy pojawił się pyszczek szczurka. Miał też wielkie mysie uszy i ogonek. Lupin z Blackiem składali się ze śmiechu. Rogacz za to stał dumny jak paw, wręczając różnobarwny materiał Łapie. Wyjął jeszcze różdżkę, wyszeptał coś i kolorowe światło już mknęło w stronę Petera. Ten, zaś tchórzliwy chciał uciekać ale nie zdążył. Ku jego zdziwieniu poczuł tylko lekkie łaskotki, które po sekundzie ustąpiły. Wszyscy zwrócili się w jego stronę, kątem oka obserwując Jamesa. Znowu zaczęli się śmiać. Dookoła Pettigrew r16;a pojawiła się tęcza. Wyglądał teraz jeszcze zabawniej niż poprzednio. Syriusz nie chciał już czekać. Momentalnie wybiegł do łazienki, a gdy wrócił ponownie Rogacz szczerzył się dumny z siebie. Łapa przypominał Hitlera. Po chwili w jego kierunku pomknęły kolorowe światła tak, że latały dookoła niego balony. Na stopach miał żółte glany, a na peruce stał przekrzywiony kapelusz z kwiatkami. Kompozycja ta śmiesznie się prezentowała.
- No nie wierzę! - Zaśmiał się Black - A podobno lubisz Eliksiry!
- Jestem pewien, że Slughorn się ucieszy, a nawet, jeśli nie to przecież i tak nie dostałem zaproszenia do Klubu Ślimaka - Potter wyraźnie był rozbawiony
- Hahaha - Lupin nie mógł powstrzymać wybuchu - Slughorn w kapeluszu, mamy Longbottoma i żółtych glanach, w dodatku jeszcze posiada balony!

Ani się nie obejrzeli już schodzili do Wielkiej Sali. Kiedy przekroczyli jej próg, zorientowali się, że jest ona większa. Stoły z apetycznym jedzeniem ustawione były po bokach, a sufit dzisiaj nie ukazywał tylko gwiazd, ale także dynie. Dookoła nich latały duchy. Prawie Bezgłowy Nick zatrzymał się, spojrzał na Huncwotów i zaczął się serdecznie śmiać. Ci zaś rozglądali się wszędzie za Severusem. Łapie w oczy jednak najpierw rzuciła się Dorcas przebrana za wróżkę. Rozpuściła swoje długie włosy, a z jej pleców wystawały niebieskie skrzydła. Błyszczała i wyglądała ślicznie. Jednak dziewczyna koło niej, zdawała się być najpiękniejszą ze wszystkich zgromadzonych. Była to Lily Evans. Na jej ciele spoczywała cudowna biała sukienka - bombka. Rude kosmyki opadały na jej ramiona. Nad jej głową czaiła się złota aureolka. Każdy, kto na nią spojrzał, nie zauważał braku skrzydeł. Ona po porostu sama w sobie - była aniołem. Najcudowniejszym ze wszystkich. Nawet Syriusz nie mógł zaprzeczyć, że nie jest ona najpiękniejszą. Lily podeszła nie śmiało do Pottera.
- Wyglądasz... Cudownie! - Bez zastanowienia powiedział zachwycony chłopak
- Lepiej spójrz na Seva... - Evans zawstydzona rumieniła się, chciała wskazać palcem na chłopca, jednak dyrektor przerwał im swoją przemową...
- Jakże miło mi was widzieć! - Zaczął...


Ciąg Dalszy Nastąpi...


Dziękujemy Annalisie Louis za BETOWANIE xD :D