Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z] Tajemnice Huncwotów (JP/LE)(SB/DM)

Dodane przez emilyanne dnia 12-11-2011 17:23
#87

Poprawiła Sampia :) Przesłodziłam? Dajcie znać, co myślicie! xD

Rozdział XX


Uklękli przez swoimi miejscami. Pan Evans był w samym środku. Po jego lewej pani domu, a po prawej Petunia, a naprzeciwko Lily. James i Alicja klęczeli po jej obu stronach. Zmówili modlitwę i nim usiedli do stołu pochwycili w ręce opłatki. Zaczęło się składanie życzeń.
- No Pet. To ja ci życzę, żebyś zaczęła być wyrozumialsza. A tak po za tym to szczęścia - Potter uśmiechnął się do niej.
- W takim razie ja ci życzę, żeby cię z dziwolągowstwa wyleczyli. A tak po za tym to szczęścia - tym razem obdarzyła go naprawdę szczerym uśmiechem, po czym podszedł po kolei do wszystkich, aż została tylko Lily.
- Liluś. To ja ci życzę jak najwięcej szczęścia i miłości - spojrzał w jej oczy - Żebyś zawsze była tak wesoła, jak dziś...
- Nawzajem... I jeszcze trochę rozsądku i inteligencji... - odpowiedziała.
Stali tak w bez ruchu, kompletnie zatopieni w swoich oczach. Głos głowy rodziny, przywrócił ich do porządku. Usiedli i zjedli kolację. Później, przez cały czas śpiewali kolędy. Trwało to około trzech godzin. W końcu Petunia wywrzeszczała, że w tym roku to ona rozdaje prezenty. Ruda nic nie odpowiedziała, bo było tak właściwie każdego roku. Ku zdziwieniu Jamesa, każdy dostał po pięć prezentów. Okazało to że nawet blondyna, postanowiła go obdarować, ponieważ Państwo Evans wspólnie kupowali prezenty, a i jeszcze dla siebie nawzajem. Spojrzał na paczki i zastanawiał się, którą pierwszą otworzyć.
- Najpierw te czerwone! - Krzyknęła podekscytowana Pet. Najwyraźniej te paczki były od niej.
James rozpakował swoją. Znalazł w niej kilka Snikersów i kapcie z kangurkami. Wyglądało na to, że pochodzą z Biedronki.
- Ale wyczepiste! Będę w nich chodzić! - Wrzasną, po czym okazało się że Lily dostała bardzo podobne. Reszta miała zupełnie inne prezenty. Wyglądało na tym że Pet kupiła je dla nich specjalnie.
- Dobra, to teraz może nasze? - spytał pan Evans
Chłopak rozpakował zieloną paczkę. Spoczywała w niej masa Marsów i Milkiwayr17;ów. Znalazła się też tam fioletowa piżamka i perfumy dla mężczyzn.
- Fajna piżama! - Zaśmiał się chłopak. - Pasuje do moich nowych kapci. A ta woda to co? - Wskazał na flakonik.
- Miałeś kiedyś coś wspólnego ze światem nie magicznym? - Spytała El .
- Jasne, chłopaki opowiadali mi o Biedronce i Tesco r11; odpowiedział.
- No, w każdym razie mugole używają tego, żeby fajnie pachnieć. Coś jak eliksir zapachu, tyle, że ten ma dużo więcej składników, bo oni nie wiedzą o tej sztuce nic. Wiesz ile ludzi mogli uratować, gdyby wiedzieli czym jest bezoar? - Zamyśliła się.
- Białe i niebieskie! - Przerwała jej Alicja.
W podarku były śpiewające jajka z czekolady i figurka. Kiedy wyjął ją na stół zobaczył podobiznę swoją, Petera, Remusa i Syriusza. Ucieszył się i wsadził ją z powrotem do pudełka. Wtedy zobaczył coś niezwykłego. Małe dzieło zaczęło zmieniać kształty, aż w końcu zostały tam dwie postaci trzymające się za ręce i serdecznie uśmiechające się. Był to on i Lily. Spojrzał zaskoczony na Alicje.
- Sama ją wykonałam r11; powiedziała.
- To nie zwykły prezent. Dziękuje! - Spojrzał na rudą. Była równie zaskoczona co i on. Najwyraźniej jej paczka była bardzo podobna.
- Em... To otwórzcie te największe... Ale Ty, Lily, nie. Chcę osobiście zobaczyć twoją reakcje, w moim pokoju - powiedział stanowczo Potter.
- A ja twoją, na mój podarek - uśmiechnęła się. - Wiedziałam, że znowu będziesz się popisywać. Takimi wielkimi pakami.
Wszyscy otworzyli swoje paczki od Rogacza i El. Każdy zachwycał się magią ukrytą w nich. Nawet Petunia się cieszyła mimo, że była jaka była. Chłopak obawiał się jednak, że Wigilia to jedyny dzień w roku, w którym blondyna będzie przyjemna. Całą zabawę przerwał zegar wydzwaniający godzinę dwudziestą drugą. Zrobiła się kolejka do łazienek, a kiedy Potter z niej wyszedł usiadł na łóżku w swoim pokoju, powstrzymując się żeby nie zajrzeć do paczki Lily. Wyjrzał przez okno. Na parapecie siedziały cztery sowy. Odebrał paczki, które niosły i odesłał je do domów. Pierwsza była od Petera...
- James! - Rozległ się głos Syriusza,
- Wesołych Świąt - powiedział chłopak wyciągając lusterko.
- Idioto, ja tylko żartowałem z tym prezentem... Skoro już się do mnie wybrałeś, to dlaczego się nie pokazałeś? - Spytał urażony.
- Bo Świętym Mikołajem byłem - odpowiedział Rogacz.
- Dobra, jutro pogadamy. Jeszcze raz dzięki i sprawdź paczkę ode mnie na końcu - uśmiechnął się Łapa.
- Skąd wiesz, że mam ich więcej? - Spytał zaskoczony.
- Nie myślisz już. Ja też dostałem - powiedział Black i zniknął.

Na końcu, dlaczego na końcu? - Pomyślał brunet. - Ale niech Ci będzie... Na końcu
Uchwycił w dłonie jedno z pudełek i przeczytał, że jest od Petera. Rozpakował. Znalazł tam zielony sweterek z literą H. Jednego był pewien. Albo oznaczało to Huncwot, albo Pettigrew się pomylił i miało tam być CH. Dalej było śpiewające zdjęcie chłopaka o mysich włosach. Był to fałsz kolędy, której Potter nie znał. Na końcu wyciągnął śpiewnik i kilkanaście Lionów. Następne pudełko było od Dorcas. Zdziwiło go to, ale wytłumaczył sobie, że dziewczynie głupio było wysłać prezent do Syriusza, skoro nie wysłała nic reszcie. Otworzył pudełko, a jego oczom ukazał się rudy miś z zielonymi oczami. Przeklął w duchu, po czym zauważył, że miś może opowiadać dziesięć bajek i śpiewać dwadzieścia kołysanek. Zarechotał z żartu dziewczyny, która najwyraźniej miała go za dziecko. W podarku od Remusa była księga i fura czekoladowych żab. Początkowo pomyślał, że nawet do księgi nie zajrzy, ale w oczy rzucił mu się tytuł: "Zaklęcia, których Cię nie nauczono. Żartuj razem z nami". Ucieszył się bardzo i przy najbliższej okazji obiecał sobie, że podziękuje Lupinowi.
Pozostała ostatnia najmniejsza paczka. Syriusz zapakował do niej trzy czapki. Na pierwszej był napis: Precz Smarkelusie! Na następnej : Dupku, ja też Cię lubię. Ostatnia zaś wykonana była z cienkiego materiału. Ubrał ją na głowę i zobaczył na spodzie pudełka jakiś napis.
"Nie to nie jest zwykła czapka. Nudziło mi się. Zobacz na swoje ciało"
Pierwsze co przemknęło Rogaczowi przez głowę, to fakt, iż Łapa chyba uderzył się w głowę. Kiedy jednak spojrzał na swoje dłonie, aż pisnął z radości. Był nie widzialny. Syriuszowi udało się wykonać Czapkę Niewidkę.
Do pokoju weszła Lily, dźwigając podarek od Jamesa.
- James? - Powiedziała.
- Tu jestem! - Palnął chłopak ściągając z głowy czapkę.
- O, dostałam od wszystkich Huncwotów i Dorcas prezenty
- Eee, to miło z ich strony... A co takiego dostałaś? - Spytał.
- Od Petera sweter z napisem DJ. Nie rozumiem o co chodzi, bo przecież nie chodzę po klubach i w ogóle... - zastanowiła się dziewczyna, a James zachichota.ł - O co chodzi?
- Nie nic... - powiedział uświadamiając sobie: DJ, czyli Dziewczyna Jamesa.
- W każdym razie, jakiś śpiewnik batony i zdjęcie. Od Dorcas... to nasza prywatna sprawa - uśmiechnęła się zagadkowo. - Od Remusa księgę... Eee... nie ważne... - zawahała się. - A od Syriusza, dwie czapki z napisami i szalik.
- Podobnie jak ja - zaśmiał się chłopak. - Ale otwierasz ten mój prezent?
- Najpierw ty mój - powiedziała stanowczo.
- No dobra...
James rozpakował ostatnią nie wielką paczkę. Był w niej jakiś kielich.
- Eee... - mruknął - Co to takiego?
- Powiem Ci tylko, że nie łatwo było to wykonać. Ale przeczytałam sporo książek, i w końcu się udało... - odpowiedziała.
- Nie... To nie możliwe... Przecież, chyba nie zrobiłaś Kielicha Pomysłu? - Szepnął bardziej do siebie, niż do niej.
- A chcesz się założyć? - Spytała.
- Liluś, jesteś niesamowita! - Wrzasnął i porwał ją do tańca.
Cieszył się tak z dziesięć minut. Był bardzo zadowolony. Nie spodziewał się takiego prezentu. Kiedy wreszcie skończył dziewczyna uchwyciła wielkie pudło i otworzyła je.
- Ej... - wskazała na lusterka. - Są takie jak macie ty i Syriusz!
- I oczywiście zapomniałem, że jedno mam tam tylko wsadzić... - powiedział.
- Trzymaj, wybaczę Ci to nie dopatrzenie - pokazała język i wręczyła jedno koledze.
- Ile słodyczy... - zdziwiła się.
- Ja bym na twoim miejscu je przeszukał
Wysypała wszystko na podłogę. Zauważyła nie wielkie czerwone pudełeczko. Już chciała je chwycić, ale James ją ubiegł. Odwrócił El do lustra i otworzył opakowanie. Przerzucił rudę kosmyki jej włosów na jedną stronę i zapiął wisiorek. Po chwili jego srebrna barwa zrobiła się złota, a na serduszku zaczęły pojawiać się litery. Dech zaparło mu w piersiach. Przyglądał się dokładnie, co pisze na ozdobie. "James" - przeczytał i zamarł.
Lel zorientowała się, że to był podstęp. Kolor zmienił się na czerwony, a dziewczyna odwróciła się w stronę chłopaka kipiąc ze złości. Ich spojrzenia spotkały się, a serduszko ponownie zrobiło się złote. Minę Pottera trudno było opisać. Na twarzy czaił się uśmiech, jednak jego usta były smutne. Z oczu zaś biła radość, jakiej nigdy nie doświadczył. Ten widok ją uspokoił. Zaniemówiła, a on razem z nią. Czas się zatrzymał. Po policzku Lily spłynęła łza. Rogacz starł ją jedną ręką. Zbliżył się i pocałował ją tak namiętnie, jak jeszcze nigdy. Świat zawirował. Szkoda, że już wkrótce wszystko miało obrócić się do góry nogami...


Ciąg Dalszy Nastąpi...