Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z] Tajemnice Huncwotów (JP/LE)(SB/DM)

Dodane przez emilyanne dnia 15-11-2011 15:33
#98

Kochani moi, nie widzę żeby Annalisa coś tu pisała... Więc postanowiłam dodać tu coś jeszcze... Jeżeli teraz czytacie - to co czytacie, to oznacza że udało mi się coś nadziubdziać <z wielkim trudem>. W każdym bądź razie... No właściwie to nie wiem jak będzie dalej... W moim życiu zachodzą pewne zmiany. Może dodadzą mi weny. Kto wie. Jak ktoś przeczytał to dajcie znać ;>

Rozdział XXI

Czas leciał bardzo szybko. Były to jedne z najszczęśliwszych dni Jamesa. Nie potrafił oderwać wzroku, od wisiorka Lily. Była w znakomitym nastroju, bo ten cały czas był złoty. Literki również się nie zmieniały. Ten czas szybko jednak minął i trzeba było wrócić do szkoły. Cała trójka wybrała najkrótszą z dróg. Najpierw teleportowali się do kominka z Siecią Fiuu, po czym szybko znaleźli się w pokoju wspólnym Gryfonów. Wcześniej zawsze musieli jeździć do Hogwartu pociągiem. Tym razem okazało się że nie tylko oni wybrali ten sposób dostania się do szkoły. Byli już wszyscy siódmoklasiści, tylko nie Glizdogon, który miał dopiero uczyć się sztuki teleportacji. James usiadł w opustoszałym pokoju wspólnym na kanapie obok Lily. Nie chciał podchodzić do Syriusza, bo ten wyraźnie miał inne zajęcie. Tuż przy kominku obściskiwał się z Dorcas. Tak więc i on zbliżył się do Rudej, by objąć ją w pasie. Nim jednak zdążył to zrobić upadł na ziemie, niby martwy. Usłyszał nas sobą głośny krzyk Evans, a potem znalazł się zupełnie innym miejscu.
Siedział w ciemnej komnacie. Było zimno. Naprzeciwko niego siedziała Elizabeth Potter. Z jej oczu ciekły łzy. Teraz wszedł Lord Voldemort. Coś było nie tak. Rogacz znał te scenę. Patrzył z boku na ginącą matkę. Z jego ust wydobył się ostry krzyk.
- Nie! - wrzasnął, ale było już za późno. Poczuł że ktoś trzyma go za rękę. Leżał. Otwarł oczy, był w skrzydle szpitalnym
- James! - powiedziała jego dziewczyna - Co się stało?
- Mama... Gdzie jest moja matka? - spytał doniośle
- James... - z końca sali dobiegł go głos Dumbledora - Byłeś nie przytomny przez tydzień... Voldemort zaatakował
- Nie! To nie możliwe! To musiał być tylko sen, sen rozumie pan?! - wydarł się
- Chłopcze... To nie był sen. - kontynuował dyrektor - Wiem że nie jest ci łatwo. Ale twój ojciec...
- Co z tatą?!
- Obawiam się... że ty już nie masz rodziców... James... Tak mi przykro - chłopak nigdy nie widział starca w takim nastroju. Wyglądało na to że cierpiał równie, co on sam. Jedyne czego Potter teraz pragnął to zasnąć i już się więcej nie obudzić.

***

Zbliżał się koniec roku. Od czasu osierocenia, James i Lily ciągle się kłócili.
- Jim! - powiedziała wściekle - Tak nie może być! Cały czas masz do mnie jakieś pretensje!
- Mów za siebie! - wrzasnął chłopak - Mam tego dość!
- Wiesz co? Ja też mam dość, ale ciebie. Z nami koniec! - zakończyła dziewczyna wybiegając z dormitorium chłopców.

Potter został sam na środku pokoju. Wpatrywał się tempo w ścianę, nie potrafiąc wyjaśnić tego co zaszło. Kiedy tak stał, do środka wszedł Syriusz, z nie ciekawą miną.
- Cześć Syr... - powiedział Rogacz
- Cześć ? - chłopak spojrzał na przyjaciela mocno zaskoczony
- Czemu to cię tak dziwi?
- Wiesz... Ostatnio jedyne co robiłeś to kłóciłeś się z nami i z Lily... - zauważył Black
- Ja się z wami kłóciłem? - szepnął arogancko - Nie gadaj głupot
- Głupot? Twoja dziewczyna przed chwilą wyleciała stąd z łzami w oczach, a ty mi mówisz że ja gadam głupoty. Chciałem za nią pobiec, ale niestety nie da się wejść do ich dormitorium...
- P-pła... płakała? - wyjąkał James
- Tak, płakała. Widzę że ocknąłeś się z transu, co? Lepiej leć ją przeproś za nim... - urwał Łapa
- Ja nie byłem w żadnym transie.
- Jasne, a po nocach wrzeszczałeś do poduszki rUciekaj ja go zatrzymam!r1;
- Co wrzeszczałem? - spytał zszokowany
- Jakoś wcześniej cię to nie interesowało... - warknął Syriusz

Okularnik nie czekał na to co jeszcze usłyszy. Był pewien jednego - może stracić Evans na zawsze. Pobiegł do jej dormitorium. Tak jak się spodziewał, nie jeden raz się przewrócił. Potrzebne było coś, co pozwoliło by mu się tam dostać. Przypomniał sobie, że głęboko w jego kufrze tkwi Kielich Pomysłu.


Ciąg Dalszy Być Może Nastąpi...



Jak ktoś lubi czytać moje opowiadania, to na moim profilu w linkach jest mój blog. Zapraszam, zostawcie ślad :) Tymczasem, oczekujemy wkładu Annalisy...

Wiem że krótko, ale cudem jest że w ogóle coś napisałam ... xD