Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z] Tajemnice Huncwotów (JP/LE)(SB/DM)

Dodane przez Annalisa Louis dnia 15-11-2011 19:35
#101

Uwaga uwaga ! Zebrałam się w sobie i w napływie delikatnej weny i zmuszenia samej siebie napisałam rozdział. ;D Tak więc , czytajcie i komentujcie ;D

Rozdział XXII
Jak burza wpadł do swojego dormitorium. Rozejrzał się po pokoju i po chwili podbiegł do kufra znajdującego się pod jego łóżkiem. Zaczął gorączkowo wyrzucać z niego wszystkie rzeczy. Po kilku minutach zgłębiania zawartości kufra, odnalazł kielich. Odetchnąwszy z ulgą, wziął do ręki przedmiot, po czym jak wiatr "wyleciał" z pokoju i skierował się pod drzwi dormitorium dziewczyn. Tam przystaną i wziął głęboki oddech, zastanawiając się, w jaki sposób uruchomić huncwocki wynalazek. Po chwili namysłu przypomniał sobie, że może użyć zaklęcia mrożącego. Nagle, schody zaczęła pookrywać magiczna otoczka, która uniemożliwiła im przekształcenie się w zjeżdżalnię. Chłopak uśmiechną się do siebie, po czym staną na pierwszym schodku. I wtedy się zawahał. " Co jeśli Lily nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Przecież zachowałem się jak totalny kretyn i egoista, w końcu nie tylko ja tu cierpię " Doszedł jednak do wniosku, że skoro wykorzystał już kielich, głupotą byłoby teraz zrezygnować. Z nadzieją zaczął pokonywać kolejne stopnie i w pewnym momencie tak się zamyślił, że stracił równowagę i runą z łoskotem na ziemię. Klnąc pod nosem podniósł się i ruszył na górę. Kiedy staną przed drzwiami usłyszał szloch. Domyślił się, że to zapewne Lily, po raz kolejny wypłakuję się Dorcas z powodu jego głupoty. Zdenerwowany postanowił zapukać. Puk. Może jednak wrócić? Puk. To chyba nie ma sensu. Puk. A co jeśli mu nie wybaczy? Jego rozmyślania przerwała zirytowana Dorcas:
- Zamierzasz tak stać i się wpatrywać tępo w ścianę, czy wejdziesz?- Zapytała ostro.
-Eee.... A mogę wejść?
- Skoro ci otworzyłam, to chyba możesz.
Zaskoczony chłopak przekroczył próg drzwi. Jednak zatrzymał się w półkroku kompletnie ogłupiały. Oprócz niego w dormitorium nie było nikogo. Zdezorientowany odwrócił się do tyłu, z zamiarem zapytania brunetki, gdzie jest Lily, jednak natrafił tylko na pustą przestrzeń. Zdenerwowany przysiadł na krańcu łóżka Rudej i zaczął nerwowo bawić się frędzelkami zwisającymi z kotary. W pewnym momencie zdał sobie sprawę z tego, że jest obserwowany. Odwrócił głowę w stronę drzwi od łazienki. Jego oczy odnalazły zielone oczy Lily, w których oprócz łez, płoną ognik gniewu.
- Odejdź James-Powiedziała stanowczym głosem Ruda.
- Nie!- James podbiegł do dziewczyny, po czym potrząsając nią mówił- Jestem idiotą! Wiem, że nie powinienem się tak zachować, ale zrozum, ogromnie tęsknię za mamą i bardzo mnie to boli. Nie wiem, co się ze mną dzieje, to wszystko mnie przerasta.
Lily uważnie wpatrywała się w smutnego chłopaka, po czym podeszła do niego i objęła go. Zaskoczony James odwzajemnił uścisk. Stali tak przez chwilę w milczeniu, tuląc się do siebie. Po chwili oboje uśmiechając się delikatnie postanowili zejść na obiad.
Idąc powolnym krokiem, w stronę Wielkiej Sali, rozmawiali przyciszonymi głosami. Nagle do ich uszu dotarł szydzący głos Lucjusza Malfoya:
- Hej! Potter! Słyszałem, że Czarny Pan zabił twoją żałosną matkę?- Głos Malfoya ociekał jadem.
Na twarzy Jamesa pojawiła się furia. Powoli uwolnił się z uścisku Lily i podszedł do Malfoya:
-Nie waż się tak wyrażać o mojej matce, przebrzydła żmijo.- Gryfon rzucił się na Ślizgona, przygniatając go do ziemi.
Zaczęła się bójka. Czarnowłosy chłopak uderzył blondyna z pięści w nos, z którego zaczęła się lać krew. Ten nie będąc dłużny gryfonowi, przewrócił go na plecy i uderzył jego głową o posadzkę. W tle słychać było krzyki Lily, która bezskutecznie próbowała uspokoić walczących chłopców. Nagle młody arystokrata z całych sił kopną Jamesa w brzuch. Chłopak bezskutecznie próbował podnieść się, gdyż ból, który odczuwał był nie do zniesienia. Wtem, zza zakrętu wyszli, śmiejąc się w niebogłosy, pozostali Huncwoci. Widząc bezradną Lily, próbującą rozdzielić chłopców, podbiegli do niej i postanowili jej pomóc. Remus i Peter starali się utrzymać Jamesa z daleka od Lucjusza, natomiast Syriusz, chcąc nie chcąc pomógł Ślizgonowi
W takim stanie zauważyła ich Profesor McGonagall, która właśnie wtedy miała patrol na drugim piętrzer30;

Edytowane przez Annalisa Louis dnia 15-11-2011 19:40