Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Snape i Voldemort

Dodane przez raven dnia 23-01-2013 18:23
#22

Nie wierzę! Pisałam z kwadrans, wysilając mózg do granic możliwości, a w międzyczasie mnie wywaliło z forum i komentarz się nie zapisał! Aghrrrrr!!!

No to jeszcze raz.

Wydaje mi się, że Voldi mógł rzucić informację o tej Snape'owej pomocy Harry'emu przy jakiejś okazji. Bellatrix była w gronie Śmierciożerców na specjalnych zasadach, zdecydowanie bliżej niż inni. Podejrzewam, że zdarzało im się rozmawiać w pełnym znaczeniu tego słowa, nie były to tylko rozkazy i "tak, Panie". Więc wyobraź sobie, że Bellatrix ucieka z Azkabanu biegnie do Voldusia i mówi "Jestem". On na to "Super, jak było w Azkabanie?". Ona mówi jak było fajnie na niego czekać, przy okazji rzuca coś w stylu "Kupę lat, gdzie byłeś jak Cię nie było". On opowiada, że tu i tam, przez chwilę w czaszce jednego niedojdy i już prawie, prawie udało mu się stamtąd wyjść, ale Potterowi pomógł przez przypadek Snape. Ale spoko, już przeprosił, jest po dobrej stronie, Voldi mu wybaczył, a koniec końców i tak udało się wrócić, więc będzie tylko lepiej. Tak w zimnym sercu Bellatrix zostało zasiane ziarno niepewności co do wierności Snape'a, czego nie omieszkała mu wygarnąć, kiedy była okazja.

Co do Glizdogona - chyba sam nie wierzysz, że on mógł cokolwiek wywęszyć? Był zbyt głupi i zbyt leniwy. Jako szczur zajmował się głównie spaniem - jeśli nawet Ron zabierał go gdzieś z dormitorium (swoją drogą gdzie i po co miałby go zabierać, chyba nie na misje ratowania świata), to Parszywek nadal spał - w Ronowej (to się chyba pisze z małej, nie?) kieszeni. A Ron nie opowiadał mu historii z życia, więc Peter nie miał się czym dzielić z Voldim.

Mam nadzieję, że nie napisałam jakichś mega bzdur i jest w miarę na temat, ale już tu zasypiam z nosem na klawiaturze :/
też zauważyłam błąd, więc edytowałam ;)

Edytowane przez raven dnia 23-01-2013 18:27