Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: One Direction

Dodane przez Alae dnia 13-01-2013 22:08
#43

Podejmę dyskusję, bo z kimś sensownym zawsze miło porozmawiać.

RazorBMW napisał/a:
Doskonale rozumiem hejty. Bo ciężko zrozumieć jaranie się zespołem, który został stworzony sztucznie i na potrzeby marketingu (oraz jest kontrolowany przez wytwórnię oraz jeszcze fakt, że mało co robili przy SWOJEJ muzyce, bo mają od tego ludzi...), a nie na granie dobrej muzyki.

Nie wiem czy zmierzamy do tego samego, bo jeśli poprzez hejty rozumiesz "nie lubienie tego typu produktów i ewentualne zasmucenie faktem, że (nazwijmy to ogólnie i nie definiujmy, bo zapewne nasze opinie w tym temacie będą nieco odmienne, a to nie jest czas i miejsce) wartościowa muzyka pozostaje niezauważona", to zgadzamy się mniej więcej. Owszem, miło byłoby, gdyby mainstream nie był wyniszczającą mózg sieczką, ale, for God sake, chyba nikt nie odmówi mi prawa do takiej sieczki.

Hejterzy robią to po to, by obserwować reakcje sajkofanów zespołów. Tak było, pamiętam, w 2002 roku z Paktofoniką oraz Kalibrem. Bo ludzie potrafili grozić wpie#$%%$em na osiedlu za obrażanie zespołu. To jest kwintesencja bawienia się z ludźmi... hehehe.

To jest kwintesencja pokazywania ludzkiej głupoty, oraz zaślepienia.
Oraz patrzenie, jak to fani zespołu nie potrafią ładnie oraz sensownie obronić grupy, bo wyskakują z nudnymi i wyrzyganymi już argumentami "jak krytykujesz to zrób lepiej!11" czy "to dopiero początek, będzie progres!!!"

I to jest kontrargument? Znaczy, można być totalnym d. i obrażać cokolwiek, bo zabawne są reakcje fanów? A może to, że masz rację daje ci takie prawo? Ja wiem, wiem "just because you're offended, it doesn't mean you're in the right", ale czy to naprawdę powód do sprowadzania dyskusji do poziomu rynsztoka? I to, owszem, dotyczy obu stron. Nie zrozum mnie źle, nie mam w ogóle zamiaru podejmować dyskusji na temat walorów artystycznych muzyki 1D, bo doskonale zdaję sobie sprawę z ich braków, ale fakt, że są ludzie, którzy nie mogą przejść obojętnie obok fanowskiego komentarza, jest po prostu smutny. "Nie wystarcza mi to, że jestem szczęśliwy i czuję się dobrze, chcę jeszcze, żeby inni ludzi czuli się źle." Jeśli kwintesencją czegokolwiek jest poświęcanie swojego czasu na obrażanie ludzi (i czerpanie z tego przyjemności), którzy nie robią nikomu krzywdy, to dożyliśmy smutnych czasów.

Nie wiem czy dobrze przekazałam swój punkt widzenia, ale ogólna idea jest taka - mam dwadzieścia lat i znajomych, którzy ogarniają, że moje słuchanie One Direction jest elementem układanki pod hasłem "byłam nad wyraz dojrzałym dzieckiem, więc teraz nadrabiam braki i mam zamiar głupieć z roku na rok" i wszyscy traktujemy to jako wielki żart. Ale internet, który kocham całym sercem, ciągle utwierdza mnie w przekonaniu, że możesz być sobą tylko tak długo, jak długo będziesz taki sam jak wszyscy inni.

PS.
kocz napisał/a:
Nie widziałem jeszcze tego zespołu, ale zapewne zrobiony dla kasy jak inne tego typu.

Dziękujemy zatem, za ten wartościowy wkład w dyskusję.

Edytowane przez Alae dnia 13-01-2013 22:15