Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: One Direction

Dodane przez Kab Hun dnia 28-01-2013 22:24
#49

Abstrahując jednak od nieuniknionego stawania się częścią tej perfekcyjnie zrównoważonej psychicznie społeczności, jaką są Directioners, za każdym razem, gdy wątpliwa jakościowo muzyka odnosi światowy sukces, uderza mnie to, z jaka prężnością działają hejterzy i jak bardzo są zadedykowani idei przedstawienia jakiegoś artysty w jak najgorszym świetle. I mean, poświęcam przynajmniej pół godziny dziennie na zionięcie nienawiścią do świata ogólnie i do każdej napotkanej osoby w szczególności, a jakoś jeszcze nie wpadłam na pomysł marnowania swojego czasu na wypisywanie złośliwych komentarzy pod teledyskami Justina Bibera.

Sooo this. Jeżeli czegoś nie lubimy, to po co na to marnujemy nasz cenny czas, wysiłek i nerwy? Radzę wszystkim dojść do podobnych wniosków, co pani wyżej, bardzo ułatwiająca życie strategia.

W ogóle, polecam cały zasób intelektualny z postów tej pani. Podpisuję się pod jej poglądami na sprawę obiema rękami.
Doskonale rozumiem hejty. Bo ciężko zrozumieć jaranie się zespołem, który został stworzony sztucznie i na potrzeby marketingu (oraz jest kontrolowany przez wytwórnię oraz jeszcze fakt, że mało co robili przy SWOJEJ muzyce, bo mają od tego ludzi...), a nie na granie dobrej muzyki.

Zabrzmi to nieco napastliwie - ale co Cię to obchodzi, co kogo kręci? Fani owej grupy, z tego co zauważyłem nikomu nie szkodzą (fani, zaznaczam, nie fanatycy). Słuchają tego, co lubią i co wydaje im się akceptowalne. Jaka jest różnica między osobą z takiego kręgu, a na przykład nałogowym słuchaczem SoaD'a, czy innego Slipknota? Ja osobiście nie widzę, dopóki nie zaczynają działać na niekorzyść otoczenia. Sam po sobie patrzę zresztą, że można spokojnie żyć samemu wybierając muzykę, która nam się podoba, niezależnie od aktualnych hitów eski, czy innej zetki. To zaś, co nie należy do naszej wymarzonej układanki możemy spokojnie pominąć. Nie potrzeba żadnych komentarzy, nie potrzeba żadnych wtrętów w nie swoje sprawy. Jeżeli zaś ktoś woli słuchać tego, co jest mu dyktowane przez otaczającą go popkulturę - proszę bardzo. Nikt nie ma nad tym kontroli, by mu to przecież zabronić.

Naprawdę, źle się dzieje z ludźmi, skoro tak silnie zakorzeniona jest w nas potrzeba dowartościowania siebie samych kosztem innych. Mali przez to jesteśmy, jak jądra kolibra w porannej rosie.

One Direction... Nie znam z tytułu chyba żadnej ich piosenki, a cały znany mi materiał odsłuchałem wyłącznie przelotem (różne zbiegi okoliczności, które mnie przymusiły). Gdyby nie masowa nagonka, w życiu bym nie wiedział kim ów grupa jest. Nie czuję potrzeby bliższego zaznajamiania się z ich twórczością, bo mam taki kaprys. Tyle w temacie.