---

Czym byłby film bez muzyki? Kocham muzykę filmową i często to ona decyduje o moim odbiorze jakiegoś filmu. Mam oczywiście swoich ulubionych kompozytorów:
- Hans Zimmer i jego doskonała partytura do "Gladiatora" (ale nie tylko),
- John Williams (no, to już klasyk sam w sobie),
- Howard Shore (soundtrack z LOTR to zdecydowanie jeden z najczęściej przeze mnie słuchanych),
- James Horner (za "Braveheart" - miodzio),
- Trevor Morris (serialowy kompozytor, ale ma naprawdę ogromny potencjał),
- Ramin Djawadi (ścieżka muzyczna do serialu "Gra o tron" to majstersztyk).

Generalnie gustuję w bardzo chóralnej odmianie muzyki filmowej (Williams, Zimmer) i takiej wzniosłej, bombastycznej (Zimmer i cała jego szkoła). Taka muzyka najbardziej chwyta mnie za serce.

A jeśli chodzi o dźwięki z HP to uwielbiam "In noctem", "Snape to Malfoy Manor", "Severus and Lily" i "Harry in Winter". Reszta utworów wpasowuje się w klimat filmu i w fabułę, ale te same z siebie mogą być doskonale słuchane jako odrębne utwory.