Dodane przez Marcela dnia 11-10-2009 19:53
#102
Czterdzieści pięć minut
jednej! lekcji angielskiego.
Sytuacja I
Nauczyciel: Marcelino!
Ja: Co? (skruszonym głosem)
Nauczyciel: Marcelino!
Ja: Słucham? (jeszcze bardziej skruszonym głosem)
(Klasa już się brechta)
Nauczyciel: Marcelino?
Ja: No co! (krzyczę)
Koleżanka: No czytaj!
Sytuacja II
W klasie chaos. Anglista rozmawia z dziewczyną z pierwszej ławki. Nagle wstaje i krzyczy:
- Agata! - Agata zrywa się z krzesła. - Czytaj!
Agata czyta. Wszystko ładnie-pięknie, a chaos dalej trwa w klasie. Ja sobie sama czytam tekst, rozwiązuje kolejne pytania, zagadnienia i nie zwracam na klasę uwagi. Nagle facet przestaje mówić, a w klasie dalej po cichutku się brechtają. Ja nagle przytomnieje, podnoszę rękę.
Nauczyciel: Tak?
Ja: Ja nie słyszę co ona czyta!
Koleżanka: Ona nie czyta.
No i klasa ma zaciesz.
Sytuacja III
Nauczyciel: Marta! Co to znaczy
vocabluary?
Marta: Nie wiem.
Anglista rzuca jej słownik na ławkę, a w klasie cisza. Ja łapię szybko swój słowniczek i szukam tego słowa. Wiedziałam, co ono znaczy, ale chciałam się upewnić. Po prostu zwątpiłam.
Znalazłam, odkładam zadowolona słownik i uśmiecham się szeroko. Nagle nauczyciel:
- Marcelina! Nie wiedziałaś co to znaczy?! A ja tak na tobie polegałem! Zawiodłem się na tobie!
- Chciałam sprawdzić czy znajdę szybciej od Marty.
I facet leży na biurku ze śmiechu.
Przypominam, że te trzy sytuacje zdarzyły się na jednej lekcji angielskiego.
Mieliśmy lekcję na biologii o kończynie górnej i obręczy barkowej. No i facetka pyta się, co wchodzi w skład obręczy barkowej.
- No... to będzie...
- Obojczyk! - podpowiada kolega.
- Obojczyk...
- Czym wykopujesz ziemię w ogródku?
- Szpadel...
I klasa leży na podłodze ze śmiechu.
Jeszcze indziej na angielskim.
- Ale proszę pana!
- Od tego jest widelec!
- Ale proszę pana!
- Może być wykałaczką!
- Ale...
- Dobra! Skończ! Pozwalam ci przekopać mój ogródek nawet paznokciem, bylebyś się tylko zamknęła!
Jeszcze inny angielski.
Mamy podział na dziewczyny i chłopaki na angielski, wf i technikę. No i jak nie ćwiczymy na wf, to idziemy na lekcję do chłopaków. I na odwrót. No i raz przyszedł do nas taki chłopak. Najpierw śmiejemy się, że ma niedyspozycję. Potem anglista:
- Mateusz! To może ty nam odmienisz czasownik "to be" w czasie Past Simple?
- To może ja napiszę to pięćdziesiąt razy na kartce?
- Dobry pomysł.
Mija kilka minut.
- Mateusz! To może ty nam podasz kilka przysłówków częstotliwości w czasie Past Simple?
- To może napiszę to sto razy na kartce?
I jeszcze kolejny angielski.
- Marcela! (Jak się na mnie wkurzy, to tak na mnie mówi). Dlaczego twoje ćwiczenie jest takie pomięte?
- Bo Kaśka je molestowała seksualnie!
Myślałam, że anglista na stałe zmieni swój kolor twarzy z cielesnego w buraczkowy.
Córka mojej siostry ciotecznej ma dwa latka. Jej mamusia była w ciąży no i pytam się tej małej.
- Mamusia urodzi ci siostrzyczkę czy braciszka?
- Dzidziusia!
Zalew na całego!
Jeszcze jeszczejsza lekcja angielskiego.
- Marcelina! Gdzie jest twoja kartkówka?
- Oddałam ją panu, proszę pana. Nawet próbowałam wybić nią oko Oliwii!
- To prawda, proszę pana.
- Ale jej tu nie ma! Będziesz musiała pisać ją jeszcze raz.
- O kur... zapiał! - dodałam szybko i nawet się nie zarumieniłam.
Siadając w ławce powiedziałam "fu*ck". Facet spojrzał na mnie, a ja:
- Fakultety klas pierwszych to naprawdę ciekawa decyzja.
Klasa zieje, a nauczyciel pokręcił tylko głową.
Edytowane przez Marcela dnia 11-10-2009 20:48