Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Najlepsze i najgorsze zmiany wprowadzone w filmach

Dodane przez nundu dnia 28-03-2012 20:12
#1

Generalnie przedstawione w filmach najważniejsze wydarzenia w większości są zgodne z książkowym opisem, jednak - co oczywiste - ekranizacje pełne są mniejszych i większych, mniej lub bardziej udanych zmian, cięć i pominięć. W tym temacie prosiłbym was o opinie - które zmiany wyszły danemu filmowi na dobre, a które były niepotrzebne lub nieprzemyślane? Które wątki słusznie zostały pominięte, a których najbardziej żałujecie, że nie znalazły się w filmach? Co sądzicie o scenach będących wymysłem samych scenarzystów, których w książkach nie było?
Zacznę ja.

Na plus:
- wyciągnięcie wspomnienia od Slughorna. w książce Harry po prostu przekonał profesora, powołując się na pamięć o Lily, jego ulubionej uczennicy. w filmie dodatkowo było to poparte opowieścią o rybce w akwarium, która zniknęła wraz ze śmiercią matki Harry'ego. niby mała rzecz, ale niesamowicie klimatyczna i sentymentalna, co czyni tę scenę jedną z moich ulubionych w filmach

- akcja ratownicza w Więźniu Azkabanu wzbogacona o kilka drobnostek - sceny, w których Hermiona zrozumiała, że ona i Harry nie zmieniają biegu wydarzeń, tylko odtwarzają to, co się wydarzyło. w książce tylko Harry to zrobił, wyczarowując patronusa, w filmie Hermiona rzuca kamieniami i wyje na wilkołaka (a dodatkowo zabawnie komentuje własną fryzurę). niby błahostka, ale tak naprawdę bardo dobre rozwinięcie tego, co przedstawiła w książce Rowling. tak dobre, że czytając Więźnia dziwimy się, czemu Hermiona niczym nie rzuciła ani nie zawyła :)

- potyczka ze smokiem. w książce było to drażnienie potwora, by ten raczył oderwać się od ziemi ułatwiając zdobycie jaja - zdecydowanie mało filmowe rozwiązanie, więc postanowiono, że rogogon rozerwie łańcuch i ruszy w pogoń za Harrym. i dobrze postanowiono, scena ucieczki przed smokiem jest bowiem bardzo dynamiczna i emocjonująca

- pojedynek Dumbledore-Voldemort. moja absolutnie ulubiona scena z filmowej sagi, przecudnie nakręcona, trzymająca w napięciu i oszałamiająca efektami specjalnymi. pojedynek w książce również jest bardzo dobry, jednak przez hołdowanie zasadzie, że zaklęcia avada kedavra nie da się nijak powstrzymać, połowę "roboty" odwalają posągi i feniks, co przy niesamowitym filmowym starciu wygląda wręcz słabo

na minus:
- przede wszystkim brak wytłumaczenia, jaką rolę w historii odgrywa przepowiednia. mogę wybaczyć pominięcie wielu wątków, ale, do diaska, nie tego, w którym praktycznie wszystko się wyjaśnia i nadaje całości sens! film przez to spłyca historię do prostego "żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje" i konieczności odbycia ostatecznego starcia, a to bardzo złe posunięcie, nieuczciwe i obraźliwe tak dla szanującego się fana HP, jak i zwykłego kinomana

- także brak tzw Pierwszej Bitwy o Hogwart, czyli wydarzeń po wtargnięciu śmierciożerców do zamku, a przed zabiciem Dumbledore'a. nie rozumiem, dlaczego w filmowym Księciu Półkrwi było miejsce dla bezsensownego zaatakowania Nory, a nie poświęcono ani minutki na tę walkę. kolejne złe posunięcie

- za to z tych mniej ważnych najbardziej brakuje mi lekcji teleportacji i zaklęć niewerbalnych u Snape'a. potencjalne źródło tony żartów (szczególnie u Snape'a obrażonego na Harry'ego po pamiętnej lekcji oklumencji) zostało bez skrupułów olane...

Edytowane przez Czarodziejka dnia 08-09-2014 23:07

Dodane przez Lily Evans Potter dnia 28-03-2012 20:51
#2

Bardzo się zdenerwowałam gdy pominięto większość wspomnień o Voldemorcie. Nie podoba mi się tez pominięcie postaci Ludo Bagmana, zmienienie wątku Ginny - Harry, pominięcie większości gry w Quidditcha i genialnego komentowania Luny, pominięcie lekcji Oklumencji u Snapea, okrojone najgorsze wspomnienie Snapea, nie pełna scena we Wrzeszczącej Chacie, wiele ich jeszcze było, ale niestety ich wszystkich nie pamiętam. Nie podoba mi się dodanie płonącej Nory i wiązanie butów Harremu przez Ginny. Te sceny były zbędne.

Dodane przez Sophia dnia 28-03-2012 21:42
#3

Mi się nie podobała walka Voldka z Harrym na koniec, no bo to miało być spektakularne i na oczach wszystkich, a nie jakies tam takie odosobnione...

W szóstej części nie było wątku Remusa i Tonks, a to akurat było fajne...

Za mało Zgredka we wszystkich częściach, bo był tylko w 2 i 7, a przecież w książce była to bardzo ważna postać...

Za Zgredkiem idzie oczywiście stowarzyszenie WESZ, które lubiłam.

Nie rozumiem po co dodano scenę płonącej Nory.

Podobało mi się jak Harry gonił Bellę, która wrzeszczała: "Zabiłam Syriusza Blacka!"

I jeszcze lubię jak w 5 części Voldek opętuje Harry'ego i on mu mówi, że jest beee, bo nie wie co to miłość (piękna scena), niby w książce było, ale mniej rozwinięte...

Dodane przez dastanblack3000 dnia 27-05-2012 17:55
#4

Zgadzam się z tobą nudu :D:D Wymieniłaś te wątki które i ja bym wymienił :D

Dodane przez mniszek_pospolity dnia 13-10-2013 15:38
#5

Dla mnie każda zmiana, która została wprowadzona jest zawsze na minus. Ekranizacje powinny być odzwierciedleniem książki - DOŚĆ wiernym ( wiadomo, że nie da się każdego zdania napisanego przez panią Rowling przenieść do filmu ).

Pierwsze trzy filmy podobały mi się. KF był baśniowy, wprowadzał stopniowo w magiczny świat Pottera. Żałuję, że zabrakło Irytka ( gdyby pokazać go od I części, to nie byłoby potem problemu z "doklejaniem" go w kolejnych produkcjach ). Mamy więc i Puszka, Norberta, jest Zakazany Las, Firenzo - całość naprawdę przyzwoita.

KT jest chyba najbardziej wierna książce, dlatego bardzo ją lubię. Uważam, że walentynka Ginny i to przyjęcie u Lockharta były zbędne. Ta część ma w sobie to "coś", jest mroczna : pisane krwią napisy na ścianie, spetryfikowani, złowieszczy dziennik, Lucjusz, Bazyliszek, Aragog. To jedna z najlepszych ekranizacji.

WA - podobnie jak KT, tyle że nie bardzo rozumiem po co z Flitwicka zrobili dyrygenta. ( wcześniejszy nauczyciel zaklęć jak i Harris jako Dumbledore bardziej do mnie przemawiali ). Tu też dzieją się dziwne rzeczy z chatką Hagrida, wyjąca Hermiona, Syriusz sprawia wrażenie nienormalnego ( on i Lupin nie bardzo mi się spodobali ). I na tej ekranizacji kończy się jakiś "poziom". Następne trzy to żenada.

Czara Ognia - gdzie Ludo Bagman i Mrużka ? Dwie istotne przecież dla całej fabuły postacie ( Ludo był jednym z sędziów turnieju, oszukał bliźniaków, chciał pomagać Harremu ). Nie było WSZY, ale może i to lepiej. Zabrakło sceny w kuchni i wielu innych. Odrodzenie Czarnego Pana na cmentarzu i przybycie śmierciożerców było po prostu nijakie.

Zakon Feniksa - PORAŻKA do kwadratu. Nie mam siły wyliczać wszystkich niedociągnięć i zmian, bo zeszłoby do przyszłego tygodnia.

Książe Półkrwi : Harry czytający Proroka w mugolskiej kafejce, spalenie Nory przez Bellatriks ( >>?? ), brak Yaxleya na wieży, nie ma lekcji teleportacji, nie ma OPCM z Severusem, nie ma zaklęć niewerbalnych, wspomnienia są okrojone do granic możliwości. Bardzo, ale to bardzo słabiutki film.

Insygnia Śmierci - na tle trzech poprzednich wypadają całkiem dobrze. Zawsze można się czegoś przyczepić, ale dobrym pomysłem było podzielenie ostatniej ekranizacji na dwie części. Trochę wspomnienia Snape'a dość ubogo przedstawione. No i można by ukazać, że jednak Dudley czuł jakiś tam żal i smutek z powodu rozstania z Harrym.

Edytowane przez mniszek_pospolity dnia 13-10-2013 15:42

Dodane przez Liaula dnia 12-08-2014 11:26
#6

Podobają mi się następujące zmiany wprowadzone w filmach:

*W HP i WA podoba mi się, że wilkołak zaczął gonić Harry'ego i Hermionę, w książce schronili się w chatce, a byłoby ciekawiej, jakby zaczęli uciekać w głąb lasu.
*Podoba mi się też, że Hermiona rzucała kamieniami z tego samego powodu, co twórcy tematu.
*Pierwsze zadanie - bardziej emocjonujące.


Nie podobało mi się natomiast:
*Pominięto scenę, w której Syriusz wdarł się do dormitorium gryfonów (dobrze, że chociaż uwzględnili tą, w której mu się nie udało tam dostać).
*Nora spłonęła.
*Pocałunek Harry'ego i Ginny - rozpaczam nad tym, że zmienili tę scenę. W książce Harry pocałował w pokoju wspólnym gryfonów po wygranym meczu, a w filmie przedstawili to tragicznie - jakaś głupia scena w Pokoju Życzeń... Ogólnie ten ich "flirt", zawiązywanie buta, karmienie Harry'ego ciastkami (sam ich by nie dał rady zjeść) przedstawili w sposób żałosny.
*W HP i KP pominęli większość wspomnień o Voldemorcie.
*Książę jest według mnie najgorszą ekranizacją - długo bym wymieniała to, co mi się nie podobało, więc napiszę jeszcze tylko o jednej żenującej i bezsensownej scenie na miejscu śmiesznej i ciekawej. Pierwsza scena jest do bani - w książce Dumbledore zabiera Harry'ego od Dursleyów, a w filmie jest jakaś mugolka, która widzi gazetę, w której postacie na zdjęciach poruszają się - a jej to wcale nie dziwi.
*Pominięcie Ludona Bagmana i Mrużki w CO.
*W ZF zawiodłam się na scenie wspomnienia Snape'a, na którą tak czekałam. Harry przez przypadek użył legilimencji (widzi się urywki wspomnień, a nie całe "sceny", niedługo potem wpadł do myślodsiewni i zobaczył wspomnienie Snape'a, co się w filmie nie znalazło, tylko to połączyli. I nie było Lily - bardzo się zawiodłam na tej scenie.


To by było na tyle, jakby mi się chciało powymieniałabym więcej wprowadzonych zmian, tych które wyszły na dobre, ale i tych, które wyszły na złe. ;)

Edytowane przez Liaula dnia 12-08-2014 11:29

Dodane przez Anka Potter Always Together dnia 12-08-2014 12:18
#7

nundu napisał/a:

- wyciągnięcie wspomnienia od Slughorna. w książce Harry po prostu przekonał profesora, powołując się na pamięć o Lily, jego ulubionej uczennicy. w filmie dodatkowo było to poparte opowieścią o rybce w akwarium, która zniknęła wraz ze śmiercią matki Harry'ego. niby mała rzecz, ale niesamowicie klimatyczna i sentymentalna, co czyni tę scenę jedną z moich ulubionych w filmach


Mnie też bardzo się podobała ta scena, uroniłam nawet niejedną łzę słuchając o tej rybce...

- akcja ratownicza w Więźniu Azkabanu wzbogacona o kilka drobnostek - sceny, w których Hermiona zrozumiała, że ona i Harry nie zmieniają biegu wydarzeń, tylko odtwarzają to, co się wydarzyło. w książce tylko Harry to zrobił, wyczarowując patronusa, w filmie Hermiona rzuca kamieniami i wyje na wilkołaka (a dodatkowo zabawnie komentuje własną fryzurę). niby błahostka, ale tak naprawdę bardo dobre rozwinięcie tego, co przedstawiła w książce Rowling. tak dobre, że czytając Więźnia dziwimy się, czemu Hermiona niczym nie rzuciła ani nie zawyła :)


Tak, to mi się naprawdę podobało! I ten komentarz: Moje włosy naprawdę tak wyglądają z tyłu?

na minus:
- przede wszystkim brak wytłumaczenia, jaką rolę w historii odgrywa przepowiednia. mogę wybaczyć pominięcie wielu wątków, ale, do diaska, nie tego, w którym praktycznie wszystko się wyjaśnia i nadaje całości sens! film przez to spłyca historię do prostego "żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje" i konieczności odbycia ostatecznego starcia, a to bardzo złe posunięcie, nieuczciwe i obraźliwe tak dla szanującego się fana HP, jak i zwykłego kinomana


Tak, to było trochę głupio zrobione. Ijeszcze te niedociągnięcia i to, że tak łatwo udało im się wejść do departamentu tajemnic - w książce czekało na nich wiele pułapek i przeszkód.

- brak tzw Pierwszej Bitwy o Hogwart, czyli wydarzeń po wtargnięciu śmierciożerców do zamku, a przed zabiciem Dumbledore'a. nie rozumiem, dlaczego w filmowym Księciu Półkrwi było miejsce dla bezsensownego zaatakowania Nory, a nie poświęcono ani minutki na tę walkę. kolejne złe posunięcie


Gdy myślę o bezsensownych błędach filmowców, od razu na myśl nadchodzi mi ten punkt. Porażka!

- za to z tych mniej ważnych najbardziej brakuje mi lekcji teleportacji i zaklęć niewerbalnych u Snape'a. potencjalne źródło tony żartów (szczególnie u Snape'a obrażonego na Harry'ego po pamiętnej lekcji oklumencji) zostało bez skrupułów olane...


Być może zabrakłoby im czasu na te sceny, ale brak tego cytatu:
- Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
r11; Tak.
r11; Tak, proszę pana.
r11; Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, profesorze.

bardzo mnie zabolał :/

Dodane przez BellatrixLestrange Zd Black dnia 24-08-2014 18:10
#8

Dubbing Hagrida. Normalnie masakra :/