Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [M] Wspomnienia

Dodane przez onlyHorcrux dnia 30-03-2012 19:08
#1

Na początek, to moż to, ze opowiadanie, jest urywkiem, jednym rozdziałem mojego bloga. taki małe streszczenie, żebyście wiedzieli co i jak: Harry, wrócił do Hogwartu ze swoimi przyjaciółmi. Teraz jest koniec roku. Dyrektorką jest McGonagall. Ah. No i Fleur jest w ciąży : ). Tekst nie jest obetowany i zawiera małe zmiany, jest troszki inny niż na blogu. Jakieś pytania? - pisać.
_________________

Harry spojrzał na zamek. W każdym oknie świeciło się światło. Pakowali się. Pojutrze rano odejdą stąd. Każdy to przeżywał. Niby szkoła, szkołą, ale jednak, było tu coś.. Ale co? Może wspomnienia, może uświadomienie sobie, że odchodzą z miejsca, gdzie spędzili siedem lat?
- Harry, chodź. - Powiedziała Ginny - Muszę Ci coś pokazać.
Harry chcąc nie chcą odszedł od drzewa i skierował się w kierunku zamku, idąc obok swojej dziewczyny. Dziwne słowo. Dziewczyna? To chyba coś więcej. Weszli po marmurowych schodach i do Sali Wejściowej, gdzie pod tablicą ogłoszeń zebrał się spory tłum. Harry wychwycił rude włosy Rona i pociągnął Ginny w tym kierunku.
- Co się stało - zapytał, a Ron wskazał na ogłoszenie.

Uczta Pożegnalna.
Jutro 18 czerwca, o godzinie 18.00, odbędzie Uczta.
Nie będzie jednak zwykła ucztą.
W tym dniu świętujemy zakończenie roku,
Wspominamy ofiary, z zeszłego roku,
oraz sprzed dwóch lat.

Wspominani:
* Albus Dumbledore,
* Lavender Brown,
* Severus Snape,
* Nimfadora Tonks,
* Remus Lupin,
* Colin Creevey,
i pozostali.

prof. Minevra McGonagall

dyrektorka



- To już rok. Rok po ich śmierci.
- To dziwne. Ta sama data... - szepnęła Hermiona.


***

Harry razem z Ronem i Ginny opuścili Pokój Wspólny i udali się do Wielkiej Sali. Przyozdobiona była Godłem Hogwartu. Nie było nic czarnego? Czemu. Ale wtedy jeszcze raz spojrzał na Salę. Uczniowe. Wszyscy byli ubrani na czarno. Dobrze że SAla nie jest mroczna, bo można by zwariować. Usiedli przy stole gryfonów, obok Prawie-bezgłowego Nicka.
- Cześć - mruknął tamten.
- Hejka - powiedziała Ginny - Coś jesteś nie w sosie.
- Pff. - mruknął - To Irytek. Został zaproszony na ucztę - skrzywił się - zastanawiam się co z tego wyjdzie... - powiedział, ale wtedy do sali wparadował Irytek. Na głowie miał rzucający się w oczy, czerwony kapelusz, wysokie buty, też czerwone, i długą czarną szatę.
- No nie jest tak źle. - mruknął Ron, gdy Irytek przybrał żałobna minę. Chwilę potem wleciał Krwawy Baron i zaciągnął Irytka do stołu Ślizgonów, zapewne, by mieć na niego oko. Blisko siedział Malfoy, miał na twarzy ten sam wyraz arogancji co zawsze.
- Siema Kumotter - ryknął, i wybuchnął śmiechem.
- Ale palant. - skrzywił się Harry
McGonagall wstała.
- Witajcie. Minął kolejny rok. Żegnamy dzisiaj starszych uczniów, których miejsce zastąpią na przyszyły rok nowi uczniowie. Kończy sie dzisiaj wasza przygoda z Hogwartem - umilkła, a po chwili znowu przemówiła. - Oto jak przedstawia się punktacja w tabeli domów. Slytherin, 328 punktów. - uczniowie Ravenclawu, Huffelpufu i -rzecz jasna - Gryffindoru uśmiechnęli się mściwie. Slytherin po raz pierwszy od ośmiu lat spadł na ostanie miejsce w tabeli domów. Po tym, jak McGonagll odjęła im dwieście punktów, za rzucanie w okna zamku kulami ognia, chodzili przybici i wściekli. - Hufflepuff - ciągnęła McGonagall - 420 punktów. - wybuchły oklaski - Ravenclaw 459 punktów - znowu oklaski. Dyrektorka uśmiechnęła się i - Największą ilość punktów, 501, dostał Gryffindor! - wrzask w Sali mógł być porównywany do wybuchu bomby nuklearnej czy coś - Puchar domu - teraz McGonagll ryczała, próbując przekrzyczeć wrzawę - zdobył Gryffindor!
Po kilku minutach, gdy hałąs ucichł, dodała
- To smacznego! - na stole pojawiły się najróżniejsze potrawy. Harry, Ron i Ginny ponakładali sobie wszystkiego po trochu, ale na talerzu Hermiony wylądowały same jarzyny.
- Co to ma być? - zapytał Ron wskazując na marchewkę w sosie.
- Marchewka.
- Nie jesz mięsa? - zapytał, a gdy pokręciła głową dodał - Jakieś kolejne stowarzyszenie?
- Nie, raczej nie. Po prostu zostałam wegetarianką - a gdy zobaczyła zdumione miny Rona i Ginny, powiedziała - to ludzie, co nie jedzą mięsa.
- Po jakiego grzyba?
- Ponieważ, uświadomili sobie, że jedząc mięso, krzywdzą zwierzęta. One zostały zabite, aby zaspokoić głód ludzi. To nieludzkie.
Gdy najedli sie i napili, talerze zalśniły czystością i McGonagall ponownie wstała.
- Teraz, czas na wspomnienie ofiar. - nagle w jej ręce pojawiła się rolka pergaminu, którą rozwinęła. Konieć rolki, zwinął sie na podłodze. - Albus Dumbledore, dyrektor Hogwartu... - lista była długa. McGonagall, wyczytywała imię i nazwisko, oraz tytuł i stanowisko danej osoby. Długo trwało, zanim skończyła. - Niech nie zostaną zapomniani. Uczcijmy ich minutą ciszy - Po dokładnej minucie dodała - Dziękuję i życzę miłej nocy.
Harry i jego przyjaciele umówili się z Hagridem, więc wyszli z Sali i zaczekali na niego przy drzwiach. Gdy podszedł mruknął
- No, cholibka. To już koniec. Wy odejdziecie i kto będzie odwiedzał starego Hagrida, hę?
- Nie łam się - pocieszył go Harry, gdy wyszli na błonia. W końcu doszli do chatki i Hagrid zaprosił ich do środka.
- Herbatki? - zapytał i zaczął nalewać wody do czajnika. Wyjął z kredensu herbatniki i położył na stole.
- Eh. Tęsknić będę za wami. - powiedział. - Pamiętacie, coście tu namieszali łobuzy? W pirszej klasie.. Eh. Ty Ginny, jeszcze nie byłaś w Hogwarcie... Taa, odkrywaliście wszystko, a ja wam a tym przypadkowo pomagałem. To przez ten mój długi jęzor - powiedział i wstał, bo woda zaczęła wrzeć. Gdy postawił im przed nosami kubki herbaty, rozległ się huk i drzwi rozwarły się.
- Fleur urodziła! - krzyknął Bill - Urodziła małą Victorie.