Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Zimny jak lód 4/16

Dodane przez lady552 dnia 10-04-2012 16:00
#4

Rozdział 2
Ekspres Hogwart

Hermiona na Kingr17;s Cross była kwadrans przed jedenastą, jednak nie spodziewała się, że dojście na perony dziewiąty i dziesiąty zajmie jej tyle czasu. Stamtąd miała dostać się jak co roku na peron numer dziewięć i trzy czwarte. Zwykle docierała tam bez problemu, jednak nie spodziewała się, że dzisiaj przemieszczanie w budynku stacji z wielkim kufrem będzie tak trudne. Panował tam straszny chaos. Przypominało jej to trochę Mistrzostwa Świata w Quidditchu, ale wtedy przynajmniej nigdzie nie musiała się spieszyćr30; no może poza feralnym atakiem śmierciożercówr30;
Z wielkim trudem manewrowała teraz obładowanym wózkiem między mugolami. Tak, to z pewnością byli sami mugole. Przecież wszyscy czarodzieje dawno są już na właściwym peronie.
- Trzeba było spakować się wieczorem r11; skarciła się cicho Hermiona. Wreszcie wydostała się z tego całego mrowiska i weszła na peron dziewiąty i dziesiąty. rteraz tylko znaleźć wejścier1; pomyślała z ulgą i już miała zwolnić tempo, kiedy jej oczom ukazał się wielki zegar wskazujący za trzy minuty jedenastą.
- Hermiona! r11; usłyszała wołanie i od razu rozpoznała właściciela głosu, który wykrzykiwał stale r11; Hermiona! HERMIOOONA! TUUTAJ!
Skręciła w stronę skąd dobiegał głos i zobaczyła Rona razem z Ginny, którzy właśnie przygotowywali się do przejścia na peron, z którego odjeżdżał Ekspres Londyn r11; Hogwart.
- Hermiona! Pośpiesz się! Zaraz odjeżdża! r11; krzyknęła Ginny i ruszyła w stronę solidnej, żelaznej barierki oddzielającej perony dziewiąty i dziesiąty.
- Och, ten wózek jest za ciężki, nie daję rady! r11; krzyknęła ale w tym momencie przyjaciele zniknęli jej z oczu. rZa minutę jedenastar1; popatrzyła na zegarek i skierowała wózek na barierkę. Przyspieszyła kroku ir30; ŁUUP!
Runęła na ziemię, a jej kufer i klatka z kotem Krzywołapem spadły z wózka i leżały bezładnie obok dwóch innych kufrów nie należących do niej. Cała obolała, Hermiona podniosła się z ziemi.
- Granger ty idiotko! Coś ty narobiła! r11; usłyszała za swoimi placami, wyzwiska skierowane bez wątpienia do niej. Odwróciła się i zobaczyła Dracona Malfoyr17;a w pospiechu układającego bagaże z powrotem na wózku. Wtem wielki, stary zegar wybił godzinę jedenastą. Malfoy próbował jeszcze raz przejść na peron, ale i tym razem wylądował na ziemi. Podniósł się szybko i otrzepał szaty.
- Co wy tu wyprawiacie?! r11; zapytał, a właściwie wykrzyczał strażnik.
- my? Er30; nic, tylko eeer30; zahaczyliśmy sięr30; tymr30; wózkamir30; - wydukał zaskoczony Draco.
- Pozbierać to. Ale już! r11; krzyknął mężczyzna i odszedł.
Malfoy ze złością uderzył pięścią w mur, do którego przymocowana była barierka, jak gdyby chciał otworzyć przejście. Jednak nic się nie stało.
- Zamknięte! Jasna cholera r11; zaklął r11; A ty co tak stoisz!! r11; wrzasnął na Hermionę, która od momenty, kiedy podniosła się z ziemi stała z boku i z przerażoną, a zarazem zrozpaczona mina przyglądała się całemu zdarzeniu. Nie, to nie jest możliwe. Ona, wzorowa uczennica, zawsze punktualna nie zdążyła na jedyny pociąg do szkoły. Co teraz będzie. Przecież ona nawet nie wie co ją w tej sytuacji czeka. Nie była na to przygotowana, nie miała pojęcia co zrobić. Była bezradna. Nigdy nie przypuszczała, że coś takiego może jej się przytrafić. Owszem Harry i Ron tez się spóźnili, na drugim rokur30; ale oni mieli samochód. Dotarli do Hogwartu, a jednak o mały włos a zostaliby wyrzuceni ze szkoły. Hermiona nie miała nawet czym dostać się do zamku. Jej rodzice byli mugolami, więc tym bardziej nie mogli jej pomóc. Stała teraz na peronie patrząc bezmyślnie na zamknięte przejście i czuła, że ogromne gorzkie łzy cisną jej się do pięknych brązowych oczu, które teraz wyrażały wielką rozpacz. Malfoy po raz kolejny pozbierał swoje kufry z ziemi. Bagaże Hermiony natomiast, leżały nadal w miejscach, gdzie spadły po zderzeniu z Draconem. Chłopak był wściekły.
- To wszystko przez ciebie SZLAMO! r11; powiedział jej prosto w twarz akcentując wyraźnie ostatnie słowo i szturchając ja przy tym palcem po ramieniu. Momentalnie wyrwało ja to z letargu i popatrzyła z wyrzutem na Ślizgona, który dalej wyładowywał na niej swoja złość.
- Gdyby nie ty już bym siedział w pociągu! Gdybyś się nie wpakowała ze swoim wózkiem! Czy ty masz w ogóle oczy?! Chyba masz, więc z nich korzystaj. Jak już musisz wałęsać się po MOIM świecie to przynajmniej nie właź prawdziwym czarodziejom pod nogi szlamo! Wszystko to twoja wina! TWOJA!
- Mogę powiedzieć to samo o tobier30; -powiedziała cicho, a po jej delikatnie opalonych na brzoskwiniowo policzkach zaczęły spływać łzy. Odwróciła się od chłopaka na pięcie i podeszła po klatkę z Krzywołapem. Malfoy popatrzył na nią i nagle zrobiło u sięr30; głupio.
- Przestańr30; Przestań beczeć Granger. Przecież tobie już szkoła nie jest potrzebna. I tak wszystko wieszr30; - nieudolnie próbował ja pocieszysz. Było mu jej szkoda, ale nie chciał tego po sobie pokazywać. Nie wysilił się nawet, kiedy Hermiona usiłowała włożyć na wózek swój ciężki kufer i nie pomógł jej. Właśnie uświadomił sobie, ze może dzięki niej nie będzie musiał wracać do szkoły. Do miejsca, którego nienawidził. Oczywiście ojciec będzie się wściekał, ale wtedy całą winą obarczy dziewczynęr30; Ale przecieżr30; jeśli Czarny Pan będzie chciał informacji z Hogwartur30; Jeśli to on, nie Snape mu je dostarczy, zdobędzie uznanie w oczach Pana! Musi wrócić. Tylkor30; jak?
- Jak mam nie płakać? r11; zapytała z wyrzutem r11; Jestem prefektem, ja, ja nie mogę się spóźniać na lekcje, a co dopiero na pociągr30; Teraz to już nawet nie mam po co tam wraaaacać! r11; kucnęła przy swoich bagażach i rozpłakała się na dobre. Wtedy Draconowi wpadł do głowy pewien pomysł. Właściwie już chwilę temu o ty myślał, ale jeszcze wtedy nie brał pod uwagę Hermiony. Jednak teraz, kiedy tak płakała, coś w nim drgnęło. Czyżby serce, które było od lat skute gruba warstwa ludu zaczęło się ogrzewać, a jego pokrywa topnieć? Nie! To Malfoy. On nigdy nie okazuje dobroci. To tylko czysta litość. Wspaniałomyślnie zlituje się nad szlamąr30; tylko niech już nie płaczer30; no już Granger przestań beczeć! Przecież ten zimny, arogancki i cyniczny Ślizgon, nie potrafi znieść płaczu dziewczyny. Nie może patrzeć jak płacze prze niego. Może dla tego, że już nie raz widział jak matka płakała przez to, co robił jego ojciec? Może. Podszedł więc do Hermiony. Ukucnął przed nią, nieśmiało wyciągnął drżącą rękę, jak gdyby bał się czy po dotknięciu jej nie padnie martwy. Położył dłoń, na ramieniu dziewczyny. Nic się nie stało, nie umarł, nie poparzył się. rAch, głupir1; pomyślał.
- Już przestań Granger. Wszystko będzie dobrze. Wiem jak dostać się do Hogwartu. Chodź ze mną.

Edytowane przez lady552 dnia 10-04-2012 16:07