Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Evans, umówisz się ze mną? (Ezio1998 vs Fan_HP) [zakończony]

Dodane przez Tom_Riddle dnia 21-04-2012 22:45
#2

Tekst 1


Evans, umówisz się ze mną?

Dzisiejszy dzień nie różnił się zbytnio od pozostałych. Do końca roku szkolnego pozostało zaledwie trzy tygodnie, a do finałowego meczu zaledwie trzy dni. Co mnie dziwiło Remusa dużo bardziej interesowały SUMY, które przecież i tak napisze wyśmienicie. Po co przejmować się taką błahostką jeśli jest się takim geniusze jak Lunio? Nigdy nie pojmę rozumowania mojego przyjaciela.
***
Wraz z resztą Huncwotów siedziałem na błoniach i myślałem o minionych dniach. Jak miałem w zwyczaju przeczesywałem włosy dłonią, dziewczyny które siedziały niedaleko nas chichotały, kiedy tylko dostrzegły, ze to robię. Jakież to było irytujące, choć nie powiem pochlebiało mi to.
- Ziemia do Rogacza r11; krzyknął prosto w moje ucho Łapa. Najwyraźniej mu się nudziło, a widząc moje zamyślone spojrzenie postanowił mi poprzeszkadzać.
- Chłopaki Smarkuś idzie r11; wykrzyknął podekscytowany Peter. Przewróciłem oczami, co mnie to miało obchodzić? To tylko Smarkerus, który jak zwykle nie umył włosów. Przelotnie spojrzałem na Łapę, już wiedziałem że coś szykował.
- Syriuszu założę się, że nie dorzucisz tym kamykiem dalej niż ja r11; bąknąłem. Nie chciałem atakować Snaper17;a, kiedy Lilka była w pobliżu. Ostatnimi czasy panował między nami pokój. Znaczy się ja nie zaczepiałem Ślizgona, a ona zamieniła ze mną kilka słów. Ona ma takie piękne oczyr30; Oho, znowu się rozmarzyłem, ale cóż poradzić ta dziewczyna jest wyjątkowa.
- Rogacz, ty na serio? r11; spytał zdziwiony Syriusz. Potrafiłem zadziwić go nawet po pięcioletniej znajomości, przynajmniej tak sądzę.
- Tak, tak. Dalej, ty pierwszy r11; odparłem już pewniej i podałem mu kamyk. Syriusz nie wyglądał na przekonanego, ale wziął kamień i zamachnął się. Sądziłem, że będzie celował w jezioro, ale nie, on zawsze musi robić mi na przekór. Otóż celował w Smarka.
- Udało się, trafiłem r11; odparł uradowany i przybił z Petrem piątkę.
Black miał cela, trafił wprost w czoło Ślizgonka, który zachwiał się i wpadł do jeziora. No nie moja wina, że koło niego przechodził. Mógł siedzieć w tych zapyziałych lochach i wszystko byłoby dobrze. Po chwili poczułem na sobie czyjeś spojrzenie. Rozejrzałem się i spostrzegłem przyglądające mi się zielone tęczówki. Od razu wiedziałem do kogo należały. Nie zapowiadało się zbyt przyjemnie.
- Potter, to był twój pomysł? r11; spytała rudowłosa, pojawiwszy się obok mnie.
- Ja-a, nie chciałem żeby Smark dostał r11; wymamrotałem. Dumnie uniosłem głowę, nie będę się przecież jej tłumaczył.
Smarkerus z pomocą Lily wysuszył swoje ubranie i podszedł do nas. Nie wyglądał na pokojowo nastawionego.
- Potter, Black, wiem że to wasza sprawka! r11; krzyknął i spoglądał to na mnie, to na Syriusza.
- Tak, tak. Lily co powiesz na randkę? r11; spytałem olewając całkowicie Snaper17;a . Ten najwyraźniej nie był zadowolony z tego faktu, jednak widząc spojrzenie Evans zrezygnował i odszedł. Ta dziewczyna potrafiła radzić sobie z każdym.
- Już na ten temat rozmawialiśmy. Nigdy r11; powiedziała nad wyraz spokojnie. Czyżby mój urok osobisty tak na nią działał? Zapewne tak.
- Kiedyś się jeszcze ze mną umówisz r11; powiedziałem przekonany i posłałem dziewczynie jeden ze swoich firmowych uśmiechów. Ta pokręciła tylko ze zrezygnowaniem głową i odeszła.
Syriusz, który siedział do tej pory spokojnie, przyglądając się tej krótkiej wymianie słów w końcu nie wytrzymał i wybuchnął.
- Widziałeś Smarka? Wyglądał wspaniale r11; powiedział i zaczął się śmiać, który przypomniał trochę szczekania psa.
- Rogacz teraz twoja kolej r11; zauważył Glizdogon. Przez chwilę nie rozumiałem o co chodzi. Przypomniałem sobie, że założyłem się z Łapą, kto rzuci dalej. Złapałem pierwszy lepszy kamyk i rzuciłem. Na moje nieszczęście trafiłem w przechodzącą Minerwę i tak jak Syriusz trafiłem akurat w czoło.
- Kto śmiałe mnie rzucić?! r11; krzyknęła zezłoszczona kobieta. Przyglądała się przez chwilę obecnym, na dłużej zatrzymała się na nas.
- Potter, przez ciebie Gryffindor traci trzydzieści punktów, jutro o siedemnastej pod moim gabinetem. Masz szlaban r11; powiedziała siląc się an spokojny ton. Nie miałem zamiaru się sprzeczać się z profesorką, doskonale wiedziałem, ze nie ma już dla mnie nadziei.
Lunatyk, Łapa i Glizdogon w tym samym czasie wybuchnęli śmiechem. Doprawdy prawdziwi przyjacielemr30; Ja im jeszcze pokażę. Dajcie mi piętnaście minut i oni będę również mieli szlaban, już moja w tym głowa.