Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Avengers

Dodane przez Ana_Black dnia 09-07-2015 15:20
#11

Ja wręcz kocham ten film, jak i wszystko od Marvela, a najbardziej Iron-Mana. <3 Robert jest wręcz stworzony do tej roli. I nie dlatego, że jest przystojny (choć jest xD). Obejrzałam już wszystkie dotychczas wydane filmy Marvela, oprócz Avengers: Age of Ultron, i z niecierpliwością czekam na premiery nowych (Ant-Man już niedługo! Nie wiem dokładnie kto to jest, tylko że coś z mrówką i że może się kurczyć do jej rozmiarów, więc tym bardziej jestem ciekawa). Podoba mi się, że filmy Marvela są ze sobą powiązane, tworzą ze sobą spójną historię. I sami superbohaterowie - podoba mi się, że każdy z nich ma jakąś wadę, są tacy... ludzcy. I z drugiej strony - taki Loki - niby zły, ale jednak nie do końca. Jak oglądałam Thor: Mroczny Świat, to było mi żal Lokiego. Szczerze to wolę go bardziej od Thora, choć Thora też lubię. I to nie dlatego, że Loki jest przystojny.

Iron-Man - ktoś może stwierdzić, że jego "supermoc" to pieniądze. No niby tak, ale gdyby nie jego geniusz, to nie zbudowałby zbroi Iron-Mana. A pierwszą zbroję zbudował ze złomu, będąc w niewoli. Dajmy takiego Batmana z DC comics (żeby nie było, jego też lubię) - on też został superbohaterem dzięki pieniądzom (no i morderczemu treningowi), ale nie miałby swoich gadżetów, gdyby nie Lucius Fox, które je stworzył. Podoba mi się charakter Starka. Niby taki typowy miliarder i filantrop, który ma gdzieś zasady i kulturę, ale jednak ma dobre serduszko. Zrozumiał, że źle czyni produkując broń i zmienił to, żeby nie umrzeć jako ten zły. No i uwielbiam jego teksty, są mistrzowskie. :D

Kapitan Ameryka - podobała mi się jego determinacja, to jak bardzo chciał bronić ojczyzny, mimo że zdawał sobie sprawę, że nie miał do tego predyspozycji zdrowotnych. Fajnie, że zawsze gra fair. No i jego kłótnie ze Starkiem są genialne. xD Steve ma jednak tą wadę, że chyba czasem zdaje się zapominać, że minęło 70 lat i żyje teraz w innych czasach.

Thor - co prawda jest dobry, ale jednak troszkę zarozumiały i ma wielkie ego (w czym jest podobny do Starka). Ale potrafił zrozumieć swój błąd, bronił Ziemi, gdy była taka potrzeba. I miał gdzieś co zrobi Odyn, i przyprowadził Jane Foster do Asgardu. Widać, że ją kochał, choć trochę to dziwne, że bóg wybrał Ziemiankę, no ale serce nie sługa. No i to wspaniałe, że Thor nie przekreślił od razu Lokiego, tylko dał mu szansę.

Hulk - uwielbiam tą scenę jak Hulk uderza Lokim o ziemię jak workiem ziemniaków. Moja ulubiona scena z Avengers. :D Albo jak Kapitan Ameryka mówi "A ty Hulk... rozwalaj", a na twarzy Hulka pojawia się szeroki uśmiech. Niby Banner nie panuje nad emocjami (choć chyba kontroluje je bardziej niż w Hulku i Incredible Hulk), a Hulk jest potworem, ale jednak nie. Jakieś tam człowieczeństwo w Hulku jest. W filmach o Hulku Banner po przemianie pamiętał dr Ross, swoją byłą dziewczynę, co też dowodziło, że nadal coś do niej czuł, i to z wzajemnością.

Czarna Wdowa - lubię ją, jestem ciekawa wątku jej związku z Bannerem, który ponoć jest w Age of Ultron. Myślałam co prawda, że będzie z Bartonem, ale skoro on podobno ma żonę i dzieci, to... Szkoda, że nie ma o niej osobnego filmu. Chętnie poznałabym bliżej jej mroczną przeszłość. Może kiedyś zrobią film o niej. :)

Hawkeye - podobnie jak w przypadku Czarnej Wdowy, chciałabym osobny film o nim. Szkoda że w Avengers jest tak raczej w cieniu. Czarna Wdowa zresztą też, bo scena głównie należy do Starka, Rogersa i Bannera. Ale i tak lubię Bartona. :)

Nick Furry - podoba mi się jego spryt, dobry z niego przywódca. Scena z okiem (a raczej tam gdzie kiedyś miał oko) w Zimowym Żołnierzu była genialna. :D

Loki - mój ulubiony superzłoczyńca. Niby zły, ale jednak nie do końca. Było mi go żal, zawsze w cieniu starszego brata, mógł czuć się niekochany, a tu nagle dowiaduje się, że jest adoptowany. A jednak Mroczny Świat pokazuje jego dobrą stronę. Pomógł Thorowi, "poświęcił się", chcąc pomścić matkę, widać że mimo tego co powiedział wcześniej, kochał ją. I sądzę też, zę Loki mimo wszystko kochał przybranego ojca i brata, podobnie zresztą jak oni jego, tylko Odyn nie bardzo potrafił to okazać.

I jeszcze ktoś spoza avengers, ale go uwielbiam, więc nie mogę o nim nie wspomnieć (a ma dołączyć do avengers, więc...)

Spider-Man - oglądałam i starego Spider-Mana, i Niesamowitego, ale mimo że lubię oba, to wolę starego. Nie wiem, może mam jakiś sentyment. Spider-Man Tobeya Maguire'a wydaje mi się mądrzejszy od nowego. Stary Spidey robił pajęczynę, zostawiał na niej dziewczynę i wracał po nią po walce. A nowy nawet nie potrafił złapać Gwen. Szczerze to Gwen Stacy nie pasowała mi do Parkera. Zbyt delikatna mi się wydała. Wolę Mary Jane, ona bardziej pasuje mi do Petera. Przede wszystkim w starym Spider-Manie więcej się działo i było więcej wrogów, no i co najważniejsze więcej Zielonego Goblina, a w Niesamowitym pojawił się tylko na końcu 2 części i to od razu jako Harry Osborn, bo Norman już nie żył. A Zielony Goblin był w końcu największym wrogiem Spider-Mana albo tak mi się tylko wydaje. Nie mogę się doczekać Civil War, choćby Spider-Man miał pojawić się tam tylko epizodycznie. Tak w ogóle nie podoba mi się, że ludzie już oceniają Toma Hollanda,choć nie widzieli jeszcze filmu, bo nie miał jeszcze premiery. Fakt, wygląda młodo, ale bez przesady. Czy tyko mnie zastanawia się jak Andrew Garfield chował włosy pod maską? xD

Edytowane przez Ana_Black dnia 09-07-2015 15:25