Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Wrogowie miłości (onlyHorcrux vs lamparcik123) [zakończony]

Dodane przez Tom_Riddle dnia 21-06-2012 19:25
#2

Tekst 1


Wrogowie miłości

Lily usiadła naburmuszona mnąc swoją sukienkę i zastanawiając się nad zdjęciem maski.
Bal Bożonarodzeniowy. Ale chała.
Podszedł do niej nagle jakiś koleś w bogto zdobionej masce
- Napijesz się? - zapytał wyciągając ukradkiem butelkę Ognistej.
Lily zgodziła się i po kilku kieliszkach poszła zatańczyć z nieznajomym. Nie wiedzieć czemu, po kilku tańcach, zaczęła go całować. Moze miała nadzieję dopiec tym Damien'owi, z którym zerwała kilka tygodni temu. No, ale zapomniała, że ma maskę.
Po chwiliwyszła ze swoim "partnerem" z Wilekiej sAli i zaczęli sie całować jeszcze mocniej. Po chwili on zrzucił maske, a ona nawet nie spoglądają na niego, zdjęła swoją.Po chwili zorientowała się kogo całuję.
Malfoy.
+++
Następnego dnia Rose poszła wcześnie na śniadanie, a Lily wciąż spała. Tak naprawdę to leżała i myślała o tym co się wydarzyło. Nie miała siły żeby Nagle do pokoju wpadła Rose.
-O, już wstałaś!
-Yhymr30;
-Co ty taka markotna jesteś? Coś się stało?
-Nie, nic.
Nie chciała na razie nikomu o tym mówić. W końcu po namowach Rose ogarnęła się i poszła na śniadanie. Zobaczyła Scorpiusa przy stole Ślizgonów, który spostrzegł ją i spojrzał się tak, jakby się jej bał. Odwróciła szybko wzrok i usiadła do stołu. Na przeciwko siedział Albus z Dianą. Byli tak sobą zajęci, że nawet jej nie zauważyli. Zjadła śniadanie i wyszła z Wielkiej Sali. Idąc przez korytarz usłyszała, że ktoś ją woła.
-Lily, tu jestem.
Spostrzegła Scorpiusa.
-Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. To, co się wczoraj wydarzyło nic nie znaczy, i wciąż jesteś moim wrogiem.
Tak naprawdę wcale już go nienawidziła. Wręcz odwrotnie: czuła coś do niego, a było to dziwne uczucie. Jakby miłośćr30;
-Przepraszam za wczoraj, nie wiedziałem, że to ty. Tak, to co się wczoraj stało nic nie znaczy, oczywiście.
-Dobrze, że to sobie wyjaśniliśmy. Teraz przepraszam, muszę już iść.
Gdy weszła do pokoju wspólnego zobaczyła Rose, która siedziała przy kominku i coś czytała.
-O, hej! Widzę, że humorek wcale ci się nie poprawił. To powiesz mi w końcu co się wczoraj stało?
-Tak, powiem ci. Muszę się wreszcie komuś wygadać.
I opowiedziała całą historię z najmniejszymi szczegółami .
-Ty sobie żartujesz! Ha,ha,ha ! Ty i Malfoy!?
-Tak, ja i Malfoy. Ale to był przypadek, nic więcejr30;
-Oj, nie wydaję mi się. Może po tym wszystkim czujesz coś do niego? Wiesz, jakieś miłe uczucie?
- No co ty?! Ja i on? To niemożliwe! Co by rodzice powiedzieli, gdybym im o tym powiedziała. A jego ojciec? Już widzę, jak skacze z radości. My nigdy nie będziemy razem i koniec.
-Ale to by było romantyczne. Jak w tej mugolskiej opowieści o Romeo i Julii. Zakochani w sobie na zabój, połączyli zwaśnione rodziny! Pięknie!
-Nawet sobie tak nie żartuj. r11; Warknęła Lliy i wszyła na błonia.
Gdy wychodziła, z daleka dostrzegła Malfoya spacerującego po brzegu jeziora. Poszła w drugą stronę, ale on i tak ją zauważył. Zaczął ją wołać, ale ona zaczęła iść szybciej i udawała, że nie słyszy.
-Lliy, zaczekaj!
-Co chcesz, myślałam, że sobie wszystko wyjaśniliśmy.
-No właśnie, nie wszystkor30; Posłuchaj, to co się wczoraj stało wszystko zmieniło. Zrozumiałem, że nienawidząc cię, tak naprawdę cię kochałem. I kocham. I nie obchodzą mnie rodzice ani inni. Niech myślą, co chcą. Wiem, że czujesz to samo i chcę żebyśmy spróbowali. Oczywiście nie każe ci opowiadać od razu. Zastanów się i jak będziesz gotowa to przyjdź i mi powiedz, jaką podjęłaś decyzję.
Lliy nic nie powiedziała tylko odeszła z kłębkiem myśli w swojej głowie. Teraz, po tym co powiedział była pewna, że i ona go kocha. Nie zastanawiając się co będzie dalej, zawróciła i rzuciła się na niego. To była najszczęśliwsza chwila w jej życiu. Nie zastanawiała się nad niczym.
-Tak, chcę spróbować. Chcę być z tobą bez względu na innych. Kocham cię i mogłabym cię całować cały czas. Bądźmy już na zawsze razem. Do końca życia, do końca światar30;
Trzymając się za rękę wrócili do zamku. Rozstali się dopiero przy wejściu do pokoju wspólnego Gryfonów. Rose, która wszystko widziała, przytuliła ją mocno i pogratulowała.
-Na razie nie chcę żeby ktoś o tym wiedział, zgoda Rose?
-Oczywiście! r11; Krzyknęła Rose i poszły do swojego dormitorium.