---

Behemoth dla mnie to tylko i wyłącznie "The Apostasy", innych płyt nie słucham, a jeśli już to czysto sporadycznie na zasadzie ciekawostki (szczególnie pierwsze albumy to takie "ciekawostki", kiedy chłopaki grali jeszcze pagan metal). Za to ten album to jedna z lepszych rzeczy w polskiej muzyce. Z blacku zbyt wiele tam zespołowi nie zostało i dlatego to wydawnictwo tak mi odpowiada - z grupy niezdecydowanej pomiędzy black a death metalem, Behemoth stał się rasową formację grającą techniczny death metal, świetny death metal. Poza tym "Apostazja" to bogactwo dźwięków zarówno etnicznych będących efektem wielu egzotycznych podróży Nergala w poszukiwaniu inspiracji, jak i tych wywodzących się z innych stylistyk muzycznych - w końcu na krążku słychać Leszka Możdżera! Aha, no i te wspomnienia z zeszłorocznej trasy "The Apostasy Tour". Koncert w Łodzi mnie zmiażdżył: istny metalowy kocioł, ciągły headbanging, genialna oprawa wizualna, świetne show (ten pokaz plucia krwią^^), hell yeah!