Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [M] Fragmenty Pamiętnika Lily Luny Potter (o Skorpiusie)

Dodane przez DianaMalfoy dnia 20-11-2012 22:13
#1

Mój debiut na forum. :D Nigdy wcześniej nic nie publikowałam. Oceniać można jak najbardziej surowo. Podkreślam, że to nie jest nic szczególnego. Takie coś, co nie wiem czy można nazwać nawet miniaturką. O wyrozumiałość nie proszę.

WERSJA ZBETOWANA PRZEZ : SeverusSanpe0

Siedziałam sama w przedziale w Hogwart Express. Czekałam na moich braci: Rose i Hugona. Byłam zestresowana. To mój pierwszy rok. Najbardziej boję się Ceremonii Przydziału...

- Wolne ? - chłopięcy głos wyrwał mnie z rozmyślań. W otwartych drzwiach stał wysoki blondyn. Trzymał zieloną walizkę i patrzył na mnie pytająco błyszczącymi, szarymi oczami.

- Słucham ? - speszyłam się.

- Zapytałem się czy ten przedział jest wolny...

- Tak... Znaczy... Nie... Bo...

- Jesteś nowa, no nie ?

- Tak.

Podniósł swoją walizkę i położył ją na półce. Usiadł naprzeciwko mnie. Wyglądał na wyluzowanego i nie przejmował się mną.

- Jak się nazywasz ? - zapytałam nieśmiało.

- Skorpius Malfoy. A ty ?

- Lily Luna... Po... Potter...

- Kolejny Potter ?!

- Coś ci nie pasuje Malfoy ? - usłyszałam głos mojego brata Albusa. Stał za nim James, Rose i Hugo. Opuściłam wzrok.

- Albus... Zgaduję, że nie tęskniłeś za mną. Ja za tobą też. Właściwe to miałem nadzieję, że nie zobaczę cię więcej...

- Zamknij się Malfoy. I zjeżdżaj stąd...

- Niech ona mnie wygoni. - wskazał na mnie. - Była tu pierwsza.

Blondyn rozłożył się i czekał aż coś powiem. Ja się zarumieniłam. Mama zawsze mówiła, że muszę być śmielsza, bo inaczej będę pomiatana przez innych... Ale głupio mi było się odezwać w takiej sytuacji...

- Czyli zostaję. - skwitował Ślizgon. Poczułam na sobie spojrzenia rodzeństwa i kuzynów...

Albus czasami opowiadał o Skorpiusie. Mówił, że jest zarozumiały, wredny i wywyższa się, że idealnie pasuje do Slytherinu. Rose nigdy nic o nim nie mówiła, a kiedy Albus i James wypowiadali się na temat Slytherinu - milczała. Rose jako pierwsza w rodzinie trafiła do domu innego niż Gryffindor. Jest Ślizgonką. Sama uważa to za hańbę. Ja myślę, że to nic złego...

- Odwołaj to Skorpius !!!

- Nie.

- Jak śmiesz tak mówić o mojej mamie ?!

- Dobra, nie drzyj się Rose. Nie nazwałem jej szlamą... Powiedziałem, że jest brudnokrwista.

Westchnęłam. Bracia często opowiadali o nietolerancji Malfoy'a...

- Lily... Dojeżdżamy. - usłyszałam kuzynkę. - Musimy się przebrać.

Wyciągnęłam z walizki szatę szkolną. Szybko ją założyłam, a pociąg zaczynał zwalniać...

***

- Potter, Lily. - dyrektorka wywołała mnie stanowczym głosem na środek. Bałam się... A co jeżeli trafię do Huffelpuffu ?

- Odważna... Nieśmiała... Sprytna... Na pewno nie Huffelpuff... Ravenclav też nie, chociaż głupia nie jesteś... Gryffindor? Tak jak reszta rodziny? Hmm... - stary kapelusz właśnie rozważał, który dom będzie dla mnie najlepszy. Nie musiałam za długo czekać...

- Nie pasujesz do Gryffindoru, drogie dziecko... SLYTHERIN !!! - jęknęłam.

***

Nie mogę uwierzyć, że to już 6 rok w Hogwarcie... Już niedługo przerwa świąteczna... Weszłam do zielonego salonu. Na kanapie czekał mój chłopak. To niemożliwe... Chodzę ze Skorpiusem Malfoy'em... Prefektem Slytherinu, siódmoroczniakiem... Wszystkie dziewczyny mi zazdroszczą.

Przywitał mnie pocałunkiem w policzek. Trzymając się za ręce, poszliśmy na śniadanie. Jak zwykle Misiek prawie nic nie jadł. Ale tym razem wpatrywał się w kogoś siedzącego przy stole Krukonów. Nie przejęłam się tym. Skorpius codziennie rano jest zaspany.

Ale sytuacja zaczęła się powtarzać. Przy śniadaniu, obiedzie, kolacji... Coraz częściej znikał po lekcjach i wracał dopiero w nocy. Nigdy się nie tłumaczył. Zaczęłam się o niego martwić. Nie rozmawiał ze mną, nie zabierał na spacery jak wcześniej...

- Rose ? - weszłam niepewnie do sypialni kuzynki. Malowała paznokcie na czarno.

- Co jest ? - zapytała nawet nie podnosząc wzroku.

- Chodzi o Skorpiusa...

- W końcu zauważyłaś jakim jest debilem ?

- Nie... Ostatnio dziwnie się zachowuje...

- Dziwnie znaczy jak ?

- Przy jedzeniu ciągle się gdzieś gapi, nie wraca po lekcjach do Pokoju Wspólnego...

- Myślisz, że cię zdradza ?

Zaniemówiłam. Nie pomyślałam o tym... Stawiałam, że jest chory, albo wpadł w depresję...

- Nie wierzę, że mógłby... - przyznałam.

- To Malfoy. Lepiej zerwij z nim, zanim zerwie z tobą...

- Rose, ja wiem, że go nie lubisz...

- A kto powiedział, że ja go nie lubię ? Sądzę, że jest beznadziejnym chłopakiem, ale go lubię. Pogadaj z nim, nie ze mną.

Wyszłam z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Pogadać z nim ? Mam podejść i spytać czy mnie zdradza ? Nie odważę się...

- Skorpius ?

- Lily ? - zdziwił się. - Nie śpisz jeszcze ? Jest 2. w nocy...

- Czekałam na ciebie. Pogadamy ?

- W Pokoju Wspólnym ? O 2. w nocy ? Dobrze się czujesz ?

- O to samo mogłabym zapytać ciebie. Widujemy się tylko na obiadach i kolacjach. Nie przychodzisz nawet na śniadania! Nie wracasz po lekcjach! Jesteśmy parą, a nie rozmawiamy już ze sobą !

- Lilka... Ciszej... Dostałem szlaban. Dlatego tak późno wracam. Jutro pójdziemy nad jezioro, zgoda ?

- Martwiłam się o ciebie... - wtuliłam się w blondyna. - Zgoda.

Zauważyłam, że się lekko skrzywił. Uznałam to za oznakę zmęczenia. Nagle wyrwał się z mojego uścisku i szybko poszedł do swojej sypialni. Musi być bardzo zmęczony... A jeśli... Jutro wszystko się wyjaśni. Na spacerze.

Spóźniał się. Czekałam na niego już 20 minut. Zaczynałam marznąć...

- Sorry za spóźnienie... Idziemy nad jezioro, tak ?

- Tak... Który nauczyciel dał ci szlaban ?

- McGonnagall.

- Wszystko na pewno jest OK ?

- U mnie tak... Słuchaj Lily...

- Wyglądasz na przygnębionego...

- Jest dobrze. Sprawę mam...

- A może jesteś chory ? To wyjaśniałoby twoje zachowanie przy posiłkach...

- Mówiłem już: jest dobrze. Chodzi o to, że...

- A w domu wszystko normalnie u ciebie ? Czasami wydaje mi się, że masz depresję...

- ... z tobą...

- Co tam mruczysz, misiu ?

- Zrywam...

- Co ? Może masz chore gardło ? Chcesz pójść do Skrzydła Szpitalnego ? Pani...

Nagle gwałtownie się odwrócił i szybko poszedł do zamku. Wolałam go parę razy, ale nie zwracał na mnie uwagi. Powiedziałam coś nie tak ? Może ma gorszy dzień ?

Powoli wróciłam do Hogwartu. Po drodze spotkałam Albusa. Porozmawialiśmy. Kazałam mu pozdrowić Jamesa i Hugo. Rzadko się spotykamy...

Zamiast pójść do swojego pokoju, zakradłam się pod pokój Skorpiusa. Usłyszałam głosy. Nie powinnam... Ale ciekawość była górą...

- Powiedziałeś jej ? - dziewczęcy głos, którego chyba wcześniej nie słyszałam wskazywał na zadowolenie właścicielki.

- Chciałem. Ale nie dała mi dojść do słowa. Młoda jest strasznie upierdliwa... - mówił o mnie. Wiem, że to było o mnie. Oczy mi się zaszkliły. Rose miała rację. On mnie zdradza... - Przekazałem Weasley'owej wiadomość dla Potterki...

- Będzie zrozpaczona...

- To nie nasz problem.

- Czujesz coś nadal do niej ?

- Nigdy nic do niej nie czułem.

- A do mnie coś czujesz ?

- Do ciebie ? Do ciebie czuję miętę...

Jak najciszej uchyliłam drzwi do pokoju Skorpiusa i zajrzałam do środka. Siedział na łóżku. Na kolanach trzymał jakąś blondynkę z Ravenclavu. To na nią gapił się przez cały czas przy jedzeniu...

Obejmował ją lewym ramieniem. Prawą dłoń położył na jej biodrze. Siedząc mu na kolanach Krukonka wpatrywała się w jego szare oczy. Nie... Nie... Nie ! Oni zaraz się...

- Zerwałem z Potter, więc nic nam nie stoi na przeszkodzie, żeby...

- Mam wrażenie, że ktoś się na nas patrzy...

Blondyn zaklęciem zamknął drzwi, prawie przytrzaskując mi palce.

- Lepiej ?

- O wiele...

- Nie mogłem się doczekać aż będę wolny... I będziemy mogli, bez zastrzeżeń... Mówiłem już, że świetnie całujesz ?

- Tak.

- To powiem jeszcze raz: świetnie całujesz.

- Zaczyna być gorąco...

- Zaraz będzie jeszcze ciepłej...

Nie musiałam widzieć, żeby wiedzieć co się tam dzieje... *

Uciekłam do salonu. Usiadłam z podkulonymi nogami na kanapie i rozpłakałam się. Wszyscy patrzyli na mnie z litością. Oprócz kolegów Malfoy'a. Oni na moje łzy wzruszyli ramionami i kontynuowali dyskusję. Koleżanki pocieszały mnie. W końcu przyszła Rose. Zaciągnęła mnie do mojej sypialni, posadziła na łóżku i podała mi chusteczkę do nosa. Kiedy uspokoiłam się wręczyła mi liścik od Skorpiusa. Otworzyłam go. Przeczytałam. Znowu wybuchłam płaczem. To niemożliwe !!! Jak on tak mógł ?!?!

,, Fajnie było. Ale z Tobą zrywam. Nie chodzi o Ciebie tylko o mnie. "

Nienawidzę go... Jest okropny...

- Rose, uczniowie z innych domów mogą być w naszych domitoriach ?

- Nie, a co ?

- Idziemy wygonić dziewczynę Malfoy'a ?

- Poczujesz się lepiej ?

- Tak.

- Możemy iść...

Stanęłyśmy przed drzwiami, za którymi był pokój Skorpiusa. Rose nie chciała tam wchodzić. Tylko nie wiem dlaczego... W końcu nacisnęła i pociągnęła klamkę.

Skorpius siedział obok tej Krukonki i pokazywał jej coś na zdjęciu. Zaskoczył się widząc nas.

- Rose ? Czego ty... ? O... Lily... - jęknął.

- Wiesz, że nie można mieć gości z innych domów, prawda ?

- Ta... Już idziemy... Chcesz iść na spacer ? - zapytał blondynkę. Ona się uśmiechnęła i pokiwała głową.

- Skorpius, pamiętaj żeby odprowadzić Caroline do Pokoju Wspólnego Krukonów przed 22.00.

- Spokojnie Rose. Ej... Mam do ciebie sprawę... Ale to potem, nie ? Na razie.

Chciał już wyjść ale stanęłam mu na drodze. Zanim zorientował się co mam zamiar zrobić uderzyłam go w twarz.

- Ała...

I poszedł dalej rozcierając policzek. Widziałam jak po chwili łapie Krukonkę za rękę. Poczułam ucisk w gardle. Nie będę płakać... Nie będę płakać... Nie będę...

Wtuliłam się w kuzynkę i zaczęłam ryczeć. Jak małe dziecko. To dla mnie za wiele. Ja chcę go z powrotem !!!

- Znasz tę dziewczynę ?

- Tak. To Caroline. Lubię ją. Jest miła.

- A o co chodziło Malfoy'owi mówiąc, że ma do ciebie sprawę ?

- Pewnie będzie chciał, żebym mu pomogła w pracy z transmutacji.

- Pomożesz mu ?

- Raczej tak. On mi czasami pomaga na eliksirach...

- Ja bym mu nie pomogła...

- Wiem Lily... Idź już spać. Późno się robi. Znowu się nie wyśpisz.

Szybko się wykąpałam i wyszłam z łazienki z ręcznikiem na głowie. W połowie drogi do mojego pokoju usłyszałam przyciszone głosy. Jest koło północy... Domyśliłam się, że to Skorpius i Rose. Zeszłam do salonu... Schowałam się za rogiem i zaczęłam uważnie podsłuchiwać...

- Rose... Proszę.

- Ale Skorpius... Wiesz, że nie mogę.

- To było ostatni raz. Przysięgam... Dyrektorka wyśle tym razem list do rodziców. Oberwie mi się...

- Nie oberwie ci się. A to dla twojego dobra. Nie możesz tego robić.

- Proszę cię, Rose ! Nie zgłaszaj tego. Pomyślą, że potrzebuję psychologa czy czegoś...

- Może potrzebujesz. Pomyśl co będzie czuła Caroline jak raz ci coś nie wyjdzie.

- A co mi się może stać ? Pielęgniarka jest niedaleko...

- Skorpius, umrzesz. Umrzesz, rozumiesz ?! A do pielęgniarki i tak byś nie poszedł.

- Wiem... I rozumiem. Ale proszę...

- Dobra. Nie wydam cię. Ale jeżeli jeszcze raz...

- Dzięki Rose. Jesteś extra. Czekaj... Mam coś dla ciebie... W święta się nie spotkamy. Chyba, że do mnie przyjedziesz...

- Nie, dzięki. Zaprosiłeś Caroline. Nie chcę wam przeszkadzać. A poza tym będę miała okazję pogadać z bratem i rodzicami.

- Nie to nie. Jak zmienisz zdanie to przyjedź. Albo wyślij list to kogoś po ciebie wyślę. - wychyliłam się, żeby zobaczyć jak wygląda sytuacja. Skorpius stał oparty o ścianę. Rose stała obok niego. Chłopak podał jej zawiniątko. Odebrała je z uśmiechem i otworzyła.

- To nic takiego... Nie wiedziałem co mogę ci kupić...

- Och Skorpius ! Jest śliczna ! - kuzynka założyła na głowę opaskę, która miała srebrną kokardę i mieniła się odcieniami zieleni. Dziewczyna była zachwycona, ale po chwili zrzedła jej mina.

- Musiała być bardzo droga...

- Nie... Cena była odpowiednia. Super w niej wyglądasz.

- Dzięki. - zarumieniła się. - Ale ja nic ci nie kupiłam...

- Wystarczy jeśli mnie nie wydasz. Na serio.

Chwila ciszy.

- Idę spać. Jutro muszę się rano spakować, bo po lekcjach wyjeżdżam. Dobranoc, Rose.

- Dobranoc, Skorpius...

Cicho pobiegłam do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Co takiego zrobił Skorpius, że Rose chciała na niego donieść ? Od kiedy oni się kolegują ? Zawsze mi się wydawało, że się nie lubią... I ile kosztowała ta opaska dla kuzynki ? Musiała być droga... Jeżeli kupił taki prezent koleżance, to ciekawe co dostanie jego dziewczyna... Wisiorek ? Pierścionek z brylantem ? Bransoletkę wysadzaną kamieniami szlachetnymi ? Jestem w złym humorze... Chyba jestem zazdrosna... Bardzo chciałabym być na miejscu Caroline... Chciałabym dostać drogi prezent... Chciałabym znowu móc przytulić się do Skorpiusa... Tak, to na pewno zazdrość...

W końcu wróciłam do domu. Rodzice przywitali mnie uściskiem, a tata zaniósł walizkę do mojego pokoju. Chwilę po moim powrocie do drzwi zapukał wujek Neville z ciocią Hanną i Hektorem - moim starszym kuzynem. Poczułam, że święta się zaczęły.

***

W dniu powrotu do szkoły niebo przysłaniały burzowe chmury, z których spadały miliardy kropel deszczu. Nie miałam ochoty wracać, a Rose była niesamowicie blada i rozkojarzona. Hugo potrzebował pomocy wujka i cioci, żeby upchnąć wszystkie rzeczy do walizki. Albus narzekał, że przytył, a James spał - wyjeżdża do pracy dopiero wieczorem.

Na peronie jak zawsze był tłum ludzi. W pociągu trudno było o pusty przedział - na szczęście znaleźliśmy taki. Kiedy pociąg ruszył Rose wstała i bez słowa wyszła.

- Co jej ? - zapytałam kuzyna.

- Nie wiem. Zachowuje się tak od rana...

Czekaliśmy w ciszy na powrót rudej.

Po kilkudziesięciu minutach przyszła. Była jeszcze bardziej blada i roztrzęsiona. Zanim zapytaliśmy o cokolwiek usiadła obok Albusa, przytuliła się do niego i zaczęła płakać.

- Rose... Co się stalo ?

- S... Skor... Skorpiusa ni... nie ma... O... On... Nie... - więcej nie udało jej z siebie wykrztusić. Rozpłakała się na nowo.

- Co z tego, że go nie ma ? Może rodzice go przywiozą do szkoły.

- Nie....Caro... Caroline... Jej też nie ma...

Nikt z nas nie rozumiał zachowania Ślizgonki. Nagle na środku przedziału pojawiła się dziewczyna Skorpiusa. Miała łzy w oczach, ale powstrzymywała się od płaczu. Skinęła głową na Rose i obydwie się deportowały. Co się dzieje ?!

Wróciły po tygodniu. Zasmucone, ubrane na czarno. Nie odpowiadały na żadne pytania. Wiecznie milczały. Do Hogwartu przyjechali dziennikarze. Wypytywali je o coś. Zrozumiałam wszystko dopiero po otrzymaniu pocztą Proroka Codziennego. Na pierwszej stronie było zdjęcie Skorpiusa. Jak zawsze cynicznie uśmiechniętego. Zaczęłam czytać artykuł zatytułowany ,,Depresja Skorpiusa Malfoy'a ?".

Młody Malfoy cieszył się w Szkole Magii i Czarodziejstwa popularnością, w szczególności u dziewcząt. Miał nienajgorsze oceny, był w szkolnej drużynie Quidditcha, został mianowany na szóstym roku został mianowany prefektem Slytherinu oraz wywodził się z bogatej, cenionej czarodziejskiej rodziny. Co więc skłoniło go do tak wstrząsającego czynu ?

W dniu 11 stycznia 2023 roku Skorpius Malfoy został znaleziony przez jego dziewczynę Caroline Scamander z poprzecinanymi żyłami w jego własnym pokoju. Panna Scamander zawiadomiła rodziców chłopaka - Dracona i Astorię Malfoy. Próby wskrzeszenia 17-latka były długie i męczące, ale niestety bezskuteczne. Potomek Malfoy'ów zginął.

Zostało stwierdzone samobójstwo. Skorpius przeciął swoje żyły żyletką, znalezioną na miejscu śmierci. Cięcia zostały znalezione na obydwu nadgarstkach i lewym przedramieniu. Trwa śledztwo sprawdzające czy za śmiercią chłopaka nie stoi morderca.

,,Nigdy nie pomyślałabym, że mógłby popełnić samobójstwo. Zawsze był pozytywnie nastawiony do życia. Przez święta wielokrotnie powtórzył, że mnie kocha, że nie przestanie kochać, i że zrobi dla mnie wszystko. Mieliśmy wyjść na spacer. Weszłam do jego pokoju, a on leżał w kałuży własnej krwi..." Opowiada Caroline Scamander. Głos wielokrotnie jej się załamywał, a podczas całego wywiadu miała łzy w oczach.

,,Skorpius był cudownym dzieckiem. Nie wierzymy, że popełnił samobójstwo..." Rodzice chłopca są w ciągłym szoku.

Bardzo chcieliśmy usłyszeć zdanie przyjaciółki młodego Malfoy'a - panny Rose Weasley. Ona niestety nie pisnęła słowem w naszej obecności. Nasze źródła informacji donoszą, że utrzymywała ze zmarłym bliski kontakt. Jeżeli córka Hermiony i Ronalda Weasley'a nie będzie chciała współpracować w razie konieczności zostanie zmuszona oddać swoje myśli do myślosiewni. O wszystkim będziemy powiadamiać państwa na bieżąco.

Zostawiłam gazetę i poszłam nad jezioro. Usiadłam pod drzewem, z kolanami podciągniętymi pod brodę. Najpierw mnie zostawił, a potem się zabił... Kretyn... Ale jednak go kocham... Kochałam. Teraz mi go żal. I żal mi Caroline. A Rose ? Właściwie co łączyło Rose i Skopiusa ? Przyjaźń ? Coś więcej ?...

***

- Rose Weasley zostaje powołana do oddania myśli.

Ruda wstała i z pokerową miną podeszła do myślosiewni. Przyłożyła różdżkę do skroni. Wlała swoje myśli do szklanej fiolki i podała ją jakiemuś facetowi, który odlał zawartość do czary. Po chwili dwójka detektywów zajrzała w pamięć Rose. Siedzieli tam długo. Kuzynka robiła się coraz bardziej zaniepokojona. Była teraz tak samo blada jak Skorpius. W końcu śledczy wrócili i oświadczyli grobowym tonem :

- Samobójstwo.

* Chodziło mi o pocałunek. Bez skojarzeń xD

Edytowane przez DianaMalfoy dnia 30-11-2012 21:44