Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Miłości nie da się przewidzieć [Dramione]

Dodane przez kamkaHermioneDraco dnia 28-09-2013 11:32
#7

No i dodaję kolejny rozdział :) Jest trochę krótki, ale mam nadzieję, że się spodoba :D

3. "Chcę, żebyś coś dla mnie zrobił."
Myśli przelatują przeze mnie jak wściekłe. Znowu ktoś miesza się w moje życie! Jestem śmierciożercą i nie zmienię tego. Nawet jeśli bym tego chciał. Nie chcę mieć z tą szlamą nic wspólnego. Nic. Niech lepiej trzyma się ode mnie z daleka, bo umrze szybciej, niż Potter.

Odwracam się plecami do kamienicy, w której jeszcze przed minutą krzyczałem na Snape'a. Spokojnym krokiem idę w stronę miejsca, gdzie widziałem Greyback'a. Moja twarz nie wyraża żadnych emocji, żadnych uczuć, choć w środku serce łomocze mi jak szalone. Tuż przede mną przykucnął mały, szary kot. Przystaję i patrzę na zwierzę z góry. Miauczy i jakby o coś prosi... Oczy mam pełne gniewu. Kopnięty kot ląduje przy ścianie budynku po lewej. Na ulicy daje się słyszeć koci jęk. Zaciskam dłonie w pięści. Ruszam z miejsca. Pokonuję kilka zakrętów i już jestem na mugolskiej ulicy. Jest zatłoczona jak zwykle. Przepycham się przez tłum pieszych. Jakiś popchnięty przeze mnie mugol upada na ziemię. Mierzę go obojętnym spojrzeniem i skręcam w wąską uliczkę. Przyspieszam kroku. Widzę jasne światło latarni. Już blisko. Podchodzę pod latarnię i obracam głowę w prawo. Moim oczom ukazuje się mugolski plac zabaw. Jest całkiem pusty, co sądząc po godzinie nie jest niczym nadzwyczajnym. Siadam na huśtawce. Patrzę na bujanego konika tuż przede mną. Przychodziłem tu kiedyś z babcią. Zawsze po niedzielnym obiedzie. Nigdy nie pozwalała mi się bawić z innymi dziećmi, ale też sama z nikim nie chciała rozmawiać. Każdego zainteresowanego jej osobą odprawiała z kwitkiem. Wtedy tego nie rozumiałem, ale teraz wiem, że tylko chroniła mnie przed jakimikolwiek spotkaniami z mugolakami. Jestem jej za to wdzięczny. Szkoda, że teraz jej nie ma. Muszę sobie radzić sam, ale nie jestem taki całkiem sam.

Z daleka widzę wyłaniające się czarne ślepia. W świetle latarni rozpoznaję Greybacka.

- Chcę żebyś coś dla mnie zrobił - mówię wstając z huśtawki.

Wilkołak oddycha ciężko. Czuję na sobie odór krwi wyłaniający się z jego ust.

- Słucham - dyszy, szczerząc żółte zęby.

- To wymaga dyskrecji. Chcę żebyś zabił...

- Nie dziwię się, że zwracasz się z tym do mnie. Przecież sam nie wiesz jak się zabija - śmieje mi się w twarz.

Mierzę go lodowatym spojrzeniem.

- Wysłuchasz mnie, czy nie? - syczę do niego przez zaciśnięte zęby.

Fenrir jeszcze przez chwilę się śmieje, ale już po chwili jego twarz przyjmuje poważny wyraz.

- Chcę... żebyś zabił dla mnie... - jeszcze przez chwilę się waham. - Zabij... zabij Hermionę Granger. Zabij tę szlamę - dyszę, jakby ta prośba wymagała ode mnie dużego wysiłku.

Greyback uśmiecha się tylko, odwraca się i już go nie ma. Opadam ciężko na piasek. Chwytam się za głowę. Dyszę ciężko. Serce bije mi nierównym rytmem. Wyruszył. On wyruszył na łowy. Znajdzie ją. Zabije. Draco coś ty zrobił?