Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Miłość ma rudy kolor

Dodane przez _BellatriksLestrange_ dnia 30-11-2014 16:56
#8

Rozdział 6
- I co z tego, że palant jak przystojny?! - Alice spojrzała na Lily z wyrzutem i zignorowała jej udawany odruch wymiotny.
Wychodziły właśnie z eliksirów, kiedy dziewczyna przyłapała gapiącego się na jej przyjaciółkę Pottera.
- On od ciebie oczu nie odrywa, gapi się jak w obrazek i mierzwi te swoje włosy... matko, jeden ruch i każda jest jego!
- No i właśnie w tym jest problem. - Lily prychnęła z pogardą. - Jestem dla niego kolejną zdobyczą. Podoba mu się to, że za nim nie latam jak reszta zapatrzonych w siebie panienek. Nawet mnie nie zna i nie chce poznać tylko robi te swoje głupie miny. Jest żałosny, no i może trochę przystojny, - teatralnie przewróciła oczami - ale tylko trochę. Poza tym, - zrobiła poważną minę i spojrzała przyjaciółce w oczy - potrzebuję kogoś, kto jest w stanie mnie pokochać, takim prawdziwym uczuciem. Tak jak...
-Severus? - przerwała przyjaciółce Alice i zapała ją za ramię. - Wiem, że coś do niego czujesz, przede mną tego nie ukryjesz i choć chcę tylko byś była szczęśliwa, musisz zrozumieć, że nic z tego nie będzie.
Lily popatrzyła się na przyjaciółkę wzrokiem pełnym wyrzutu.
- Wiem, jestem dla niego tylko szlamą, ale ty masz oboje rodziców czarodziei to może chciałabyś spróbować? Na pewno masz u niego duże szanse, większe niż ja.
Lily zrobiła coś czego nikt by się nie spodziewał a najmniej ona sama. Machnęła ręką, odwróciła się i odeszła, zostawiając za sobą tłum gapiów i osłupiałą Alice.

***
- Tak mi przykro - rzekła nie wyraźnie przez łzy i ukryła twarz w dłoniach. - Wiem jak bardzo cię to skrzywdziło. Kochasz Remusa. Wtedy w szpitalu i ... porozmawiam z nim, obiecuje. Tak cię przepraszam.
Lily oparła głowę o pień drzewa i spojrzała do góry na stojąca obok Alice. Wciąż nie mogła zrozumieć dlaczego to zrobiła, dlaczego obraziła swoją najlepszą przyjaciółkę. Czuła się podle. Wiedziała że Alice miała rację, że to koniec bajkowej przygody i marzeń. Czuła w swojej głowie niepochamowany smutek i ból, ale musiała dać sobie z nim radę, musiała być ponad to co myśli o niej Severus. Gubiła się w swoich uczuciach, ale nie mogła pozwolić żeby ktoś cierpiał z jej powodu.
- No coś ty Lilka!
Alice usiadła na ziemi obok przyjaciółki. Zaszelściły liście i ciszę przeszył trzask łamanych gałązek.
- Wyobrażasz sobie, że mógłby mi się podobać Severus? O fuj! Widziałaś te jego włosy i kościste nogi? Ohyda.
Lily zaśmiała się i przytuliła przyjaciółkę. Odsunęła się na chwilę i zmarszczyła czoło.
- No wiem, są okropne.
Dziewczyny nie pamiętając już o sprawie sprzed kilku godzin wybuchnęły szczerym śmiechem, znów się przytuliły i wróciły do rozmowy.
- No dobra, a teraz opowiadaj o wszystkim.
- Sama już nie wiem co mam powiedzieć. Zależy mi na Severusie, ale ostatnio całkiem straciliśmy kontakt. Chcę żeby było jak dawniej. Chcę czegoś więcej niż tylko 'cześć', kiedy przypadkiem nie ma przy nim przyjaciół. Pragnę prawdziwego uczucia, to całe flirtowanie czy pokrywanie mnie nie kręci. Chcę poczuć motyle w brzuchu i mocniej bijące serce na widok 'tej osoby'. Ale dla Severusa jestem już nikim. - Po policzkach Lily popłynęły łzy. - Chcę czuć coś takiego, co ty czujesz do Remusa. Chcę móc powiedzieć komuś że go kocham.
Wzięła do ręki pożółkły listek i zaczęła targać go na kawałki. W jej rudych włosach odbijały się ostatnie promienie zachodzącego słońca. Błonie wyglądały pięknie i tajemniczo, nieruchomą dotąd taflę jeziora zmącił wiatr.
Lily poczuła na swoim ramieniu znajomy mocy i zimny uścisk, poczuła że pod obcą dłonią pali jej się skóra.

***
- To ja zostawię was samych. - Alice wstała, otrzepała szatę i posłała ciepły uśmiech przyjaciółce. - Nie siedź tu za długo, robi się ciemno. - Obróciła się na pięcie i odeszła, w lesie zwykle pełnym życia zapadła przygnębiająca cisza. Słychać było tylko delikatny szelest liści poruszanych przez wiatr.
- Możemy się przejść?
Lily usłyszała chrapliwy głos i spojrzała na postać nad nią ciemną, tajemniczą, mroczną.
- Tak, oczywiście. - wydała z sobie ciche chrząknięcie, wstała i wybijając wzrok w ziemię podążyła za chłopakiem.
- Tak mi przykro Lil. - wyszeptał i zmusił dziewczynę do spojrzenia mu w oczy. - Wiesz, że nie chciałem.
- Czego nie chciałeś Severusie? Nazwać mnie szlamą, poniżyć przed całą szkołą, popisać się przed Potterem i kolegami? O tak, owszem chciałeś.
Zawiał wiatr. Długie włosy opadły na bladą ze złości twarz dziewczyny i przykleiły się do policzków, po których popłynęły łzy.
- To nie tak... - wyjąkał Severus.
- A jak? - wydusiła przez zaciśnięte gardło dziewczyna. - Odpowiedz do cholery. Myślałeś że potraktuję to jak żart, że będę się śmiać z twoimi przyjaciółmi? - postawiła akcent na ostatnie słowo i zaciągnęła usta. - Otóż myliłeś się, jeżeli myślałeś, że kiedykolwiek ci wybaczę, mylisz się teraz.
- Oh Lil. - Chłopak złapał siną z zimna dłoń dziewczyny. Z jej wewnętrznej strony zaczęła wyrastać duża, biała stokrotka. - Pamiętasz? - szepnął.
W głowie Lily pojawił się wir wspomnień. Lato, słońce, zwiewna sukienka i Severus - jej najlepszy przyjaciel. Teraz kwiat wydawał się inny, zimny, mdły i bez nadziei.
- Zapomniałam. - odpowiedziała. Zamknęła oczy, a prześliczna stokrotka zaczęła tracić płatki, aż całkiem zwiędła.

Edytowane przez _BellatriksLestrange_ dnia 01-02-2015 20:54