Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Faworyzowanie

Dodane przez Temeraire dnia 13-10-2008 22:04
#1

Chciałabym poruszyć tu problem faworyzowania niektórych osób przez nauczycieli, rodziców, dziadków, itp.
Mianowicie, z własnego doświadczenia wiem, że niektórzy ludzie mają zwyczaj "szufladkowania" innych, przez co jednych lubią bardziej, drugich mniej, a jeszcze następnych - wcale. Zetknęłam się również z jawnym faworyzowaniem. Otóż, szkolna polonistka bardzo lubi, wręcz uwielbia pewną dziewczynę z mojej klasy. I pewnym trafem dzisiaj zapytała ją z poprzedniej lekcji. Ta odpowiedziała bezbłędnie. Co dostała? Szóstkę, oczywiście! Za odpowiedź, za którą każdy inny dostałby co najwyżej piątkę.
Spotkaliście się kiedyś z czymś podobnym?
Nawet jeśli nie, co sądzicie o tego lub innego typu faworyzowaniu?
Zapraszam do dyskusji.

Dodane przez Cee dnia 13-10-2008 22:14
#2

Z faworyzowaniem nigdy nie spotkałam się ze strony nikogo, nie licząc nauczycieli. Wielkrotnie da się u nich coś takiego spotkać. Podam jeden przykład. Dwa lata temu, w pierwszej klasie gimnazjum, miałam jedną wychowawczynię, panią Burzę. Ona szczerze mnie nie lubiła, doskonale o tym wiedziałam, ale za to wychwalała jedną dziewczynę, Klaudię, pod niebiosa. Na ogólnym zebraniu rodziców mówiła praktycznie tylko o niej, co jest niedopuszczalne, stawiała ją ponad miarę innych, dowartościowywała ją przy każdej możliwej okazji. Nawet na koniec roku Burza nam powiedziała: "Wiecie, mi to najbardziej podobają się kwiatki zebrane z pola, takie jakie mi Klaudia przyniosła. Na przyszłość Wy też tak róbcie". Zero wdzięczności, nic.
Ja osobiście nie byłam faworyzowana nigdy w szczególny sposób. Zazwyczaj nauczyciele, którzy mnie lubili, maltretowali mnie podczas odpytywania, ale to już inna bajka. Na wiele rzeczy musiałam się wykazać i dopiero po długim czasie nauczyciele zaczynali mnie doceniać. ;d

Edytowane przez Cee dnia 03-11-2008 19:46

Dodane przez Milka dnia 13-10-2008 22:42
#3

Oczywiście, że spotkałam się z faworyzowaniem, jednak ja miałam sytuację odwrotną do sytuacji ~Cee - to ja byłam faworyzowana przez nauczycieli [miałam mame w szkole].
Nauczyciel historii nigdy mnie nie spytał, matematyczka tylko na mnie nie wydzierała się, a nauczyciel angielskiego uważał mnie za urodzoną anglistkę.

Fajnie było, do czasu jak skończyłam gimnazjum.
W liceum starcie z prawdziwą rzeczywistością - jesteś szarym uczniem.
Pierwsze 2 miesiące wspominam najgorzej, trudno było się przystosować. Po pierwszym miesiącu miałam już kilka negatywnych ocen - z przyzwyczajenia 'że nikt Cie nie spyta'.

Jeśli kiedykolwiek miałabym zostać nauczycielem, NIGDY nie faworyzowałabym np. najlepszych uczniów, bo później może być tak jak ze mną [a mianowicie - przekonanie o własnej wyższości].

Dodane przez mistake dnia 13-10-2008 22:47
#4

Dzięki Ci Temeraire ze ten temat! Z faworyzacją uczniów spotkałam się, i to nie raz! Jeszcze gdy chodziłam do mojej kochanej podstawówki, pani która uczyła przyrody faworyzowała niektórych uczniów. Na siłę wystawiała szóstki na koniec, chociaż owe osoby miały same 4. Teraz, w gimnazjum jest podobnie. Pani od j.polskiego uwzięła się na moją przyjaciółkę, każda rzecz jaką zrobi Patrycja (moja kumpela jak coś) to i tak jest źle. Ona dostanie trójkę, ktoś inny spokojnie złapał by 4 lub nawet 5! Mnie także dosięgła niesprawiedliwość naszej kochanej polonistki. Uważa mnie za wzór do naśladowania, brzmi dobrze? Jednak wcale tak nie jest, popełnię mały, nieznaczący błąd a już dostaję przemowę na pół lekcji jaka to Gloria jest beznadziejna. Nie wstawiłam w całym wypracowaniu jednego przecinka a ona napisała mi adnotację na ten temat! Faworyzacja jest już bardzo częsta, "on jest lepszy bo ma więcej pieniędzy, a ona już nie bo źle się ubiera". To tyle co mam do powiedzenia na temat faworyzacji nauczycieli.
Chciałabym poruszyć tu problem faworyzowania niektórych osób przez nauczycieli, rodziców, dziadków, itp.

Rodzice. Także spotkałam się z faworyzacją rodziców. Moja koleżanka ma o dwa lata młodszą siostrę. Mimo różnicy wieku Ada uczy się lepiej niż Beata. Jej rodzice uważają Adę za bóstwo, pozwalają jej na wiele rzeczy o których Beata tylko może pomarzyć.

Dodane przez Lady Gaga dnia 13-10-2008 23:07
#5

A, no w podstawówce to była norma.
Dwóch uczniów - nie przeciętna inteligencja, trzeba przyznac. Wszystko wiedzieli, na każdą lekcje byli przygotowani.
Jednak wsród tych dwóch był jeden, który cały czas, bez przerwy był faworyzowany. Przez kogo ? Oczywiście przez wszystkich nauczycieli X.x Później zmieniła nam sie polonistka, i ona ich aż tak nie chwaliła... cóż ;f.
Ja osobiście teraz, w gimnazjum, z faworyzowaniem się nie spotkałam. Tylko troche, co do mojej osoby z matematyki, co mnie dziwi, ale cóż. Jakoś specjalnej różnicy nie widze..
A z faworyzowaniem poza szkołą, to raczej się nie spotykam. I dobrze.

Dodane przez Peepsyble dnia 14-10-2008 08:50
#6

U mnie w szkole sie to nie zdarza. Nigdy. Choć czasami było tak, że pare osób sie ciągle zgłaszało... ale to nic takiego w końcu. Natomiast w domu, ciągle est faworyzowany mój mały brat - 4 lata. ; // Nie może usiedzieć w miejscu gdy nie jest w centrum uwagi, co się zdarza często gdy musze sie pouczyć z rodzicami. ; ///

Dodane przez Doti_Tonks dnia 14-10-2008 10:59
#7

Oj tak tak. Faworyzacja na każdym kroku. Zazwyczaj działa to w obustronny sposób: pewne dziewczyny cały czas rozmawiają z facetem od histy na przerwach, a on daje im 6 na koniec, pomimo niepoprawionych 1 itp. Strasznie mnie to denerwuje. W końcu to już nie podstawówka. Na religii jest to samo. Dziewczyny dawały pani lizaki, rozmawiały z nią co przerwa, a teraz one mogą jeść na lekcjach, nie sa pytane itd.
Chociaż muszę się przyznać, że ja też na jednym przedmiocie jestem faworyzowana. Sama nie wiem, czy mi się to podoba czy nie. Jest to geografia. Np. dostałam 5 z kartkówki, na której połwę pozmyślałam, pani nie pyta mnie kiedy widzi, że nie chcę, tylko mi dała zadania na szóstkę, chociaż w mojej klasie jest trochę osób które zasługują na szansę na wyższą ocenę. Czasami koleżanki wytykają mi to, że pani od geografii tak robi. Ale co ja na to poradzę?? Powiem jej żeby przestała mnie faworyzować?? To by była głupota. Z szóstką bym się mogła pożegnać, a kto wie czy z piątką na koniec też nie musiałabym.

Dodane przez Yennefer dnia 14-10-2008 11:07
#8

Tak... na szczęście jestem jedynaczką, więc w domu tego nie ma, ale w szkole... nienawidzę tego typu zachowania. Nienawidzę faworyzowania, lizustwa... niestety w szkole często muszę coś takiego przeżywać, ponieważ również mam koleżankę, która zawsze jest wszechwiedząca i wszechmocna. Mam tego dość, ale co zrobię?

Edytowane przez Yennefer dnia 14-10-2008 11:07

Dodane przez Dominika dnia 15-10-2008 19:05
#9

No ja myślę, że w każdej szkole można się spotkać z faworyzowaniem, bardzo często są to właśnie dzieci nauczycieli , jak napisała Milla, równie często lizusi, którzy za przeproszeniem włażą w cztery litery nauczycielom.
Oczywiście i u mnie w klasie czy w podstawówce, gimnazjum czy w liceum było i jest takie faworyzowanie, co ja uważam za rażąco niesprawiedliwe w stosunku do innych uczniów.

Dodane przez madzia16 dnia 15-10-2008 19:23
#10

Uważam, że faworyzowanie jest strasznie niesprawiedliwe. Jak chodziłam do podstawówki ze mną w klasie była córka dyrektorki, która była najsłabsza z wf-u z całej klasy, a zawsze miała 5.

Dodane przez Elsanka dnia 15-10-2008 19:52
#11

Faworyzowanie zawsze było i będzie. W szkole, ale w domu też się często zdarza. Ja jestem jedynaczka a mimo to ciągle słyszę od mamy, że pewna osoba się lepiej ode mnie zachowuje, lepiej coś robi , jest bardziej kontaktowa itp. Czyli jest to faworyzowanie TEJ osoby ;F
W szkole to już inna bajka. Niemalże każdy z nauczycieli ma swoich pupilków, którzy zawsze mają lepsze oceny z odpowiedzi od reszty klasy, mimo że często na to nie zasługują. Na sprawdzianach są łagodniej oceniani i takie tam. Ja raczej nigdy nie byłam faworyzowana - chyba że w podstawówce przez moje 2 wychowawczynie, ale ja i tak wtedy tak tego nie odczuwałam.

Edytowane przez Elsanka dnia 15-01-2009 16:37

Dodane przez Esuoh dnia 15-10-2008 20:04
#12

U mnie fawoeyzowanie kogoś jest odczuwalne zwłaszcza w szkole. W każdej klasie jest jeden (lub więcej) podlizywacz który przekupuje nauczyceli a potem przez następne dwa lata ma w szkole lepiej. Nie lubię podlizywaczy chociaż wiem, że czasem sie to opłaca. W domu raczej nie odczuwam faworyzowania, mimo że mam młodszą siostrę. Może jest to spowodowane tym, że moich rodziców ciągle nie ma w domu (pracują) a ja zostałam wysłana do szkoły z internatem, ale nie jest to odczuwalne.

Oprócz tzw. podlizywaczy w klasie jest też "elitka" czyli córeczki dyrektorów i synkowie dobrych znajomych. Jest to strasznie niesprawiedliwe, że zwykły uczenie dostaje za coś np. 3 a elitka ma bonusy.
Mogłabym podać wiele innych przykładów ale nie będę się rozpisywać.
Ogólnie wiemy o co chodzi
;)

Dodane przez Lady Shadow dnia 15-10-2008 20:46
#13

A no to znany mi dobrze temat biorąc na przykład moją klasę w byłym gimnazjum. Pewne dwie dziewczyny u naszej polonistki jak i niestety naszej wychowawczyni same plusy i bonusy. Zawsze były wybierane do różnych konkursów, zawsze miały jakieś role w przygotowaniach, zawsze dostawały najwyższe oceny, żenujące no nie... Ale z drugiej strony to nikt ich w budzie a w szególności naszej klasie nie trawił. Ja osobiście jakoś nigdy się nie czułam faworyzowana, zawsze wolę być pomiędzy innymi niż tą z przodu.
Po pierwsze to strasznie niesprawiedliwe, ty dostajesz np na lekcji 3 z odpowiedzi a naprawdę się uczyłeś/aś a taki podlizywacz dostanie 5 a nawet więcej jak gdzieś niechcący trafi w dobrą odpowiedź...
Nie będę wiećej pisać iż wszyscy wiedzą o co chodzi.

Dodane przez Lady James dnia 18-10-2008 14:50
#14

w szkołach jest to bardzo częste zjawisko, sama przez całe gimnazjum byłam faworyzowana przez wielu nauczycieli, co wcale mi sie nie podobało, ale nie mogłam za wiele na to poradzic, na szczęście teraz w moim liceum naucyziele traktuja uczniów na równym poziomie :)

Dodane przez Irreplaceable_ dnia 18-10-2008 19:50
#15

Ja osobiście spotykam się z tym często. Sama jestem faworyzowana, ze względu na zachowanie, oceny itp. (Szczególnie za to wspaniałe zachowanie ^^) .
W podstawówce mój kolega miał sąsiadkę, która uczyła nas polskiego. Wstawiała mu 6 za, praktycznie, byle co. Nam, na 6 z polskiego, kazała chodzić na konkursy, uczyć się wspaniale i często nas pytała. A jak pytaliśmy, dlaczego owy kolega ma 6, odpowiedziała nam: 'bo on się świetnie uczy' i urywała temat.
Ogólnie rzecz biorąc, to wcale nie jest miło, jak jesteś raworyzowany przez nauczycieli itp. Wogóle nie jest fajnie... Bynajmiej w moim przypadku.

Dodane przez Magic Dream dnia 18-10-2008 20:34
#16

Faworyzowanie... Może niektórzy chcieliby być faworyzowani przez, powiedzmy, nauczycieli, ale mnie to denerwuje. Jestem faworyzowana bardzo często. A bo się świetnie uczę, a bo jestem grzeczna, a bo uprzejma... ;> Pod koniec piątej klasy miałam z polskiego chyba ze cztery czwóry, a pani postawiła mi sześć. Niby miło, a jednak irytująco. Bleh. Ogólnie to często się z tym spotykam, nie tylko w moim przypadku faworyzacja jest zauważalna. Zawsze tak było i zawsze będzie, nic nie poradzisz.

Dodane przez Mandarynka dnia 31-12-2008 20:15
#17

W moim wypadku jest tak: mama faworyzuje brata, tata mnie. W szkole jestem "pupilką" polonistki, bo zawsze umiem odpowiedzieć na jej pytanie, robię zadania dla chętnych itd.
Nie popieram takiej akcji. W domu jestem zazdrosna o brata (a jak!), bo mama tylko jego bierze na kolana (już ciut za duży), jemu podmienia obiad, bo "są na nim grzyby", a mi kotleta rybnego wmusza, chociaż wie, że nie przepadam za rybami. No, ale niestety. Żyjemy w świecie, gdzie dorośli pokazują nam, że jest coś takiego jak faworyzowanie i my się tego uczymy.
Ja sobie obiecałam, że jak będę miała dzieci nie będę faworyzować żadnego. Ciekawe jak to się sprawdzi w praktyce.

Dodane przez karolina123 dnia 31-12-2008 20:23
#18

Ja jestem strasznie faworyzowana przez niektórych nauczycieli.I to bardzo.Wcale sie o to nie starłam a jednak.Mi to nie przeszkadza,ale innych to bardzo denerwuje i w sumie sie nie dziwie.
Nauczyciele którzy faworyzują mają równiez swoje ofiary.Ofiarą też byłam u dwóch nauczycielek.Na szczęście byłych.Nauczycielki angielskiego i wf.Obie sprawiły że ich lekcje stały sie dla mnie koszmarem.Po ich odejściu lubie te lekcje.Nauczyciele mogą wyrządzić
wiele szkód zarówno faworyzowaniem jak i tego przeciwieństwem.

Dodane przez EdzioTheFish dnia 04-01-2009 13:26
#19

W podstawówce moja wychowawczyni faworyzowała trochę pewną grupkę dziewcząt. Specjalnie mi to nie przeszkadzało, bo nie było to takie, że za byłe co 6 dostawały, tylko po prostu je częściej chwaliła, gadała z nimi itp. Ale na innych się nie wyżywała czy coś, tylko normalnie się do nich odnosiła.
Mnie jakoś nikt specjalnie mnie nie faworyzował, owszem, nauczyciele mnie lubili, ale sama sobie musiałam zapracować na oceny, a na polskim to nawet ode mnie więcej pani wymagała(czasem mi nawet dokuczała), mimo że mnie lubiła. Teraz w gimnazjum też nie widzę faworyzowania, choć mam w klasie taką dziewczynę, co wchodzi do tyłka każdemu nauczycielowi, ale oni ją olewają.
Mieliście coś takiego, że na przykład brat/siostra był tępiony/faworyzowany przez jakiegoś nauczyciela a potem przeszło to na was? Mojego brata tępiła taka jedna nauczycielka, bo ona zrobiła błąd na tablicy, a on się zgłosił i jej to powiedział. Teraz mnie uczy, ale traktuje mnie normalnie. Ale i tak jej nie lubię, bo uczyć w ogóle nie umie.

Dodane przez Malaga dnia 04-01-2009 13:31
#20

Mnie faworyzuje polonista. Pan Wiesław jest przed sześćdziesiątką i jest nauczycielem starej daty. Co roku obchodzi smutną rocznicę zniesienia kar cielesnych i straszy nas, że rzuci w nas butem ^^ Oczywiście, wszystko na żarty. W rzeczywistości nigdy nie spotkałam gościa w takim wieku z takim humorem ; ) Faworyzuje mnie, bo nieźle sie uczę, na dodatek podchodzę do niego z jajem i się z nim kłócę na lekcjach. Jednak to nie jest faworyzowanie typu: "O, zabrakło ci pół punktu do piatki, powiedzmy, że postawię ci 5-..." Nie, po prostu mnie lubi, często mnie zaczepia, zagaduje i stawia za przykład na gramatyce, np. "Magda poszła do sklepu po czerwony płaszcz" ;d

Ubóstwiam gościa. <3 Wiesiek rulez!

Dodane przez Carol dnia 09-01-2009 18:38
#21

Mój wychowawca uczył moją starszą siostrę, a mojej koleżanki brata był wychowawcą (warto wspomnieć, że jej brat był najlepszym uczniem w szkole, czego nie można powiedzieć o mojej koleżance). Mojej siostry zbytnio nie lubił, więc postawił jej na koniec gimnazjum 4, chociaż wychodziła jej 5, natomiast brata koleżanki uwielbiał. Teraz jest tak samo, mimo że ja mam lepsze stopnie (6,6,5,4,3), a moja koleżanka gorsze (5,4,3,5) ja mam na koniec semestru wystawione 4, a ona 5.
Gdy w pierwszej klasie źle odpowiedziałam na zadane pytanie, do końca lekcji rzucał takie teksty jak: "odpowiadacie jak przedszkolaki, czego przykład dała Karolina"(tzn. ja dla wyjaśnienia).

Dodane przez Nanek dnia 11-01-2009 23:29
#22

W podstawówce faworyzowania jakoś nie zauważałam, prawdopodobnie go nie było. Jednak w gimnazjum... Każdy nauczyciel ma swojego ulubionego ucznia, na którym polega. Niektórzy także przesadzają z tym.
Zeszłego roku szkolnego kiepsko mi szło z matmą, bo nauczyciel niczego nie tłumaczył, kazał wkuć się definicji i mamy umieć. Matka poszła na zebranie, poruszyła ten temat, nawet porozmawiała z facetem. I co? Od tamtej chwili cały czas byłam ja, ja, ja. Z kartkówki źle mi poszło - gdy już wszyscy oddali, rozwiązywał je specjalnie dla mnie i gdy przytaknęłam, że rozumiem, postawił mi piątkę. Na klasówce było jeszcze lepiej - otwarcie podyktował mi rozwiązanie zadania! Nie wiem, co on chciał tym osiągnąć, ale przez niego mam teraz braki w materiale.
To samo jest teraz z polonistką - cały czas pyta o moją koleżankę, dlaczego nie ma w szkole, co jej się stało i etc. Teraz, wystawiając oceny, tej koleżance brakowało 0,3 do trójki, czyli w naszym WSO nie ma prawa się poprawiać. I wiecie, co jej postawiła? Tróję. Cała klasa się oburzyła, a nadomiar tego dostawiła każdemu pałę i obniżyła średnią.
Faworyzowanie? Nie cierpię tego, jest totalnie beznadziejne.

Dodane przez Aquofila dnia 12-01-2009 05:56
#23

Faworyzacja - a niech to szlag. W mojej szkole sytuacja jest bardzo widoczna. Podstawówka - polonistka uwielbiająca lizuski. Na każdej przerwie z nią rozmawiały, i za to miały "luz" na lekcjach. Nie znosiłam takiego zachowania, przez co z polskiego miałam czwórki. W gimnazjum nie chciałoby mi się wymieniać. Zbyt dużo xD. I przyznam szczerze, sama jestem faworyzowana, cale szczęście z jednego przedmiotu - angielskiego ;p A co do "nielubienia" - biologia. Już nawet nie chce wiedzieć czemu. W rodzinie.. jestem jedynaczką, nie ma na co narzekać :P.

Dodane przez igla dnia 12-01-2009 10:32
#24

U mnie w liceum, na j.polskim, na początku, były bardzo faworyzowane osoby aktywne na lekcjach. Teraz babka ma inną taktykę i bardzo lubi jedną z dziewczyn. Masakra.

A w domu, czy ja wiem? W pewien sposób można odnieść wrażenie, że jestem faworyzowana.

Dodane przez Anika dnia 15-01-2009 16:33
#25

Od kiedy dostałam 6 ze sprawdzianu z angielskiego pani przestała mnie pytać i stała się dziwnie miła. Kiedyś siedziałam na angielskim z moją przyjaciółką. Robiłyśmy zadanie, każda osobno. Okazało się, że mamy zrobione tak samo (dobrze). Pani po sprawdzeniu stwierdziła, że Ola (przyjaciółka) odpisała wszystko ode mnie. Ja dostałam 5, Ola - 1, za ściąganie. Jest w tym jakiś sens? Raczej nie ma. Wniosek: jestem faworyzowana mimo woli. Co o tym sądzicie?

Edytowane przez Ariana dnia 23-01-2009 18:05

Dodane przez Lilly Luna Potter dnia 23-01-2009 22:06
#26

moja babka od niemieckiego faworyzuje tych "zdolnlniejszych i zawsze przygotowanych". Ja jej nienawidze, a ona to odwzajemnia...faworyzowanie dotyczy tez u mnie kwesti mlodszego rodzenstwa...ehhh

Dodane przez vivien dnia 24-03-2009 16:48
#27

Znajome. Moją koleżankę faworyzują nauczyciele, bo jej matka jest nauczycielką. W innej szkole, ale to bez znaczenia. Z dwiema jedynkami (poprawionymi jakimś cudem na piątki) dostała z fizyki piątkę na półrocze, a ja z trójką i czwórką między trzy, a cztery. Istna niesprawiedliwość. Ale co tu z tym zrobić?

Dodane przez Madlenne dnia 24-03-2009 16:57
#28

Aktualnie mam właśnie z czymś takim do czynienia w mojej klasie.
Moja wychowawczyni jest mistrzynią w faworyzowaniu. Robi to w ciekawy sposób- lepiej na lekcjach mają ci, którzy są "przydatni" do promowania naszej "kochanej" wychowawczyni na forum szkoły - występują w przedstawieniach, mają świadectwa z czerwonym paskiem, biorą udział w konkursach, itp.
Wszystko po to, żeby mogła się chwalić: "Moja klasa przygotowała to przedstawienie...", "U mnie w klasie jest x osób z czerwonym paskiem...". Na początku mnie to trochę wkurzało, ale teraz już się tym nie przejmuję. Bo nic się na to nie poradzi...

Dodane przez Fanka Syriusza Blacka dnia 24-03-2009 17:23
#29

U mnie w szkole jest nauczycielka francuza, która jest mistrzynią w faworyzowaniu... Ma takie 3 dziewczyny, których nigdy na lekcji nie zapyta, podczas gdy inni mają już oceny z odpytki...Poza tym jak się uweźmie na kogoś to ta osoba może być pewna, że wkrótce zostanie zapytana...
A w domu ??? Raczej nie ma faworyzowania... Raczej :bigrazz:


Dodane przez Niewidka dnia 24-02-2010 20:46
#30

'Nienawidzę faworyzowania. Nienawidzę niesprawiedliwości.'
Mam w klasie dwójkę uczniów z rodzicami uczącymi w mojej szkole, więc wiem co mówię. Bezradność jest najgorsza. Co z tego że jak panna X jak się nie nauczy to mama zadzwoni do nauczycielki żeby nie było sprawdzianu z angielskiego? Co z tego że ta panna X jawnie się do tego przyznaje? ;/ Zobaczy test przed napisaniem, czy dowie się o swojej ocenie przed wszystkimi? Nie ćwiczy na wf, a ma 4? Nie będę dalej wymieniać bo mam ferie i nie chcę sobie przypominać że to wszystko mnie znów czeka... Czy ktoś faworyzuje mnie? Nie sądzę. Nie ma nauczyciela który by mnie znacznie bardziej lubił od reszty uczniów. Ale nie ma również takiego który by mnie nie lubił. [a jak nie lubią to tego w każdym razie nie okazują] Nie wychylam się to jest tak jak jest. Ale nie tylko uczniom nauczycieli wiedzie się lepiej. Są również dwie nauczycielki które przywiązują dużą wagę do wyglądu. Piszę poważnie.
Czy jestem faworyzowana w domu? Raczej... nie. Mam starszego brata. Jednak dla moich rodziców chyba nie ma to większego znaczenia. [czyt. czy ktoś jest młodszy, czy starszy]

Dodane przez Kalt dnia 24-02-2010 21:16
#31

Ze strony członków rodziny nikt nigdy nikogo nie faworyzował, na szczęście. Co do nauczycieli - owszem, jest kilku takich, co chylą głowy przed niektórymi uczniami. Spójrzmy na przykład na moją koleżankę z klasy - mama polonistka, ale w innej szkole. Dlatego inni poloniści z naszej szkoły tak bardzo ją uwielbiają. Swoją drogą, czy to nie dziwne, że pozwolono jej brać udział w konkursie recytatorskim, kiedy jej mamy była w jury? Ale, wracam do tematu. Pani od polskiego wyraźnie faworyzuje dziewczynę, o której przed chwilą wspomniałam, albo, zależy z jakiej perspektywy spojrzeć - ona jej się dogłębnie podlizuje. Kupiła pani żelki - kobiecie przed pięćdziesiątką żelki?! - bo dostała szóstkę ;l Mnie i moją przyjaciółkę wyraźnie faworyzowała nasza siostra zakonna ( która już w naszej szkole nie pracuje, a , szkoda! ) , co nie wiązało się z jakimiś lepszymi ocenami, tylko epizody typu : czytanie Pisma w kościele, herbatka na plebanii ( hyhy, dziwne, nie? ). Ale wiele to dla mnie znaczyło. Co do mnie, jak widać gołym okiem, faworyzuje mnie jeszcze pani pedagog z naszej szkoły, mnie i moje dwie przyjaciółki. Przerwy u pani pedagog, zrywanie się z lekcji do pani pedagog, zostanie po godzinach u pani pedagog. Myślę jednak, że to nie jest nic złego, bo ani to poprawia nasze oceny, ani nic takiego. No, może pkt na plus, za takie tam różne rzeczy jak gazetki czy organizowanie imprez. Więcej przypadków z moim udziałem nie mam, ani z żadnym uczniem z mojej klasy ;>

Dodane przez Hermiona44 dnia 24-02-2010 21:41
#32

Wydaję mi się, że ja jestem trochę faworyzowana przez nauczycielkę polskiego. Wcześniej uczyła moją siostrę, która była bardzo dobra z tego języka, i w ogóle chodziła na olimpiady i konkursy humanistyczne. Wydaje mi się, że teraz ta Pani wymaga ode mnie tego, co robiła moja siostra i już wkręciła mnie do konkursu. To trochę denerwujące i nie lubię faworyzacji.

Dodane przez malfoj_sam_segz dnia 24-02-2010 23:17
#33

Fawaryzowanie w rodzinie prawie zawsze występuję, ale nie w mojej, bo na szczęście jestem jedynaczką ;p
Cóż, oczywiście spotkałam się nieraz z takoim zachowaniem nauczycieli, ale suma sumarum nie powinnam nic do tego mieć, bo sama jestem faworyzowana, to czemu inni nie mają być ? Byłam przez długi czas faworyzowana przez panią od polskiego, która zawsze pozwalała mi wypowiadać się w dyskusjach, albo powiedzieć jakieś dodatkowe rzeczy, za które góra dostawałam plusa. Aczkolwiek ostatnio jej się zmieniło coś w stosunku do naszej klasy i jest dla wszystkich niemiła.
Może o tyle nie faworyzuje, co bardzo lubi mnie, moja wychowaczyni. Mimo, że w II klasie zrezygnowałam z bycia w trójce klasowej, w której i tak nie miałam fukcji zastępcy lub przewodniczącego, to często wyznaczała mnie do wykonywania przeróżnych zadań, a także ja osobiście mogłam sobie pozwolić na jej lekcjach na dużo więcej niż reszta klasy, czyli brak mundurka, czy bluzę z kapturem. Dalej załatwiam wiele spraw, ale niekoniecznie ze względu jej sympatii do mojej osoby, tylko tego, że jestem zastępca przewodniczącego. Ale jej sympatia raczej nie wzięła się od moich wyników w nauce matematyki, bo z przedmiotu mam 3 i 4, z przeważaniem tych pierwszych. A inni nauczyciele to mnie lubią i tez wyznaczają do różnych załatwień, bo jak to mówi moja geografka "bo ty taka mądra dziewczyna jesteś". Takie słowa i polecanie mi wykonywnaia różnych poleceń, podnosi własną samoocenę, przynajmniej w moim wypadku ( -;

Edytowane przez malfoj_sam_segz dnia 24-02-2010 23:19

Dodane przez Vithica dnia 11-03-2010 21:57
#34

Faworyzowanie? Tak, wśród nauczycieli i rodziców.
W mojej rodzinie czasem czułam, że rodzice wolą moją starszą siostrę (10 lat różnicy) i w ogóle, ale mam wrażenie, że to nieprawda. xD
Natomiast spotykam się z takim faworyzowaniem. W rodzinie mojego kolegi jego siostra jest "tą mądrzejszą", a on rozpaczliwie próbuje coś nadrobić. To jest aż straszne, jego rodzice mnie przerażają. Jak można być tak niesprawiedliwym?
Myślę, że faworyzowanie w szkole to odrobinę normalka. O ile teraz w gimnazjum nie jest to AŻ TAK wyraźne (za wyjątkiem jednej nauczycielki) to w podstawówce to była masakra. :aff:

Dodane przez Avrione dnia 16-03-2010 13:14
#35

Spotkałam się z tym tylko wśród nauczycieli,ale za to kilku.
Matematyczka-Najbardziej faworyzuje moją przyjaciółkę z ławki,miała 10 punktów na sprawdzianie(za co miała być trójka) a ona mówi"No...to Madziu postawię ci...4...+).
I to nie tylko w tym zawsze gdy Magda czegoś nie rozumie ona od razu wytłumaczy a gdy ktoś inny z klasy nie rozumie mówi "A co mnie to obchodzi"..Do wszystkich zwraca się do nazwisku albo rozkazująco "Anka" lub "Gośka" a do niej mówi "Madziu" "Dobrze Madziu" "O Madzia" "Madziu chodź do tablicy" "Madziu tutaj trzeba to zrobić" "Madziu a dlaczego tak?" "Przynajmniej jedna rzecz jest trudna dla Madzi" a nawet czasami mówi do niej "Niuniu"..Magdę oczywiście strasznie to wkurza bo nie dość że nie lubi faworyzowania to jeszcze nie cierpi jak się mówi do niej "Madzia".

Fizyczka- Z nią już nie jest tak źle jak z tą u góry,chociaż dokładnie widać jak bardzo lubi Magdę i ku nie zadowolenia koleżanki też mówi do niej "Madzia".

W-fista - Faworyzuje wszystkie dziewczyny ;D.

Germanistka - Z nią też nie jest tak źle..do każdego mówi zdrobniale,daje poprawić ale gdy na przykład jeden z jej ulubionych uczniów mówi że np. nie ma podręcznika mówi albo "Dobrze" albo (W rzadkich przypadkach) wpisuje -. Gdy natomiast inny uczeń powie jej że nie ma podręcznika od razu wpisuje 1.

Polonistka - Faworyzuje tak jak matematyczka..oczywiście tradycyjne "Madziu,Madziu,Madziu" (przyznam że Magda jest jedną z najlepszych uczennic w szkole) ewentualnie do innych ulubionych uczniów powie też "Ewka" "Ania" "Małgosia" (do mnie w sumie też) ale to jednych mówi po nazwisku pamiętam taką sytuację gdy sprawdzała zeszyty i powiedziała:
- ****** i ****** zeszyty na jutro !!! (w miejscach gwiazdek nazwiska kolegów).
Jakieś dwie minuty później:
-Tomeczku przynieś mi zeszyt na jutro dobrze?.

Pamiętam też że raz jej powiedziałam że zgubiłam pracę domową ona powiedziała "Dobrze..każdemu może się zdarzyć,przynieś mi jutro dobrze?" wtedy to akurat wyszło mi na dobre ale wiem że gdyby powiedział to ktoś kogo ona nie lubi od razu dostał by 1.

Dodane przez Olaa dnia 16-03-2010 14:13
#36

Hmm...faworyzowanie to dość powszechne zjawisko. Ja osobiście stykam się z tym codziennie i bywa to czasami naprawdę denerwujące.
Dla przykładu podam osobę mojego pana od historii. Lubi on dobrze "wyposażone" dziewczyny,a tym samym jest bardzo srogi. Na pierwsze półrocze wystawił mi ocenę dostateczną z ocen 3,4,4, a także mojej "wyposażonej" koleżance przy ocenach 1,1,3. No i gdzie tu sprawiedliwość?! Najchętniej to bym mu oczy wydrapała. Grrrr...
Mogłabym długo jeszcze wymieniać, ale nie mam czasu ani chęci do roztrząsania dawnych hmm...rozczarowań ;<
Podsumowując, faworyzowanie jak częste jak denny demotywator i nic niestety nie da się z tym zrobić.

Edytowane przez Olaa dnia 16-03-2010 16:47

Dodane przez aniutek96 dnia 16-03-2010 17:32
#37

W szkole nie jestem przez nikogo faworyzowana, ale przez naszego księdza zbytnio nielubiana. Np. na ostatniej lekcji powiedział o mnie "to" albo chciał mi dać kiedyś trudniejsze pytanie przez to, że jestem jedynaczką <przy okazji fajnie, że ty też jesteś jedynaczką Aquofila> No i to jest też plus, bo w domu tylko ja moge być faworyzowana. xD

Dodane przez Doru Arabea dnia 16-03-2010 19:41
#38

O faworyzowaniu dużo się mówi, a najczęściej mówią o tym osoby poszkodowane. Może to niesprawiedliwe, ale to nie jest moje zdanie, bo sama mam na j. polskim taryfę ulgową xD To chyba dlatego, że jestem aktywna, dużo wiem, dobrze się uczę, a w szczególności dużo czytam. Czytam nawet na lekcji, jak nie mam co robić, a pani nie ma dla mnie żadnego zadania. Z religii też mam z górki, bo jak to kiedyś moja koleżanka ujęła "(...) ksiądz jest bardzo rozmowny). Tak więc całą religię spędzamy(oczywiście z tą koleżanką) na dyskusjach o wszystkim i o niczym. Najbardziej faworyzuje moje koleżanki matematyk. Raz popisały się nadprogramową zdolnością jakiegoś zagadnienia i kiedy coś trzeba zrobić, to "********, *******, możecie zrobić to i to. To straasznie rzuca się w oczy.
Z mojej wypowiedzi jednoznacznie, że faworyzowanie jest w podstawówce rzeczą nagminną i spotykamy sie z nią na każdym kroku. Prawie każdy nauczyciel ma swojego tzw. pupilka. I to jego faworyzuje. I to jest ta słynna sprawiedliwość! :|

Edytowane przez Doru Arabea dnia 18-03-2010 17:22

Dodane przez Ginny0004 dnia 16-03-2010 20:22
#39

A u nas jest taki jeden głupek, który uważa się za najlepszego(wcale taki nie jest) i myśli, że wszystkimi może żądzić.Ostatnio np. nikt nie nauczył się na kartkówkę z biologi i powiedzieliśmy mu, żeby nic nie mówił pani, a on zrobił nam na złośc i specjalnie przypomniał!! Uhh! Ale nie przejmujemy się nim, ponieważ nikt go nie lubi! Oprócz nauczycieli! :P

Dodane przez Nigellus_Black dnia 16-03-2010 21:51
#40

Faworyzowanie bywa denerwujące, zwłaszcza gdy za większy wkład pracy, nasze umiejętności, czy wiedzę dostaję niższy oceny niż ktoś inny. Zdarza się to dlatego, bo nieraz ewidentnie widać, że nauczyciel darzy sympatią danego ucznia. Na przykład u mnie na Polskim za wypowiedź dosłownie wyrecytowaną z kartki dostało parę osób zawyżone oceny ;/

Dodane przez mcfly4ever dnia 23-03-2010 16:47
#41

W mojej klasie bardzo często faworyzuje się niejakiego Przemka. :> Najczęściej robi to pani od matematyki. Podam przykład. Nauczycielka sprawdzała pracę domową. Chodziła po klasie i wstawiała oceny (nas jest tylko czternastu więc to nie żaden problem). Jeśli ktoś miał coś źle, ona na to ze złością komentowała przy całej klasie i kazała poprawić, bo inaczej pała ;[ . Przemek... No cóż, klasowy prymus, ale mu też może zdarzyć się jakiś błąd. Matematyczka zauważyła, że ma coś niedobrze i powiedziała tylko spokojnie "Przemku popraw tylko to i będziesz miał prawie dobrze"... Druga sytuacja była taka. Nauczycielka wezwała jedną z moich koleżanek do odpowiedzi (Weronikę). Weronika jest trochę słaba z matmy i nie wiedziała jak narysować symetralną (to było dawno, w V klasie xd), a pani na to "Dziecko, bo nie wytrzymam... Jak ty możesz tego nie wiedzieć?! Przemku mógłbyś pomóc koleżance?". Sądzę, że to bardzo niesprawiedliwe. :{

Dodane przez Tanya dnia 25-03-2010 14:42
#42

Wydaje mi się, że każdy nauczyciel ma swojego ulubieńca i go faworyzuje. Tylko jedni robią to widocznie a inni nie. I różne są przyczyny. Np. niektórzy nauczyciele faworyzują uczniów, uczących się najlepiej na tle klasy. Inni zaś robią to, bo rodzic ucznia jest jego kumplem czy coś w tym stylu. Jeszcze inni robią to tylko dlatego, ze im się tak zachciało, lub żeby zrobić na złość innym.
Jasne, że się z czymś takim spotkałam, ba, spotykam się z tym codziennie. Począwszy od podstawówki, kończąc na liceum.
W podstawówce miałam taką koleżankę, która była uwielbiana przez nauczycieli, a w szczególności przez panią dyrektor. A to z tego względu, że jej wujek był jedynym kardiologiem w okolicy, miał dużo pracy itd. A żeby dostać się do niego trzeba było długo czekać. Pani dyrektor podlizując się owej koleżance uzyskała comiesięczne, domowe wizyty.
W gimnazjum taka jedna dziewczyna z kolei była faworyzowana tylko dlatego, ze ładnie się uśmiechała do każdego nauczyciela, gdy klasa chciała przełożyć jakiś sprawdzian ona jedyna krzyczała "NIE!"...
Natomiast teraz, w liceum uczęszczam do klasy z taką jedną dziewczyną, która ma 'fory' z języka polskiego. Tylko dlatego, że jej mama i nasza kochana pani profesor to super koleżanki...

Dodane przez _Everything_ dnia 25-03-2010 16:26
#43

Wielu nauczycieli ma ulubione osoby, które lubią i ufają im.
Ale belfrowie nie powinni tego pokazywać publicznie, bo to tylko
ich prywatna opinia.

Dodane przez Aroos dnia 26-03-2010 17:58
#44

Ja muszę się przyznać,że nie tylko zetknąłem się z faworyzowaniem,ale nawet sam byłem takim faworytem nauczycieli szczególnie tych od Historii i Polskiego.Lekcje Historii w 3 klasie LO wyglądały w taki sposób ,że kilka osób w klasie zdawało maturę z Historii,ale tylko ja miałem 6 na koniec roku i to mimo 4 na semestr,tyle że nauczycielka miała uzasadnienie tym,że próbną Maturę napisałem dużo lepiej niż pozostałe 15 osób zdających Historię w szkole,i oczywiście 5 z wszystkich sprawdzianów.Dodatkowo mogłem robić na zajęciach co chciałem,a nawet na nie chodzić,ale to dlatego,że cały program nauczania historii dla 3 klasy miałem opanowany i zostało mi tylko powtarzanie.Na studiach nie zauważyłem przypadków faworyzowania,wręcz przeciwnie niektórzy wykładowcy potrafią się na kogoś naprawdę uwziąć.

Dodane przez Malkontentka dnia 25-06-2010 18:20
#45

Nie cierpie jak ktoś kogoś faworyzuje z niewiadomych powodów! Niestety mam z tym styczność prawie codziennie. Moja nauczycielka z oczywistych powodów faworyzuje swoje dzieci... niby nic, a drażni.
Mam 5 rodzeństwa, więc nie ma opcji żeby kiedyś ktoś nie był najukochańczym wnusiem dziadków. :D Na moje szczęście to ja jestem faworyzowana, ale nie bardzo to lubie to tak troche nie fair...

Dodane przez Fausta Malfoy dnia 07-11-2012 16:30
#46

U mnie w klasie faworyzacja odbywa się tylko na Polskim.
Pani nauczycielka wręcz uwielbia mojego kolegę - Krystiana,
za to mnie wręcz nie lubi, chociaż lubi podkreślać, że lubi wszystkich.
Pod koniec 5 klasy robiła wszystko, abym zasłużonej 4 nie dostała,
chociaż wiem, że z Polskiego jestem na prawdę dobra.
Pod koniec roku pytała mnie dosłownie na każdej lekcji, kazała cały czas czytać prace domowe i zwyczajnie niesprawiedliwie sprawdzała wszystkie kartkówki, przez co było za późno na piątkę. No i moja dość burzliwa mama na początek roku rozwiązała sprawę i powiedziała, że jeśli znów będzie taka sytuacja mam iść do wychowawcy. Sprawa się rozwiązała, nauczycielka już mnie nie krytykuje przy każdej okazji, ale wciąż traktuje ,,inaczej". A co do faworyzowania, to wciąż ,,nie ma jak Krystian".

Dodane przez Horkruks97 dnia 07-11-2012 17:17
#47

Faworyzowanie widzę w otoczeniu, ale (na razie) na szczęście mnie nie dotyczy. Jestem jedynakiem więc rodzice nie mają kogo faworyzować a właściwie to nie mają za dużego wyboru :D A w szkole hmm w sumie trochę się wyróżniam od pozostałych taki typ człowieka nie żeby ocenami :D ale jednak po prostu Ktoś dał mi dar rozmawiania z ludźmi i wiem jak zagadać ale chyba nir ma tu mowy o faworyzowaniu.

Dodane przez Emma17 dnia 11-11-2012 20:54
#48

A tak pewnie ze spotkalam sie z fawyrazowaniem.To bylo jeszcze niedawno temu kiedy poszlam do nowego gimnazjum.Nauczyciele byli dla mnie w porzadku przez pierwsze miesiace ja staralam sie zbierac dobre oceny az moze za bardzo...zaczelo sie jak nauczycielka z Angielskiego chwalila moje oceny i mowila przed cala klasa jak dobrze sie staram,bardzo mi to nie przeszkadzalo az do czasu.Na kazdej lekcji opowiadala klasie jak bardzo dobrym uczniem jestem i ze inni powinni brac ze mnie przyklad za kazda dobra odpowiedz dawala mi plusik a za zla nic nie mowila w przeciwistosci do innych uczniow na ktorych darla sie ze powini lepiej sie uczyc.Naprawde zaczelo mnie to wkurzac tak samo jak moich kolegow ktorzy stali sie dla mnie chlodniejsi jak kiedys.Postanowilam wiec porozmawiac z nauczycielka o tym ze nie lubie to ze tak bardzo mnie faworyzuje i ze chce byc traktowana jak kazdy inny uczen tej szkoly.Na poczatku sie troche wkurzyla ale zrozumiala mnie i od tego momentu wszystko gra.

Dodane przez AreWeAllWeAre dnia 07-06-2013 11:34
#49

Tak i to bardzo często.
1. Myślę, że dobrym przykładem będzie wystawianie ocen na pierwszy półrocze z fizyki u mnie w klasie. Liczyliśmy średnią ważoną. Miałam bardzo dobre oceny, prawie same piątki (w tym ze wszystkich sprawdzianów) i może z 1-2 czwórki, tak że 5 wyszło mi bez problemu. To miała być jedyna piątka z fizyki w klasie, co mnie nie zdziwiło, biorąc pod uwagę fakt, iż w pierwszym semestrze większość osób fizykę po prostu olewała.
A tu jedna koleżanka wychodzi z pretensjami, że przecież ona też powinna mieć piątkę (brakowało jej do tej piątki naprawdę sporo, a z jednego sprawdzianu miała nawet 2). Nauczycielka na to, że nie może jej postawić, bo nie wychodzi. A koleżanka, że się nauczy na następną lekcję i zgłosi do odpowiedzi. No i się na następnej lekcji rzeczywiście zgłosiła. No ale nie wyszło - odpowiedziała na jakieś 4, co jej do 5 na semestr na pewno nie przybliżyło. Kiedy nauczycielka poinformowała ją o tym, koleżanka z oburzeniem stwierdziła, iż powinna dostać ową piątkę, gdyż zgłosiła się do odpowiedzi. I tak na każdej fizyce do rady pedagogicznej. Jak się potem okazało, nauczycielka postawiła w końcu piątkę owej koleżance.
Zwykle nie obchodzi mnie, jakie oceny mają inni, ale tym razem byłam wściekła. Ja pracowałam na piątkę przez całe półrocze, a ona dostała, tylko dlatego, że poprosiła.
2. Mama nie ukrywa, że woli moją młodszą siostrę i najmłodszego brata ode mnie i mojego młodszego brata.
3. Koleżankę z punktu 1. zwykli faworyzować inni nauczyciele, nie tylko od fizyki, ale kolejnych przykładów pozwolę sobie nie przytaczać, gdyż dostaję szału na samo wspomnienie.
4. Nie wiem czy to faworyzowanie, ale wolę mojego młodszego brata od mojej młodszej siostry i najmłodszego brata.
5. Pani od historii nigdy mnie nie pyta. Inna sprawa jest taka, że jako jedyna z klasy nigdy nie przeszkadzam jej na lekcjach.
6. W podstawówce pan od historii bardzo faworyzował jednego z uczniów. Nie będę pisać jak, bo mi się nie chcę.

Dodane przez mniszek_pospolity dnia 09-01-2014 15:21
#50

Jeżeli chodzi o rodziców, to nawet sobie tego nie wyobrażam. Nie powinni oni mieć "ukochanej" córeczki" czy "ulubionego synka". Ja się z czymś takim nigdy nie spotkałem - ani w rodzinnym domu ani nigdzie indziej. Matka siedmiorga dzieci na pytanie, które z nich najbardziej kocha powinna odpowiadać : "To, które w tej chwili siedzi u mnie na kolanach" ;).

W szkole wiadomo, że różnie bywa. Spotkałem sie z czymś takim w PSORT - jak dyrektor miał swoją faworytkę - chciał chyba zrobić z niej doktora nauk turystycznych. Nie potrafiła udzielić poprawnej odpowiedzi, to powiedział : "Tak, chodzi właśnie o Neapol. Mów głośniej" - ż.e.n.a.d.a. . Polonistka też miewała swoje ulubienice w LO. Jak się źle poczuła któraś z nich, to spoko - "wyjdź, pooddychaj" - Boziu - nie rozumiem takiej fałszywej postawy. Innego wyrwałaby do odp - a tu proszę;