---

Na wstępie zaznaczę, że w roli matki nigdy siebie nie widziałam i z biegiem lat tylko utwierdzam się w przekonaniu, że (nie)szczęśliwą posiadaczką dziecka nigdy nie zostanę, co nie znaczy, że nie mam swoich ulubionych imion. Tak więc jeśli chodzi o panie, uważam, że "nosicielkami" godnych pozazdroszczenia imion są wszystkie Marty, Martyny, Dominiki, Julie, Igi i Agaty. Z kolei jeśli chodzi o panów, miłe dla ucha wydają mi się imiona: Bartek, Daniel, Piotr, Krzysiek, Damian, Filip, Miłosz czy Kamil. Rzecz jasna mam także niczym nieuzasadnioną słabość do panów nazwanych "Alan", jednak nigdy nie skrzywdziłabym syna tym imieniem, jeśli nie pasowałoby ono do nazwiska.