Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Życie Diany Taylor 2/?

Dodane przez Black Charlotte dnia 23-10-2008 18:55
#6

Rozdział II

- Już idę! - krzyknęła Diana i powolnym krokiem podeszła do drzwi. Otworzyła je. Do ciepłego domu wleciało zimne powietrze, przyprawiając pannę Taylor o dreszcze.
- Zamknij te drzwi! - warknęła i odwróciła się od mężczyzny, który pośpiesznie wykonał polecenie. - Która godzina? - zapytała, wyjmując dwa kubki z szafki.
- Już jedenasta, księżniczko - powiedział mężczyzna, zdejmując szalik i czapkę.
- Już? - zapytała ze zdziwieniem, wyjmując z szuflady herbatę.
- Czyżbyś zabalowała? - zapytał, siadając na krześle.
- Nie, uczyłam się... - powiedziała, jednak potężne ziewnięcie uniemożliwiło jej dokończenie zdania.
- Zapomniałaś, że mieliśmy się uczyć razem?
- Oczywiście, że nie - skłamała. Wczorajszy dzień był taki męczący. Od rana do wieczora czytała opasłą księgę.
- Masz książki?
- Tak sądzę - stwierdziła i wyszła z kuchni.
- Co ty tam robisz? - zawołał mężczyzna, lekko wychylając się z pomieszczenia.
- Szukam... mojej... różdżki... - powiedziała, z trudem wymawiając każde słowo.
- Może ci pomogę?
- Dzięki, Patrick. - Owy mężczyzna był jej dobrym przyjacielem. Poznali się jeszcze w Hogwarcie. Pan Garcia był o rok starszy od Diany. Na początku byli parą, jednak nie udało im się. Doszli do wniosku, że zostaną przyjaciółmi.
- Twoja różdżka jest tutaj - powiedział z rozbawieniem, gdy panna Taylor zanurkowała pod łóżko. Tymczasem jej magiczny patyk leżał na stole pod stertą kartek.
- Dzięki - mruknęła i, zmęczona, usiadła na kanapie.
- Jak tam u Grace? - spytał Patrick.
- Nie wiem. Coraz mniej ze sobą rozmawiamy, wczoraj miała egzamin, do którego nic się nie uczyła. Cały czas imprezuje... - westchnęła ze smutkiem. Nie chciała jej stracić, nie pogodziłaby się z odejściem drugiego, tak ważnego dla niej człowieka.
- Minie jej, znasz ją - stwierdził Patrick.
- Mam taką nadzieję - powiedziała smutnym głosem, wstała i wolnym krokiem udała się do kuchni. Różdżką rozpaliła ogień, na którym postawiła czajnik pełen wody.
- Przeczytałaś tę księgę? - zapytał ze zdziwieniem mężczyzna. Diana domyślając się, że przyjaciel ma na myśli tom, który czytała cały wczorajszy dzień, odparła.
- Tak. Ale to nic wielkiego - odparła, wyłączając czajnik.
- Wiesz, czasami przypominasz mi Hilary.
- To ta koleżanka Grace? - spytała, zalewając herbatę.
- Tak, ona uwielbia czytać książki, ale nie lubi się uczyć. Musisz ją poznać, jest bardzo miła.
- Tak, na pewno - mruknęła Diana pod nosem, po czym wyszła z kuchni, niosąc kubki z gorącym napojem.
- Dzięki - powiedział Patrick, wyjmując ze swojej torby potrzebne książki, notatki i inne pomoce naukowe.
- Poczekaj, pójdę się przebrać - oznajmiła panna Taylor, wychodząc z salonu. Po dotarciu do swojego pokoju, podeszła do szafy i ją otworzyła. Jej oczom ukazały się stosy ubrań - czarne, żółte, fioletowe i zielone bluzki piętrzyły się nad nią. Tak, Diana miała słabość do zakupów, zawsze wyciągała Grace na zakupy. W przeciwieństwie do niej, przyjaciółka nienawidziła buszować po sklepach. Miała swoje stare dżinsy i kilka ulubionych bluzek - to jej w zupełności wystarczało.
W końcu Diana przebrała się i powróciła do salonu, w którym znajdował się Patrick czytający notatki.
- To co, bierzemy się do pracy? - zapytała, zacierając ręce.
- Oczywiście! - odrzekł z entuzjazmem. Przez resztę czasu nawzajem się przepytywali, czytali zapiski oraz niekiedy spierali. Dopiero o dziewiętnastej Diana udała się do kuchni, w celu przygotowania kolacji. Po przyrządzeniu kilku kanapek, za pomocą czarów przelewitowała je do salonu.
- Dzięki, byłem bardzo głodny! - powiedział Patrick, pochłaniając już drugą kanapkę. Po małym posiłku powrócili do pracy.
- Jest dwunasta. Lepiej już pójdę - oznajmił po paru godzinach mężczyzna, pakując swoje rzeczy do torby,
- Racja, to był ciężki dzień. - Diana ziewnęła potężnie.
- Dobranoc - powiedział, całując ją w policzek.
- Dobranoc - odparła, także całując go w policzek. Po chwili, w całym domu rozległ się dźwięk towarzyszący deportacji. Zmęczona kobieta udała się do łazienki. Teraz marzyła o relaksującej kąpieli. Po zanurzeniu się w pianie uśmiechnęła się do samej siebie. Jutro już egzamin, koniec z ciągłą nauką, po ogłoszeniu wyników będzie musiała sobie znaleźć pracę. Po godzinie wyszła z wanny odprężona, zrelaksowana i pachnąca, po czym położyła się w ciepłym łóżku i natychmiast zasnęła. Jednak nie dano jej pospać trochę dłużej. Po zaledwie pół godzinie obudził ją dźwięk tłuczonego kubka. Wstała i, z różdżką w ręku, weszła do salonu. Było w nim zapalone światło, a na środku pokoju stała kobieta.
- Jestem już, przepraszam za ten kubek.
- Grace, jesteś kompletnie pijana! - krzyknęła Diana i podeszła do koleżanki.