Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Na brodę Merlina! (Sharon665 vs raven) [zakończony]

Dodane przez raven dnia 07-09-2014 00:37
#3

Tekst II


Na brodę Merlina!

Draco Malfoy poczuł mocne uderzenie w tył głowy. Zachwiał się i mocniej chwycił swoją miotłę, by z niej nie spaść. Po chwili jednak ogarnęła go ciemność, a ciało zrobiło się bezwładne. Jedyne, co docierało do jego zmysłów, to ogłuszający ryk kibiców Quidditcha i potężny ból, który promieniował od potylicy na całą czaszkę. Poczuł, jak ześlizguje się z miotły, a on sam zaczyna spadać. Zanim jego drobne ciało uderzyło w ziemię, Draco był już nieprzytomny.

***
Ze stanu nieświadomości wyrwał go przenikliwy ból - teraz już nie tylko głowy. Bolało go właściwie całe ciało, szczególnie prawe przedramię. Zanim Draco otworzył oczy, poczuł zapach wilgotnej trawy i ziemi. W oddali słyszał przerażone krzyki i trzaski. Niepokoiły go krzyki, dochodziły bowiem z oddali, a przy nim nie było nikogo, by przenieść go do skrzydła szpitalnego. Pokonując ból, podniósł głowę, by zobaczyć, co dzieje się za nim. To, co zobaczył, wprawiło go w przerażenie: leżał przy
drodze prowadzącej do zabudowań, które stały w ogniu. Pośród nich kilkunastu ludzi biegało, próbując uciec w popłochu przed postaciami na koniach. Po głośnym przeciągłym gwiździe jeźdźcy skierowali swoje konie w stronę zachodzącego słońca i odjechali. Draco wstał i zrobił kilka kroków w stronę wioski, którą wciąż trawił ogień. Nagle tuż przed nim pojawiła się postać, która wyszła z zarośli: wysoka szczupła dziewczyna ze związanymi niedbale ciemnymi włosami.
- Saerze, ty żyjesz! - wykrzyknęła, najwyraźniej odczuwając ulgę i radość, po czym rzuciła się w jego stronę, by go uściskać. Chłopak nie zdążył zareagować, kiedy usłyszał szelest w zaroślach, z których przed momentem wyszła nastolatka. Odsunął od siebie dziewczynę i natychmiast wyjął różdżkę, którą wyczuł pod poszarpaną szatą. Po chwili stał z różdżką wycelowaną w twarz małej dziewczynki. Jej brudna buzia i wielkie smutne oczy sprawiały przerażające wrażenie.
- Co ty robisz, schowaj to! - krzyknęła nastolatka, wyrwała Draconowi różdżkę i wsunęła ją sobie w rękaw. - Jak ktoś się dowie, że to ty masz Berło Przeznaczenia, to nawet nie będzie się zastanawiał, tylko...
- Co tu się dzieje? - przerwał jej chłopiec.
- Jak to, co się dzieje? To samo, co w całej Anglii - wzruszyła ramionami, zagarniając młodszą z dziewczynek. - Saer, musisz uciekać. Oni tu wrócą. Twoi rodzice nie żyją, a ktoś z Rady Starszych wydał tajemnicę, że to wasza rodzina jest w posiadaniu Berła Przeznaczenia. Masz więc wrogów nie tylko wśród mugoli.
- Ale ja...
- Elena, Sunniva! - na dźwięk grubego męskiego głosu cała trójka odwróciła się w stronę wioski.
- Tatuś! - wykrzyknęła młodsza z dziewczynek i ruszyła biegiem w stronę nadchodzącego mężczyzny. Ten wziął córkę w ramiona i podszedł w miejsce, w którym Draco stał razem z drugą z dziewcząt.
- Chłopcze, dobrze, że żyjesz - powiedział, kładąc dłoń na ramieniu chłopca. - Nie możesz tu zostać, zbyt dużo ludzi chciałoby cię zabić. Podążaj do Camelotu, tylko tam będziesz bezpieczny. Nie ufaj nikomu i przede wszystkim nie używaj Berła Przeznaczenia.
Draco wyjął swoją różdżkę i przyjrzał się jej. Dopiero teraz zauważył, że to ta sama, której używał Albus Dumbledore. Mężczyzna spojrzał najpierw na różdżkę, potem na poszarpaną szatę chłopaka. Odsunął rękaw, odsłaniając paskudną ranę na przedramieniu Saera i przyłożył do niej końcówkę swojej różdżki. Draco poczuł pieczenie, po chwili jednak z miejscu rany pojawiła się gruba jasna blizna.
- Na razie to musi wystarczyć. Unikaj używania magii wśród ludzi. Powodzenia, chłopcze - mężczyzna popchnął go delikatnie. Zanim Draco zrobił pierwszy krok, poczuł jeszcze jak za szatę szarpie go starsza z dziewczyn.
- Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy - wyszeptała i przytuliła go.
- Chodź, Eleno, nas też czeka daleka droga - ojciec wyciągnął rękę, by objąć dziewczynę ramieniem. Draco tymczasem odwrócił się i odszedł, mając w głowie ogromny mętlik.

***
Po kilku dniach wędrówki Draco dotarł w końcu do zamku Camelot. Postanowił spędzić ostatnią noc na świeżym powietrzu, by ranem spróbować dostać się do środka. Nie wiedział, po co miałby tam iść, ale to była jedyna wskazówka, jaką otrzymał w tym obcym świecie.
O świcie obudziło go delikatne szarpanie za ramię. Draco rozchylił powieki na tyle, na ile pozwalało mu oślepiające słońce. Nad sobą zobaczył rudowłosą dziewczynę, wyglądającą na nieco starszą od niego.
- Czekaliśmy na ciebie - powiedziała śpiewnym głosem i wyciągnęła rękę, by pomóc Draconowi wstać. Chłopak skorzystał z tej pomocy, ale postanowił przemilczeć wszystkie swoje wątpliwości. Pamiętał o ostrzeżeniu mężczyzny, by nikomu nie ufał. Z drugiej strony, nie miał pomysłu na dalsze kroki, więc ta rudowłosa nastolatka mogła wskazać mu, co należy robić. - Chodź, ktoś bardzo chce cię poznać - uśmiechnęła się figlarnie i ruszyła ścieżką prowadzącą do bramy wjazdowej. Draco odczekał chwilę i
ruszył za nią, na wszelki wypadek zaciskając palce na Czarnej Różdżce, ukrytej teraz w rękawie szaty. Po dłuższej chwili dziewczyna zniknęła za zamkową bramą. Kiedy dotarł tam Draco, spodziewał się, że zatrzymają go straże, a on będzie musiał tłumaczyć, kim jest. Nic takiego się nie stało - nikt nawet nie zwrócił uwagi na nastolatka wchodzącego na dziedziniec. Kiedy Malfoy znalazł się po drugiej stronie muru, dziewczyna czekała na niego przy zamkowych wrotach. Kiwnęła niecierpliwie, by się
pospieszył. Już po chwili prowadziła go przez kręte korytarze w głąb zamku. Po jakimś czasie stanęli przed drewnianymi niepozornymi drzwiami. Dziewczyna nacisnęła klamkę i bezszelestnie wsunęła się do komnaty. Draco wszedł za nią, wciąż ściskając różdżkę. Rozejrzał się niepewnie po ogromnym pomieszczeniu. Wyglądało jak sala do eliksirów, transmutacji, obrony przed czarną magią i astronomii w jednym. Nagle, przy jednym z magicznych przyrządów zauważył siwowłosego mężczyznę z fioletową tiarą na
głowie. Na żerdzi tuż obok siedział feniks.
- Dumble... - z jego ust wyrwał się dźwięk, zanim zdołał nad tym zapanować. Mężczyzna odwrócił się, wtedy Draco go rozpoznał. - Na brodę Merlina!
Odpowiedzią był uśmiech, który tak bardzo przywodził na myśl tego przyjaciela szlam, Dumbledore'a.
- Chłopcze, oczyść swe serce ze wszystkiego co złe - Merlin przemówił, jakby odczytywanie myśli było tak proste, jak słuchanie słów wypowiadanych ustami. - Właśnie takie podejście przyniesie zgubę naszym następcom. To, co widziałeś kilka dni temu, to zaledwie początek wielkiej wojny. Świat magii jest zagrożony, nawet jeżeli sądzimy, że mamy przewagę, wielu z nas będzie cierpiało, a ostatecznie będziemy musieli ukrywać się tak, jak ty musiałeś to robić przez ostatnie dni. Już nie tylko
posiadacze Insygniów Śmierci będą zagrożeni. Pokaż mi ją - mężczyzna wyciągnął w stronę Dracona długie pomarszczone palce, a ten machinalnie, jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie, wysunął z rękawa różdżkę i podał ją Merlinowi.
- Pięknar30; - wyszeptał starzec, przesuwając po niej palcami. - Strzeż jej dobrze. Jak cię zwą?
- Saer Scorsone - zanim Draco zdał sobie sprawę, że poza imieniem nie wie niczego o chłopcu, w którego ciało się wcielił, słowa same wypłynęły z jego ust.
- Inicjały takie jak Slytherina, Ślizgońska dusza i potężna magiczna moc, a do tego niepokonana różdżka. Chłopcze, przed tobą wielka przyszłość. Sporo jednak musisz się nauczyć - powiedział, oddając Draconowi różdżkę i odwracając się od niego plecami. - Świat magii jest zagrożony. Mugole coraz bardziej na nas naciskają, ale nie to jest problemem. Nadejdzie czas, i to już niedługo, kiedy sami staniemy do walki przeciwko sobie i trudno będzie to zatrzymać. Już teraz magiczni giną w
bratobójczych pojedynkach, żądni władzy, chwały i majątku. Lada chwila rozpocznie się pościg za Kamieniem Filozofów. To jest misja dla ciebie - mężczyzna zawiesił głos.
- To jakaś pomyłka. Nie rozumiem jak się znalazłem w tym świecie, upadłem i... - w końcu do głosu mógł dojść Draco Malfoy. Chłopak chciał podzielić się swoimi wątpliwościami, uzyskać jakieś wyjaśnienie, ale znów mu przerwano.
- Twoje przybycie zostało przewidziane lata temu. Masz do spełnienia misję i nie będziesz mógł stąd odejść, dopóki zadanie nie zostanie wykonane. Kayla ci pomoże - Merlin machnął ręką w stronę dziewczyny i wrzucił do parującego kociołka coś, co leżało na stole i jeszcze przed momentem na pewno żyło. - Kayla jest mugolaczką, myślę, że powinieneś to wiedzieć.
Draco skrzywił się. Nie dość, że ma jakiś durny sen, to jeszcze okazuje się, że towarzyszy mu w tym wszystkim szlama.
- Nie uda ci się wykonać zadania, dopóki nie pozbędziesz się stereotypów. Wielki Slytherin gardził osobami nieczystej krwi i to doprowadziło do jego zguby. Potrzebujemy mugoli, tak samo jak potrzebujemy mugolaków, im wcześniej to zrozumiesz, tym szybciej wykonasz zadanie i wrócisz do domu.
- Co mam zrobić?
- Odnaleźć Kamień Filozofów.
- Przecież Kamień Filozofów wynalazł Nicolas Flamel, a on żył... jakieś osiem wieków po tobie - Draco zmarszczył brwi.
- Bzdura. Być może go stworzy, ale na pewno nie wynalazł. Kamień Filozofów istnieje od wieków i od wieków jest przedmiotem pożądania wielu. Zniszczenie wszystkich Kamieni uchroni nas przed najgorszym. Jeden z nich znajduje się w Hogwarcie - tam udasz się na końcu. Jeden mam ja - zniszczę go już wkrótce. Artur udał się w podróż do Francji, z której już nie wróci. Po jego śmierci i ja odejdę, wcześniej niszcząc Kamień. Ostatni musisz odnaleźć ty. Dopóki mogę, będę cię uczył, ale lada chwila
będziesz zdany tylko na siebie i na Kaylę. Nadejdzie też czas, kiedy nie będziecie tu mile widziani, dlatego odpowiednio wykorzystaj ten czas, który ci pozostał - Merlin spojrzał na chłopaka badawczym wzrokiem i odszedł, zostawiając go z wielkim nieładem w głowie.