---

"Złodziejkę książek" najpierw obejrzałam, a następnie przeczytałam. I dobrze, że zrobiłam to w tej kolejności, bo inaczej zawiodłabym się na filmie. Przede wszystkim zabrakło mi w nim wątku dzieci państwa Hubermannów, z zwłaszcza Hansa Juniora, który był typowym Aryjczykiem i "wyznawcą" Hitlera.
Książka wywołała u mnie większe emocje niż film, chociaż przy obu płakałam.
Huh, ciężko mi jest teraz napisać coś więcej o "Złodziejce", bo już kilka miesięcy temu ją przeczytałam, a o filmie już prawie zapomniałam... Mogę jeszcze wspomnieć, że w książce jest sporo fragmentów, które spokojnie można wpisać do zeszytu ze złotymi myślami.