Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Feminizm w Harrym Potterze

Dodane przez mniszek_pospolity dnia 20-04-2015 21:13
#4

Nie mogę się z Tobą zgodzić.


Wcale nie oczekuję, żeby ktoś się ze mną zgadzał. Broń Boże, każdy ma prawo do swojego zdania. Ja przedstawiłem swój punkt widzenia, którego na 99.99% nigdy nie zmienię.

Kobiety chcą mieć takie same możliwości rozwoju jak mężczyźni. Na razie otrzymują niższe pensje od swoich kolegów, mimo że wykonały tę samą pracę. Nieustannie muszą coś udowadniać, na przykład, że posiadają wiedzę czy odpowiednie kompetencje.


To dla mnie niemal jakaś abstrakcja czy fantazja wyssana właśnie z palca. Moja mama pracuje już w zawodzie blisko 37 lat (od 6 lat na pół etatu/emerytura) w zawodzie nauczycielki. Zarabia tyle samo co mężczyźni - nauczyciele. W mojej rodzinie siostry piastują stanowiska kierownicze, zawsze w szkołach, do których uczęszczałem dyrektorami były kobiety (podstawowa, gimnazjum, liceum). Do rady dzielnicy w moim mieście wygrała kobieta. Drugie miejsce zajęła... kobieta. Dlatego te wszystkie rzekome"niesprawiedliwości" traktuję z przymrużeniem oka. Nikt kobietom nie broni pracy, zarobków, studiów, rozwijania się, kształcenia, kariery. Nie w Polsce, nie w Europie. Jak Emma taka odważna niech pojedzie do krajów islamskich. Podobnie jak pani Senyszyn, Wanda Nowicka czy Renata Dancewicz fajnie mówić o "prawach kobiet" w bezpiecznym kraju, na antyklerykalnym wiecu ("Chcemy zdrowia nie zdrowaśek"), w wygodnym fotelu w studiu telewizyjnym.

Taka piękna postać (jeszcze żyje) Asia Bibi (pewnie nie znana środowiskom feministycznym i "lewicującym"), no bo skąd...? Skazana na śmierć w Pakistanie za "bluźnierstwo przeciw Mahometowi" - czyli po naszemu za to, że jest katoliczką. I gdzie te wszystkie rozkrzyczane i histeryzujące panie feministki? Czemu się nie ujmą za niewinnie skazaną kobietą? Gdzie ich apele, protesty, manifestacje? No pewnie, priorytetem jest zamordowanie niewinnego dziecka poprzez dokonanie aborcji niż życie niewinnie skazanej kobiety. Serdeczne dzięki za taką "solidarność". O wiele bardziej wolę środowiska kobiet powiązanymi prawicowymi, konserwatywnymi i narodowymi ugrupowaniami. (tak jak studentki powiązane z Ruchem Narodowym). I te kobiety, które idą w Marszu Świętości Życia, od takich, które do portretów św. Jana Pawła II przyczepiają prezerwatywy. Pogratulować takich heroicznych i "odważnych" inicjatyw.

Czy te uprzedzenia mają jakiekolwiek racjonalne podłoże według Ciebie? Moim zdaniem zdecydowanie nie.


Jak kobieta nie nadaje się do jakiejś pracy w takim samym stopniu jak mężczyzna, to tak jest, i koniec kropka. Np. do kopania rowów czy pracy na budowie. Może dlatego mniej zarabia jak już (chociaż to kolejna jakaś banialuka nie mająca odzwierciedlenia w rzeczywistości). Nawiasem mówiąc to moi rodzice oboje są po studiach wyższych. Ojciec częściej zmywa (w zasadzie zawsze), robi zakupy, pranie a nawet obiad zdarzy się mu ugotować. Podział obowiązków - coś zupełnie normalnego i oczywistego. Po kiego grzyba dorabiać do tego ideologię? Nie mam pomarańczowego pojęcia. Tak jak w latach 60-tych, gdy pod hasłem "kobiety na traktory" siano komunistyczną propagandę. Na jakiejś wiosce przyjeżdża dziennikarzyna z mikrofonem, i prosi jedną z kobiet, które coś na polu robiły, żeby wsiadła na ciągnik, i oznajmiła, że świetnie jeździ na traktorze. Ona na to: Przecież ja w życiu nim nie jeździłam... Na to pan redaktor: No, ale co pani szkodzi powiedzieć, że dobrze pani jeździ? :D Ruch feministyczny pragnie zrobić z prawdziwych kobiet gorszych mężczyzn. Jestem w stanie zgodzić się z poglądem, że feministki tak naprawdę nienawidzą kobiet. Albo przykład tej feministki, która na Facebooku oznajmiła, że w Boże Narodzenie zamierza dokonać aborcji... No piękne świadectwa, doprawdy słuszna walka o "prawa kobiet". I potem się dziwić, że tak a nie inaczej się patrzy na te "wojujące amazonki" - cóż za górnolotność ^^

Feminizm w książkach, moim zdaniem, objawia się w samych postaciach kobiecych. Są silne, niezależne i dorównują mężczyznom pod każdym względem. Niewiele jest takich postaci w literaturze, szczególnie tej dla młodzieży.


To już wolę jako "feministyczną" książkę "Anię z Zielonego Wzgórza". Czy naprawdę dorównują mężczyznom pod każdym względem? Wszak najpotężniejsi czarodzieje to Albus i Voldemort. No i Potter - Wybraniec. Nikt mi nie wmówi, że jakakolwiek kobieta-czarownica z serii pokonałaby w pojedynku Czarnego Pana lub Dumbledore'a. (no i o wiedzę też chodzi, także tę czarno-magiczną). Taka Bellatriks płaszczyła się przed Voldemortem jak nie wiem kto, a już taki Snape był najodważniejszym czarodziejem ze wszystkich bohaterów. Pansy wpatrzona w Dracona... Ta ich niezależność jest moim zdaniem naciągana do granic możliwości. Nawet Domy założone przez Helgę i Rowenę wydają się takie jakieś "nijakie" przy Gryffindorze czy Slytherinie ^^.

Reasumując i podsumowując ostatecznie moje stanowisko stwierdzam co następuje ;p
Otóż HP to dla mnie przede wszystkim fajna, fantastyczna książka, którą dobrze się mi czytało, i którą bardzo miło wspominam (nawet z pewnego rodzaju rozrzewnieniem). Niestety przez wrzucanie do kanonu jakichś banialuk w postaci feminizmu, homoseksualizmu i tym podobnym "cudom" coraz mniej patrzę przychylnym okiem na dzieło Rowling. Kanon jest najważniejszy (niejako święty, podstawa, fundament) - i temu jestem wierny. A to, że sobie pani Rowling kilka lat po wydaniu ostatniego tomu coś dopowiedziała, to jej sprawa/problem itp. Ja staram się zapamiętać serię jaką dla mnie była, z jaką dorastałem, wchodziłem w to dorosłe życie. Żadnego feminizmu tam nie widzę. Żadnego. I dla mnie go nie ma. Dopatrywać się drugiego dna nie zamierzam, bo to nie jest jakieś wybitne arcydzieło. Nigdy, przenigdy czytając kilkanaście razy książkę o przygodach młodego czarodzieja nie zastanawiałem się nad poglądami czarodziejów, ich predyspozycjach seksualnych czy czemu tam jeszcze. Nie, to nie przejdzie. Jak ktoś zamierza z HP uczynić lekturę dla młodzieżówek lewackich, i dopowiadać sobie do każdego rozdziału/postaci/zdarzenia jakąś ideologię, to proszę bardzo. Powodzenia. Ja w tym udziału nie wezmę. Nie wiem komu tak zależy na obrzydzaniu całej serii tą poprawnością polityczną. LGBT kopsnęło jakiś grosz czy jak? Harry Potter zostanie Harrym Potterem - takim jakim go zapamiętałem, i jaki naprawdę był (postać, książka, wszystko)... Może za kilka lat zaczniemy się doszukiwać jeszcze czegoś więcej... I tak w nieskończoność. Żaden feminizm (którego nie dostrzegałem, nie widzę, i dostrzegać nie będę w powieści) nie jest w stanie spowodować, że zbrzydnie mi do reszty seria. Dziękuję za dyskusję. Nie mam nic więcej do dodania w tej kwestii.

PS Emma wpływową osobą? Dla mnie drugorzędna aktorka, która gdzieś tam pojechała (do Urugwaju) z pewnością taką nie jest. A wpływy wieczne nie są... Odnoszę dziwne wrażenie, że wielu odwraca się właśnie od HP (środowiska konserwatywne, tradycyjne) poprzez to ciągłe udowadnianie na siłę wszystkim, że Albus był gejem, czarownice feministkami, no a może w niedługim czasie Ron biseksualistą. Nie, żadnego feminizmu tam nie ma, i dla mnie nigdy nie będzie. Dla mnie widoczna jest miłość, przyjaźń, walka ze złem, lojalność, poświecenie dla bliskich, oddanie dla idei. Żaden światopogląd nie jest w stanie zastąpić tak uniwersalnych i nieprzemijających wartości. Amen.

Edytowane przez mniszek_pospolity dnia 20-04-2015 21:24