Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: A co z?

Dodane przez Vellamo91 dnia 03-08-2016 19:22
#1

Jak to jest? Wszelkie zakupy do szkoły robi się na Pokątnej w Londynie. Pociąg jadący do Hogwartu startuje z dworca... w Londynie. I nie zatrzymuje się nigdzie pod drodze. To co z tymi wszystkimi uczniami co mieszkają w innych częściach kraju? W północnej Anglii, Walii, Irlandii? Już nie mówiąc o tych, co mieszkają w samej Szkocji, albo jeszcze wyżej - na Szetlandach, czy Wyspach Owczych. Zapewne mają znacznie bliżej do Hogwartu, niż do Londynu. Więc zakłądając nawet, że użyją proszku fiu fiu, albo jakiegoś świstoklika - że mimo wszytstko muszą się najpierw znaleść w tym Londynie? Że nigdzie indziej nie kupią magicznych przedmotów. Że muszą odbębnić całą, długą podróż pociągiem z Londynu do Hogwartu, mimo że mieszkają choćby nie wiem... 20 mil od niego?

Dodane przez Ginny Evans dnia 04-08-2016 13:00
#2

Ciekawe pytanie. Myślę, że jeżeli uwzględnimy sposoby podróżowania czarodziejów, czyli właśnie sieć fiuu, czy śwstoklik, o teleportacji nie wspominając, to im tam rybka, czy mają do celu 10 km, czy 600 km. Jeśli chodzi o zakupy to powinny gdzieś jeszcze być sklepy. Przecież to trochę bez sensu, żeby była tylko jedna ulica, na której można robić zakupy (ale jak wiemy czarodzieje nie zawsze kierowali się logiką). Z drugiej strony, skoro Hogsmeade to była jedyna wioska w całości zamieszkana przez czarodziejów, to kto wie. Z podróżą pociągiem to rzeczywiście trochę by było dziwne, jakby komuś było bliżej do Hogwartu z własnego domu, a i tak jechał specjalnie do Londynu na dworzec. Chociaż myślę, że zarówno zakupy na Pokątnej, jak i jazda Ekspresem Hogwart to były takie poszczególne etapy przygotowywania się do kolejnego roku w Hogwarcie. Taki swoisty rytuał. Zbliża się wrzesień, więc lecimy na Pokątną, kupujemy wszystko. Bo kto nie lubi kupować nowych rzeczy do szkoły? W końcu tyle artykułów można przeczytać w internecie zatytułowanych "back to school". Podróż pociągiem też mogła stać się taką tradycją. Po wakacyjnej przerwie znów można spotkać sie ze znajomymi i znów wtopić w ten całkiem magiczny świat (szczególnie ważne w przypadku mugolaków).

Dodane przez Anna Potter dnia 15-08-2016 08:28
#3

Czytałam kiedyś ciekawy fanfic o tym niedopatrzeniu dyrektora, które kazało udawać się do Londynu na dworzec nawet studentom mieszkającym w Hogsmeade. Dzieciak całą drogę narzekał na fatalną organizację, po co ta podróż pociągiem itd. To mu Minerwa oświadczyła, że co on sobie myśli, że przecież są zasady tajności więc nie mogą tak po prostu udać się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart np. na latających dywanach, to on ku jej zdziwieniu oświadczył, że jest z Hogsmeade.
Na dobrą sprawę ci z Hogsmeade toby mogli przyjść na dworzec w ich mieście zamieszkania i jechać z resztą studentów dopiero tymi wagonami zaprzężonymi w testrale albo z Rubeusem łódkami jeśli są pierwszoklasistami.
Pociąg mający dwie stacje tylko początkową i końcową to rzeczywiście bezsens.

Edytowane przez Anna Potter dnia 15-08-2016 08:29

Dodane przez wiechlina roczna dnia 17-08-2016 20:45
#4

Moim zdaniem to trochę taki zabieg literacki. O ile zakupy maja sens, bo tam są najważniejsze sklepy, w tym Olliwandera, o tyle podróż pociągiem jest tylko fajna. Służy też wspaniałemu spędzaniu czasu, bo można jeszcze używać czarów i zawieraniu przyjaźni.
Jednak dzieci z czarodziejskich rodzin mieszkających na stałe, w Hogsmeade nie mają tej rozrywki. Zgadzam się z opinią Ginny Evans, że jet to ważny rytuał.

Dodane przez Densho dnia 25-08-2016 22:08
#5

A może istnieją jakieś inne pociągi które dowożą uczniów do Hogwartu a my o tym nie wiemy? Nasi bohaterowie są z tej części kraju/świata, więc autorka skupiła się na tym przede wszystkim. Dodatkowo, jak już zostało to wspomniane, istnieją też inne środki transportu ^^

Dodane przez KitsuneMinLis dnia 08-10-2016 22:53
#6

To w końcu świat magii i czarodziejstwa :) Dla nich to raczej bez znaczenia ile jest km bo moga sie i teleportować i użyć proszku Fiu,świstoklika czy miotły :p mają takie udogodnienia,że oni nawet na to nie patrzą :p nie to co mugole.