Zdjęcia i wywiady z nowojorskiej premiery pierwszej części "Insygniów Śmierci"
Dodane przez laura-melody dnia 16 November 2010 14:20
Wczoraj w Nowym Jorku odbyła się amerykańska premiera filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci: część I. Uczestniczyli w niej Emma Watson, Daniel Radcliffe, Rupert Grint, Tom Felton, Ralph Fiennes, producenci David Heyman i David Barron oraz scenarzysta Steve Kloves. Na razie dostępnych jest tylko kilka zdjęć z tego wydarzenia, ale redaktorzy portalu SnitchSeeker spodziewają się późniejszych aktualizacji. Wchodźcie do tej galerii. Z kolei tutaj czekają na Was wywiady ze wszystkimi wymienionymi osobami. Aktorzy oraz twórcy opowiedzieli w nich o swoich wrażeniach z seansu, a także z planów obu części. Prawie wszyscy odnieśli się do konieczności powrotu do studia i ponownego nakręcenia epilogu. Tom dodał, że to dla niego żaden problem, ponieważ pojawia się tylko w jednej scenie. Czuł się bardzo dziwnie grając w niej ojca, tym bardziej, że dziesięć lat wcześniej sam stał na tej stacji jako dziecko wsiadające po raz pierwszy do pociągu, ale na szczęście jego filmowy syn jest bardzo słodkim dzieckiem. Rupert zdradził, że jego ulubioną sceną z pierwszej części jest ta z siedmioma Potterami, a najtrudniejsze do nakręcenia były pościgi, ponieważ nie jest dobrym biegaczem. Emma i David Heyman najbardziej polubili scenę, w której Harry i Hermiona tańczą. Jeżeli chcecie poznać jeden ze spoilerów, wchodźcie pod czytaj więcej.
Treść rozszerzona
Wczoraj w Nowym Jorku odbyła się amerykańska premiera filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci: część I. Uczestniczyli w niej Emma Watson, Daniel Radcliffe, Rupert Grint, Tom Felton, Ralph Fiennes, producenci David Heyman i David Barron oraz scenarzysta Steve Kloves. Na razie dostępnych jest tylko kilka zdjęć z tego wydarzenia, ale redaktorzy portalu SnitchSeeker spodziewają się późniejszych aktualizacji. Wchodźcie do tej galerii. Z kolei tutaj czekają na Was wywiady ze wszystkimi wymienionymi osobami. Aktorzy oraz twórcy opowiedzieli w nich o swoich wrażeniach z seansu, a także z planów obu części. Prawie wszyscy odnieśli się do konieczności powrotu do studia i ponownego nakręcenia epilogu. Tom dodał, że to dla niego żaden problem, ponieważ pojawia się tylko w jednej scenie. Czuł się bardzo dziwnie grając w niej ojca, tym bardziej, że dziesięć lat wcześniej sam stał na tej stacji jako dziecko wsiadające po raz pierwszy do pociągu, ale na szczęście jego filmowy syn jest bardzo słodkim dzieckiem. Rupert zdradził, że jego ulubioną sceną z pierwszej części jest ta z siedmioma Potterami, a najtrudniejsze do nakręcenia były pościgi, ponieważ nie jest dobrym biegaczem. Emma i David Heyman najbardziej polubili scenę, w której Harry i Hermiona tańczą. Na końcu Steve Kloves (spoiler!) skomentował swoją decyzję o pozostawieniu Glizdogona przy życiu. Stwierdził, że uśmiercenie go w filmie byłoby bardzo nieprzyjemnym rozwiązaniem i nie pasowało do koncepcji. Istnieje rzeczywistość filmowa oraz książkowa i chociaż w większości się pokrywają, są również takie momenty, które musiały zostać zmienione. Przy każdej ekranizacji twórcy muszą zdecydować, które sceny należy wyraźnie zaakcentować, a które zmienić, żeby nie przytłoczyły tych ważniejszych. Podjęcie decyzji dotyczącej Glizdogona było dla pana Klovesa bardzo trudne, ale to tylko jeden z wielu trudnych wyborów, z jakimi musiał się zmierzyć.