Dom:Hufflepuff Ranga: Więzień Azkabanu Punktów: -433 Ostrzeżeń: 4 Postów: 38 Data rejestracji: 11.03.09 Medale: Brak
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że będę starał się wpleść
opisy postaci, ale nie wiem, czy mi to wyjdzie.
Prolog
Jest to druga część mojego dawnego opowiadania, zamieszczonego na, nie pamiętam już jakiej stronie (na jakimś
forum). Streszczenie: John był zwykłym pracownikiem małego
biura, dopóki nie został wplątany w ciąg niezwykłych sytuacji.
Dowiedział się, że jest wilkołakiem. Spotkał także dużo od siebie młodszą dziewczynę, która stała się jego dziewczyną.
(Wiem, wiem, sorry za powtórzenie.)
John znalazł się w suchym, ciemnym i zimnym pomieszczeniu.
Pomieszczenie to było wysuszone na wiór. Było tak ciemno, że
mimo iż był dorosły, ogarnęła go fala przerażenia i tak zimno,
że słaby człowiek by tam nie wytrzymał.
- Jesteś tu, Kate? - po chwili w końcu wydobył z siebie te słowa.
Aż tu nagle przed naszym bohaterem pojawiła się wielka, sięgająca sufitu, biała kula, gorącego wręcz światła. Tak, to była Kate. Była tak potężną czarodziejką, że nie potrzebowała
nawet zaklęć ani różdżki.
- Jestem, kochanie. - powiedziała.
- To dobrze. Bardzo dobrze.
- Teleportacja się udała. Po raz pierwszy teleportowałam więcej niż jedną osobę.
- Naprawdę?
- Tak.
Ale wtedy to mężczyzna zamienił się w ogromnego, szarego, włochatego wilka. Zwierzę próbowało rzucić się na Kate, lecz ta zdążyła przed nim uciec w stronę najbliższych drzwi.
Sierść, najpierw na głowie, potem na grzbiecie i w końcu na
ogonie zwierzaka zaczęła znikać. Zamienił się on z powrotem
w australijczyka John'a Connely'ego, którym wcześniej był.
- Co się stało?
- Zamieniłeś się w wilka.
- Tak? Niczego nie pamiętam.
- To normalne. W końcu jesteś wilkołakiem. Wygląda na to,
że musimy poszukać jakiegoś eliksiru na wilkołactwo dla ciebie.
- Koniecznie.
John podszedł do dziewczyny i po chwili razem wyszli na zewnątrz.
C.D.N.
Koniec części 1.
Tak ,wiem, że popełniłem wiele błędów.
Edytowane przez Fantazja dnia 09-05-2012 22:30
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1282 Ostrzeżeń: 0 Postów: 188 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Eeeeee.
Bo ja wiem... *Drapie się po głowie z wyraźnym zafrasowaniem* Takie jakieś... nijakie. Opis, co zrobił teraz, co zrobił potem, ale myśli, uczuć nie pokazujesz... A szkoda. Akcja - drewniana jakaś... powoli to wszystko się dzieje, jak w smole x/
No, czeka cię sporo szlifów...
Dom:Slytherin Ranga: Dyrektor Hogwartu Punktów: 4576 Ostrzeżeń: 2 Postów: 772 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Dowiedział się, że jest wilkołakiem.
A wcześniej żył w błogiej nieświadomości? Trochę niewiarygodne.
Aż tu nagle przed naszym bohaterem pojawiła się wielka,
Nie pasuje mi to zdanie. Za nic mi nie leży.
- Jestem, kochanie. - powiedziała.
Albo bez kropki, albo Powiedziała z wielkiej litery.
Ale wtedy to mężczyzna zamienił się w ogromnego, szarego, włochatego wilka.
Tak nagle, ot tak? ;>
Zwierzę próbowało rzucić się na Kate, lecz ta zdążyła przed nim uciec w stronę najbliższych drzwi.
To nie zwierzę, a poza tym... Kate była tak potężną czarodziejką, a musiała rzucać się na drzwi? Trochę to nie pasuje.
Koniec części 1.
Szkoda, że tak wcześnie, bo nawet nieźle się czytało. Cóż, trudno określić, czy coś jest dobre, czy nie, jeśli ma się tylko kilka linijek do przeczytania. Zabrakło mi opisów wnętrza, Kate, jakby przedstawienia Johna. Jego przemienienie w ogóle mi tu nie pasuje. W ogóle. Mógłby próbować coś jej zrobić, porozbijać szyby, nie wiem... Ale wyszło nijako.
Cóż, w następnej części postaraj się zawrzeć więcej opisów, żeby wyszło trochę mroczniej. I postaraj się unikać błędów. Życzę Ci weny i sukcesów. ;>
__________________
już nie noszę sukienek,
nie śpiewam ładnych piosenek
i chociaż jestem dziewczyną,
z chłopakami piję wino!
Takie trochę naiwne. Poza tym mnie również brak opisów, wyrażenia uczuć etc. po prostu akcja była taka bez wyrazu. Z drugiej strony tak jak powiedziała Rewolucja dość trudno ocenić tak krótki tekst. Nie jest on doskonały ale może jakoś uda ci się to wszystko ciekawie rozwinąć.
__________________
Albo bez kropki, albo Powiedziała z wielkiej litery.
A właśnie, że albo bez kropki, albo... bez kropki. Powiedziałanie może być od wielkiej litery. Swoją szosą, sformułowanie z wielkiej litery jest niepoprawne. Albo od wielkiej litery, albo wielką literą. Z wielkiej litery to rusycyzm.
John znalazł się w suchym, ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Pomieszczenie to było wysuszone na wiór.
Arghh. Zaledwie się zaczęło, a tu już błąd. Mogłeś po prostu napisać: Było ono wysuszone na wiór, czy coś w tym guście. Btw, pierwsze słyszę taki opis w stosunku do pomieszczenia i wcale mi się on nie podoba.
John znalazł się w suchym, ciemnym i zimnym pomieszczeniu.
Pomieszczenie to było wysuszone na wiór. Było tak ciemno, że
mimo iż był dorosły, ogarnęła go fala przerażenia i tak zimno,
że słaby człowiek by tam nie wytrzymał.
Tak, to była Kate. Była tak potężną czarodziejką
Powtórzeń ciąg dalszy...
Aż tu nagle przed naszym bohaterem
Nienawidzę, nie znoszę, nie cierpię tego rodzaju narracji. Przed nim,przed Johnem, ale litości, nie przed naszym bohaterem. To brzmi gorzej niż źle. Sztucznie.
Tak, to była Kate. Była tak potężną czarodziejką, że nie potrzebowała
nawet zaklęć ani różdżki.
O nieee. Tylko nie Mary Sue i jej magia bezkijowa...
Ok. Pomysł był. Nawet dobry. Jednak realizacja pozostawia wiele do życzenia. Więcej niż wiele. Po pierwsze, brak opisów. Opisujesz jedynie to, co koniecznie musisz opisać, nic poza tym. A gdzie myśli bohatera? A gdzie jego odczucia? Jak ja mam go poznać bez tego? Zresztą, nie wiem nawet jak wygląda. Poskąpiłeś jego opisu. Zresztą tak samo jak i opisu Kate. Po drugie, błędy. Zwłaszcza powtórzenia. Sięgnij po słownik synonimów, jeśli sam nie umiesz znaleźć odpowiedniego słowa zastępczego. Poza tym, ja nie rozumiem tego opowiadania. Po mojej główce plątają się przeróżne pytania. Na przykład, co to było za pomieszczenie? Po co John się w nim znalazł? Bo mam wrażenie, że znalazł się w nim po to, by się znaleźć, a pomieszczenie było tylko po to, by być. Hmm.
Podsumowując, opowiadanie jest mdłe, bez wyrazu i nie wciąga. Musisz poćwiczyć. Ostro poćwiczyć. Opisy przede wszystkim. Jeśli to zrobisz, to może coś z Ciebie będzie, ale pamiętaj, że tylko trening czyni mistrza. Samo z siebie nic nie przychodzi ani z nieba nie spada.
Pozdrawiam.
Edytowane przez Fantazja dnia 25-03-2009 20:20
Dom:Hufflepuff Ranga: Więzień Azkabanu Punktów: -433 Ostrzeżeń: 4 Postów: 38 Data rejestracji: 11.03.09 Medale: Brak
Chciałbym, aby ktoś kontynuował moje opowiadanie z dwóch powodów:
Po pierwsze: nie mam czasu pisać
Po drugie: nie mam pomysłu na dalszą część fabuły
Ja oczywiście nie będę już zamieszczał kolejnych części.
Dom:Gryffindor Ranga: Niewymowny Punktów: 1561 Ostrzeżeń: 0 Postów: 580 Data rejestracji: 02.12.08 Medale: Brak
Yh.
Zacznijmy od początku. Jeśli to co napisałeś w "Prologu" jest prologiem, a nie jakimś dopiskiem, streszczającym część I, to ja jestem biedronka.
Pomieszczenie to było wysuszone na wiór.
Przepraszam, ale jak wyobrażasz sobie pomieszczenie wysuszone na wiór? Mi od razu przed oczyma staje, pomieszczenie z rozlatującej się płyty pilśniowej ;p
Było tak ciemno, że mimo iż był dorosły, ogarnęła go fala przerażenia i tak zimno, że słaby człowiek by tam nie wytrzymał.
Powinno być: "Było tak ciemno, że mimo iż był dorosły, ogranęła go fala przerażenia i zimna...". Tak chyba byłoby lepiej.
- Jesteś tu, Kate? - po chwili w końcu wydobył z siebie te słowa.
To po chwili, czy w końcu? Głupio to brzmi.
Aż tu nagle przed naszym bohaterem
Nie, nie, nie. To tak jakbyś Ty opowiadał/ła. Może i to robisz, ale nie zamieszczając tamej części nie mogę być pewna. W tej w kązdym bądź razie nie brzmi, że tak powiem.
Aż tu nagle przed naszym bohaterem pojawiła się wielka, sięgająca sufitu, biała kula, gorącego wręcz światła. Tak, to była Kate.
- Och, Kate, świetliku!
Była tak potężną czarodziejką, że nie potrzebowała
nawet zaklęć ani różdżki.
Yhym. To tak jakby powiedzieć: "Był takim wybornym kierwocą, że nie potrzebował ani kierownicy, ani samochodu".
Zwierzę próbowało rzucić się na Kate, lecz ta zdążyła przed nim uciec w stronę najbliższych drzwi.
Kate stanęła przy drzwiach, a wilk widząć, że ukryła się w tym magicznym miejscu, odpuścił.
Taaak? ;p
Zamienił się on z powrotem
w australijczyka John'a Connely'ego, którym wcześniej był.
Brzmi to, biorąc pod wuagę poprzednie zdania, jakby zamienił się w wilka na trzy minuty.
John podszedł do dziewczyny i po chwili razem wyszli na zewnątrz.
Od razu staje mi scena, rodem z filmu "pif-paf, i kill you!", kiedy zmęczony i "styrany" bohater idzie wolnym krokiem, trzymając dziewczynę za rękę. -.-"
Nie było aż tak źle. Nie.
Mogło być gorzej. Dobrze też nie było ;p
Poćwicz trochę, czytaj.
Pozdrawiam! ;]
__________________
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta
nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany
nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
( Krzysztof Pieczyński )
Dom:Hufflepuff Ranga: Więzień Azkabanu Punktów: -433 Ostrzeżeń: 4 Postów: 38 Data rejestracji: 11.03.09 Medale: Brak
Postanowiłem jednak kontynuować.
cz. 2
Znaleźli się na łące, ale była to łąka niezwykła, bowiem oprócz trawy rosły na niej również drzewa. Drzewa o dziwnych owocach o zamazanych kształtach. Pogoda była wspaniała. Zachmurzenie było umiarkowane, a spokojny wiatr delikatnie poruszał wątłymi liśćmi drzew. Po chwili z tej całej ciszy wyłoniły się... drzwi. Wielkie drzwi o kolorze przechodzącym z szarego w czarny. Wyszła z nich niska, rudowłosa dziewczyna, a po chwili także blondyn średniego wzrostu, w średnim wieku. Tak, to byli Kate i John.
- Gdzie my jesteśmy?
- Cóż... To wygląda na... łąkę...
Pod nogami John'a przekicał królik.
- Patrz! To królik! W moich czasach królików dawno już nie było. Wyginęły...
( Kate pochodziła z przyszłości, a John z roku 1999 ).
Postanowili się rozejrzeć po wyżej wspomnianej łące.
CDN ( być może )
Dodany dnia 22-05-2009 23:53
cz. 3
Jednakże nie minęła krótka chwila, a już uszłyszeli jakiś huk.
- Co... To było ? - odezwała się Kate.
- Nie mam pojęcia.
- Boję się.
- Spokojnie.
Wtem ujrzeli jakiegoś młodego mężczyznę z różdżką w ręku.
- Seamnick ! - wykrzyknęła Kate. - To Albert Seamnick, mój przyjaciel.
Po chwili usta czarodzieja otworzyły się:
- Nazywam się Albert Seamnick. Jestem czarodziejem pierwszego rzędu.
Służę w...
Ale nie dokończył, bo przerwała mu Kate.
- Szukamy eliksiru na wilkołactwo.
- Aha... A więc twój kompan to wilkołak, tak ?
- Tak.
- Doskonale. W siedzibie naszej organizacji jest pełno fiolek z eliksirem
>> Wraw ! Wraw! <<.
- Skończ wreszcie z tą swoją organizacją, Seamnick !!! - ryknęła rozzłoszczona dziewczyna.
- Ale nie rozumiem w ogóle, o co ci chodzi. Przecież sama w niej służysz.
Ręka Kate uniosła się w powietrze, zatrzymała się w górze i ugodziła
w Albert'a Seamnick'a.
- Auuu!!!!!!!! - ryknął i... zniknął.
- Co to ma znaczyć ?! Dlaczego to zrobiłaś ?! I czy w końcu powiesz mi,
co to za TAJNA organizacja ?! - krzyczał John, podkreślając w ostatnim zdaniu słowo ,,tajna''.
- Nie mogę. Jeszcze nie teraz.
CDN
Dodany dnia 23-05-2009 021
cz. 4
Minęli wielką sosnę, zbiorowisko mchów i przeogromny dąb. Pojawił się
Seamnick, ale nie sam.
- O nie ! To Friderick Faltonso ! On należy do organizacji.
Kate przez sekundę wyglądała, jakby się zamyśliła.
W kolejnej sekundzie John poczuł, że gdzieś się przenoszą.
Minęła kolejna chwila. Znaleźli się w jakiejś wielkiej fabryce.
- Gdzie jesteśmy ?
- Nie miałam czasu, aby przemyśleć, gdzie nas teleportować. No ale, skoro już tu jesteśmy... To właśnie jest kwatera organizacji.
- Co to za organizacja ?
- Eksperymentuje ona z eliksirami.
Kate przez cały czas trwania rozmowy rozglądała się po półkach, których
tu było bez liku.
- Jest !!
Natychmiast podbiegła do jednej z półek.
- To jest właśnie eliksir >> Wraw ! Wraw! << na wilkołactwo.
Wzięła z półki buteleczkę zielonego napoju i podała ją John'owi, a ten wypił zawartość.
Nagle pojawili się Seamnick i Faltonso.
- Pij, kochanie ! Szybko !
I wypił. Nic się nie zmieniło, a to oznaczało, że eliksir zadziałał.
- Niech was ! Dobraliście się do naszych zapasów !
- Zaramustro fiagorii ! - krzyknął Friderick Faltonso, a z końca jego różdżki wystrzelił czerwony dym.
- Nie !!! - krzyknęła rudowłosa dziewczyna, ale było już za późno.
Zaklęcie trafiło w John'a, który zemdlał.
- Zaramustro fiagorii ! - tym razem to Kate rzuciła zaklęcie w stronę Albert'a Seamnick'a. Zemdlał.
Chciała jeszcze unieszkodliwić drugiego napastnika, ale ten był szybszy
od niej. Usłyszała tylko: ,, Zaramustro fiagorii ! '' i upadła na podłogę fabryki.
CDN
Dodany dnia 23-05-2009 12:40
cz. 5
Nieco później...
- Nie wystąpisz z organizacji, prawda ?
Kate była już w pełni świadoma.
- Nie, jeśli tylko mnie nas rozwiążecie.
- Przysięgnij na...
- ...Na Friderick'a Faltonso - dokończyła za Alberta.
- No... Dobrze.
Jak Albert obiecał, tak zrobił. Friderick zaczął się osuwać na podłogę i skonał.
- Nie !!!! Ty... Ty... Kłamałaś!
- John! Weź jego różdżkę!
John Connely podbiegł do martwego mężczyzny i zabrał mu różdżkę.
- Nie ! - dało się słyszeć krzyk.
Wysoki blondyn wypowiedział zaklęcie:
- Brondario !
I... Nastała cisza. John'owi zakręciło się w głowie.
- Sam tego chciałeś ! Brondario! - to Kate. Podbiegła do ukochanego. - John... Nie możesz... Ty nie możesz... Nie teraz, gdy już wszystko... Skończone.
Ale Connely umierał. Powoli opadał z sił.
- Kate... - ledwo co poruszył ustami. - Kate. Ja... Ciebie... - ale nie dokończył, bo stracił wszelkie siły, a jego niebieskie oczy zamknęły się
na zawsze...
- Ja ciebie też - wypowiedziała przez łzy dziewczyna. Nie mogła się pogodzić z tym, co się stało. Jeszcze przez jakiś czas wpatrywała się
w jego bladą twarz.
Trochę później...
Pojawili się inni pracownicy.
- Co tu zaszło ? - spytał jeden z nich.
Kate wszystko im opowiedziała.
Jeszcze nieco później...
- Kate Jerry ! Zostajesz zwolniona ! - te słowa wyleciały z grubych ust starego, kurpulentnego szefa Kate.
Wiedziała, za co wyleciała z pracy. Za eksperymenty z eliksirami. Nie miała pojęcia, co teraz robić. Była zrozpaczona. Poszła nad rzekę,
aby porozmawiać z wróżką Eileen.
CDN
Edytowane przez Guardian dnia 23-05-2009 16:04
Dom:Gryffindor Ranga: Niewymowny Punktów: 1561 Ostrzeżeń: 0 Postów: 580 Data rejestracji: 02.12.08 Medale: Brak
Dobra, to się zabieram ;D
W ogóle to można było zedytować jeden post ;> cz. 2
Znaleźli się na łące, ale była to łąka niezwykła, bowiem oprócz trawy rosły na niej również drzewa.
:rtofl: Dobre!
Drzewa o dziwnych owocach o zamazanych kształtach.
A wtedy Kate-świetlik podleciała do jednego z owoców i powiedziała:
- Niewyraźnie wyglądasz! Weź Rutino!
Zachmurzenie było umiarkowane, a spokojny wiatr delikatnie poruszał wątłymi liśćmi drzew.
Podkreślone od razu kojarzy się z zapowiadaniem pogody, a nie w tym rzecz!
A "wątły" to mi się (ja mam ogólnie dziwne skojarzenia) kojarzy się z chudym, kruchym człowiekiem, a nie liściem ; p
Po chwili z tej całej ciszy wyłoniły się... drzwi.
Z ciszy?
wyłoniły się... drzwi. Wielkie drzwi
także blondyn średniego wzrostu, w średnim wieku.
Powtórzenia.
- Cóż... To wygląda na... łąkę...
Rezolutnie ;>
( Kate pochodziła z przyszłości, a John z roku 1999 ).
Mnie uczyli, że w jakichkolwiek tworach tego typu nie należy stawiać nawiasów - od tego są zdania wtrącone.
cz. 3
Po chwili usta czarodzieja otworzyły się:
- Nazywam się Albert Seamnick. Jestem czarodziejem pierwszego rzędu.
- Jestem robotem, mówię co mi każą i umiem otwierać usta.
To chyba naturalne, że jak mówisz otwierasz usta, nie? ;>
>> Wraw ! Wraw! <<.
Po co to? Nie cytowałeś wcześniej niczego. ">><<" stosujemy głównie w zdaniach wcześniej cytowanych, że tak powiem. To znaczy:
- Powiedziała mi: "Kupię sobie gazetę >>Mały pies<<". Rozumiesz to?!
Ręka Kate uniosła się w powietrze, zatrzymała się w górze i ugodziła
w Albert'a Seamnick'a.
Zatrzymała się w górze i ugodziła go?
cz. 4
- Jest !!
Brrr! Wstrętne przyzwyczajenia z Gadu-gadu. W j.polskim nie występują dwa wykrzykniki!
>> Wraw ! Wraw! <<
Tłumaczyłam.
Zaramustro fiagorii
Na przyszłość - zaklęcia kursywą.
Hm. Czwarta stanowczo z mniejszą ilością błędów. Nie jest tak strasznie, ale nadal nic dobrego.
Życzę Wena! ; ]
__________________
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta
nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany
nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
( Krzysztof Pieczyński )
Dom:Hufflepuff Ranga: Więzień Azkabanu Punktów: -433 Ostrzeżeń: 4 Postów: 38 Data rejestracji: 11.03.09 Medale: Brak
cz. 6
Gdy zjawiła się nad czystą, spokojnie falującą wodą, ujrzała około trzydziestoletnią kobietę o blond włosach z różdżką w ręku.
- Ach, to ty Kate. - usłyszała. Kobieta wiedziała o jej obecności, mimo iż
wcale się nie odwróciła.
- Wróżko Eileen... Mam problem.
- Tak, wiem. Jestem wszechwiedząca.
- Co teraz ze mną będzie?
- Praca wcale nie była dla ciebie najważniejsza. W każdej chwili możesz wyczarować sobie jedzenie czy pieniądze.
- Tak, ale... Nie ma już John'a.
- Tak... - westchnęła wróżka. - Nawet ja nie panuję nad śmiercią.
A więc nie mogę go wskrzesić. A jeżeli chodzi o ciebie, nie zamartwiaj się.
Nic nie możesz poradzić na to, co się stało.
- Ale ja... Kompletnie nie wiem, co mam ze sobą zrobić.
Z oczu Kate zaczęły spływać łzy.
- Nie płacz, kochanie. Mam tu coś dla ciebie. - machnęła różdżką i powiedziała:
- Objectivo Vidum!
Po tych słowach pojawił się w powietrzu jakiś dziwny, okrągły przedmiot o niebieskim kolorze. Kate zbliżyła się do niego ostrożnie i dotknęła go.
Zorientowała się, że nie znajduje już się nad rzeką...
CDN
Edytowane przez ChrisMartin dnia 29-05-2009 18:54
- Nie ma dla Ciebie ratunku, ale jedyne co możesz zrobić to... KATE, TY PŁACZESZ USTAMI!
Lepiej, bo nie ma aż tylu błędów, ale nadal nic specjalnego...
~~
Jeśli maiłeś na myśli oczy to edytuj, na co czekasz?
__________________
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta
nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany
nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
( Krzysztof Pieczyński )
Dom:Ravenclaw Ranga: Opiekun Ravenclawu Punktów: 3691 Ostrzeżeń: 2 Postów: 516 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Po przeczytaniu "rozdzialików" (bo są to miniaturki rozdziałów) uważam, że opowiadanie nie jest złe. atrammarta wytknęła Ci już trochę błędów. Kilka z nich po prostu mnie zwaliło z krzesła, np. łąka z drzewami, niewyraźnie wyglądające owoce lub wciąż mdlejące i szybko umierające postacie.
Z ust Kate zaczęły spływać łzy.
Naprawdę nie wiedziałam, że można płakać ustami (ja tak nie umiem, ale przecież Kate była taką czarodziejką, która nie potrzebowała różdżki ani zaklęć)
- Nie płacz, kochanie. Mam tu coś dla ciebie. - machnęła różdżką i powiedziała:
- Objectivo Vidum!
Dziwna konstrukcja Proponuję coś takiego:
- Nie płacz, kochanie. Mam tu coś dla ciebie - machnęła różdżką i powiedziała: - Objectivo Vidum!
Zachmurzenie było umiarkowane, a spokojny wiatr delikatnie poruszał wątłymi liśćmi drzew.
Widzę, że szkolisz się w zawodzie prezentera pogody
Ogólnie podoba mi się. Głównie dlatego, że piszesz zdania zachwycające nadzwyczajnym stylem. Kontynuuj. Chętnie poczytam
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?
- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?
Dom:Hufflepuff Ranga: Więzień Azkabanu Punktów: -433 Ostrzeżeń: 4 Postów: 38 Data rejestracji: 11.03.09 Medale: Brak
cz. 7 ( wielki finał pisany z nudów )
Wokół było pusto. Dziewczyna, aby się upewnić, czy aby na pewno
jest sama, wykrzyknęła przed siebie:
- Jest tu ktoś ?!!!
Ale odpowiedziało jej jedynie głuche echo. Postanowiła więc ruszyć przed siebie. Po chwili ujrzała błysk czerwonego, bladego światła.
Nie miała zielonego pojęcia o tym, co się stało. Teraz siedziała przy ognisku, a wokół rozbrzmiewał utwór grupy Feel ,,A gdy jest już ciemno''. Obok niej siedziała paczka kumpli.
- Co... Co się stało ?
- Schlałaś się, Kate. - odpowiedział jej wysoki brunet. - I zasnęłaś.
Nie budziliśmy cię, bo tak słodko wyglądasz, kiedy śpisz.
Dom:Ravenclaw Ranga: Opiekun Ravenclawu Punktów: 3691 Ostrzeżeń: 2 Postów: 516 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Zakończenie rozbawiło mnie do łez. Czyli to był tylko sen? A szkoda, bo mogłeś to dłużej ciągnąć. Pomysł na opowiadanie był ciekawy. Treść też niezła, choć niektóre zwroty i wydarzenia były bardzo dziwne (np. płacz ustami). Podsumowując, mógłbyś jeszcze coś napisać. Chętnie poczytam. Życzę Wena
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?
- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?
Dom:Gryffindor Ranga: Niewymowny Punktów: 1561 Ostrzeżeń: 0 Postów: 580 Data rejestracji: 02.12.08 Medale: Brak
Ostatnia część? Nie wiem czy się cieszyć, czy nie, szczerze mówiąc : p
A więc do dzieła:
Dziewczyna, aby się upewnić, czy aby na pewno...
Upewnić, czy aby na pewno? ; )
- Jest tu ktoś ?!!!
Nie isteniej w polskim taki znak. Tak samo jak nie istnieje : "!!" ani też "!!!". Jedynie: "...".
- Schlałaś się, Kate.
Przecież świetliki nie piją! x D
A lepiej brzmiałoby : "Upiłaś się", a nie "schlałaś" ; )
Napisz może coś jeszcze - będzie co komentować ; p
Ale dobrze, że z tym skończyłeś. Szczerze mówiąc, było trochę bez ładu i składu, a rozdziały za krótkie.
Życzę Wena i pozdrawiam! ; )
__________________
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta
nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany
nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
( Krzysztof Pieczyński )
Przeskocz do forum:
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
RIGHT
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.