Półmetkowe wrażenia...
Dodane przez mundzioch dnia 04 July 2010 18:30
Pewnie znajdzie się kilka(dziesiąt) osób, którym moje "blogowanie" w newsach nie przypadnie do gustu, ale chciałem podzielić się kilkoma wrażeniami na półmetku mojego administrowania. Jak wspominałem w powitalnym newsie - traktuję to doświadczenie trochę jak reality show - jestem osobą z zewnątrz, która została obdarowana wielkimi prawami, uprawnieniami i obowiązkami - na codzień wygląda to zupełnie inaczej - poszczególni admini mają swoje konkretne zadania i wywiązują się z nich w zupełnej ciszy - spełniają swoją rolę. Skoro jednak taki mundzioch - laik i żółtodziób dostaje się w dalekie kręgi "wtajemniczenia" nie potrafiłbym nie podzielić się z tym z ludźmi bacznie obserwującymi sam Turniej Magiczny czy rzeszą ciekawych użytkowników. Czytaj więcej
Treść rozszerzona
Pewnie znajdzie się kilka(dziesiąt) osób, którym moje "blogowanie" w newsach nie przypadnie do gustu, ale chciałem podzielić się kilkoma wrażeniami na półmetku mojego administrowania. Jak wspominałem w powitalnym newsie - traktuję to doświadczenie trochę jak reality show - jestem osobą z zewnątrz, która została obdarowana wielkimi prawami, uprawnieniami i obowiązkami - na codzień wygląda to zupełnie inaczej - poszczególni admini mają swoje konkretne zadania i wywiązują się z nich w zupełnej ciszy - spełniają swoją rolę. Skoro jednak taki mundzioch - laik i żółtodziób dostaje się w dalekie kręgi "wtajemniczenia", nie potrafiłbym nie podzielić się tym z ludźmi bacznie obserwującymi sam Turniej Magiczny czy z rzeszą ciekawskich użytkowników.
Zacząłem swój dzień od przejrzenia kilku cytatów i zdjęć, z których miałem wyselekcjonować te, które można opublikować i te, które należy odrzucić z różnych względów - jakoś poszło, choć praca żmudna i wymagająca wielkiej uwagi oraz spostrzegawczości - pewnie dopiero za jakiś czas dowiem się jak jest u mnie z jednym i drugim. Potem doszły newsy i artykuł nie będący artykułem, ale najlepsze wydarzyło się później, kiedy w SB rozgorzała kłótnia - nie pomogły prywatne wiadomości słane przeze mnie do użytkowników, nie pomogły upomnienia słowne - ostrzeżenia, w gruncie rzeczy, też na niewiele się zdały, więc dopiero całkowite zablokowanie przyniosło skutek, a mnie pozostał do posprzątania "krajobraz po bitwie" - ot, normalna codzienność dla administratora... a ja naiwnie wierzyłem, że wystarczy być miłym, poprosić - a tu sytuacja kilkakrotnie wymagała trzaśnięcia pięścią w stół. Walczyłem ze spamem, floodem, błędami ortograficznymi i interpunkcyjnymi samemu gubiąc się chwilami i łapiąc na literówkach - okazuje się, że w żywiole nie do końca panowałem nad tym, gdzie i jak moje palce padają na klawisze klawiatury. Podejmowałem, być może, dziwne decyzje - np. względem publikacji niektórych artykułów, ale wiem, że od niedoskonałości gorsze jest odrzucenie. Widząc niedoskonałości dałem szansę autorom i czytelnikom, z nadzieją, że nastęnym razem, bazując choćby na komentarzach, poprawią swój warsztat i wyszlifują umiejętności - dlatego tak mało poczyniłem zmian w nadsyłanych tekstach. Rzeczywistość bloga i rzeczywistość portalu internetowego o tak wielkiej renomie i sławie są zjawiskami w żaden sposób nieporównywalnymi - ja mam zdecydowanie mniej "roboty" w dzień powszedni. Tutaj, tak naprawdę to dzisiejszy dzień stale mi pokazuje, jak wiele pracy wkłada sztab ludzi odpowiedzialnych za dobre i godne funkcjonowanie tej strony. Ja to robię dla pieniędzy ;) oni za darmo i w ciszy - każdego dnia.