Hogsmeade.pl na Facebook
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Strona GłównaNowościArtykułyForumChatGaleriaFAQDownloadCytatyLinkiSzukaj
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło!
Shoutbox
Musisz się zalogować, aby móc dodać wiadomość.

~Grande Rodent F 11-03-2024 02:09

Na razie oscary zgodnie z przewidywaniami.
~Grande Rodent F 10-03-2024 22:48

Dzisiaj Oscary będą oglądane...
~Anna Potter F 23-02-2024 01:49

Witajcie.
~raven F 12-02-2024 19:06

Kotecek
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:46

Papa
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

myślałam, ze zniknęła na amen
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

o, strona jednak ożyła
^N F 29-01-2024 17:11

Uszanowanko
~HariPotaPragneCie F 25-11-2023 14:51

Wiedźma
~Miona F 23-11-2023 00:28

Czarodziej Czarodziej Czarodziej
#Ginny Evans F 22-11-2023 22:07

Duch Duch Duch
~raven F 21-11-2023 20:22

~Miona F 25-10-2023 14:12

hej Uśmiech
#Ginny Evans F 19-10-2023 21:32

Sowa
~TheWarsaw1920 F 24-08-2023 23:06

Duch Duch Duch
~raven F 20-08-2023 23:01

Doszly mnie sluchy, ze sa czarodzieje, ktorzy chcieliby sie wprowadzic do Hogsmeade, a magiczne bariery to uniemozliwiaja. W takiej sytuacji prosze o maila na adres widoczny w moim profilu Uśmiech
^N F 11-08-2023 19:19

Słoneczko
~HariPotaPragneCie F 12-07-2023 20:52

Sowa
#Ginny Evans F 11-06-2023 20:41

hejka hogs! Słoneczko
~Anna Potter F 15-05-2023 03:24

i gościnny naród o czym często nie zdajemy sobie sprawy mówiąc o sobie jak najgorsze rzeczy.

Aktualnie online
Hogsmeade wita:
orehu
jako najnowszego użytkownika!

» Administratorów: 8
» Specjalnych: 61
» Zarejestrowanych: 77,002
» Zbanowanych: 1,625
» Gości online: 213
» Użytkowników online: 0

Brak użytkowników online

» Rekord OnLine: 3086
» Data rekordu:
25 June 2012 15:59
Zobacz temat
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Forum
» Twórczość Fanów
»» Kącik kreatywności
»»» [NZ] Wspomnienia Ślepców - rozdział IV
Drukuj temat · [NZ] Wspomnienia Ślepców - rozdział IV
~Maladie F
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 12-01-2011 17:12
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Opiekun Ravenclawu
Punktów: 3691
Ostrzeżeń: 2
Postów: 516
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Napisałam to jakieś dwa tygodnie temu na podstawie jednego z tych snów, o których po prostu nie da się zapomnieć. Na razie mam 2 ukończone rozdziały. Czy powinnam to kontynuować? Proszę o Wasze opinie. Z góry dziękuję.

Rozdział I

Kostnica, w której pracował Denis, zawsze była jego własnym sacrum. Tu oddawał się swojej pasji i ulubionej czynności, której uczył się na Uniwersytecie Nauk Przyszłości. Główny kierunek studiów - Podglądanie - ukończył z dyplomem magisterskim, lecz wchodzenie we Wspomnienia nigdy go tak naprawdę nie pociągało. Jego konikiem była Klasyfikacja Ciał. Ten przedmiot zdał na studiach, zdobywszy licencję Starszego Badacza Klasyfikacji Ciał. Inni uczniowie szybko rezygnowali z tego rodzaju studiów - oglądanie zwłok w wersji surowej, bez zabezpieczenia pożółkłych kości i przygotowania do Podglądania zawsze ich przerażało. Natomiast Denis w kostnicy czuł się jak w domu. Nie odstraszał go zapach rozkładającego się ciała ani odrażający wygląd zniszczonego organizmu. Znajomi twierdzili, że woli spędzać czas z trupami niż z żoną i dziećmi. Przezywali go "Sortowaczem Śmierci".

Denis nigdy nie przejmował się zdaniem innych. Nie wtrącał się do ich profesji. Był pokojowo nastawionym człowiekiem i nie zamierzał się kłócić o pracę. Uważał, że każdy dostał możliwość wyboru i wykorzystał ją w najdogodniejszy sposób.

Nie zazdrościł im też bogactwa. To prawda, że zawód "Klasyfikanta" - jak zwykł w skrócie nazywać swój fach - nie był szczególnie sprzyjający finansom, ale jego żona wspomagała go pieniężnie, trudniąc się okresowo dorywczą pracą. Była kimś więcej niż tylko Podglądaczką. Cały świat znał Clarissę Thruman ze względu na jej wgląd w umysły z różnych epok. Często udzielała wywiadów do gazet lub telewizji, za co otrzymywała duże sumy.

Pewnej wiosennej nocy Denis czekał w swojej kostnicy na kolejne ciało. Transport po zmierzchu był bezpieczniejszy niż za dnia, kiedy studenci mogliby zobaczyć trupy jeszcze przed Klasyfikacją. Zwłoki tego człowieka miały ponad pięćset lat. Denis obawiał się nieco o jego stan. Miał nadzieję, że uda mu się doprowadzić ciało do używalności.

Mężczyzna rozejrzał się po kostnicy, usiłując nie zasnąć. Z sufitu zwisały powykręcane konary drzew, za podłogę uchodziła twarda wygładzona gleba, przez którą próbowały się przebić małe roślinki. Niestety, to była tylko projekcja. Miała nadawać nastrój pomieszczeniu, które wstępnie wyglądało jak chłodne błękitne laboratorium rodem z filmów science-fiction.

Pod wschodnią ścianą stały rzędem metalowe nosze na kółkach, na których leżały na wpół przykryte ciała ludzkie. Denis sprawił, że wyglądały jak śpiące żywe postacie. On sam siedział na plastikowym krześle obrotowym przy biurku z drewna mahoniowego. Przed nim stała filiżanka letniej już kawy, a obok niej cały porcelanowy serwis. Mężczyzna sięgnął po kostki cukru i wrzucił jedną z nich do naczynia, gdy usłyszał pukanie.

- Proszę - powiedział na tyle głośno, by gość usłyszał zaproszenie.

Drzwi uchyliły się ze skrzypieniem i do pomieszczenia wszedł szczupły wysoki mężczyzna o włosach w kolorze piasku w wieku około trzydziestu lat. Był ubrany w czarny dopasowany garnitur, co zdziwiło Denisa. Jeszcze nigdy nie widział Odkrywcy w tak eleganckim stroju. Zazwyczaj przychodzili do niego prosto z wykopalisk, w podartych i brudnych ubraniach. Ale w końcu ten okaz uchodził za jeden ze starszych i bardziej wartościowych.

Denis otworzył grubą księgę i podniósł pióro.
- Pańska godność? - zapytał znudzonym głosem, jak zawsze przy wypełnianiu kartoteki.
- Chwileczkę - odparł gość i wyszedł na korytarz.

Do kostnicy wjechały jeszcze jedne nosze. Ciało pod przykryciem wydawało się chude i długie. W pracowni dało się czuć jeszcze silniejszy odór rozkładu. Odkrywca popchnął wózek na środek pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi.

- Nazywam się Jacob Stuart - powiedział po chwili, a w jego głosie było pełno nonszalancji i dobrego wychowania.

Denis wypełnił rubryki z imieniem i nazwiskiem.
- Wykształcenie? - rzucił kolejne pytanie, kątem oka obserwując przybysza.
- Magisterium z zakresu Odkrywania.
- Wygląda pan młodo - odezwał się zdumiony Denis, drapiąc się po rzadkich ryżych włosach. - Jeśli można spytać o wiek...
- Czterdzieści dwa lata. - Głos mężczyzny nadal był niesamowicie uprzejmy.
- Data urodzin?
- Piąty październik tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty trzeci.
- Yhym... - mruknął do siebie Denis, wypełniając kartotekę. - Kiedy i gdzie dokładnie odkopano ciało?
- Dwudziestego szóstego marca bieżącego roku, na starym chrześcijańskim cmentarzu nad Jeziorem Górnym.
- Dobrze, to wystarczy. - Zamknął księgę, wstał i okrążył biurko.

Podszedł niespiesznym krokiem do wózka i odkrył ciało. Gdy ujrzał wychudzone kończyny i twarz trupa, szepnął ze smutkiem:
- To jeszcze dziecko.
- Był pełnoletni - odparł chłodnym tonem Odkrywca. - Zupełnie nic o nim nie wiemy. Musimy się dowiedzieć wszystkiego.
- Rozumiem. - Denis oglądał ciało z zafascynowaniem i żalem.

Trup zdawał się być w dobrej formie jak na szczątki sprzed pięciuset lat. Nieraz widywał gorsze przypadki. Czasem musiał wręcz tworzyć "nowego" człowieka, gdy przywożono mu same kości. Tym razem miał do czynienia z bardzo dobrze zachowanym ciałem. Mężczyzna dokładnie mu się przyglądał. "Uzupełnienie włosów na płacie czołowym, zaszycie gardła i czyszczenie uzębienia. Pewnie organy wewnętrzne też będą do wymiany", wyliczał w myślach poprawki, które miał wprowadzić. "Ciekawe, co z jego oczami...".

Uniósł powieki zmarłemu, obawiając się najgorszego. Mimo świadomości tego, co zobaczy, w tym samym momencie wrzasnął i odskoczył do tyłu. Nie mógł wykrztusić ani słowa. Odkrywca przyglądał się jego reakcji ze stoickim spokojem. Gdy Denis w końcu był w stanie przemówić, szepnął:
- Mieliście mi więcej nie sprowadzać Ślepców.
- Chłopak jest dla nas bardzo ważny. - Głos towarzysza był nieco zimniejszy niż chwilę temu. - Gdyby nie był, nie dalibyśmy go w pańskie ręce. Wiemy, że prawdopodobnie nie nadaje się do Podglądania. Wiele wycierpiał przed śmiercią. Mamy nadzieję, że wyniki otrzymamy w ciągu najbliższego miesiąca.
- Ale to Ślepiec! Podgatunek! - krzyknął przerażony Denis. - Widział pan jego oczy? - Kiedy Odkrywca potrząsnął głową, wybuchnął: - Oczywiście, że nie, bo ich tam nie ma! Żadnych białek, tylko krótkie zakończenia nerwów wzrokowych!
- To nie zmienia faktu, że przyjął pan to zamówienie.

Denis prychnął niecierpliwie.
- Czy pan wie, co się dzieje, gdy podłączamy Ślepca do zwykłego człowieka? - zapytał retorycznie. - Projektor Czytania Umysłów nie wyświetla obrazów. Zupełnie jakby Ślepiec nie miał żadnych wspomnień. A jednak to, co się dzieje w mózgu żywej osoby podłączonej do martwego ciała, przechodzi nasze oczekiwania. Obrazy Ślepców są zbyt wyraźne, barwne i za ostre dla zwykłego człowieka, który może nigdy się nie ocknąć ze snu i zostanie w myślach zmarłego do końca życia. Takie ciało nie nadaje się do wykładu ze studentami!
- Panie Thruman, po co te nerwy? - spytał łagodnie Odkrywca. - Nie bez powodu przywieźliśmy go do tej uczelni. Macie wykwalifikowaną kadrę i zdolnych studentów. Z pewnością zna pan Alana Shannona.
- Owszem - odparł chłodno Denis - ale nawet ten uczeń może sobie nie poradzić z tym ciałem.

Jego towarzysz wygiął usta w półuśmiechu.
- Jeszcze się przekonamy - zakończył rozmowę pan Stuart i wyszedł bez słowa.
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?

- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?


hogsmeade.pl/images/other/kkbh.jpg

Edytowane przez Maladie dnia 03-06-2011 21:08
Wyślij prywatną wiadomość
~Crazy Flower F
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 12-01-2011 19:21
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Książe Półkrwi
Punktów: 2153
Ostrzeżeń: 1
Postów: 308
Data rejestracji: 20.06.10
Medale:
Brak

Bosh... Co za atmosfera ;p

Ogólnie bardzo mi się podobało, ale takie klimaty... ech, to raczej nie dla mnie. Nie lubię trupów itd.

Ale pomysł, trzeba przyznać, oryginalny.

Co do tekstu, znalazłam tylko jeden błąd, który nawet nie wiem czy jest błędem i wysłałam już Ci na gg (to do Autorki). Dobrze napisane, podoba mi się. Oby tak dalej ;)
__________________
skiełzło, żesz
www.james-potter.blog.onet.pl Wyślij prywatną wiadomość
~Lajla F
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 14-01-2011 15:18
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Książe Półkrwi
Punktów: 2276
Ostrzeżeń: 2
Postów: 537
Data rejestracji: 16.03.10
Medale:
Brak

Racja, o takim śnie nie można zapomnieć. To był dla Ciebie horror? Bo ta śmiertelna atmosfera, te trupy...
Strasznie podoba mi się tytuł. Jest taki oryginalny i ładny. Naprawdę dobry.
Tekst robi wrażenie. Lubię czytać Twoje dzieła. Czy to wiersze, czy opowiadania, wszystkie są rewelacyjne. Jasne, że masz to kontynuować i oczywiście poinformować mnie przez gadu, kiedy dodasz tu dalszą część. Wyczuwam aromat jakiejś tajemnicy, a że ja ciekawski człowiek jestem, to z chęcią przeczytam rozdział drugi - a nuż dowiem się czegoś więcej o Ślepcach.
A co do błędów, to oczywiście żadnego nie widzę. ; )
__________________
Śmierć moja zwabiła wiatr w niedomknięty słoik
Potem śmierć zasiała mak - wiatr się ukoił
Ten wiatr - on do kolan jej padł.

Edytowane przez Lajla dnia 14-01-2011 15:19
Wyślij prywatną wiadomość
~93asia93 F
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 14-01-2011 15:21
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu
Punktów: 1844
Ostrzeżeń: 1
Postów: 300
Data rejestracji: 29.08.08
Medale:
Medal

Cóż mogę powiedzieć...
Tekst świetny. bardzo wciągający, świetnie napisany. Dopatrzyłam się jedynie kilku powtórzeń, ale nie rzucają się na tyle w oczy, by były warte wypisania.
Lubię takie mroczne, można rzec zimne klimaty. Jak to sama przyznałaś - lubię horrory, więc jest to coś dla mnie Oczko
Kojarzy mi się to nieco z książką "Bones" i "Incepcją". Taki lekki miks. Co nie zmienia jednak faktu, że jest bardzo dobre Uśmiech
Nie potrafię powiedzieć niczego innego, oprócz jednego krótkiego, lecz jakże wymownego zdania:
czekam na kolejne części!
UśmiechUśmiechUśmiech
http://chomikuj.pl/Mephistopholes Wyślij prywatną wiadomość
~markoatonc F
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 14-01-2011 19:18
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Pięcioroczniak
Punktów: 319
Ostrzeżeń: 1
Postów: 98
Data rejestracji: 27.08.10
Medale:
Brak

polecam dodać to jako artykuł czy coś.(oczywiście jak skończysz) jakby nie przeszło to nic się nie stanie a tak podzielisz się swymi snami z rzeszą czytelników.
__________________
Jestem nałogowcem czytania, i seria o Potterze jest przyczyną tego stanu.
Ulubieni autorzy: Rowling, Sapkowski, Asimov. oraz wele twórców fanficków do różnych universów. Nie czytam polskich fancicków, tylko angielskie/międzunarodowe
Wyślij prywatną wiadomość
~Pandora F
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 18-01-2011 21:26
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Barman w Trzech Miotłach
Punktów: 1322
Ostrzeżeń: 0
Postów: 395
Data rejestracji: 09.04.10
Medale:
Brak

Mój klimatOczko Uwielbiam tego typu twórczośćOczko Co do błędów to nie moja działka( występuje u mnie syndrom potrzeby betmistrza). Sądziłam, że jesteś osobą o bogatej wyobraźni, ale to przechodzi moje oczekiwaniaOczko Póki co, życzę dalszych snów z kontynuacją losów Denisa i Ślepca, bo to co napisałaś jest naprawdę wciągająceOczko
__________________
Atra gülai un ilian taught ono un atra ono waíse skölir frá rauthr.
Wyślij prywatną wiadomość
~Maladie F
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 05-02-2011 18:33
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Opiekun Ravenclawu
Punktów: 3691
Ostrzeżeń: 2
Postów: 516
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Rozdział II

Alan zaśmiał się głośno. Uwielbiał dowcipy swojego najlepszego przyjaciela Erica. Od dawna żartował, że czarnoskóry chłopak z powodzeniem mógłby zostać komikiem na miarę Charliego Chaplina.

Rozejrzał się wokół. Jak zwykle swoim śmiechem przykuł uwagę niejednej osoby. Kilka dziewcząt z młodszych klas zachichotało i odwróciło się na widok spojrzenia jego czarnych oczu.

Przerwa na stołówce Uniwersytetu Nauk Przyszłości mijała powoli i bez większego hałasu. Alan spałaszował już większość swojej porcji i patrzył chciwym wzrokiem na kanapkę siedzącej obok Sue, która nie zamierzała nic jeść, żeby przypadkiem nie przytyć ani grama. Dziewczyna miała długie blond włosy i wściekle niebieskie soczewki w szarych oczach. Była szkolną cheerleaderką. I chodziła z najzdolniejszym uczniem na całej uczelni, czyli właśnie z nim.

Alan Shannon był marzeniem każdej dziewczyny. Przystojny, wysoki na ponad sześć stóp i oczywiście modnie ubrany. Jednym spojrzeniem potrafił przyprawiać dziewczęta o zawroty głowy i wywoływać zazdrość wśród kolegów. Mimo całej swojej arogancji i zarozumialstwa przyciągał do siebie ludzi zupełnie jak magnes. Wszyscy chcieli się z nim przyjaźnić, ale wiedział, że nie szanują go jako zwykłego człowieka tylko właśnie za jego wygląd i umiejętności.

W pierwszym dniu na uczelni myślał, że będzie poniżany jak w poprzednich szkołach. Nie był dobry ani z angielskiego, ani z geometrii, a biologia wręcz uciekała od niego z krzykiem. Niczym się nie wyróżniał wśród innych uczniów. Dziewczyny się go bały z powodu spojrzenia czarnych oczu, z nikim się też nie przyjaźnił. Trzymający się na uboczu, zawsze był tym gorszym i innym.

Gdy jednak pod koniec nauki w liceum rodzice powiedzieli mu o swojej przeszłości i o tym kim byli, postanowił skończyć zwykłą edukację. Po szkole średniej udał się do Ośrodka Genetyki i przeprowadził testy wykazujące predyspozycje do wykonywania różnych zawodów. Po badaniach dowiedział się, że jego matka była Podglądaczką Uczuć Żywych, a ojciec pracował jako Archiwista Podglądaczy. Zrezygnowali ze swoich zawodów, dlatego że chcieli wychować Alana w niewiedzy o technologii Podglądania. Jednak tym, co go najbardziej zaskoczyło, była wiedza o nim samym. Rodzice zataili przed nim prawdę o jego przeznaczeniu. Był jednym z trzech Podglądaczy Wspomnień Ślepców. To niezwykle rzadki, wręcz legendarny dar.

Teraz cała uczelnia wiedziała, kim jest Alan Shannon. Oczywiście na Uniwersytet Nauk Przyszłości mógł uczęszczać każdy, ale niewielu miało później możliwość wykonywania jakiegoś zawodu związanego z Podglądaniem. Dużo osób odsyłano już po pierwszym semestrze, bo nie nadążały za innymi, które były silniejsze psychicznie i dawały sobie radę z Podglądaniem coraz to trudniejszych Wspomnień. Odrzuceni zazwyczaj wybierali się na krajowe uczelnie i już nigdy nie wiązali się ze sztuką Podglądania.

Alan nigdy nie zapomniał dnia, gdy sprawdzano jego umiejętności wchodzenia w myśli zmarłych. Gdy po raz pierwszy dotknął ciała, na opuszki jego palców spłynęło delikatne Wspomnienie. Bez trudu zagłębił się w umysł trupa i doskonale go odczytał. Sen trwał zaledwie kilkanaście sekund. Gdy Alan się ocknął, wyrecytował imię, nazwisko, wiek, zawód i powód śmierci zmarłego. Wtedy jeszcze nie wiedział, że całe Wspomnienie nieżywego, które przewijało się przez jego myśli, było wyświetlane na ekranie Projektora Czytania Umysłu w laboratorium. Mimo wszystko naukowcy podziwiali jego szybką reakcję i zdolność odczytywania Wspomnień.

- Alanie, może wyskoczymy gdzieś po zajęciach? - Jego uwagę przykuło pytanie Sue, która okręcała kosmyk włosów na palcu zakończonym długim i błyszczącym paznokciem.
- Jasne - odparł, mrugając do niej z zawadiackim uśmiechem.
Eric spojrzał na niego z miną zbitego psa.
- Dzisiaj? - rzucił w przestrzeń. - Mamy piątek, idioto!

Jego przyjaciel był jedyną osobą, która śmiała go w jakikolwiek sposób obrazić. Nie zwrócił jednak na to żadnej uwagi, tylko udając skruszonego odrzekł:
- Zapomniałem.

Zwykle w piątki robili sobie "wieczór bez starszych". Mama Erica pracowała do późna, więc chłopak miał dom dla siebie. Wówczas Alan przychodził do niego i oglądali razem zaległe mecze z całego tygodnia, które przyjaciel nagrywał na wideo, nabijali się z ludzi, dzwoniąc na losowo wykręcone numery oraz oglądali katalogi samochodowe, wyobrażając sobie siebie w błyszczących czerwonych kabrioletach.

- Skarbie, a ja? - spytała urażona Sue, trzepocząc rzęsami.
- Przepraszam, ale nie dziś. - Alan zrobił przepraszającą minę i ponownie spojrzał na jej lunch. - Mogę twoją kanapkę? Bo ty chyba tego nie zjesz.

Sue wstała od stolika, zostawiając tacę z kanapką i niedopitym gazowanym napojem.

- To chyba oznacza "tak". - Sięgnął po jedzenie i ugryzł spory kęs.
- Jesteś okropny, stary. Bawisz się jej uczuciami - skomentował Eric i wyszczerzył zęby. - I za to cię uwielbiam!
- Daj spokój - odparł Alan, przełykając kolejny kawałek chleba. - Myślisz, że ona coś czuje? - Wywrócił wymownie oczami.
- Cheerleaderka też człowiek - powiedział czarnoskóry.
- A ja myślałem, że zwierzę człekokształtne - zaśmiał się chłopak. - Tak czy inaczej, nasz związek długo nie wytrzyma - westchnął teatralnie, wstając i zbierając śmieci na tacę.
- A po rozstaniu na pewno będzie chciała się wypłakać komuś, kto obdarzy ją współczuciem. - Tu wskazał na swoje ramię. - Mam nadzieję, że jej łzy nie zniszczą mojej bluzy.
- I kto tu kogo wykorzystuje? - Alan pokręcił głową z dezaprobatą.

Usłyszeli dźwięk dzwonka. Powoli wyszli ze stołówki i przeszli do klasy. Ta godzina odbywała się w laboratorium. Były to zajęcia praktyczne z Podglądania. Sala wyglądała jak nowoczesne szklane Koloseum. Na środku ustawiony był Projektor Czytania Umysłu, a obok metalowy stół, przy którym siedziało kilku naukowców. "Jury", przemknęło Alanowi przez myśl i stłumił śmiech.

Usiadł na jednym z plastikowych krzeseł ustawionych w najwyższym rzędzie, tuż obok Erica. Chłopak przyglądał się z zaciekawieniem poruszeniu na środku sali. Parę osób w białych fartuchach majstrowało przy Projektorze, ustawiając go na odpowiedni rok. W końcu wszyscy studenci usiedli na swoich miejscach, a profesor Carl Wilson przemówił:
- Witam wszystkich zgromadzonych. Dzisiejsze Wspomnienie będzie pochodzić z pierwszej połowy siedemnastego wieku. Może być ono dosyć silne i barwne...

"Świetnie", pomyślał sarkastycznie Alan. Nie był dziś w formie do Podglądania Wspomnień, a po słowach nauczyciela wywnioskował, że to właśnie on dzisiaj będzie aktywnie uczestniczył w wykładzie.

- ... więc poprosimy na środek Alana Shannona.

Spojrzenia wszystkich studentów powędrowały ku niemu. Nieszczególnie uśmiechał mu się pomysł oglądania umysłu jakiegoś starego trupa. W dodatku z siedemnastego wieku! "Nie będzie tam nawet empetrójek", pomyślał rozgoryczony, ale posłusznie udał się w stronę profesora.

Położył się na łudząco przypominających szpitalne łóżko noszach i pozwolił podpiąć się do aparatury Projektora Czytania Umysłu. Spojrzał na trupa leżącego obok. Jego sylwetka była długa i szczupła, więc bez problemu powinien poruszać się w jego myślach i ciele. Jasne włosy opadały na oczy. Jego twarz była wyjątkowo spokojna, a rysy delikatne. Miał zamknięte oczy.

Lekarz podszedł do martwego ciała i uniósł mu powieki. Białka nie poruszyły się. Alan zauważył, że tęczówki są niesamowicie niebieskie. "Nosi kontakty jak Sue?", zdziwił się, ale nic nie powiedział. Oczy zmarłych miały zazwyczaj blady szary kolor, dlatego odcień tęczówek tego osobnika wydał się Alanowi nieco podejrzany.

Naukowiec udał się teraz do niego, sprawdzając małą latarką czy jego źrenice prawidłowo reagują. Alana nudziły takie powierzchowne badania. Chciałby mieć to Wspomnienie już za sobą.

W końcu doktor oznajmił, że wszystko jest gotowe. Na Sali rozległy się okrzyki.
- Powodzenia! - krzyknęła Sue z czwartego rzędu i posłała mu całusa.
- Jesteś najlepszy! - darł się Eric, gwiżdżąc na dwóch palcach.
- Dość! - Głos profesora przerwał szum powstały na sali. - Proszę o spokój albo was wszystkich wyproszę! - Po czym zwrócił się do Alana: - Gdyby pan zaobserwował jakiekolwiek zaburzenia, proszę dać nam znać. Czy możemy zaczynać?
- Im szybciej tym lepiej - ziewnął znużony chłopak i dotknął lodowatego palca trupa.

Wzdrygnął się na początku, ale po chwili poczuł jak delikatne Wspomnienie zmarłego przepływa do jego ciała. Zamknął oczy i rozluźnił się. Pozwolił, aby całkowicie go wypełniło. Sen nadchodził...


__________
Będę wdzięczna za wytknięcie błędów i Wasze opinie.
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?

- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?


hogsmeade.pl/images/other/kkbh.jpg

Edytowane przez Maladie dnia 05-02-2011 18:34
Wyślij prywatną wiadomość
~Horkruks12 F
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 05-02-2011 20:49
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Animag Lew
Punktów: 536
Ostrzeżeń: 0
Postów: 87
Data rejestracji: 28.09.10
Medale:
Brak

Oba rozdziały są wykonane bardzo dobrze... Wiem, bo też lubię bardzo podobne rzeczy. Masz trochę interpunkcji do poprawienia, ale będzie dobrze, nie ma tylu błędów ( 5-6 drobnych błędów). Kontynuuj dalej swą być może "powieść". Jestem pod wielkim wrażeniem twych umiejętności w pisaniu. Życzę ci następnych takich świetnych i może dłuższych rozdziałów. Życzę również dalszych takich intrygujących snów. BRAWO!!!
__________________
そして私は一人でだ場合でもz89;z89;私と誰もしないではない
私はあなたの道を歩くことでしょう...

(Jeśli wiesz co to znaczy, to wiedz, że znasz japoński..., chyba, że umiesz korzystać z translatora)
Wyślij prywatną wiadomość
~Lajla F
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 06-02-2011 17:30
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Książe Półkrwi
Punktów: 2276
Ostrzeżeń: 2
Postów: 537
Data rejestracji: 16.03.10
Medale:
Brak

Dziewczyno! Nie wątpiłam, że jesteś zdolna, ale coraz bardziej, pozytywnie mnie zadziwiasz. Nie mogłam się oderwać od czytania. Z tego będzie coś wielkiego, zobaczysz. Nie spotkałam się dotąd z takim tematem. Kreujesz własny świat, to świetne. Oba rozdziały są rewelacyjne. Pisz dalej! Ze zniecierpliwieniem czekam na trójkę.
Ten sen był znakiem Oczko
__________________
Śmierć moja zwabiła wiatr w niedomknięty słoik
Potem śmierć zasiała mak - wiatr się ukoił
Ten wiatr - on do kolan jej padł.
Wyślij prywatną wiadomość
~93asia93 F
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 25-02-2011 20:49
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu
Punktów: 1844
Ostrzeżeń: 1
Postów: 300
Data rejestracji: 29.08.08
Medale:
Medal

Uff, nareszcie chwila czasu żeby spokojnie przeczytać.
A więc...

WOW.
Aż brak mi innych słów.
No bo cóż można powiedzieć, ostatnim razem napisałam już, że świetnie napisane, historia wciągająca i jakże cudownie mroczna! Uśmiech

Czekam na kolejne części, oczywiście UśmiechUśmiechUśmiech
Życzę dużo weny, choć patrząc na kreatywność pomysłu - więcej Ci chyba nie trzeba Oczko
http://chomikuj.pl/Mephistopholes Wyślij prywatną wiadomość
~Maladie F
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 20-05-2011 16:26
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Opiekun Ravenclawu
Punktów: 3691
Ostrzeżeń: 2
Postów: 516
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Wiem, wiem. Długo mnie nie było i oczywiście będę się tłumaczyć ogromem nauki. Ale nic na to nie poradzę. Wolny czas prawie w całości poświęcam teraz czytaniu lektur i tworzeniu prezentacji w PowerPoincie. Mam nadzieję, że będziecie chcieli choćby zerknąć na te moje bazgroły.


Rozdział III

Coś było nie w porządku. Wspomnienie utknęło w nim tak głęboko, że w ogóle nie czuł własnego ciała. Chciał jakoś pokazać zebranym w sali, że coś się nie udało, ale nie mógł poruszyć nawet jednym mięśniem, będącym w szklanym laboratorium. Po chwili zrezygnował. Nie chciał tracić sił na wydostanie się z trupa.

Czuł natomiast smukłe, długie ciało, w którym się znalazł. Nadal miał zamknięte oczy. Wolał najpierw zbadać otoczenie za pomocą innych zmysłów.

Leżał na chłodnej, nieco wilgotnej i nierównej powierzchni. Na myśl przychodziła mu zimna ziemia i trawa zwilżona porannymi kroplami rosy. Nie lubił przyrody, ale było mu jednak zaskakująco wygodnie. Słyszał bulgotanie wody oraz ćwierkanie jakiegoś ptaka. Umysł zmarłego zarejestrował, że melodia, która rozlega się dokoła, jest mu znana. Co więcej, rozpoznał, że to słowik. Alan wytężył słuch. W oddali słyszał szum liści poruszanych na wietrze, rżenie konia oraz odgłosy ulicznego gwaru. Powietrze było niespodziewanie rześkie i wspaniale się nim oddychało. Wcześniej nie wiedział, że mógłby czuć coś równie wspaniałego.

W końcu nadeszła chwila, na którą czekał od początku. Trup miał zamiar otworzyć oczy. Alan nie mógł go powstrzymać, bo przecież na tym polegało Wspomnienie. To jego właściciel decydował, gdzie się teraz uda lub jaką czynność wykona. Alan nie miał żadnego, choćby najmniejszego wpływu na jego decyzje. Słyszał jego zamiary, był w jego ciele i myślach, ale nie mógł nim manipulować.

Martwy powoli otworzył powieki. Słońce sprawiło, że gwałtownie zmrużył oczy. Obraz był niewyraźny. Zamazane plamy zieleni, błękitu i bieli. Z czasem jego wzrok przywykł do jasności dnia i wyostrzył się.
Gdyby Alan mógł w jakikolwiek sposób wpłynąć na ciało, z gardła zmarłego wydobyłby się teraz krzyk. Wspomnienie było ostre i wręcz bolesne do Podglądania. Alan próbował zamknąć oczy, ale nie był w stanie tego uczynić. Ubolewał nad sobą w duchu i wykorzystał ostatnią deskę ratunku: pokazanie własnych myśli na laboratoryjnym Projektorze Czytania Umysłu. Ze wszystkich sił wytężał myśli: "Wypuśćcie mnie stąd! Pomóżcie!", ale już wiedział, że nikt go nie usłyszy. Był w ciele Ślepca, a jego myśli nie wyświetlały się na monitorze.

Po chwili musiał się uspokoić, bo trup usiadł i przeciągnął się leniwie. Alan przestał się nad sobą użalać i zaczął się przyglądać. Znajdował się, jak już wcześniej się domyślał, na trawie w cieniu sędziwego dębu o rozłożystych gałęziach. Tuż obok płynął wartki strumień krystalicznie czystej wody, wesoło bulgocząc w chwili uderzania o kamienie na swojej drodze.

Martwy wstał i podszedł do strumyka. Alan przyjrzał się bacznie jego odbiciu w wodzie. Chłopak miał jasne, krótko obcięte włosy, zgrabny nos, szlachetne kości policzkowe i wąskie usta. Lecz nie te cechy fizyczne przyciągnęły uwagę Alana. Nie mógł oderwać wzroku od jego oczu. Miały barwę ciemnozieloną. Przypomniał sobie tęczówki trupa w laboratorium. Były intensywnie niebieskie. "Sztuczne oczy, a nie szkła kontaktowe", uświadomił sobie Alan, załamując się nad swoją łatwowiernością. Dał się oszukać. Oglądał Wspomnienie Ślepca. Nie miał żadnego doświadczenia w takich Snach. Nie bez powodu studentom nie pozwalano na wgląd w umysły Ślepców. Wspomnienia były wyraźniejsze, barwniejsze i bolesne. Niedoświadczony uczeń mógłby nie przeżyć takiego Snu. "Ale czy ja jestem wystarczająco zdolny, żeby się obudzić?", zastanowił się Alan. Zaczął wątpić w swoje umiejętności. Chciał skończyć to Wspomnienie i poprosić o dzień wolny, odpocząć od tych paru chwil spędzonych w umyśle Ślepca. Ale nie mógł. Nie potrafił.

Tymczasem trup skończył krótką poranną toaletę i odwrócił się za siebie. Z drugiej strony drzewa zauważył ruch. Obszedł stary dąb dookoła i napotkał błyszczącego czarnego rumaka rasy holsztyńskiej. Ślepiec przypomniał sobie jak długą drogę przebył ten koń, zanim trafił do stajni jego ojca, który nakazał włoskim kupcom sprowadzić zwierzę do Hiszpanii, skąd ogier został przetransportowany na statku. Teraz koń spokojnie przeżuwał kępkę trawy. Wierzchowiec nie był nawet przywiązany, ale jego właściciel miał do niego pełne zaufanie. Ślepiec podszedł do konia i pogłaskał go po grzbiecie. Stworzenie zastrzygło pogodnie uszami i zaczęło grzebać kopytem w ziemi. Chłopak po chwili sięgnął po brązowe skórzane siodło oparte o drzewo i zaczął je zakładać ogierowi.

- No, staruszku, dziś mamy przed sobą długą drogę - poinformował wierzchowca, zaciskając mocniej rzemyki. Jego głos był niski i przyjazny.

Teraz chłopak wziął płócienny plecak leżący nieopodal krzaka jeżyn i otworzył go. Wyciągnął ze środka dwa jabłka. Jedno położył na otwartej dłoni i podstawił pod pysk konia. Ogier jednym chwytem zabrał mu jedzenie i zarżał zadowolony ze swojej zdobyczy.

- Smacznego - odpowiedział mu Ślepiec i wgryzł się w swoje jabłko.

Gdy już napełnili swoje brzuchy, chłopak omiótł spojrzeniem strumień, rozłożysty dąb i słowika siedzącego na powyginanej gałęzi. Założył uprząż zwierzęciu, zarzucił plecak na prawe ramię i dosiadł wierzchowca.

- Ruszaj - nakazał wesoło koniowi i zarzucił lejcami.

Rumak zaczął galopować, zręcznie omijając leżące na drodze kamienie i kłody drzew. Alan poczuł, że zrobiło mu się niedobrze. Nie lubił, gdy żołądek podjeżdżał mu do gardła i ponownie opadał na swoje miejsce. Mógł nie być aż tak żarłoczny i nie zjadać kanapki Sue na stołówce studenckiej. Na myśl o dziewczynie zamarzył wrócić z powrotem do swojego ciała i życia, znaleźć się na trybunie w laboratorium i obserwować, jak ktoś inny męczy się z tym Wspomnieniem. "Egoista", ocenił po chwili swoje myśli. Nikomu nie życzył Podglądania Wspomnienia Ślepca.

Z kolei trup był wspaniałym jeźdźcem. Nie odczuwał żadnego dyskomfortu z powodu jazdy konnej. Emanował z niego niczym niezmącony spokój. W jego myślach powstały obrazy przypominające mu dzieciństwo. Miał stajnie, w której pielęgnował konie sprowadzane z całego świata. Najbardziej cenił jednak tego czarnego rumaka rasy holsztyńskiej, na którym w tej chwili pędził przez las.

W końcu wierzchowiec zwolnił i stępem wszedł do miasta. Ślepiec wyprostował się w siodle, puścił wolno lejce i uniósł dumnie głowę. Koń kroczył powoli wybrukowaną ulicą. Alan dokładnie się przyglądał wszystkiemu, na co nieboszczyk raczył spojrzeć. Mijali rzędy czerwonych kamienic z niebieskimi dachami i zielonymi okiennicami. Z jednego z otwartych okien wyglądała mała dziewczynka z czarnymi warkoczami, obserwująca gwar uliczny. Wokół Ślepca poruszali się inni ludzie - jedni siedzieli na wozach ciągniętych przez konie, inni szli ze swoją rodziną. Alan wytrzeszczał oczy ze zdziwienia (a przynajmniej tak by się zachowywał, gdyby mógł się poruszyć) i nie dowierzał temu co widzi. Już teraz mógł rozpoznać, z jakich regionów świata przyjechały poszczególne osoby. Grupka młodych kobiet była ubrana w kolorowe, gustowne suknie, na głowach miały białe czepki, a w ręku trzymały parasolki.

- Francuzki - mruknął pod nosem trup, zanim Alan o nich pomyślał.

Obok witryny sklepowej maszerowało równym krokiem troje panów w granatowych płaszczach, kraciastych kamizelkach i wysokich butach, podobnych do tych, które miał na sobie Ślepiec. Każdy z mężczyzn miał na głowie czarny cylinder. "Anglicy" - Zmarły znowu ubiegł myśli Alana.

Jadąc dalej w stronę centrum miasta, minęli kilkunastu Murzynów, którzy starali się sprzedać jęczmień w dużych workach. Byli przyodziani skąpo; luźne, nieco przybrudzone białe koszule i szare spodnie do kolan stanowiły ich ubiór. Do tego na głowach mieli słomiane kapelusze, które miały ich chronić przed słońcem.
Alan próbował w jakikolwiek sposób dowiedzieć się, w jakim kierunku Ślepiec zmierza i jaki jest cel jego podróży. W końcu zobaczył coś ponad ludźmi na ulicach, ponad dachami kamienic; na jednym ze wzgórz za miastem stał szary, ogromny zamek z wieloma wieżami. Ślepiec nie odrywał od niego wzroku. "Tam zmierza", pomyślał Alan, starając się wychwycić jak najwięcej obrazów z otoczenia.

Młodzieniec na koniu poruszył się niespokojnie. Wiedział już, co go czeka u kresu podróży, ale na razie przez jego myśli nie przepływały żadne podejrzenia, a przynajmniej Alan nie mógł ich wyłapać. Wyszli już z miasta prosto na zwykłą leśną ścieżkę spowitą sufitem z rozwidlonych dębów. Znów otaczała ich niczym niezmącona natura, żadnych śladów działalności człowieka. To właśnie tutaj Ślepiec czuł się najlepiej; z przyjemnością wdychał świeże powietrze, wypełnione zapachem leśnego igliwia, i rozkoszował się ćwierkaniem ptaków oraz pohukiwaniem sów ukrytych w dziuplach okrytych cieniami drzew.

Gdy w monotonii tej wędrówki (Alan miał wrażenie, że zasnął z nudów) znaleźli się u rozwidlenia dróg, Ślepiec bez wahania skierował konia na prawą ścieżkę. Sprawiał wrażenie pewnego siebie i zdecydowanego, lecz jego głębokie zamyślenie i niepokój były wyraźnie odczuwalne dla Alana. Co chwilę rozglądał się dookoła, zupełnie jakby był gotów stawić czoło złu, które mogło się kryć w każdym zakątku lasu. Przez krótki moment przez myśli zmarłego przemknęło jedno słowo, które w końcu musiało się pojawić. Zarówno Alan jaki i Ślepiec od początku byli świadomi. Takie właśnie miano nosiła ich wspólna wędrówka - śmierć.
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?

- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?


hogsmeade.pl/images/other/kkbh.jpg
Wyślij prywatną wiadomość
~Lajla F
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 29-05-2011 22:59
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Książe Półkrwi
Punktów: 2276
Ostrzeżeń: 2
Postów: 537
Data rejestracji: 16.03.10
Medale:
Brak

Zalatuje mi "Intruzem" Stephenie Meyer. Wiem, że jest o czymś innym, ale to była moja pierwsza myśl.
Doskonale rozumiem Twój brak czasu, ale myślę, że z trzecim rozdziałem zwlekałaś aż za długo. Musiałam wrócić, aby przeczytać drugi, bo nie pamiętałam o czym to w ogóle jest.
A jak już zaczęłam czytać, to znowu zagarnęłaś mnie do tego dziwnego świata, znowu nie mogłam oderwać wzroku od monitora i znowu za szybko się skończyło. Z jednej strony - zaciekawiłaś mnie kończąc właśnie teraz, z drugiej - czuję straszny niedosyt, chcę więcej, dopiero co mnie wciągnęło, a tu the end.
Ogólnie uwielbiam "Wspomnienia Ślepców", każdy rozdział tak samo mocno ; ) i jestem pewna, że niedługo pojawi się rozdział numer cztery ^^ Wiesz, jak już zamieścisz wszystkie rozdziały to je sobie wydrukuje i potraktuję zszywaczem - będę miała książkę Rozbawiony
__________________
Śmierć moja zwabiła wiatr w niedomknięty słoik
Potem śmierć zasiała mak - wiatr się ukoił
Ten wiatr - on do kolan jej padł.
Wyślij prywatną wiadomość
~Maladie F
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 03-06-2011 21:07
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Opiekun Ravenclawu
Punktów: 3691
Ostrzeżeń: 2
Postów: 516
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Lenka, co pomysł. Kupię Ci zszywki. Ale trochę potrwa zanim to skończę. Jeśli w ogóle to skończę, bo ogromną radość sprawia mi pisanie tego wszystkiego i chciałabym to ciągnąć w nieskończoność.

Znalazłam dłuższą chwilę, żeby tu zajrzeć i wrzucić kolejny rozdział. Jest on w zasadzie świeży, bo skończony zaledwie 3 tygodnie temu. Mam nadzieję, że się spodoba. Z góry dziękuję za wszystkie komentarze i będę wdzięczna za wytknięcie ewentualnych błędów. Miłego czytania!


Rozdział IV

Ślepiec jechał przez iglasty las po coraz węższej drodze. Po niedługim czasie gałęzie drzew wisiały tak nisko, że jeździec nieraz musiał się schylać, by omijać przeszkody. Ramiona lasu zdawały się zamykać nad nim w ciemny tunel wskazujący cel podróży.

Na samym końcu przejścia pod koronami drzew Alan dostrzegł kamienne mury, a na środku żelazną bramę o nietypowym trójkątnym kształcie. Za nią widoczne były rozległe równiny porośnięte jedynie jasnozieloną trawą. Gdy podjechali bliżej, koń stał się niespokojny; zaczął nerwowo parskać i nieregularnie stawiać kopyta, przez co młodzieniec stracił równowagę i zeskoczył z czarnego rumaka.
Trup przywiązał zwierzę do najbliższego drzewa i podszedł do bramy, aby lepiej przyjrzeć się jej wykuciu.

Zazwyczaj furtki były zdobione kwiatowymi wzorami lub znakami greckimi o różnej symbolice. Jednak to wejście zostało udekorowane scenami z piekła. Były poukładane chronologicznie: u szczytu trójkątnej bramy widniał czarnoskrzydły anioł spadający z nieba, zepchnięty w diabelskie czeluście; pod tym obrazem znajdował się wizerunek diabła z twarzą wykrzywioną ze złości, krzyczącego obelgi w stronę Nieba; w następnej scenie połowa chóru aniołów opada do wnętrza ziemi niczym śnieżnobiały deszcz, który za chwilę zostanie wsiąknięty przez suchą, spaloną ziemię; kolejne wykłucie ukazywało upadłe anioły składające pokłon szatanowi siedzącemu na tronie, a raczej stosie powyginanych ludzkich ciał o zniekształconych członkach.

Nie tylko wzory bramy wywarły duże wrażenie na Alanie i Ślepcu. Była wykuta z najprawdziwszego srebra. Alan był ciekaw, ile pieniędzy przeznaczył właściciel na tak kosztowne ogrodzenie. Nie było na nim ani śladu rdzy, ani mchów zwykle porastających opuszczone dwory.

Ślepiec wyciągnął prawą dłoń do przodu i z wielką ostrożnością złapał pręt bramy. Pod wpływem jego dotyku (lub gościnności właściciela, w co Alan nie bardzo wierzył) wrota zaczęły się powoli otwierać. Bez żadnego zgrzytu czy szurania rozwarły się na całą szerokość.

Koń poruszył się gwałtownie wśród drzew. Zachowanie zwierzęcia widocznie wpłynęło na zmarłego. Wyprostował się i napiął mięśnie, jakby przygotowywał się do ataku. Alan nie do końca pojmował jego postawę, ale zamiast analizować zaczął się uważniej przyglądać. Ślepiec odwrócił się, aby spojrzeć po raz ostatni na las i swojego zwierzęcego towarzysza. Zerknął do przodu na brukowaną drogę prowadzącą do zamku na wzgórzu. Postanowił zrobić pierwszy krok. Alan nie rozumiał, jakie miało to znaczenie. Co takiego może się stać przez jedno nastąpnięcie na ścieżkę?

Po chwili znał już odpowiedź. W momencie, gdy młodzieniec postawił stopę na drodze, całe otoczenie zaczęło się zmieniać. Alan nigdy nie wierzył w magię, ale to co zobaczył potwierdzało jej obecność. Po obu stronach bruku, na rozległych łąkach znikąd, gdzie tylko okiem sięgnąć, zakwitały zapierające dech w piersiach ogromne rośliny, których Alan nigdy w życiu nie widział. To było jak piękny sen. Raj, w którym można zostać na zawsze, przez wieki chłonąć wspaniałe widoki i nigdy nie być dostatecznie nasyconym tym obrazem, aby kiedykolwiek zrezygnować z jego podziwiania. Obaj młodzieńcy ulegli urokowi magicznego ogrodu.

Ślepiec szedł między kwiecistymi łąkami, oczarowany pięknem i doskonałością klombów. Mimo jego całej miłości do przyrody, coś go dręczyło w tym majestatycznym widoku. Zamknął oczy i wytężył słuch. To, co dotarło do jego uszu, całkowicie zdezorientowało Alana. Głos, który niósł się po łąkach, był najsłodszym kobiecym dźwiękiem, jaki oboje kiedykolwiek słyszeli. Kryło się w nim ludzkie cierpienie, którego powód zmarły znał, ale nie chciał wyjawić go w myślach. Melodia niewątpliwie docierała z odległego zamku, stojącego na wzgórzu pokrytym kolejnymi rabatkami kwiatów, toteż Ślepiec ruszył czym prędzej w tamtym kierunku.

W czasie wędrówki w stronę twierdzy Ślepiec coraz częściej zastanawiał się nad brakiem ochrony tak pięknego ogrodu. Żadnych wartowników przy bramie ani maszerujących strażników. To napawało go niepokojem. Tak wspaniałe hrabstwo z pewnością nie powinno zostawać bez opieki.

Powoli dochodził do wrót zamku. Budowla była otoczona fosą, czego wcześniej nie zauważył. Aby dostać się na drugą stronę rzeczki, należało przejść kamienny most. Jednak zmarły zatrzymał się w pół kroku, dostrzegłszy strażnika śpiącego u wrót zamku, opartego o twardy mur. Wyjął długi miecz, który dotychczas był schowany w pochwie. Prawie bezszelestnie stąpając po śliskich kamieniach, podkradł się do wartownika i przystawił broń do szyi. Walczyły w nim potrzeba własnego bezpieczeństwa oraz potępienie samego siebie za zabicie niepotrzebnego. Koniec miecza zadrgał na moment, po czym Ślepiec się wycofał. Był zdziwiony, że żołnierz nie poczuł zimna żelaza na szyi. Odsunął się od śpiącego i podszedł do potężnych drewnianych drzwi. Chwilę rozważał decyzję wejścia ot tak przez główne wrota, ale uznał to za lekkomyślny pomysł. Po poprzedniej nieudanej "misji" obiecał sobie nie narażać życia na niepotrzebne niebezpieczeństwo.

Rozejrzał się uważnie po wszystkich oknach zamku i wreszcie dostrzegł na wpół otwarty prostokątny świetlik pokryty witrażami. Wspinaczka po murach nie stanowiła dla niego żadnego problemu. Potrafił odnaleźć wyrwy w ścianie tam, gdzie Alan ich nie odkrył. Po kilku obtarciach w końcu wdrapał się na parapet. Stanął na nim, przyparty plecami do muru, i nie patrząc w dół, zajrzał do środka.

Pomieszczenie wyglądało jak wnętrze ogromnej kaplicy, do której nieraz chodził z matką, gdy był dzieckiem. Po jej śmierci uznał, że Bóg nie chce go widzieć w kościele, skoro zabrał mu tę najbliższą, łączącą go z Nim osobę. W przepływie wspomnienia zobaczył jej twarz - delikatne kości policzkowe, jasne długie włosy (upięte zawsze w zgrabny koński ogon) i ciemnozielone oczy, zupełnie jak u Ślepca. Zmarły otrząsnął się z zadumy i przyjrzał się uważniej wnętrzu.

W środku panował półmrok. Oświetlenie stanowiły jedynie połyskujące złotem stojaki, na których płonęły świece oraz kolorowe promienie słoneczne przechodzące przez witrażowe okna. Młodzieniec zauważył, że u sufitu wiszą bogato zdobione żyrandole. Komnata była owalna, po drugiej stronie znajdował się jeszcze jeden prostokątny świetlik. Podłoga ułożona w mozaikę, wyglądała na zrobioną z białego i czarnego marmuru. Na niej stały pozłacane trony z siedzeniami wyściełanymi czerwonym jedwabiem oraz drewniane słupy o wielu wypustkach i hakach, na których zawieszono dziesiątki sztyletów, łuków, tarcz i innych rodzajów broni, których Alan nie umiał nazwać. Ślepiec natomiast zdawał się nie być wcale zaskoczonym takim widokiem i oceniał możliwości każdego orężu. Cała broń była zebrana w jednej połowie pomieszczenia stojącej na niewielkim, lecz widocznym podwyższeniu oraz wisiała na ścianach wśród wielu obrazów, natomiast nic nie wypełniało drugiej części marmurowej posadzki.

Na pierwszy rzut oka sala była całkowicie opustoszała, ale po dłuższej chwili chłopak dojrzał skuloną postać. Młoda dziewczyna o ciemnych włosach w niebieskiej sukni klęczała przed jednym z malowideł oprawionym w złotą ramę. Na obrazie Ślepiec rozpoznał twarz "Tego, który stworzył niebo i ziemię" jak mawiała jego matka. Nie do końca rozumiał, jak jedna Osoba może łączyć trzy Istoty, ale modlił się jako dziecko, aby zasłużyć na pochwałę za cierpliwość i wiarę.

Młodzieniec wyciągnął z kieszeni kartkę pożółkłego papieru. Na niej widniała ładna dziewczęca postać o kręconych brązowych włosach, pięknych rysach, granatowych oczach i smukłej szyi, na której nosiła rubin na złotym łańcuszku.

To właśnie było celem Ślepca. Alan nie mógł w to uwierzyć. Dać się zabić za kawałek kamienia? Kraść, żeby się wzbogacić? Przecież to niedorzeczne i głupie! Ale po chwili dalej śledził myśli młodzieńca. Nie chodziło mu wcale o zdobycie pieniędzy dla siebie. Zobaczył przed sobą obraz chaty krytej słomą, dwóch izb i ciasnego przedsionka. W jednym z pokojów stało wąskie łóżko nakryte wieloma starymi wyblakłymi kocami. Nie, to człowiek był nimi przykryty, choć nie można było go dostrzec od razu, wynędzniałego i chorego, o chudej twarzy i siwiejących skroniach. Alan zezłościł się na siebie, że za szybko wyciągnął pochopne wnioski. Ślepiec chciał tylko wyleczyć ojca, a brakowało mu pieniędzy. Cały majątek z lat jego dzieciństwa przepadł i pozostał tylko koń, chata oraz niewielki zapas jedzenia.
Zmarły nie był złodziejem, pragnął jedynie kupić lekarstwo dla chorego, dlatego udał się do miejscowego starca, który opowiedział mu historię o zamku pełnego drogocennych przedmiotów strzeżonych przez wiedźmę. Narysował mu także szkic dziewczyny noszącej kamień, który miał uleczyć każdego, kto go dotknie, choćby był bardzo bliski śmierci. Ślepiec nie wierzył w magię, ale z braku lepszego pomysłu postanowił zaryzykować i chociaż spróbować ocalić ojca.

Teraz chłopak patrzył na cel swojej podróży. To ta dziewczyna miała potrzebne lekarstwo. Nie przychodziło mu do głowy nic innego prócz wskoczenia do Sali, kradzieży klejnotu i ucieczki. Ale to nie mogło być takie proste. "Dziewczyna jest zbyt ważna, żeby strzegli jej tylko dwaj wartownicy". W końcu jednak odważył się zrobić ostatni krok i wpadł do pomieszczenia przez świetlik.
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?

- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?


hogsmeade.pl/images/other/kkbh.jpg
Wyślij prywatną wiadomość
~Lajla F
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 18-06-2011 18:05
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Książe Półkrwi
Punktów: 2276
Ostrzeżeń: 2
Postów: 537
Data rejestracji: 16.03.10
Medale:
Brak

Wspaniałe jak cała reszta, ale jak na mój gust za mało się w tym rozdziale zdarzyło. Gdzie się podziały 'te pościgi, te wybuchy'? ; ) Tak ogólnie to mam ochotę przeczytać "Wspomnienia Ślepców" od początku. Rozbawiony Gratuluję kreatywności.
__________________
Śmierć moja zwabiła wiatr w niedomknięty słoik
Potem śmierć zasiała mak - wiatr się ukoił
Ten wiatr - on do kolan jej padł.
Wyślij prywatną wiadomość
Przeskocz do forum:
RIGHT